Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2007, 13:13   #21
Chrapek
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
- Padnij! - krzyknął do Jezusa Pan Klex i obaj klapnęli dziobem o ziemię. - Psy! - sapnął długobrody.
Do chatki wpadło stado uzbrojonych czarnuchów. Usłyszeli krótką, acz pikantną wymianę zdań, po czym dwa psy wyprowadziły z wnętrza spętanego jak baleron Papę Smurfa, a kolejnych dwóch prowadziło pod rękę Chomika, Żółwika i Kotecka.
- Łapy, łapy, cztery łapy... - zanucił Chomik i przyjął przyjacielskie uderzenie w żołądek od prowadzącego go czarnucha.
- Cholera, niedobrze - warknął Klex - On się znowu uwolni...
- Co, kto?! - Jezus wyraźnie nie nadążał za błyskotliwym tokiem myślenia swojego przyjaciela.
- Nie rozumiesz co się dzieje? - zapytał go Klex - Papa Smurf chciał się dać złapać, inaczej oni wszyscy wąchaliby już kwiatki od spodu. On coś knuje...
Psy tymczasem rozbiegły się po wiosce węsząc w poszukiwaniu wspólników niebieskiego sekciarza.
- Musimy stąd się zawijać - Klex pociągnął Jezusa za ramię - Ale jeszcze tu wrócimy... To jeszcze nie koniec ty niebieski glucie morelowy! - pogroził pięścią w kierunku papy Smurfa,ładowanego właśnie do suki.
- Wujku, teraz się już wysadzić? - małe dziecko podeszło do Klexa i pociągnęło go za rękaw.
- Nie, jeszcze nie, Maciusiu. Powiem Ci kiedy - Klex poklepał Maciusia po główce - A tymczasem na nas już pora - złapał Chrystusa pod rękę, po czym chyłkiem zaczęli się oddalać od zapsionej wioski.

- Trzymają ich tutaj - Pan Klex pokazał punkt na mapie Śródziemia. Od kilku godzin siedzieli w jego domku na drzewie (czyt. tajnej bazie) i ślęczeli nad planem wydobycia papy Smurfa z aresztu i ubicia go w możliwie najbardziej bolesny dlań sposób - Będziemy musieli zrobić podkop, pokonać bariery soniczne, ominąć barierę laserową, pokonać hordy dzikich eskimosów... Nie, to bez sensu...
- Mówiłeś, że on się uwolni? Jak ma się uwolnić z czegoś takiego?
- On zbiera siły - powiedział poważnie Klex - Regeneruje je nawet teraz. Co prawda do osiągnięcia maksimum możliwości będzie się musiał napić krwi, ale to już nie problem.
- Wiesz, Klex - zaczął Jezus - Może nie jestem specem od zabezpieczeń, ale dziabnięcie kogoś w szyję przy tak zabezpieczonym areszcie wydaje się raczej niemożliwe...
- A to wy w tej czasoprzestrzeni nie słyszeliście o impregnowanej spermie byka stosowanej jako substytut? - zdziwił się Klex.
- ... Może Cię to zdziwi ale nie...
- Faktycznie, dziwi mnie to. W moim świecie nazywa się to Red Ból, i jak do tej pory każdy papa Smurf którego zabijałem w innych wymiarach miał puszkę tego świństwa przy sobie.
Zapadła pełna napięcia cisza.
- To co robimy? - zafrasował się Jezus.
- Wydaje mi się, że przyda nam się pewna pomoc... - Klex spojrzał wymownie na Jezusa.
- O nie - zaprotestował gorączkowo Chrystus - To była tylko jedna wspólna noc, a poza tym byłem pijany!..

- Królowo Maab! - Jezus krzyczał nad brzegiem błotnistego bajora - Przyzywam Cię!
Głos Jezusa odbijał się jeszcze przez chwilę, po czym bezpowrotnie ucichł.
- Pani Jeziora - krzyknął raz jeszcze Chrystus - Przybądź do mnie!
Znów zapadła cisza.
- Zara - zabulgotało w końcu z wnętrza wody - Zara, kurde, w papilotach jestem, moment...
Jezus wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Klexem.
Tyczasem z wnętrza Jeziora wychynęła rozmemłana postać, w szlafroku, papilotach na zielonych włosach i bardzo złym wyrazie twarzy.
- I czego tak się drze - warknęła od progu - I co to, poczekać nie mo... Jezus? Jezus, to ty! - Maab rzuciła się Chrystusowi na szyję - Merlin mi wkręcał że jak mi zrobiłeś dziecko, to uciekniesz, ale ja wiedziałam że wrócisz!
- Dziecko? - Jezus osiągał właśnie stan przedzawałowy.
- Dziecko? - oblizał się pan Kleks.
- No dziecko, przecież, że nie kuń! - zakrzyknęła Maab - Shrek, chodźże tutaj synku!
Następne dwadzieścia minut zajęło Chrystusowi tłumaczenie Maab, że to nie może być ich dziecko, ponieważ wskazuje na to jego powierzchowność, brak brody, a poza tym Chrystus jest w stanie przysiąc, że się tamtej nocy zabezpieczał. Maab nie uwierzyła.
- Widzisz, pani, my i tak z innym interesem - do rodzinnej pogawędki wtrącił się Klex.
Po krótce objaśnili o co im chodzi. Maab westchnęła ciężko.
- Dobra, powiem wam gdzie jest Merlin - warknęła - Ale od Ciebie jełopie chce alimentów, bo inaczej się w sądzie spotkamy! - wskazała na Jezusa, który porażony wrodzonym pięknem swego potomka wbił spojrzenie w buty.

