Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2019, 22:34   #243
Loucipher
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
MJ opuścił broń, przeliczył amunicję i zerknął na przedpole przez lunetę. Był zaskoczony, że starcie skończyło się w tak korzystny dla drużyny sposób.

OK, Utang był lekko posiekany kulami i odłamkami po małym armageddonie, jaki rozegrał się niemal o wyciągnięcie ręki od niego, a Kitty i ten nowy leżeli na pokrytej pyłem nawierzchni zasypanej ulicy dawnego Albuquerque i rozcierali na twarzach psychodeliczny makijaż z własnej krwi cieknącej z licznych zadrapań i skaleczeń, ale wyglądało na to, że żadnemu z nich nie stała się bardzo poważna krzywda. Przynajmniej żyli i się ruszali.

W odróżnieniu od trójki atakujących ich legionistów, z których zaledwie jeden, do niedawna dzierżący w dłoniach coś na kształt laserowego aparatu spawalniczego, nadawał się jako tako do identyfikacji, choć wyraźnie brakowało mu sporego kawałka ciała w miejscu, które wyglądało, jakby przetoczyła się przez nie kawalkada wściekłych braminów. Cała reszta wyglądała jak braminie łajno wymieszane z uranowym pyłem z kopalni w Broken Hills i rozrobione mieszaniną rumu Roentgen i piwa Atomowy Łyk na konsystencję kleistej brei.
Ponoć dawno temu w jakiejś wiosce na północy ktoś podłożył dynamit w wychodku i cały zgromadzony pod ziemią metan pierdyknął jak bomba atomowa, że aż cała wiocha była usmarowana łajnem od progów po dachy. Resztki legionistów wyglądały, jakby właśnie stamtąd wyfrunęły.

Resztę zapału bojowego legionistów zgasił niezawodny M-60 Harrisa... który, pokazując Murphy'emu wielkiego wyprostowanego fuckera, ani na moment się nie zaciął. Upewniwszy się, że pozostali legioniści nie zdradzają chęci do poddania się zabiegowi hurtowego wycinania dodatkowych otworów wentylacyjnych kalibru 7,62 mm, MJ zwinął stanowisko i dołączył do grupy widząc, że z przeciwnego kierunku dołączyła do nich Natalie. Złożony przez dziewczynę zdyszanym, urywanym głosem raport nie był pocieszający: nomadzi zza rzeki urządzili łupieżczą wyprawę do kryjówki drużyny i zapewne plądrowali teraz wszystko, czego Igła nie dała rady wynieść na własnych barkach z kryjówki.

Należało im pokazać, że popełnili duży błąd.

MJ zaoferował, że tak jak poprzednio, wyruszy przodem, pokazując drużynie miejsca, które wypatrzył podczas zwiadu, wykrywając zasadzki i wskazując kolegom i koleżankom cele do ostrzału. Atak musiał być ostrożny, bo wchodzili mimo wszystko na dość słabo rozpoznany teren, kontrolowany przez przeciwnika o nieznanej liczebności, uzbrojeniu i możliwościach manewrowych. Zwiadowca miał nadzieję, że uda się przynajmniej na początku uzyskać efekt zaskoczenia lub, w najgorszym razie, przynajmniej nie wleźć w zasadzkę ewidentnie czujących się tu jak u siebie nomadów.
 
Loucipher jest offline