Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-04-2019, 21:48   #341
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Do Rudolfa podszedł Borys.
-Uspokój psa - rzekł. - Jak skończę leczyć ludzi wrócę i do niego. Walczył równie dzielnie.
- Dzięki
- westchnął bednarz. - Dobry pies, dobry… - przemawiał dalej. Gdyby nie Predator… sam pewnie byłby trupem. Tak obaj wyszli z tego ledwo żywi, ale jednak żywi. - Dzielnie się spisałeś. Teraz odpoczywaj.

Dzięki, Ranaldzie, mimo wszytko. Za to, że żyjemy i za to, że udało się kupić Predatora przed wyprawą.
Myśląc to sekretnie skrzyżował palce. I dzięki Tobie Ulryku. Myśląc o tym, ruszył po miecz, który planował złożyć w ofierze. Przy okazji zebrał jeden łuk i tuzin strzał. Znalazł ten kołczan. Będzie miał czym strzelać następnym razem.
Potem powoli zaczął pakować zebrane kije i rolować swoje koce. Potem karawana ruszyła, a on za nią. Powoli, starając się chronić poranione ciało. Nie był w stanie nadążyć i zostawał coraz bardziej z tyłu. Z ulgą przyjmował każdą chwilę wytchnienia. Miał za to dużo czasu na przemyślenie co poszło nie tak. Dlaczego starcie ze zwykłymi goblinami niemalże przypłacił życiem. Wnioski nie były wesołe. Jego towarzysze okazali się tchórzami, którzy chowali się za plecami innych. Jeżeli miał dalej podróżować z nimi, musiało się to zmienić. Dlatego gdy wszyscy rozsiedli się przy kolacji, Rudolf ciężko wstał na nogi i zbliżył się do środka.
- Chciałbym coś powiedzieć - powiedział tak głośno, żeby przyciągnąć ich uwagę. - I nie będą to słowa wygodne - uprzedził. - Zatrudniliśmy się, aby ochraniać tę karawanę. Nie może być tak, że niektórzy chowają się za plecami innych - przeniósł wzrok na Borysa. - Czy potraficie walczyć, czy nie - spojrzał na Fay - musicie przystępować do walki wręcz. Ale nie musicie - spojrzał na Robin - robić nic poza tym, że będziecie się bronić. Wystarczyłoby - zerknął na Drago - by ktoś pomógł Gottfriedowi wcześniej. By ktoś pomógł Albertowi. Przyciągnięcie uwagi jednego goblina oznacza, że ten jeden goblin nie atakuje kogoś innego. Czemu zginął Albert, tak dobry wojownik? - Skierował wzrok na Cat - bo walczył sam jeden z trzema goblinami. Trudno jest parować ciosy jednego przeciwnika. A przy trzech? Trzeba by być mistrzem! Wiem, że się boicie. Ja sam się boję. Ale gdy zginą wszyscy, którzy staną w pierwszej linii, przyjdzie pora i na was. I nie ma znaczenia to, że z zawodu jesteśmy bednarzami, kucharzami czy cyrulikami. Może Wolfgang ma na ten temat inne zdanie - zerknął na żołnierza. - Może jemu i nie straszna śmierć w walce. Ale ja mam zamiar wrócić do domu żywy. Jeżeli staniecie obok kogoś, kto walczy sam na sam, wasza obecność będzie nieoceniona. Nawet, jeżeli nie zrobicie prawie nic, taki goblin będzie musiał teraz uważać na dwójkę przeciwników. Zrozumcie to! Ktoś - znowu spojrzał na Baderhoffa - powinien wam to powiedzieć. Ktoś powinien w trakcie walki pchnąć was we właściwe miejsce - westchnął. - Nie chcę przynudzać. Jestem ranny i w moim stanie nie pójdę już na pierwszą linię walki. W zamian za to wykorzystam moje zdolności. Rozmawiałem z panem Sammerem i zgodził się, abym przygotował trochę przenośnych konstrukcji. Na początek przygotuję prowizoryczne dzidy. Zwykłe kije, naostrzone na końcach. Ci, którzy boją się podejść zbyt blisko przeciwnika, będą mogli przy ich pomocy z tyłu wspomagać pierwszą linię. Potem mam zamiar zbudować przenośne osłony i zasieki przy użyciu sznurów, koców i kijów. Gdy będą gotowe, pokażę wam jak możemy ich użyć, do wzmocnienia nas w walce. Przyda mi się pomoc. Hans, wiem, dobrze sobie radzisz z tego typu robotą. Twoja pomoc byłaby nieoceniona. Gottfried, nawet z jedną ręką mógłbyś się przydać - zerknął na strażnika. - Myślę, że każdy z nas - potoczył wzrokiem dookoła - każdy, nie wyłączając mnie, mógł dziś zrobić więcej, niż zrobił. Każdy z nas ponosi część odpowiedzialności. Proszę, by każdy pomyślał o tym i każdy we własnym sumieniu rozważył, jak następnym razem zadziałać, by było lepiej. Usiądę - westchnął. - Wciąż czuję się słaby - bednarz poczłapał w bok i opadł ciężko na ziemię.
 
