Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2019, 20:26   #18
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Po chwili drzwi otworzył Maksim. Miał krótkie spodenki sięgające do kolan i rozpiętą koszulę w stylu hawajskim. Spodnie opinały się mocno, ale dzięki temu że były krótkie nie rzucało się w oczy, że są za małe. Koszula za to… cóż, dziewczyna była pewna, że nie dopinała się na ogromnej klacie. Co więcej podkreślała mocno zarysowane mięśnie brzucha.
- Tak?

- Cześć. Możemy wejść? - Żenia spojrzała na olbrzyma kryjąc rozbawienie - Zaar chciał Cię poznać osobiście i pomógł mi z torbą.

Maksim uśmiechnął się szczerze i zrobił im miejsce. Gdy Zaar wchodził wyciągnął rękę w jego kierunku.
- Miło mi ciebie poznać - w momencie ściskania dłoni dziewczyna dojrzała delikatny grymas na twarzy Zaara. Był prawie głowę niższy od olbrzyma.
- Wiele o tobie mówiła - skłamał bez wahania. Chyba pierwszy raz w obecności dziewczyny.
- Tak? - Jarek był wyraźnie zaskoczony.
- Chwaliła twoje zdolności organizacyjne i przeniesienie wojny o Gaię do internetu. Przykro mi, że nie udało się obronić puszczy Białowieskiej.
Wtedy dotarło do niej o czym mówił. Zdarzenia z jej pamięci.
- Cóż, teraz mamy nowe rozdanie. Przechodzimy do ofensywy. Mam nadzieję, że nauki jakie wyciągneliśmy z tamtych zdarzeń przysłużą się do przyszłych sukcesów. - Powiedział spokojnie Zaar wchodząc w głąb mieszkania. Zerknął na moment do mijanego salonu.

Nerwowy chichot w głowie dziewczyny poprzedził kolejny komentarz.
“On jest politykiem, prawda? Ta odpowiedź pasuje do każdego stwierdzenia.”

- Zapraszam do kuchni. Ugotowałem zupę - powiedział gigant.

“Przystojny, świetny w łóżku i gotuje! Kopnij w dupę flaka, już”
“Nie mogę. To zasób. Cierpliwości. To mój Galiard”

- Mmm bosko. Umieram z głodu. - Żenia uśmiechnęła się szeroko - Dziękuję, Maksim.
Żenia już gnała do kuchni zostawiając dwóch maczomenów. Zaczęła krzątać się w poszukiwaniu talerzy.
- Mieliśmy trochę do obgadania z Zaarem, ale ogarnęliśmy już większość tematów. - dziewczyna pochyliła się nad parującym garnkiem i wciągnęła zapach. Podwinęła opadające rękawy bluzy i zaczęła nakładać zupę na talerze. Trzy.

- Odpocząłeś trochę? - zwróciła się do Maksima znad chochli - Zaar siadaj, siadaj. - podjęła ton Bondara.

- Cóż, musiałem się przygotować do kolejnej części rytuału. Medytowałem.

“Jak Ronin?”

Talerze znalazły się szybko. Po chwili już mogli zasiąść przy wspólnym stole. Na brzegach, naprzeciw siebie usiedli Zaar i Żenia. Maksim zajął dłuższy bok. Szybko zaczął jeść zupę. Zaar odsunął od siebie talerz i powiedział, że w zasadzie nie jest głodny.

Żenia spróbowała szarej zupy. Jeżeli uznać jedzenie serwowane za Ronina za mistrzostwo… a posiłki z paczki za przeciętność… to potem było długo długo nic… i gdzieś niżej, na dnie śmietnika było miejsce dla tej zupy. Powiedzieć, że była okropna, to jakby ją skomplementować.

“Dobra, zatrzymamy Wojtka do gotowania” powiedziała Zmora.

Żenia poświęciła się i zjadła kilka łyżek “zupy”. Już wiedziała, że nie będzie dopuszczać Maksima do garków lub będzie zamawiać na wynos.

- Pycha - patrzyła na Zaara znad talerza a oczy jej się śmiały - Czego użyłeś do jej ugotowania? - pod koniec pytania już się szczerzyła.

