Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2019, 23:49   #44
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
anah korzystając z pomocy jaką zaoferowała Astine podeszła do Pelaiosa przyświecając mu zaczarowanym kawałkiem mebla.
Za dużo się dzieje na raz – westchnęła niespodziewanie pozwalając sobie na szczerość w stosunku do diablęcia.

Pelaios położył dłonie na wieku skrzyni i zerknął na Hanah. Zmrużył oczy trochę oślepiony jej światłem.
Tu, czy na świecie? – zapytał.

W obrębie mojej świadomości. Czyli tak, tu – kobieta odpowiedziała po namyśle. – Nie mogę być w kilku miejscach na raz, ani też przewidzieć tego co się stanie. To trochę frustrujące.

Jeśli chodzi o przewidywanie to pewne rzeczy można dostrzec… gdzie jeszcze byś chciała być? Zwykle w takich sytuacjach to pytanie retoryczne, ale coś mi mówi że tobie obecność tutaj nie przeszkadza.
Diabelstwo skierowało spojrzenie ponownie na skrzynię i jeszcze raz przesunęło dłońmi po krawędzi wieka jakby czegoś szukając.

Kapłanka mlasnęła z niezadowoleniem.
Chodzi o Sile. Powinnam od razu do niej pójść, ale bezpieczeństwo wszystkich jest równie ważne co jej stan umysłu. Potem rozmawiałam z Astine i ponownie może mogłam poradzić kolejnym kłótniom… no ale szczęściem zdaje mi się, że sobie poradziłeś.

Mhm… to mogłoby by być nadużycie tego słowa. Powiedzmy, że kupiłem trochę czasu zanim ferment znów zabulgocze – Pelaios uśmiechnął się ponuro jakby nawet cieszył się na tą wizję – Silę żyje i ma się dobrze. Lepiej niż Arn. Musi się dostosować do sytuacji i otoczenia, albo podzieli jego los.
Ostatnią kwestie diabelstwo rzekło sucho i obojetnie.

Nawet jak do tego dojdzie, jakoś nie widzę w tym twojej winy.

Kapłanka uniosła brwi lekko zaskoczona.
Och, nie obwiniam się. Po prostu… hm… no cóż jakkolwiek płytko by to nie brzmiało lubię jak nie ma kłótni pomiędzy osobami w drużynie. Tak drużynie Pelaiosie, nie krzyw się - drobny uśmiech zawitał na moment na twarzy kobiety. – Myślę, że nawet masz w niej dużo do powiedzenia.

Ponoć zawsze mam dużo do powiedzenia. Nie zawsze na temat i nie zawsze coś wartego uwagi, słońce.
Sięgnął pod połę płaszcza i wyciągnął ładnie złożoną chustkę. Była już brudna, ale dało radę dostrzec zdobny haft.
Poza tym… nie krzywię się na drużynę. Choć jak widzę masz tendencję do nadużywania terminów, to tak… wiem, że jesteśmy w tym bagnie razem. Ale lepiej porzuć wizję jednomyślności.
Przez chustkę złapał krawędź wieka, ale skrzyni jeszcze nie otwierał.

Nadzieję można mieć zawsze… a jak nie działa to kilka modlitw o cierpliwość potrafi skutecznie odegnać złe myśli – Hanah złożyła ręce jak do modlitwy lecz ton jej głosu był lekko żartobliwy. W oczach zagrały ogniki rozbawienia własnymi słowami.
No ale otwieraj, jak coś to cię ubezpieczam.

Pelaios uniósł brew zaskoczony zachowaniem Hanah. Nie wpasowywała się w pieczołowicie utrzymywany schemat nudnej kapłanki.
Chwila… Skrzynie takie jak te czasem są zabezpieczone pułapką. Nie spodziewam się co prawda takiej przezorności po tej dziurze, ale z pułapkami błąd się popełnia raz… albo chciałoby się popełnić go tylko raz…
Ostatnie słowa wypowiadał już nieobecnym tonem. Upewnij się, że szmatką chroni palce i uniósł delikatnie wieko wsłuchując się w zgrzyt zawiasów. Po chwili mruknął z aprobatą i równie ostrożnie otworzył skrzynię na oścież.

Po chwili pełnej napięcia Hanah odetchnęła.
Ha! Żyjemy.

Chwilowo.