Gladin jest offline  
Stary 12-04-2019, 08:38   #342
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Kasztaniak spojrzał na Bednarza.
- Nie wiem czy każdy mógł zrobić więcej. Ja zabiłem czterech - zarechotał obrzydliwie aż bolało w uszy. - Ty coś sapiesz do tych co strzelali? Robin, Borys, Fay, Drago. Oni byli przy skałach pierwsi. Oni już wtedy ranili i zabijali gobliny. Ty wtedy w jakieś robótki ręczne się bawiłeś. Może jaj szukałeś. Baby z łukami osłaniały twoje zabawy. Reszta co z tobą była to chyba na oklaski czekała. Gdybyście wtedy ruszyli swoje dupeczki Albert by żył. Widać, żeś nie walczył. Gadanie do strzelców by szli do walki wręcz… Tyś widział w jakiejś potyczce szarżujących łuczników? No i kurwa tyle. Nie patrzcie więcej jak sroki w gnat tylko walczcie wszyscy. Dowodzenie też by wam nie zaszkodziło. Medyk próbował wydawać rozkazy, żeby jakoś ogarnąć wasz burdel. To chyba nie tak powinno wyglądać prawda? - krasnolud wlepił swoje oczy w ostatnich słowach w Sammera. Kupiec jego zdaniem nie miał jaj. Borys spojrzał krzywo na Kasztaniaka i pokręcił głową. Ten to wyłapał i odpowiedział nadal w tym samym tonie.
- No co prawdę im kurwa powiedziałem ktoś musiał.
- Kasztaniak
- odezwał się z ziemi Rudolf - ja do Ciebie nic nie mam, bo Ty walczyłeś dobrze. Ale nie pierdol mi tu jak pojebany - warknął bednarz. - Nikt mnie nie osłaniał, za to ja osłaniałem resztę, gdy gobliny natarły. Na pierwszej linii byłem wcześniej, niż Ty. Pluć miałem do tych goblinów, czy co? Łuku nie mam, to nie strzelałem. Ale co Tym mi tu o łucznikach pierdolisz? Każdy w zwarciu ma walczyć, a nie jakiś sobie podział wymyśliłeś. Popatrz kto jest ranny, a kto niedraśnięty i sprawa jest jasna. Sam do walki wręcz stanąłeś, a wcześniej strzelałeś. I co masz na myśli mówiąc „wasz burdel”? Jeżeli burdel, to nasz wspólny. Owszem, nie wszystko może było ułożone jak po sznurku, ale Ty co? Pierwszy raz w boju jesteś? W walce sytuacja zmienia się szybko, nowe gobliny wyskakują z boku. Była salwa łuczników, potem wycofanie się i walka wręcz. Ja tu burdelu nie widzę. Ja szukam sposobu, by następnym razem było lepiej. Więc jak masz pierdolić byle pierdolić i osobiste wycieczki robić, to zawrzyj ryja, bo nie pomagasz.
Kasztaniak niewiele myśląc splunął na Rudolfa.
Rudolf zerknął na plwocinę, następnie przeniósł wzrok na kurdupla. Predator podniósł głowę i warknął. Bednar uspokoił go, kładąc mu rękę na głowę.
- Ryja to ja ci twojego zaraz bednarzyno mogę zawrzeć. Nie znasz się a pierdolisz trzy po trzy. Weźmy taką Robin. Ma kurwa strzelać nie walczyć wręcz. Tak zabije więcej przeciwników. W walce wręcz chuj zdziała. I jak stanie do niej to będzie bezużyteczna. Co najwyżej zabiliby ją zamiast kogoś innego. W walce liczy się efektywność. Pierdolenie o tym kto draśniety a kto nie czego dowodzi? Gówna. Ja jestem nie draśnięty zabiłem czterech. Robin jednego, Drago z Borysem też jednego. A Ty? Albert by nie zginął gdyby wszyscy ruszyli do walki na czas. Nie kurwa koce układali czy w dupie grzebali. Ludzie Herr Sammera ruszyli do walki dopiero na okrzyki Borysa. Na co kurwa czekali wcześniej? A jakby medyk nie wydarł ryja i Sammer nie kazał im ruszyć dup? Gottfried gryzłby piach jak Albert. Nie mamy dowodzenia albo jest ono chujowe. I mówię ci to jako krasnolud, co na walce się kurwa zna. Więc nie klep mi tu farmazonów. To nie klepki w twoim warsztacie. Nie znasz sie i doradzasz do dupy. Czym jak to ująłeś nie pomagasz. Każdy zrobił co chciał. Gdzie były kurwa rozkazy? Wydał ci ktoś jakieś? - Kasztaniak nie odpuszczał. Jakiś rzemieślnik będzie im kurwa wmawiał szarże łuczniczych niewiast. Dupe swoją tłustą musiał ruszy na pierwszą linię bo łuku nawet nie miał a teraz marudził, że dostał oklep
