Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2019, 09:50   #20
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację

Jezioro Kierskie było najbliższym Poznania akwenem na którym można było zastać żaglówki. Na miejsce dostali się kradzionym samochodem. Talentem wykazał się Dragan, który zwinął starego opla z parkingu na sąsiednim osiedlu. Sonie męczył fakt, że nie ma gotówki na spłacenie watahy Kojota, tymczasem Draganowi nie przeszkadzało to, że nie miał nawet pięciu złotych na kawę z automatu. Ot, skoro mógł zabrać czyjeś auto, to brał. W zasadzie był ścigany przez elitarne oddziały Pentexu, to jaką różnicę robiła mu lokalna policja? Ta prostota z jaką Maxim Dragan Bondar postrzegał świat była niesamowita. Nic nigdy nie było dla niego problemem. Jeżeli coś chciał, to to brał. Tym razem nie miało być inaczej. Rozpięta koszula zdawała się zostać jego nowym ulubionym ubiorem. Sonia miała ze sobą jedynie spakowany na szybko plecak. Do tego obcisłe spodnie i skórzana kurtka. Wielkie ciemne okulary utrudniające rozpoznanie twarzy i luźny biały t-shirt z wielkim czarnym rysunkiem dłoni z wystawionym środkowym palcem. Koszulka miała w sobie coś, co utożsamiało ją z Sonią.

Na przystań weszli z taką pewnością, że nikt nie przypuszczał, że nie są właścicielami jednej z łodzi. Cieć jedynie odprowadził wzrokiem wielkoluda w koszuli. Była jesień i zbliżał się wieczór. To nie był czas na podróże w stylu hawajskim.

Maksim usiadł chwilę na jednej z klap, na stosunkowo niewielkim białym jachcie żaglowym. Sonia zdjęła plecak i zaczęła rozglądać się po łódce. Wewnątrz mieściła się przestrzeń w której z trudem byłoby im się wyspać, ale pozwoli im to schować się przed deszczem.

Maksim wstał, zdjął cumę, odepchnął łódź od nabrzeża. Potem jeszcze kilka razy machnął wiosłem aż wypłynęli spomiędzy innych łodzi i rozłożył żagle.

- Grota lewy szot luzuj i prawy wybieraj - rzucił do Sonii, która mimo swojego talentu do lingwistyki zaczęła zastanawiać się w jakim języku on mówi. Gdy i on nie znalazł na jej twarzy zrozumienia ominął dziewczynę i zaczął manewrować linami.

“Koleś siedział w probówce. Potem trzymali go w zamknięciu. Gdzie on do cholery uczył się żeglować? Mieliście to na zajęciach dla komandosów Pentexu?”

Sonia siedziała łapiąc ostatnie promienie wrześniowego słońca, podczas gdy jej mężczyzna z wprawą żeglarza prowadził łódź na środek jeziora. W końcu dał jej w dłoń wiosło i zaczął coś szeptać pod nosem w języku, który Zmora skomentowała stwierdzeniem, że za dużo w nim spółgłosek.

- Wiosłuj - powiedział w końcu.
Poczuła szarpnięcie podobne do wejścia w umbrę, ale jakby od razu ciągnęło ich w górę. Ich łódź się zmieniła. Teraz byli w niej we trójkę. Dragan pokłonił się z szacunkiem nowemu pasażerowi. Sonia zaś poczuła ból. Zmora panikowała i rzucała się w jej umyśle niczym szczur w płonącej klatce. Wiedziała kto z nimi płynął.
Swarog? Swarożyc? Helios? Sol? Stał w swoim majestacie. Tylko jego twarz… miał głowę sokoła. Ale wiedziała, że to on.

Nagle łódź chlapnęła wodą na boki. Uczucie ciepła rozlało się po ciele dziewczyny. Zmora uspokajała się. Dopływali do piaszczystego brzegu.

- Witamy na Florydzie. Mamy godzinę 9:22 czasu lokalnego. Środa, 25 września. Temperatura to 23 stopnie celsjusza, ale rośnie. Dziękujemy za podróż łodzią Ra.

***


Przybili do brzegu. Bez dokumentów, bez pieniędzy. Bez przygotowania. Ale Draganowi nic nie przeszkadzało. Ruszył spokojnie w miasto. Nagle, zatrzymał się przy jednej z lamp przy promenadzie. Objął ją i przyłożył do niej czoło. A potem coś długo szeptał.

“To przez te duchy w jego ciele… skubany zdradzi cię z lampą”

Ale potem odsunął się i ruszył dalej w miasto.

