Potwory (wbrew obawom Eliony) były martwe, ale (wbrew nadziejom Saxy) nie miały przy sobie nic wartościowego, prócz tego, w co wyposażyła je natura (lub klątwa, bo do tej pory zdania na temat tego, skąd się biorą łaki, były podzielone).
Ghalyia, podobnie jak i Eliona i Vares, nie zainteresowała ewentualnymi pamiątkami z tej potyczki, ale pozostała trójka nie miała podobnych skrupułów. Własnością Saxy stał się piękny, puszysty ogon wilkołaka, a Karl i Sardar wyłamali kilka kłów, pazurów, odcięli uszy... tudzież parę drobiazgów, które, ponoć, w niektórych kręgach cieszyły się sporym zainteresowaniem.
A potem ściągnęli cielska potworów w rosnące na poboczu krzaki i ruszyli dalej.
Jechali paręnaście minut, gdy piśnięcie Varesa uprzedziło wędrowców o kolejnej 'niespodziance', którą - jak się to okazało po chwili - były leżące na skraju drogi dwa zmasakrowane ciała - młodego mężczyzny w stroju kuriera i jego wierzchowca.