Co było zaskakujące, to Maksim prawie już skończył swoją porcję.
- Różnych rzeczy z lodówki - odpowiedział enigmatycznie.
- Ale tak, na kolację musimy coś zamówić. Zaar, ty miałeś nam przynieść kasę, nie? - powiedział ocierając usta.
- Taa. Jest w torbie z resztą rzeczy Żenii.
Maks pokiwał głową.

- To może ja herbaty zrobię. Napijecie się? - Wrona zgarnęła talerze ze stołu - Maksim, chcesz jeszcze? Zaar przyniósł też resztę moich bambetli.

-Nie wiesz, ja już pójdę - zaczął Zaar. - Powiedzcie mi tylko ile jeszcze potrwa to odzyskiwanie wspomnień?

- Robimy to małymi krokami a i tak jest ciężko więc trochę to zajmuje. Teraz wyjedziemy z Ryśkiem i Wojtkiem do Stanów na kilka dni. W podróży raczej spasujemy z rytuałem. - Żenia rzuciła spojrzeniem na Smoka - Zobaczymy co się uda załatwić w Stanach i wtedy zdecyduję co dalej.

Dziewczyna uśmiechnęła się do wilkołaka.

Uważnie przyglądała się obu mężczyznom. Zaar był wyraźnie poddenerwowany. Nie czuł się komfortowo w obecności Maksima. Prawą dłonią drapał się po grzbiecie lewej, poprawiał to kołnierzyk, to mankiet wystający spod kurtki. Chciał skończyć to spotkanie możliwie szybko. Jednocześnie obserwował Żenię. Szukał w niej wsparcia… albo raczej jakiejś niechęci wobec Maksima. Gdy nie znalazł to oznaki zniecierpliwienia się nasiliły.

Maksim wręcz przeciwnie. Wyluzowany. Bosy. Notował obecność Zaara, ale się nią nie przejmował. Przynajmniej tak jej się wydawało w pierwszej chwili. W rzeczywistości napinał się i okazywał swoją wyższość niczym kogut wśród kur. Najdziwniejsze zdawało się to, że w ogóle nie zwracał uwagi na paskudny smak zupy!

- Aha. No dobrze - powiedział Zaar. To ja będę się zbierał. Telefon jest nowy i ma wgrane tylko te kontakty, które mieliśmy. A ty Maksim masz jakiś telefon? - powiedział Zaar sięgając po swoją komórkę.

- Nie - odpowiedział lakonicznie gigant.

Żeńka zastanawiała się, czy w procesie produkcji in vitro zapomniano o czymś takim jak kubki smakowe. Niemożliwe by faktycznie mu to smakowało. Była przekonana, że robił to po to by udowodnić swą męskość przy Zaarze.

- Odprowadzę Cię do windy. - Wrona zaoferowała się szczodrze.
Galiard pokiwał głową. Trochę zbyt entuzjastycznie.
- Czy jest szansa na telefon dla Maksima razem z papierami? - spytała jeszcze podnosząc się i kierując się ku wyjściu z kuchni.

- Zaraz wracam, Maksim.

Na korytarzu Zaar wyraźnie się rozluźnił.
- Wygląda jak Dwayne Johnson na sterydach. Chociaż te włosy… stary jest już co? Mniejsza o to. Jakby coś ci zrobił…
“Nie, Zaar, nie upokarzaj się”
...to go zabiję.

Dziewczyna miała już odpowiadać oględnie, że jest Maksim jest dojrzały jak na swój wiek ale ostatnie stwierdzenie Jarka zamknęło jej usta.

Pokiwała głową i uśmiechnęła ciepło go wilkołaka.
- Wiem, że mogę na tobie polegać. Ufam Ci. - szepnęła pochylając się by otworzyć drzwi do windy. - Jestem pod telefonem jakby co. Dziękuję za pomoc.

***


Po pożegnaniu z Zaarem, Żeńka wróciła z powrotem do mieszkania.