Półtorej godziny później, jedną przejażdżkę na gapę autobusem i po przejściu niezliczonej ilości ulic dotarli do czegoś, co w serialach nazywają złą dzielnicą. Tam Dragan wskazał dziewczynie chłopca na rowerze.
- Idź i zdobądź od niego narkotyki. Widzimy się za chwilę.

Pierwszy raz nie wykazał uległości. Nie tłumaczył, wskazał palcem cel.

“Fajnie. Przelecieliśmy pół świata, żebyś mogła zabrać narkotyki dziewięciolatkowi. Ten koleś jest jeszcze bardziej zdziwaczały niż ty”


***





Maksim podjechał ciekawym autem w okropnie rzucającym się w oczy kolorze. Dzieciak od razu uciekł. Sonia wsiadła i ruszyli na podbój stanów zjednoczonych.
- Tam, jeszcze w przystani rozmawiałem z duchem miasta - zaczął wyjaśniać. - On wskazał mi gdzie tutaj handlują narkotykami. Zabiłem dealera. To jego auto. Skubany wystawiał dzieciaka na rowerze, żeby przy sobie nie mieć towaru. Stał swoją furą w zaułku i dał się zajść jak dziecko, gdy dzieciak z tobą dyskutował. W schowku jest trochę gotówki i gnat.
Wyjechali na międzystanową, a wiatr rozwiewał jego siwe włosy. Na miejscu mieli być za kilkanaście godzin. Prawie dobę przed ich alfą i roninem.

Znaczyło to, że mają czas na zakupy.
Wejście do Pentexu na walne zgromadzenie trzeba było zrobić z fasonem. Nie zaś w rozchełstanej hawajskiej koszuli.

Żenia na wzór bohaterki “Przeminęło z Wiatrem” odsunęła od siebie myśli o porachunkach gangów w jakie właśnie wdepnęli. “Zabiłem dealera” przełożyło się w umyśle dziewczyny na “zabiłem płotkę, która karmiła,p większą rybę. Wększa ryba zacznie szukać winnych by się pokazać. “

Jakoś…
Gdyby tak spojrzeć w przeszłość nie określiłaby ich dwójki jako subtelnie działających.

No nic, trzeba będzie poczekać.

Tymczasem czekała ich zeniomorfoza.

Fryzjer dla Maksima, ścięcia włosów wolała uniknąć więc peruka z blond włosów. Okulary, garniaki. Ciekawiło ją cy Dragan czuł się komfortowo w garniturze.

W schowku wozu było sześć tysięcy dolarów. W drobnych nominałach. Cóż, kolejny uśmiech losu. A może raczej przemyślane działanie Maksima? Fundusze dawały jej możliwości. Dlatego też po kilku godzinach jazdy mogli iść do dobrego sklepu z garniturami oraz do fryzjera. Olbrzym tylko wyraził zaniepokojenie przy okazji fryzjera.
- Wiesz, że algorytmy rozpoznawania twarzy oceniają rozstaw oczu względem nosa? Tego się nie koryguje u fryzjera.
- U fryzjera nie ale okulary pomogą.

Jednak mimo zdania jakie wyraził przystał na wszelkie zmiany. Jak się okazywało mieli nawet możliwość, żeby się wyspać.

Sonia skrzętnie z tego skorzystała. Była pewna, że gdy raz wyszła z chaty Czarnego, okazji na wysypianie się będzie niewiele.
Przed utonięciem w ramionach Maksa nastukała jedynie smsa do Zośki.
“Ten etat to włoska robota?!

Wcisnęła się w Dragana niczym szczeniak i zasnęła.

***


Sen był nieludzko głęboki. Jakby zanurzyła się w smołę i nic nie czuła, ani nic nie słyszała. Miała pewne podejrzenie, że Zmora brała udział w procesie jej zasypiania. Obudziła się gdy poczuła ciepło słońca na twarzy. Wpadało przez okno do pokoju w tanim hotelu. Tylko taki mogli wynająć bez dokumentów. Przy okazji zapłacili jak za trzy pokoje, tylko dlatego, żeby właściciel zapomniał zapytać o dokumenty.

Zmora powitała ją:
“Dzień dobry. Mam nadzieję, że wyspana”
“ A ty co? Zamieniasz się w Siri?” Odparła Wrona będąca w dobrym humorze.

Rozejrzała się za Draganem.

