Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2019, 21:48   #341
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Do Rudolfa podszedł Borys.
-Uspokój psa - rzekł. - Jak skończę leczyć ludzi wrócę i do niego. Walczył równie dzielnie.
- Dzięki
- westchnął bednarz. - Dobry pies, dobry… - przemawiał dalej. Gdyby nie Predator… sam pewnie byłby trupem. Tak obaj wyszli z tego ledwo żywi, ale jednak żywi. - Dzielnie się spisałeś. Teraz odpoczywaj.

Dzięki, Ranaldzie, mimo wszytko. Za to, że żyjemy i za to, że udało się kupić Predatora przed wyprawą.
Myśląc to sekretnie skrzyżował palce. I dzięki Tobie Ulryku. Myśląc o tym, ruszył po miecz, który planował złożyć w ofierze. Przy okazji zebrał jeden łuk i tuzin strzał. Znalazł ten kołczan. Będzie miał czym strzelać następnym razem.
Potem powoli zaczął pakować zebrane kije i rolować swoje koce. Potem karawana ruszyła, a on za nią. Powoli, starając się chronić poranione ciało. Nie był w stanie nadążyć i zostawał coraz bardziej z tyłu. Z ulgą przyjmował każdą chwilę wytchnienia. Miał za to dużo czasu na przemyślenie co poszło nie tak. Dlaczego starcie ze zwykłymi goblinami niemalże przypłacił życiem. Wnioski nie były wesołe. Jego towarzysze okazali się tchórzami, którzy chowali się za plecami innych. Jeżeli miał dalej podróżować z nimi, musiało się to zmienić. Dlatego gdy wszyscy rozsiedli się przy kolacji, Rudolf ciężko wstał na nogi i zbliżył się do środka.
- Chciałbym coś powiedzieć - powiedział tak głośno, żeby przyciągnąć ich uwagę. - I nie będą to słowa wygodne - uprzedził. - Zatrudniliśmy się, aby ochraniać tę karawanę. Nie może być tak, że niektórzy chowają się za plecami innych - przeniósł wzrok na Borysa. - Czy potraficie walczyć, czy nie - spojrzał na Fay - musicie przystępować do walki wręcz. Ale nie musicie - spojrzał na Robin - robić nic poza tym, że będziecie się bronić. Wystarczyłoby - zerknął na Drago - by ktoś pomógł Gottfriedowi wcześniej. By ktoś pomógł Albertowi. Przyciągnięcie uwagi jednego goblina oznacza, że ten jeden goblin nie atakuje kogoś innego. Czemu zginął Albert, tak dobry wojownik? - Skierował wzrok na Cat - bo walczył sam jeden z trzema goblinami. Trudno jest parować ciosy jednego przeciwnika. A przy trzech? Trzeba by być mistrzem! Wiem, że się boicie. Ja sam się boję. Ale gdy zginą wszyscy, którzy staną w pierwszej linii, przyjdzie pora i na was. I nie ma znaczenia to, że z zawodu jesteśmy bednarzami, kucharzami czy cyrulikami. Może Wolfgang ma na ten temat inne zdanie - zerknął na żołnierza. - Może jemu i nie straszna śmierć w walce. Ale ja mam zamiar wrócić do domu żywy. Jeżeli staniecie obok kogoś, kto walczy sam na sam, wasza obecność będzie nieoceniona. Nawet, jeżeli nie zrobicie prawie nic, taki goblin będzie musiał teraz uważać na dwójkę przeciwników. Zrozumcie to! Ktoś - znowu spojrzał na Baderhoffa - powinien wam to powiedzieć. Ktoś powinien w trakcie walki pchnąć was we właściwe miejsce - westchnął. - Nie chcę przynudzać. Jestem ranny i w moim stanie nie pójdę już na pierwszą linię walki. W zamian za to wykorzystam moje zdolności. Rozmawiałem z panem Sammerem i zgodził się, abym przygotował trochę przenośnych konstrukcji. Na początek przygotuję prowizoryczne dzidy. Zwykłe kije, naostrzone na końcach. Ci, którzy boją się podejść zbyt blisko przeciwnika, będą mogli przy ich pomocy z tyłu wspomagać pierwszą linię. Potem mam zamiar zbudować przenośne osłony i zasieki przy użyciu sznurów, koców i kijów. Gdy będą gotowe, pokażę wam jak możemy ich użyć, do wzmocnienia nas w walce. Przyda mi się pomoc. Hans, wiem, dobrze sobie radzisz z tego typu robotą. Twoja pomoc byłaby nieoceniona. Gottfried, nawet z jedną ręką mógłbyś się przydać - zerknął na strażnika. - Myślę, że każdy z nas - potoczył wzrokiem dookoła - każdy, nie wyłączając mnie, mógł dziś zrobić więcej, niż zrobił. Każdy z nas ponosi część odpowiedzialności. Proszę, by każdy pomyślał o tym i każdy we własnym sumieniu rozważył, jak następnym razem zadziałać, by było lepiej. Usiądę - westchnął. - Wciąż czuję się słaby - bednarz poczłapał w bok i opadł ciężko na ziemię.
 
Gladin jest offline