- No. To masz jedną zagorzałą fankę z tego wszystkiego. - podeszła do siedzącego Maksima i przytuliła się do jego pleców. Otoczyła jego szyję ramionami i pocałowała w ucho. - Przepraszam, że tyle to trwało. Dzięki, że byłeś uprzejmy dla Zaara. - podziękowania Wrona podkreśliła pocałunkiem na policzku. - Gotowy na rozmowę z kolejnymi?
- Z jakim kolejnym? - powiedział szczerze zdziwiony. - Myślałem, że już rozpracowałaś Zaara. Jaki masz w tej chwili cel w utrzymywaniu tej znajomości? - zapytał z ciekawością.
- Nadal dobrze mieć dobre kontakty z Galiardem największej watahy w Polsce. Nie sądzisz?
- Mhm - mruknął bez przekonania.
- Mhm co? - westchnęła Żenia. Miała wrażenie, że tańczy na linie z jakiegoś powodu. - Chyba nie jesteś o niego zazdrosny, co?
- Nie. Przyznałem ci rację. I tyle. - powiedział tonem twardziela gdy ruszył zmywać naczynia po swoim “dziele”
Żeńka odpuściła temat.
- Pomóc ci może? - spytała niewinnie. Zaczęła gmerać w torbie, by sprawdzić ile dostała kieszonkowego. Na samą myśl o kasie zgrzytnęła zębami.


W końcu Sonia oderwała się od Smoka i sięgnęła po telefon, szukając numeru Ryśka. Zakładała, że numer do jej Alfy był w kontaktach. Czekając na połączenie, sprawdziła pozostałe namiary. Ciekawiło ją czy Zaar wrzucił namiary na Zośkę.
W pamięci był numer do wszystkich wilkołaków z septu. Żenia musiała przyznać, że nawet nie pamiętała imion ludzi z nowej watahy i dopiero widząc wpisy w telefonie przypomniała sobie o nich. Byli też krewniacy. Zosia, Kasia i reszta.

Brakowało jedynie Ronina.

Przeczekała kilka sygnałów połączenia do Ryśka.
Jednak mimo kilkunastu sygnałów nikt nie odebrał. I wtedy zauważyła, że nie ma też numeru do Dzikiego Serca. Choć tu pojawiło się podejrzenie, że “lupus” nie ma komórki. Na potwierdzenie tej tezy poszukała Szramy. Bezskutecznie. Numeru do niej też nie było.

Nastukała więc krótkiego smsa z prośbą do “alfy” o kontakt.
A potem drugiego do Zośki z pozdrowieniami i pytaniem czy mogłaby ją skontaktować z Wojtkiem. Trzeba było zacząć rozgrywkę “Przejmowanie Pentexu”.

- No hej. Mam nadzieję, że telefon się podoba - powiedziała hakerka - sama wybierałam.
- Zosia! Kopę lat. Podoba a jak! - Wrona była bardzo ucieszona jakby spotkała Zośkę osobiście - No i co? Obrosłaś w piórka i mam ci podobno kupra nie zawracać?
- Pewnie wiesz, że Zaar zawrócił mi już kuper w twojej sprawie jakieś trzy minuty temu? Ale dobrze, że dzwonisz. Potrzebuję od ciebie dwa zdjęcia. Z przodu. Takie paszportowe. Jedno twoje, drugie - zaczęła czegoś szukać, ale znalazła to dość szybko. - Maksima Bondara?
- Wiem. Dopiero co wyszedł ode mnie. - uśmiechnęła się brunetka - Ogarniemy zdjęcia jeszcze dzisiaj. W galerii pewnie znajdzie się jakiś automat albo dwa. Co u Ciebie?
-Telefonem zrób. Kto łazi do galerii? Poszukaj tylko ściany w jednolitym kolorze. Obojętnie jakim, zedytuje sobie. A u mnie dobrze. Dostałam propozycję pracy. Dość… ciekawą.
- Niech zgadnę od kogo - Żenia roześmiała się myśląc o Roninie.
- No właśnie - odpowiedziała bez wahania. - I pewnie się zdecyduję. Choć w zasadzie to nie muszę pracować… ale brzmi to ciekawie. No i zawsze mogę podgryzać Pentex na kilku płaszczyznach.
- No to zrób to. Zostań konsultantem - Wrona była pewna, że ten fakt nie nastrajał nikogo z watahy kojota specjalnie czule do Wojtka. - Dobra wyślę zdjęcia za chwilkę. Masz namiary na pracodawcę? Bo tutaj ich nie mam.
- Na razie tylko mailujemy. A co? Też szukasz pracy?
- Tak. Mam długi do spłacenia. Dasz mi maila do niego? Muszę się z nim skontaktować. Albo wyślij mu mój numer telefonu?
- Dobra, to podeślę mu twój numer. Wyślij mi prosze jak najszybciej te fotki wasze, bo poza fizycznymi plastikami ze zdjęciem muszę wszystko poupychać do baz danych. Jakieś specjalne prośby przy tym? Obywatelstwa? Nie wiem… kim jest pani Nina Dobrev?
- To aktorka. Mieszka w Stanach ale jest Bułgarką. - Żenia wyjaśniła - a co do Maksima dam znać ze zdjęciem. Ok?
- No ok. - w tym czasie Żenia zauważyła, że do telefonu dobijał jej się ktoś.