- A ty co, zapomniałeś już, że kusza nie Twoja, kurduplu? Czas miałeś, żeby w dupie grzebać i rozglądać się dookoła, tak? Liczyć kto ilu zabił czas miałeś, tak? Zresztą, Ty do czterech zliczyć pewnie nie potrafisz. Wygodnie było, z tyłu dobić gobliny, z którymi sam musiałem przeciw dwóm stawać? Taka twoja khazadzka zdolność bitewna. Mówisz, Albert by nie zginął, gdyby wszyscy ruszyli do walki. To samo i ja mówię. Ale niektórzy stali z tyłu z łukami i do walki nie stanęli - splunął na krasnoluda.
Borys stanął między Rudolfem a Kasztaniakiem.
-Zostaw go i siadaj. Pluciem sytuacji nie poprawisz. Powiedzieliście co myślicie obaj - spojrzał na Rudolfa i Kasztaniaka. - Teraz niech się wypowie reszta. Może uda się coś poprawić. Bo w końcu po to Rudolf tę rozmowę zaczął. Osobna sprawa jak to zrobić - zakończył odciągając krasnoluda od Rudolfa.
- Jak beczki zbijasz - odezwała się Robin - to też masz pewnie różne narzędzia do różnych celów, a jakby kto kazał Ci wbijać gwoździe piłą żeby młotek oszczędzać to co byś pomyślał? W walce wręcz mogę robić co najwyżej za ruchomy cel. Za to łukiem robię nieźle. Zastrzelenie dwóch goblinów oznacza, że żaden z nich nie będzie atakował absolutnie nikogo i to na stałe. Gobliny nie uciekną na widok biegnącej na nich kucharki, która pierwszy raz widzi bitwę, ja też ich nie przerażę szarżą… ale zastrzeleniem kilku już tak. Uciekły kiedy zaczęły ginąć, a zamiast prowizorycznych dzid mamy zatrzęsienie łuków, pałek i mieczy - dodała.
- Łatwo Ci gadać, kiedy Tobie nic się nie dzieje, bo inni stają przed Tobą - warknął Rudolf. - Następnym razem ani ja, ani Gottfried ani Albert tego nie zrobią. I co wtedy? Co ja kurwa, wojak z garnizonu jestem? Wszyscy się pisaliście na ochronę, a gdy do walki trzeba stanąć, to się łukami zasłaniacie. Do rzyci takie coś! Jak się kurwa boicie, to trzeba się nie było pisać! To ja za was karku nadstawiam, a wam się wydaje, że co? Jakieś specjalne względy macie? Tak samo bić się kurwa możecie, jak i ja! Ile goblinów padło, zanim zagrodziliśmy im drogę w zwarciu? A ile by padło, gdybyśmy tego wcale nie zrobili? Ludzie! Jest czas na strzelanie i jest czas na zwarcie, ja to widzę, a wy nie? Chędożyć to - machnął ręką, wziął swój plecak i oddalił się od grupy. Wyciągnął jedzenie, podzielił się z Predatorem i zaczął swoim zwyczajem rozmyślać. Ranaldzie - westchnął w duchu. - Wiedziałem, że ta zgraja jest nieprzygotowana. Po co ja się z Kreutzhofen ruszyłem?
- To powiedz mi czemu żaden z generałów nie posyła łuczników do boju ręcznego? Czemu stoją za zbrojnymi i posyłają strzałę za strzałą we wroga? Naprawdę nie rozumiesz, że lepiej byś walczył z jednym goblinem, kiedy drugiego ustrzelę w tym czasie z łuku, niż najpierw z jednym, a potem z drugim, któremu w walce wręcz niż nie zrobię? Jak się strzelaliśmy z szamanem i łucznikami to co? Nie zasłanialiśmy Cię przed łucznikami wroga?
- zaczęła Robin, ale bednarz już sobie poszedł, niczego widać nie zrozumiawszy. Chyba, że to ona nie pojmowała czegoś. Łucznicy mogą się bić w zwarciu, tylko po co? Uważał, że goblin zabity z łuku będzie mniej martwy niż goblin zabity mieczem? Będzie mu lepiej jak będzie więcej rannych? Toż ona była, jak przeganiała szamana i wodza goblinów została trafiona. Wcześniej niż inni. Uznawszy, że nie ma sensu się kłócić zerknęła na resztę - Co go ugryzło?

