Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2019, 12:06   #117
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Prawnik popatrzył na przeciwległą ścianę salonu poprzez płyn znajdujący się w szklance, po czym opróżnił ją jednym haustem.
- A czy jest sens to analizować? - odpowiedział pytaniem na pytanie wstając i kierując się w stronę karafki. - To kim jesteśmy, to efekt naszych decyzji. Cofając czas pewnie bylibyśmy zupełnie kimś innym i żałowalibyśmy zupełnie innych rzeczy. Może nawet tego czego nie zrobiliśmy - dodał uzupełniając zawartość szklanki.
Ten brak bezpośredniej odpowiedzi był mimo wszystko satysfakcjonujący dla blondynki.
- Zupełnie się zgadzam z tym punktem widzenia - odparła. Sama w żadnym razie niczego by nie zmieniła w swoim życiu. Uwielbiała je takim jakie było. Ale była jeszcze młoda, wciąż miała czas coś koncertowo spieprzyć i mieć okazję na żałowanie własnych decyzji. Jak na przykład tych podjętych dzisiejszego wieczoru.

- Wiesz, przyznam się, że winię cię za to, że przez ciebie zainteresowałam się tematami, które wcześniej potrafiłam ignorować - powiedziała, ale w jej słowach zamiast pretensji było szczere zainteresowanie.
- Na przykład jakimi? - Charles odwrócił się w jej kierunku z zainteresowaniem.
- Dobrze wiesz - stwierdziła lekko mrużąc oczy na to jego droczenie się. Rozsiadła się wygodniej na kanapie. - Odnoszę wrażenie, że w trakcie naszego pierwszego spotkania oboje byliśmy równie zaskoczeni swoimi spostrzeżeniami - powiedziała w tonie wyjaśnienia. - Zdradzisz co wtedy próbowałeś osiągnąć? - dodała z wyczuwalną pretensją, natchnioną przez niedawne wydarzenia z żebrzącym dzieckiem na parkingu.
Morgan przez chwilę wpatrywał się w dziewczynę z nieobecnym wyrazem twarzy.
- A o tym mówisz! - powiedział nagle i zaśmiał się. - Nic. Kompletnie nic. Nigdy, z jednym wyjątkiem, nie zrobiłem w stosunku do ciebie nic czego byś nie była w pełni świadoma.
- Jednym wyjątkiem? - uniosła brew, nie podzielając jego wesołości. Zdecydowała się dopić do końca alkohol.- No słucham, pochwal się co to była za okazja - zachęciła go, patrząc na niego podejrzliwie, ale wyciągnęła w jego kierunku rękę z pustą szklanką i potrząsnęła nią, domagając się dolewki.
- Było, minęło - powiedział, zabierając szklankę z dłoni Iryi i skierował się w stronę barku. - Wszystkie dotychczasowe wydarzenia spowodowały, że jesteśmy właśnie w tym miejscu. Nieprawdaż? - zapytał, odwrócony plecami, powtarzając uprzednią tezę. Uzupełnił szklankę i ruszył oddać ją właścicielce.

- Czyli przyznajesz, że przyprowadziłeś Hilla do mojego mieszkania? - zapytała ze złością w głosie.
- Można tak powiedzieć - przyznał wyciągając dłoń z drinkiem w jej kierunku.
- Czemu miało to służyć? - dociekała dalej, ale wzięła od niego szklankę.
- Z mojej perspektywy dokładnie temu jak się to zakończyło. - Corday wydawało się, że Morgan jest szczery, ale nie mówi wszystkiego.
- Chyba nie do końca skoro narzekasz na moje nowe miejsce zamieszkania - skomentowała sarkastycznie. - Czyli mam zakładać, że nie dziwi cię fakt, że u Hilla nie wykryto żadnych środków odurzających?
- Twoje nowe miejsce zamieszkania jest kłopotliwe z wielu względów - wyjaśnił z wieloznacznym uśmiechem. - Nie wszystkie środki są wykrywalne - dodał już z powagą.
- O tak, wiem - zgodziła się i upiła łyk. Na dłuższą chwilę skupiła się na smaku alkoholu w ustach. - Jednak to nie ma znaczenia gdy uwzględni się inne rzeczy, które wyszły przy okazji. Osobiście go przyprowadziłeś, czy kogoś fatygowałeś, żeby za ciebie odwalił czarną robotę?
Charles patrzył przez chwilę na Iryę bez słowa.
- To ja wtedy odwalałem czarną robotę - odpowiedział z irytacją. Irya nie wiedziała, czy dotyczy ona wypowiedzianych słów czy wspomnianej sytuacji.