- Rany telefon od 5 minut a już kolejka. Kończę Zocha. Odezwę się na ostatniego maila.
- Na telefon wyślij, mam drobną reorganizację ser… - odruch rozłączenia był zbyt szybki i wilkołaczka nie usłyszała końca wypowiedzi hakerki.
- Hallo?
- No cześć - powiedział znajomy głos Rycha - oddzwaniam. Wiesz, nie miałem twojego numeru telefonu, a nie odbieram nieznajomych - Alfa zaczął od tłumaczenia się swojemu Ragabashowi.
- Cześć - Żenia skuliła się w fotelu i odgarnęła włosy - Masz chwilę dziś po południu? Moglibyśmy się spotkać? Chciałabym obgadać wyjazd i kilka innych spraw. Potrzebuję Twojej porady. - Żenia złagodziła wypowiedź wisienką dla Harazińskiego.
- Dobra. Spotkajmy się w jakimś fast foodzie w którejś z galerii. Przewija się tam masa ludzi codziennie - miejsce z jednej strony skojarzyło się Żenii z pierwszym spotkaniem z Czarnym, z drugiej odniosła wrażenie, że Rycha coś niepokoiło.
- Wszystko ok? - upewniła się - Myślałam, że może wpadniesz tu.
- No ok, to wyślij mi adres, to podjadę - usłyszała tym razem jakieś mruknięcie w tle. Po chwili Rychu dodał: - Wojtek cię pozdrawia. Jest ze mną.
Z jakiegoś powodu teraz Żenia się uspokoiła. Widocznie pierwsza reakcja Rycha była powiązana z “czymś biznesowym”. Tak jakoś jej się wydawało.
- O. To zabierz i jego. Nie mam numeru do niego. Próbuję się dobić przez opłotki. Przywieźcie alkohol. Potrzebuję drinka. I coś do jedzenia. Nie zapomnijcie o jedzeniu. Za ile dacie rady wpaść?
- Żenia - powiedział zimnym głosem, hamując nagły wybuch entuzjazmu dziewczyny - nie podałaś mi adresu. Skąd mam wiedzieć za ile będziemy?
- Jej, już wysyłam. Pytam orientacyjnie, nie wiem co macie w planach, tak?
- Zakładając, że do każdego miejsca w poznaniu dojedziemy w pół godziny, to za jakieś półtorej możemy być u ciebie.
- Ok - mina dziewczyny mówiła wyraźnie no i o co afera? Nie można od razu?” - To czekamy. Adres wyślę smsem. Dzięki!

Wrona nastukała informację i ruszyła na poszukiwanie Smoka.
- Maksim, chodź zrobimy foty do dokumentów. Ok? Będziemy mieć gości. Za jakieś półtora godziny. - dodała ze znacząco niewinnym uśmiechem.
Uśmiechnął się szeroko. Lubieżnie wręcz.
- To dość dużo jak na robienie zdjęć.
“Czy odczuwanie radości na myśl o nadchodzącym bólu to już masochizm?”
“ Nastaw się na odczucia estetyczne. Będzie artystyczny werteryzm. Czy coś”

- Taaaak. Tak myślałam, że to medytowanie na coś się przyda - Wrona pokiwała na Dragana palcem wskazującym. Trzymała się chwilowo poza zasięgiem mocarnych ramion. Musiała wysłać foty. Wiedziała, ze gdy jej dotknie, o zdjęciach zapomną w kilka chwil.

Dużo się nie pomyliła. Na szczęście zdążyła wysłać zdjęcia do Zośki.
 
corax jest offline