 Rudolf i Wolfgang

Wieczorem Rudolf podszedł do Baderhoffa.
- Wybacz, że tak bezceremonialnie o sprzęcie Alberta mówiłem. Ja… mocno wtedy oberwałem i w głowie ciągle mi się kołatało, że prawie zginąłem. Bałem się i uciekłem do tego, co znam najlepiej. Do wymyślania rozwiązań… Moja własna śmiertelność przesłoniła mi w tamtym momencie stratę Alberta i to, że był Twoim przyjacielem. Poza tym… wiesz, ani Ty ani Albert nie mieliście pretensji, że Kasztaniak cały czas używa kuszy Alberta, więc… Przepraszam - westchnął bednarz, patrząc w oczy żołnierzowi.
- Emocje poniosły Ciebie i tak samo poniosły mnie
- powiedział żołnierz. - Z tą naszą potyczką nie mówiłem poważnie. Frotz rzeczywiście był moim przyjacielem i nigdy go nie zapomnę - dodał Wolfgang. - Musimy jednak myśleć o tych co nadal żyją dlatego udostępniłem tarczę, miecz i skórznię Alberta. Liczę na to, że ta pierwsza krew, pierwszy trup bardziej nas scali jako grupę aniżeli podzieli. Każdy z nas ma inne doświadczenia i inne poglądy na bój. Ja naprawdę nic do nikogo nie mam, bo inaczej walczy zawodowy żołnierz czy najemnik, a inaczej kucharka. Ruszyło mnie nieco przechwalanie się ilością zabitych przeciwników - uśmiechnął się krzywo Baderhoff. - Ja przestałem to robić po tygodniu w garnizonie. Teraz przypomniały mi się czasy mojego własnego dojrzewania… - chyba chciał się uśmiechnąć, ale ostatecznie wyszedł z tego dziwny grymas. - Przeprosiny przyjęte i ja również przepraszam. Jak chcesz mojej rady to następnym razem uważaj w boju. Walczyłeś bardzo dzielnie, ale też ze sporymi obrażeniami z tego wyszedłeś.