A więc potrafisz w te klocki - kobieta kucnęła obok przyglądając się wnętrzu skrzyni.
Hmm co ty na to abyś mi powiedział kogo tak szukasz? Wiesz w ramach tego, że pozwoliłam ci się ciągać cały dzień po obozie.

Pelaios zerknął na Hanah sceptycznie. Wiedział po jej języku, że jest raczej prostą kobietą. Niezbyt oględna ciekawość niestety zwykle szła z tym w parze. Złożył chustkę na cztery i wsunął do wewnętrznej kieszeni płaszcza.
Idiotę i szlachciankę – odpowiedział – Gdybyś zobaczyła to daj znać. Chociaż ta druga to pewnie biega z dynią zamiast głowy.

Mhm… No dobrze… – odpowiedziała kapłanka nie do końca pewna czy brać na poważnie odpowiedź. Powstrzymała tieflinga zanim dotknął materiału znajdującego się wewnątrz skrzyni. Oczy zabłysły i kapłanka odpuściła z kiwnięciem głowy potwierdzając, że jest bezpiecznie. Kiedy zaś zobaczyła księgę sama zapomniała o jakimkolwiek bezpieczeństwie i porwała ją w ręce i zaczęła wertować.
Tak! Tak, tak, tak! To jest to!

Diabelstwo wzdrygnęło się patrząc na zapał kobiety.
Jeśli jedna księga to sprawiła… ciekawe co by zrobiła cała biblioteczka?

Hnahan spojrzała na Pelaiosa znad księgi.
A co? Ciebie nic w życiu nie cieszy?

Pelaios zaskoczony wydął dolną wargę w zastanowieniu, po czym pokiwał głową.
Dla jednych dobre wino, przytulne łóżko i gorąca noc. Dla innych dobra książka, przytulny fotel i gorące kakao. Chyba wolę ten pierwszy scenariusz.

– Och, więc faktycznie z rodem z piekła jesteś? Nawet w łóżku potrzebujesz aby ognie cię grzały? – Księga zamknęła się z głośnym “klap” i oparła się o drugą wiszącą na łańcuchu przy pasie. Spojrzenie Hanah zaś sugerowało rozbawienie.

Przyznaję… czasem ciężko dogonić stereotypy, ale staram się jak mogę. W łóżku też – odpowiedział również z uśmiechem. – Pech, że w żadnym z okolicznych wolałbym nie zasypiać. Mogłoby się to źle skończyć.
Przeciągnął dłonią po wnętrzu skrzyni, a potem je opukał szukając dodatkowego dna.

Hanah odchrząknęła otrząsając się. Słowa diabelstwa zinterpretowała na tyle jednoznacznie aby poczuć się głupio.
To... tak, mogłoby. Idę zobaczyć co z Sile i przestudiuję tę księgę. Tak.

Pelaios położył dłoń na przedramieniu kobiety.
Spokojnie… nie zamierzam cię omamić diabelskimi mocami.

Nie wiem czy mu… khm. A rzesz w morrdę - Twarz kapłanki przybrała czerwony odcień. – Nie, nie wystarczy mi już, że mi się dzisiaj jeden na tyłek gapił. To ani miejsce, ani czas. Dynie, Sile, ołtarz, rytuał. Tak.
Kobieta pospiesznie czmychnęła bełkocząc pod nosem.


onfrontując zawartość księgi z płaskorzeźbami Hanah odkryła, że byłaby w stanie, nawet jako ktoś spoza kościoła Wielkiej Matki, odprawić nabożeństwo oczyszczenia oraz rytuał błogosławieństwa. Ten pierwszy powinien wygnać ze świątyni wpływy negatywnych sił, a drugi wzmocnić jego świętą aurę. Dodatkowo z racji na bliskie powiązanie pomiędzy Chauntiją oraz Lethanderem pomoc kapłana tego drugiego może się okazać niezwykle cenny. Miała nadzieję, że Sile będzie chciała współpracować.

Dodatkowo kapłanka odkryła, że do oczyszczenia potrzebna będzie przede wszystkim czysta woda, poświęcona ziemia, kadzidła, święty symbol Wielkiej Matki oraz jakaś żywa roślina. Składniki wydawały się być problematyczne do odnalezienia, ale może się uda.