- Kwieciste Uroczysko 3 - Jezus przeczytał adres z wizytówki którą dała mu Maab - To tutaj.
Wokół walały się butelki, papierki po dragonburgerach, gdzieniegdzie leżała rozbita kareta, albo rydwan. Jeden pijany koń leżał wzdłuż drogi i zaśmiewał się paranoicznie czytając "To i Owo".
- O lol - skomentował widok Klex pukając do drzwi jedynej chaty która stała na tym zadupiu.
- Kto tam? - zaskowyczał z wnętrza słaby głosik.
- K[ura], hipopotam! - krzyknął Jezus i odstrzelił zamek. Weszli do środka; było ciemno. Na środku chaty stał staruszek ubrany we flanelowy sweterek i jeansy.
- Panowie w jakiej sprawie?.. - Staruszek zmrużył oczy, patrząc na nich.
- Potrzebujemy twojej pomocy, Merlinie - wyrwał się Klex
- Aaaa, to bardzo dobrze - Merlin cmoknął z zadowoleniem - Ja wielki czarownik, i świerzb i zgnilca, i sraczkę zadać mogę. Kto celem?
- Policja.
- Hmm - zafrasował się Merlin - To was będzie kosztować ekstra. Na warunkowym jestem i będę musiał zmienić płeć dla niepoznaki... To już trzeci raz w tym tygodniu...
- Cena nie gra roli - powiedział Jezus filuternie i odpalił jointa. Jego zapach... Taaak, ten zapach przywoływał wspomnienia...

Jezus szedł przez tunel w kierunku światełka. Było mu ciepło i przyjemnie. Naraz wyskoczyło przed niego obłe, pokryte sierścią stworzonko. Stworzonko uśmiechnęło się do niego nibygłówką, zamerdało ogonkiem i poczęło się łasić do nogi.
- O! Włochaty plemnik! - zakrzyknął radośnie Chrystus i poklepał go po nibygłówce. Za chwilę ukazało się drugie stworzonko i poczęło łasić się do drugiej nogi.
- O! Drugi włochaty plemnik!
Zza zakrętu wyskoczyły dwa następne i zaczęły się doń już dobierać.
- No, starczy, starczy..! - protesty Jezusa tylko wzmagały zainteresowanie plemników jego osobą.
- Starczy! - Jezus zaczął w końcu uciekać przed stadem plemników goniących jego skromne jestestwo.
- Nie! Nie! Nieeeeeee..! - jeden z plemników, niczym Obcy, rzucił mu się na głowę.


- Nieeee! - wydarł się Jezus i obudził na środku łąki.
- Nawet nie chcę wiedzieć co Ci się śniło - mruknął Klex ćmiąc "Starta" - Ogarnij się. Merlin powinien być tu lada chwila.
- Hop, hop! - usłyszeli zza góry - Arnold ma grzybicę stóp!
- Więc powinien je polać Domestosem! - odkrzyknął Klex.
- Co to kurde było?!
- No coś ty, nigdy filmów z Bondem nie oglądałeś? - zafrasował się Klex.
Merlin, sapiąc z wysiłku dołączył do ich stanowiska dowodzenia.
- Zebrałeś ludzi? - zapytał go Klex.
Merlin kiwnął głową:
- To jest smok Falcor. Jego Imperatorównę psy zamknęły za jaranie trawy - Smok kiwnął ponuro głową.

- To - Merlin wskazał na włochatego stwora - To jest Potwór Ciasteczkowy. Próbował walczyć z nałogiem, ale psy zwinęły mu cały zapas Piegusków. Chce je odzyskać.
- Jeszcze jak! - mruknął Potwór.
- A ten? - Jezus wskazał ręką na obdrapanego, śmierdzącego menela.
- To jest pan Zenek - Merlin pogłaskał go po głowce i pomógł odkorkować "Konkwistadora" - Będzie ubezpieczał nasze tyły.
- Od mojego tyłu niech się trzyma z daleka - Chrystus skrzywił się na samą myśl.
- Licz się ze słowami! W niejednej wojnie mi życie uratował! - Merlin złapał Jezusa za szmaty.
- Dobra! Koniec gry wstępnej! - Klex rozdzielił tarzających się już po podłożu Merlina i Chrystusa - Opracujmy lepiej plan ataku...

Z leżącego nieopodal aresztu dobiegł ich upiorny krzyk...
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.

Ostatnio edytowane przez Chrapek : 26-07-2007 o 13:40.
Chrapek jest offline