 Wieczorne leczenie

Przed snem Borys podszedł do Rudolfa. Wręczył mu miksturę leczniczą.
- Wypij pomoże ci.
Rudolf zerknął niepewnie.
- Co to takiego? - zapytał, przyglądając się pojemnikowi.
- Mikstura lecznicza. Przyśpiesza leczenia ran. W twoim stanie mogę ci podać głównie taką.
- Ile to coś kosztuje? Skąd to masz?
- zaciekawił się rzemieślnik.
- Złotą koronę w sprzedaży. Wyprodukowała mi narzeczona. Sprzęt trzeba mieć do tego aptekarski - powiedział zgodnie z prawdą Borys.
- Teraz nie mam gotówki, pozbyłem się wszystkiego na sprzęt przed wyprawą. Oddam Ci z wypłaty. Tylko nie mów, że nie trzeba. Mogłeś zachować dla siebie, doceniam to. I staram się spłacać swoje długi.
- To właśnie chciałem powiedzieć. Doceniam jednak twoje słowa. Chcę cię jak najszybciej postawić na nogi. Wiele dni jeszcze przed nami marszu…. i wiele niebezpieczeństw.

 
Gladin jest offline  
Stary 12-04-2019, 11:11   #343
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację

 Dzień 11


Noc przebiegła spokojnie. Z samego rana wyruszyli w dalszą drogę. Poznali na własnej skórze, że informacje o niebezpieczeństwach na Szlaku Mroźnych Kłów nie są przesadzone. Zwiad był więc bardzo czujny i przez cały dzień nie wykrył większych niebezpieczeństw. Aż do wieczora…

Pod koniec dnia zauważyli z daleka kilka mułów, najpewniej martwych, a także kilka goblinów, w podobnym stanie. Dobry wzrok Robin pozwolił jej dostrzec leżącego mężczyznę, który jak spostrzegła, wciąż się rusza.

Przebadawszy wzrokiem okolicę, ocenili że nie jest to zasadzka.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 12-04-2019 o 14:40.
AJT jest offline  
Stary 12-04-2019, 13:39   #344
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Wieczór po bitwie

Borys podszedł do Sammera.
- Odeprzeliśmy goblinów. Mamy jednego zabitego i dwóch ciężko rannych. Komu zawdzięczam odsiecz panie o jaką nawoływałem? - Borys był ciekawy. Rozkaz wydał kupiec czy wojacy poszli w ostatniej chwili po rozum do głowy.
- Całe szczęście. Już serce w gardle miałem - odparł kupiec. - Jam zawołał, by dołączyli. Jednak zasługa żeśmy cali, choć nie wszyscy niestety, nie moja.
- Staraliśmy się wszczy. Dziękuję. Dowódcę panie trzeba ci wyznaczyć. Jako organizator i ten kto płaci ty jeden masz prawo to zrobić. Może być Wolfgang, może być ktokolwiek inny... kogo uznasz za słusznego. Nie możemy jednak w kolejnych potyczkach tak walczyć. Mogliśmy zrobić to lepiej. Miejmy nadzieję, że oczywiście do nich nie dojdzie. - Borys podzielił się szczerze obawami. Gdyby Sammer nie przysłał odsieczy Gottfrid gryzłby piach. Gdyby przyszli natomiast wcześniej gdy Borys nawoływał za pierwszym razem chłopak nie miałby ręki w temblaku. Kto wie może nawet Albert by żył przeszło przez myśl medyka.
- Już mieliśmy podobną rozmowę, czyż nie? - zauważył Sammer. - W sprawach bojowych żołnierz Wolfgang ma me największe zaufanie. Innego głosu nie było. Wyszkolony w boju i przydzielony przez armię powinien najlepiej wiedzieć, jak reagować w takich sytuacjach.
Mina Borysa mówiła sama za siebie. Powinien… rozbrzmiewało w jego głowie.
- To było przed bitwą. - przytomnie zauważył Borys. By nie powiedzieć przed niepotrzebnym trupem. Był rozdarty. Tak bardzo rozdarty. Z jednej strony nie chciał robić koło pióra Wolfgangowi. Z drugiej jego brak taktyki kosztował życie najpierw Vermina teraz Alberta. - Dziękuję Herr Sammer za rozmowę. - zwyciężyła lojalność i Borys zamilkł.