Do błogosławieństwa z kolei potrzebne będą kadzidła, srebrny sierp, święty symbol oraz ofiary w postaci nasion, całej rośliny oraz owocu reprezentujących cykl życia. Hanah od razu zaczęła przeglądać swoje zapasy. Jakieś jabłka mogła mieć. Przy okazji zapewniła Cely, że może skorzystać z jej zapasów póki jeszcze je ma.


apłanka podeszła do akolitki i przyklękła obok posłania.
Jak się czujesz Sile? – zapytała ze zmartwioną miną.

Dziewczyna złapała się za zabandażowaną głowę, syknęła lekko z bólu. Otworzyła oczy i mrużąc je popatrzyła na Hanah.
Co…? – Wyglądała na zagubioną, ale im dłużej przyglądała się kobiecie, tym niepewność silniej odciskała się na jej twarzy.

Już jesteś bezpieczna. Co ostatnie pamiętasz? – kapłanka zapytała uważnie obserwując zachowanie Sili. Ta zamyśliła się przecierając palcami czoło, zbierała myśli.

Ja… Ty… – Strzępki myśli uciekały jej przez usta, zastygła w bezruchu. Podniosła na nią swój wzrok, w którym Hanah znów dostrzegła ten sam lęk, kiedy w jej stronę padały oskarżenia.

Nie chciałam abyś pod wpływem emocji skrzywdziła kogoś jeszcze. Opatrzyłam twoje wcześniejsze rany i nie pozwoliłam, aby Celaena się do ciebie zbliżyła. Nikt z nas nie chce i nie zamierza cię skrzywdzić. Proszę uwierz mi.

Dziewczyna zawahała się, chciała już co powiedzieć, ale zatrzymała się w pół słowa. Rozejrzała się ewidentnie szukając Celaeny.
Ale ona jest drowem! – zwróciła się do Hanah, kiedy tylko upewniła się, że półelfka nie spogląda w ich stronę.

Jest nim tylko w połowie. Pelajosa diabłem nie nazywasz i nie strzelasz do niego choć ma w sobie krew diabłów – kapłanka w końcu zwróciła na ten fakt uwagę.

Dziewczyna otworzyła usta jakby miała już coś powiedzieć, ale powstrzymała się. Zacisnęła usta i lekko zmieszana wbiła wzrok w ziemię. Na pierwszy rzut oka szuka słów chcąc coś powiedzieć.
Ja… mieszkałam w wiosce, która… Gdzie ludzie żyli wspólnie z elfami… K-kkiedy byłam mała najechały nas drowy… Ja cudem przeżyłam… – wyznała, po czym ze łzą kręcącą w kąciku oka popatrzyła w kierunku Pelaiosa. – Pelaios to… z nim jest inaczej niż z drowami…
Hanah pogładziła dłonią po policzku akolitki.

Przeżyłaś tragedię i się z niej podniosłaś. Sile pomyśl w takim razie o tym co musiała przeżyć matka Celaney. Co ona sama czuje będąc obciążoną takim dziedzictwem – dłoń zsunęła się z policzka i zacisnęła na dłoni akolitki.
Wiem, że to nie jest łatwe o co cię proszę. Spróbowałabyś chociaż zacząć od wytrzymania jej obecności?

Ja… najpierw te dynie, a… potem on… to był odruch! Ja… miałam nadzieję, że to minęło… Oddałam się Lathanderowi, by Jego światło trzymało je z daleka… – część z pętających ją wewnętrznych łańcuchów musiała puścić, bowiem zaczynała tracić kontrolę nad swoimi emocjami. Sama też to najwidoczniej zauważyła, gdyż zaczęła głębiej oddychać, uspokajać się. – J-ja spróbuję…

Dziękuję – radość zabłysła w oczach kapłanki uradowanej z zasłyszanych słów. – Gdybyś cokolwiek potrzebowała śmiało możesz ze mną porozmawiać. Jestem tutaj tez dla ciebie.

Akolitka tylko skinęła nieznacznie głową, wciąż przeżywająca przywołane wspomnienia i ukradkiem zerkająca na Celaenę.

Kiedy pozostali oporządzili się i doprowadzili do porządku, Hanah jeszcze opowiadała Sile co znalazła i jaką rolę akolitka może odegrać. Widać było, że kapłance zależało na pomocy dziewczyny. Chciała bowiem pokazać jej jaką moc ma w sobie jej wiara. Liczyła też, że tak gdzie sama miała braki Sile będzie w stanie je uzupełnić.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 09-04-2019 o 10:19.
Asderuki jest offline