Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2019, 17:00   #44
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Woodsa zaskoczyło zachowanie Sorena względem pani Grimard. Uznał je wręcz za nieprofesjonalne. Dziwiło go, że policjant nie jest wierny zasadzie, że z przesłuchiwanym nie powinno się spoufalać. I nieważne czy był to podejrzany, świadek, czy nawet ofiara. A tymczasem Francuz usiadł na kanapie obok wdowy i próbował ją uspokoić, a nawet pocieszyć. I raczej trudno było to zinterpretować jako próbę "urobienia" przesłuchiwanej, bo wyraźnie dawał do zrozumienia, że najchętniej przerwałby wszystko tu i teraz.

Anglik ani o tym myślał. W odróżnieniu od kolegi wybrał pozycję stojącą, patrząc z góry na panią Grimard z kamienną miną. W rękach trzymał kapelusz, jego zdjęcie było jedną z nielicznych oznak szacunku, jaką okazał gospodyni. Na razie czekał aż minie atak płaczu. Wiedział, że w tym momencie niczego z niej nie wyciągnie. Wielokrotnie był świadkiem takich sytuacji. Gdyby przesłuchiwanym był mężczyzna, mógłby już właściwie skończyć. Mężczyznę niełatwo jest złamać, lecz gdy już do tego dojdzie trudno zebrać go z powrotem do kupy. W przypadku kobiet jest dokładnie na odwrót. Łatwo popadają w histerię, ale szybko się z niej otrząsają. W pewnym sensie są pod tym względem o wiele twardsze.

Gdy kobieta przestała płakać, Woods zaczął mówić najłagodniejszym tonem, na jaki go było stać:

- Pani Grimard, zdajemy sobie sprawę, że jest to dla pani niełatwe i naprawdę najchętniej byśmy jej tego oszczędzili. Jednakże to nasza praca i... - zamilknął w pół zdania, udając że się nad czymś zastanawia. - Albo będę z panią zupełnie szczery. Nie chodzi tylko o pracę. Chcemy dopaść tych drani, którzy to zrobili pani mężowi, naszemu koledze. Oni muszą za to odpowiedzieć. Nie możemy tego po prostu zamieść pod dywan. Alex nie zasługuje, by tak po prostu o nim zapomnieć - znów przerwał na chwilę. - Lecz żeby złapać tych drani musimy wypytać o wszystko, bo każdy szczegół, nawet jego życia prywatnego, może się okazać istotny. Większość tych pytań zapewne okaże się nieistotnymi, ale jeśli jest szansa, że choć w jednej z udzielonych na nie odpowiedzi będzie się krył ślad, który naprowadzi nas na odpowiedni trop, to chyba warto je zadać, nie sądzi pani?Da pani radę wytrzymać jeszcze trochę?

Kobieta skinęła w milczeniu głową, więc Woods przeszedł do rzeczy. Wbrew temu, co dał do zrozumienia, nie miał jednak do niej zbyt wielu pytań, zwłaszcza że przychodzili do niej z nikłą nadzieją uzyskania potwierdzenia tezy o nietypowych powiązaniach Grimarda, jednocześnie nie mając nawet jakiejś zaczepki w tym kierunku. Dlatego też pytania były dość ogólne, a ponieważ odpowiedzi dość szybko wyczerpywały temat, szybko dotarli do końca.

Udało im się jedynie ustalić, że żona nie prowadziła z poległym policjantem dłuższych rozmów. Wpadał często, ale tylko po to, by się zobaczyć z dziećmi. Same dzieci też nie przyniosły żadnych nietypowych wiadomości o spędzonych z ojcem dniach. Byli małżonkowie o czerwcowej rozprawie nie rozmawiali wcale. W ogóle trudno było oczekiwać, by w takich okolicznościach pani Grimard udało się zauważyć jakieś zmiany w zachowaniu męża. Woods po cichu liczył, że mając za sobą domniemanych mocowładców, Grimard mógł się przechwalać i odgrażać, że zabierze jej dzieci, ale ich rozstanie nie miało chyba aż tak emocjonalnego przebiegu, jak to sobie wyobrażał, albo też martwy funkcjonariusz nie był człowiekiem rzucającym słowa na wiatr.

O samym rozwodzie dowiedzieli się zresztą niewiele. Zgodnie z jej słowami, kobieta miała dość takiego życia. Jakie jednak było to życie konkretnie, nie byli w stanie z niej wydusić. Zasłaniała się tylko tym, że to jej prywatna sprawa i nie chciała o tym mówić. Zapytana o to dlaczego pozostała przy nazwisku męża odpowiedziała, że nie miała czasu by je zmienić i może rzeczywiście tak było.

Wreszcie pożegnali się uprzejmie i skierowali do wyjścia. Gdy Soren wyszedł już za próg i ruszył w kierunku schodów, Woods niby to przypomniał sobie o czymś. Odwrócił się jeszcze w stronę gospodyni i powiedział:

- Proszę mi wybaczyć, jeszcze jedno pytanie, jeśli można. To zapewne nic ważnego, ale podobno Alex nie cierpiał Anglików i podobno chodziło o jakieś wydarzenie z czasów poprzedniej wojny. Zwierzał się pani z tego?

Okazało się, że podczas Wielkiej Wojny jednostka Grimarda dostała się pod przyjacielski ogień brytyjskiej artylerii, która strzelała pociskami gazowymi. Doznał licznych poparzeń i na jakiś czas stracił wzrok. Woods zgodził się, że jest to wystarczający powód.

- No to za dużo się nie dowiedzieliśmy - zagadnął Sorena, gdy już usiadł na fotelu pasażera w jego samochodzie. - Gdyby był pan tak miły i odwiózł mnie do hotelu, lub chociaż w jego pobliże. Chyba trzeba się pogodzić z tym, że zmarnowaliśmy wieczór.
 
Col Frost jest offline