Niespodziewana sytuacja

Borys spodziewał się zasadzki. Mimo, że jej nie dostrzegali. Jednak się nie bał. Była to tylko ostrożność i faktycznie wydawało się, że jest czysto.
- Osłaniajcie mnie - powiedział do wszystkich ale intensywniej patrzył na Robin.
- Poważnie? - zapytał zdezorientowany Kasztaniak który najwyraźniej sądził, że ostatnią osobą do sprawdzania terenu jest medyk. Westchnął i nie mogąc pokazać się z gorszej strony ruszył z medykiem.

Borys po wejściu na pole bitwy chciał zapoznać się z sytuacją. Dokładnie obejrzeć goblińskie truchła. Czy aby na pewno martwe jak zginęły i kiedy. To samo z mułami. Najbardziej jednak interesował go mężczyzna którego dostrzegł dopiero gdy znacząco się zbliżył. Ten najwyraźniej się jeszcze ruszał i potrzebował pomocy.
 
Icarius jest offline  
Stary 12-04-2019, 15:35   #345
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Wolfgang ruszył z Borysem. W zasadzie należało powiedzieć przed Borysem. Wyraźnie ruszył przodem by być między medykiem a potencjalnym zagrożeniem. W rękach miał tarczę i włócznię. Nim pozwolił zbliżyć się medykowi do rannego sam go sprawdził. Wolał się upewnić, że to żaden symulant.

Borys z odległości ocenił, że zwierzęta, a szczególnie gobliny, są martwe. Muły były ograbione z sakw, a ślady krwi wokół nich i samego rannego wskazywały na to, iż cała sytuacja miała miejsce niedawno. Maksymalnie kilka godzin. Widział strzały wbite w zwierzęta, widział też cięcie ostrzem. Gobliny również najpewniej były uśmiercone mieczem.

Zbliżyli się, wciąż nie widząc śladów zasadzki. Gdy Wolfgang podszedł do rannego, ten uniósł głowę i wybełkotał prośbę o pomoc. Mężczyzna krwawił z wielu ran, był wyraźnie oszołomiony i z ledwością trzymał otwarte oczy. Po krótkich wypowiedzianych słowach, słychać było, że miał problemy z mówieniem. Wolfgang był w stanie bez wątpienia ocenić, że mężczyzna nie udaje. Jednak stan mężczyzny zdawał się nie być jedynie efektem obrażeń. Był otumaniony i zdezorientowany.

Robin wciąż obserwowała i badała okolicę. Bez zmian, nie zaobserwowała żadnego niebezpieczeństwa, ani śladów, że wpadli w jakąś pułapkę. W ową pułapkę musiał wpaść wcześniej, ranny mężczyzna.