- Widzisz, powiedzenie wprost, aż tak bardzo nie bolało. Co nie? Przynajmniej nie tak jak oberwanie nożem i późniejsze zszywanie - uśmiechnęła się ironicznie. - Zdolny jesteś. Zniszczenie monitoringu, włamanie się do mieszkania i zamazanie swojej twarzy na nagraniach z kamer, które pominąłeś - pokiwała głową z uznaniem po tej wyliczance wykonanej na palcach wolnej ręki. - No i Hill. Zdziwisz się jak powiem, że Cleaner wykrył w jego zwłokach szczątki Mrocznej Harmonii? - zapytała, bacznie mu się przyglądając.
- Cleaner czy ty? - zapytał wychylając się do przodu i znacznie zmniejszając dystans.
- Nie uważam siebie za Cleanera - stwierdziła w odpowiedzi. - To była napaść na córkę zastępcy szefa policji, więc nie ma się co dziwić, że zastosowano dodatkowe środki przy sprawdzeniu ciała napastnika - dodała w tonie wyjaśnienia.
- Nie uważasz - powtórzył. - To ciekawe - dodał, na powrót, rozpierając się na kanapie. - Powiem ci, że początkowo nie obchodziło mnie jak skończy się twoje spotkanie z Hillem, ale teraz wszystko wywróciło się do góry nogami - dopowiedział z czymś na kształt ukłucia żalu.
- Pokonał cię mój urok osobisty? - Zapytała ze szczerym rozbawieniem w głosie.
- W rzeczy samej. Głupio się przyznać - stwierdził jakby było to coś wstydliwego.
Irya roześmiała się, ale przyglądała mu się wnikliwie, próbując doszukać się fałszu. Ale nie znajdując tego zrobiła współczująca minę. Musiała przyznać przed sobą, że gdyby nie była wstawiona to właśnie by się wściekła na niego, że potwierdziło się to co zakładała od samego początku. Jego wyznanie w sumie było dla niej jak komplement.

- To nawet urocze - skomentowała bez cienia złośliwości. - Cóż... Gdybym była Cleanerem to pewnie wszystko potoczyłoby się drastycznie inaczej i zakończyło jeszcze w trakcie naszego pierwszego spotkania. Z tobą w czarnym worku - stwierdziła pewna siebie. - Także oboje mamy sporo farta z tą naszą znajomością - mrugnęła okiem i napiła się.
- Więc dlaczego tutaj siedzisz? - zapytał z nieudawaną ciekawością. - W zasadzie to po tym co ci właśnie powiedziałem powinnaś kipieć ze złości lub nawet zmieniać magazynek.
- I gdzie niby miałabym schować zapasowy magazynek? - zapytała wskazując gestem dłoni na swoją sukienkę. - Byłam na ciebie wściekła, jak tylko pierwszy raz zobaczyłam nagrania. Ale wygląda na to, że niestety zdążyłam już to przeboleć... - wzruszyła ramionami. - Tak więc podsumowując... Ty najpewniej jesteś Heretykiem, a ja najpewniej mogę sobie dopisać do obowiązków bycie Cleanerem - westchnęła ciężko i oparła głowę na oparciu kanapy, tak że wbiła spojrzenie w sufit.
- To nadal nie trzyma się kupy - zaśmiał się Charles. - Albo panna Corday jest tak pokręcona, że w desperacji szuka silnych emocji, albo zaraz tu wpadnie oddział Bractwa - rzucił prowokacyjnie nie tracąc dobrego nastroju.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline