Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2019, 23:17   #46
Loucipher
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
Rozpytka w barach - by Aiko & Lou

Noemie nie potrafiła ukryć uśmiechu. W końcu na coś trafili! Była gotowa rzucić już te poszukiwania i wrócić do hotelu. Miała serdecznie dość portowych lokali w okolicy Paryża.
- Tak… to ładne auto, a czy może nie jechała za nim ciężarówka? - Spytała niepewnie przyglądając się stałemu bywalcowi lokalu “Cercle Helena”.
- Coś za nim jechało… w sumie rzeczywiście dziwne… kto jeździ o tej porze? - Mężczyzna zamyślił się, odchylając się na krześle. Odgłosy w środku niemal zagłuszały ich rozmowę.
- Czy pamięta Pan co? Duży wóz? - Noemie nie dawała za wygraną.
- Dwuosiówka, miała skrzynię krytą plandeką. - Mężczyzna z trudem wygrzebał z pamięci te informacje. - Wiesz ślicznotko, patrzyliśmy na osobówkę, a nie na to co jedzie za nim.
Noemie zmieszała się słysząc takie określenie pod swoim adresem.
- Dziękuję… - Odpowiedziała i wycofała się. Ich rozmówca tylko wzruszył ramionami i odpalił kolejnego fajka.
Kenneth popatrzył na mężczyznę, trawiąc otrzymane informacje i starając się ukryć narastające rozdrażnienie pod uprzejmym uśmiechem.
- Dziękujemy panu, bardzo nam pan pomógł. Cytryniarze, powiada pan? Doprawdy, bardzo zabawne. Pan wybaczy, ale musimy coś pilnie załatwić. Życzę miłego wieczoru. Au revoir! - pożegnawszy się z dowcipnym Francuzem i jego towarzyszami wyszedł wraz z Noemie z baru i szybkim krokiem skierował się do pobliskiej budki telefonicznej. Znalazłszy się tam i upewniwszy, że nikt nie przygląda mu się zbyt nachalnie, podniósł słuchawkę i wykręcił numer pierwszej komendy paryskiej policji.
- Inspektor Tweed - rzucił do słuchawki, gdy zgłosił się oficer dyżurny. - Z panem Batardem… dziękuję. … Soren? Tu Tweed. Dzwonię z budki telefonicznej przy barze. - Podał Francuzowi nazwę i adres miejsca, z którego właśnie wyszedł. - Mamy tam faceta, który ma informacje w sprawie naszych podejrzanych. - Kenneth podał dokładny rysopis mężczyzny, którego pechem było to, że zwrócił na siebie uwagę policjanta obdarzonego fotograficzną wręcz pamięcią. - Wyślijcie tam szybko patrol i zgarnijcie go na komendę. Nie musicie od razu zrzucać go ze schodów, ale dobierzcie mu się do paznokci i ustalcie, co wie. Aha, i jeszcze jedno - poszukiwany pojazd prawdopodobnie ma oznakowanie i tablice z Luksemburga. Wraz z ciężarówką był widziany, jak wyjeżdżał w tamtą stronę. Postawcie na nogi całą drogówkę na trasie przejazdu i dajcie znać na granicę. Może jeszcze nie dotarli na miejsce i zdążymy ich przyskrzynić. Nie… - przerwał Sorenowi pytanie, które tamten zaczął zadawać. - Nie mamy numerów rejestracyjnych, może ten ptaszek będzie wiedział. Jakby co, będziemy w hotelu. Gdybyś się czegoś dowiedział, daj znać. Cześć, miłego wieczoru. - Hawthorne zakończył rozmowę i odwiesiwszy słuchawkę wyszedł z budki.
Noemie czekała aż Oliver skończy rozmawiać uważnie przyglądając się coraz bardziej podpitym mężczyznom, który raz po raz wylegali z lokalu by skorzystać ze “świeżego” powietrza.. Coraz więcej z nich w niepokojący sposób spoglądało w jej kierunku. Belgijka zemlęła pod nosem przekleństwo.
- Dogadane? - Mruknęła do Oliviera gdy ten wyszedł z budki.
- Tak. Poinformowałem Sorena, miejmy nadzieję, że szybko zareagują. To co, wracamy do hotelu?
Belgijka przytaknęła ruchem głowy i ruszyła w kierunku zaparkowanego przecznice dalej auta. Wsiadając za kierownicę w końcu poczuła ulgę.
- Jak się nie wyśpię to chyba oszaleję. - Powiedziała cicho, odpalając silnik.
- Ja też już ledwo żyję. - ziewnął Hawthorne, pakując się na fotel pasażera i zapinając pasy. - Zatem do hotelu… pora odpocząć po ciężkim dniu.

Po krótkiej przejażdżce samochód zatrzymał się na parkingu przed hotelem “Topaz”. Agenci wysiedli z samochodu i przeszli do holu, gdzie w recepcji mimo późnej pory dyżurował młody recepcjonista.
- Mademoiselle Adley? - spytał, widząc Noemie. - Jest dla pani przesyłka. Proszę bardzo. - powiedział wręczając Belgijce dużą, szarą kopertę. Już na pierwszy rzut oka można było poznać, że w środku muszą być jakieś papiery.
- Dziękuję - odparła Noemie, biorąc kopertę i klucz, po czym gestem zaprosiła Oliviera na schody.
- To pewnie raport z Londynu. - rzuciła przyciszonym głosem, gdy tylko oddalili się poza zasięg słuchu recepcjonisty. - Ale nie mam siły już dziś go czytać. Zapoznam się z nim, jak się wyśpię. Ty też nie siedź za długo, dobrze?
- Rozkaz, szefowo - skwitował ze śmiechem Kenneth. - Mam zamiar porządnie odpocząć. Tobie również życzę tego samego.
- Mam nadzieję, że mi się uda. - uśmiechnęła się Noemie, otwierając drzwi do jej pokoju. - Dobranoc, Olivier.
- Dobranoc, Noemie. - odparł Kenneth, zanim odszedł korytarzem w stronę swojego pokoju.
 
Loucipher jest offline