 
AJT jest offline  
Stary 12-04-2019, 22:11   #346
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Robin kiwnęła głową Borysowi, kiedy jego intensywny wzrok padł na nią i tu się zatrzymał. Z łukiem w ręku pilnowała dwójki (do "medyka" bowiem przyłączył się też Wolfgang), która zajęła się rannym mężczyzną. Z uśmiechem powitała także obecność Kasztaniaka. Krasnolud za plecami znacząco zwiększył jej poczucie bezpieczeństwa.
Choć rozglądała się po okolicy dosyć dokładnie, nie znalazła niczego. Niczego świeżego w każdym razie. Wyglądało na to, że choć kilka godzin temu rozegrał się tu napad, to obecnie panowały tu cisza i spokój.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 14-04-2019 o 23:23.
hen_cerbin jest offline  
Stary 14-04-2019, 22:51   #347
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Borys za zgodą Wolfganga został dopuszczony do rannego. Wcześniej miał chwilę by pobieżnie przyjrzeć się miejscu zasadzki. Nie rozumiał jej.

Pobojowisko wskazywało atak goblinów. Były goblińskie truchła i ślady walki. Goblińskie strzały były wbite w trupy mułów. Lista rzeczy jakie nie zgadzały się Borysowi w tym obrazie była... ogromna. Skupił się na początek na pomocy rannemu. Jego rany były lekkie nic bardzo poważnego, stan był ciężki pod wpływem trucizny. Borys podał mu odtrutkę i opatrzył jego rany. Tak należało zrobić z ludzkiej przyzwoitości niezależnie od podejrzeń. Zresztą człowiek w jego stanie nic nie powie. W lepszym będzie w stanie odpowiedzieć na wiele niewygodnych pytań.

Grupa zwiadowcza zakończyła swój wypad i zabrała człowieka do pozostałych. Mieli chwilę by ocenić sytuację. Przyjrzeć się ciałom, strzałom i sytuacji. Teraz należało to omówić w większym gronie.
 
Icarius jest offline  
Stary 15-04-2019, 18:49   #348
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Wieczorne leczenie


Przed snem Borys podszedł do Gottfrida i wręczył mu miksturę leczniczą.
- Wypij pomoże ci.
Gottfried z uśmiechem na twarzy i bez wahania, wziął od Borysa miksturę i wypił ją duszkiem. Po chwili skrzywił się na twarzy.
- Blee, strasznie niedobre, co to jest?
- Mikstura lecznicza. Ma leczyć nie smakować - zaśmiał się Borys.
- Dziękuję - wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Czy dzięki temu, szybciej będę mógł korzystać z tej nieszczęsnej ręki?
- Szybciej poczujesz się lepiej ogólnie. Kontuzja musi się zregenerować.
Gottfired już nic więcej nie powiedział, zaczął tylko delikatnie rozmasowywać uszkodzą rękę. Nie wiedział, czy to mikstura zaczęła już tak szybko działać, ale po jej wypiciu poczuł się lepiej, niby ból cały czas przeszkadzał, ale jednak było jakoś inaczej…

Na szlaku


Gdy z oddali zauważyli leżące na ziemi martwe muły i gobliny, Gottfried już miał ruszyć jako pierwszy, żeby to zbadać. Niestety ukłucie bólu szybko przypomniało mu, w jakim jest stanie i jeżeli rzeczywiście byłaby to pułapka, nie będzie w stanie bronić się przed wrogiem, tak jakby tego chciał. Poczekał, aż reszta jego towarzyszy ruszy naprzód, po czym w ciszy, rozglądając się uważnie po okolicy, zaczął iść za nimi.
 
Morfik jest offline  
Stary 16-04-2019, 01:03   #349
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- Jeżeli mamy nocleg zrobić, to trzeba się ścierwa pozbyć. Albo zatrzymać gdzieś dalej - powiedział Bednarz, przepatrując pobojowisko.
- Chodźmy kawałek dalej. Jeśli tu zostaniemy to nocą połowa ścierwojadów z okolicy tu się zjawi i podlezie do obozowiska, a druga będzie hałasować, pomrukiwać i posykiwać z ciemności. Ogień je odpędzi, ale odgłosy mogą przestrzsazyć muły, a wolałabym nie szukać ich po nocy - zasugerowała Robin.
- Sugerowałbym się oddalić. Nic tu po nas. Chciałbym jednak z wszystkimi porozmawiać nim to zrobimy. - zadbał o to by wszyscy w karawanie się zgromadzili i przemówił.
- Widok na pobojowisku jest następujący. Martwe muły, ze śladami od mieczy i strzał. Strzały wyglądają na goblińskie. Trupy goblinów z ranami od mieczy. I jeden człowiek z lekkimi ranami i trucizną w sobie. Ilość rzeczy jakie mi się w tym nie zgadzają poraża. Zacznijmy od mułów. Gobliny strzelają najpierw do celów które mogę im zagrozić. Dopiero po ich eliminacji zajęłyby się mułami. Gdyby wygrały zabrałyby żywe muły do kryjówki i tam zjadły. Zapewne jak i tego człowieka. - wskazał na podejrzaną znajdę. Człowieka którego celowo odłożył na boku. Poza zasięgiem słuchu ich rozmowy. - Muły leżą tu jednak martwe, człowiek z trucizną również. Nawet kilka zabitych goblinów. Ktoś je zatem zabił. Niemożliwe by dokonał tego ten jeden człowiek. Przy tej ilości strzał w mułach… Zastrzeliłby go wcześniej. Gdyby natomiast poszły z nim na walkę wręcz… Nie byłoby strzał w mułach. Gdyby kogoś to nie przekonało. Sakwy są puste. Znaczy ktoś je ograbił. Pierwsza myśl jaka mnie naszła. Rabusie lub zdradziecka ochrona jaka po potyczce ograbiła kupca. Uwierzyłbym w to gdyby nie trucizna. Gdybym był jednymi albo drugimi po co zostawiać świadka na drodze żywego? Po co właściwie w ogóle zostawiać go żywego? A już najmniej truć i zostawiać bóg raczy wiedzieć po co? Chciałbym go zapytać co się stało. Jeśli jest niewinny jego wersja będzie spójna i logiczna. Odpowie, nie będzie kręcił, zwodził, udawał czy kłamał. To mamy problem rozwiązany. Może da się to jakoś wytłumaczyć i będzie spójne z tym co widzieliśmy… Jeśli nie będzie trzeba działać dalej. - Borys jasno wyłożył sytuację by każdy mógł się z nią zapoznać.
 
Icarius jest offline  
Stary 16-04-2019, 01:16   #350
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

- Faktycznie dziwnie to wygląda. - przyznał Wolfgang. - Jak chcecie z nim rozmawiać “na spokojnie” to proszę bardzo. Jak wejdzie w grę zastraszanie to mogę się tym zająć… - dodał żołnierz beznamiętnie.
- Masz rację - zgodził się Rudolf. - Nic tu nie pasuje. Tylko co chcieli w ten sposób osiągnąć? Ten tu ma nas w nocy napaść i zabić? - zafrasował się trąc policzek. - Wiecie co, przejdę się jeszcze popatrzę co tam jest i pozbieram fanty. Fay, to mięso mułów nadałoby się do czegoś? Cathelyn, myślisz, że możemy nimi nakarmić psy?
- Macie rację. Dziwne to jest. Ja się na ludziach nie znam, ale chciałabym wysłuchać historii tego człowieka. Do możliwości dodałabym jedną jeszcze - gobliny mogły wystrzelać część zwierząt i trafić tego nieszczęśnika. Po odparciu ataku reszta mogła przepakować rzeczy z martwych zwierząt na żywe, i ruszyć dalej. A tego tu zostawić, uznając, że ranny będzie obciążeniem. Może to jeden z kupców, którego towarzysz wpadł na pomysł, jak przejąć jego biznes. Albo go po prostu nie lubili
- podsumowała Robin. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że jej naiwność topniała szybko. Sprawdziła jeszcze raz pobojowisko na okoliczność śladów mogących potwierdzić lub zaprzeczyć wymyślonym przez Borysa i nią hipotezom.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172