“Czy już się czujesz jak w domu?”
“Ot, udowadniam przydatność w nadziei na zmianę zdania”
Odcięła się. Na telefonie mrugała wiadomość.
<japońska>
I tyle. Chwilę trwało zanim wilkołaczka poskładała sens odpowiedzi od Zośki.
Była też wiadomość z dokładnym adresem i godziną spotkania podesłany przez Wojtka.
Do brunetki dotarł jeszcze jeden istotny fakt: Słoneczna Łódź dała im cały dzień! Obudzili się w czwartek, a nie w piątek. Czyli mogli jeszcze pozwiedzać.

Z łazienki wyszedł Maksim. W marynarce. Z bronią pod marynarką. W ciemnych włosach. Gładko ogolony.

- Dzień dobry. Kiedyś się to stanie. - brunetka ostrzegła Dragana - kiedyś wstanę przed tobą. Wyglądasz bardzo kusząco. - uśmiechnęła się lekko i obeszła Bondara dookoła po to tylko by zagwizdać z uznaniem i klepnąć męski pośladek z bezczelnym wyrazem twarzy.
- Tak. Słyszałem. Będzie to kolejny zwiastun Apokalipsy. Nie zgadniesz co przeoczyliśmy.
Stuknął w gazetę leżącą na stole. Wielki nagłówek głosił:
“Skandal w Watykanie”

- Hmm czy to jakieś wyzwanie? - prychnęła Sonia - a co do Watykanu… to z kiedy ta gazeta? Oni tam chyba specjalizują się w cyklicznych skandalach, nie?

Żenia dreptała do łazienki.

- Co stało się tym razem?

Sięgnął po gazetę i pomaszerował za dziewczyną. Rozwinął ją i zaczął czytać na głos co ciekawsze fragmenty.
- Skandaliczne oświadczenie o zbliżającym się czasie sądu wywołało światowe poruszenie. Bla bla bla. Kardynał Dreraskes obwinia o skandal błędne tłumaczenia z języka włoskiego. Bla bla bla. Zdaniem specjalistów mamy do czynienia z przejawem demencji papieża Franciszka. Bla bla bla. Przypomnijmy, we wtorek papież w swoim blisko dwugodzinnym wystąpieniu w czasie błogosławieństwa urbi et orbi zapowiedział, że winni zostaną ukarani, a jedynie wierni Panu będą w stanie dostąpić nieba na ziemi. Ciekawe, nie sądzisz?

- Ciekawsze pytanie to Czemu ty tak sądzisz? To chyba dość podstawowe zagranie wszelkich religii? Kiedy ma przyjść ten sąd ostateczny?
Żenia myła się i szykowała dźgając oko szczotką do tuszu.

- Wiesz, że religia miała dwa cele? Pierwszym było kierowanie ludźmi. Bo jak inaczej zmusić biednych ludzi, żeby oddawali swoje życie w imię kogoś kto im przewodzi? Ale to mniej ważne. Drugim celem religii jest ukrycie rzeczywistości. I to idzie jej całkiem dobrze od początku czasów. Ale fakt, że głowa kościoła katolickiego wystosowała takie oświadczenie? Zaskakujące. Wiesz, że przepowiednia końca zaczyna się wypełniać? W noc rytuału Długiego Czuwania na niebie zabłysła czerwona gwiazda. Oko Żmija. - znów mówił jak nauczyciel. Zupełnie nie jak kilkuletni owoc eksperymentów.

- Jakiego Długiego Czuwania? - Żeńka westchnęła w duchu. Szamani.
Zwinął gazetę pod pachą i uniósł brew.
- Wilkołaki palą ogniska w lesie. Śpiewają. Witają jesień i takie tam. W noc przesilenia. Nie tak nazywacie ten rytuał?
- A skąd ja to mam wiedzieć? - reka dziewczyny zawisła ze szczoteczka przy rzęsach - Niepamiętam bym brała wcześniej udział. A ostania impreza w caernie była raczej zbitkiem rytuałów niż jednym konkretnym.
Pokiwał głową ze zrozumieniem.
- No tak. W każdym razie jestem przekonany, że Oko Żmija cię zainteresuje. Bo widzisz przepowiednia mówi, że przybędzie. Co poniekąd znaczyć może ni mniej, ni więcej jak to, że uwolni się. Bądź ktoś go uwolni. Co stawia nasze plany w nowym świetle. A fakt namaszczenia Marka na cesarza Tancerzy Czarnej Spirali nagle może stać się niezwykle łatwy - ton głosu Maksima zmienił się nagle w zaśpiew biblijno-kapłański - bo czyż nie jest to znak ów, by Marka Mazuta na tron Żmija wynieść? - na koniec nawet uniósł delikatnie ręce ku lampie łazienkowej.
Pierwszy raz przy niej zażartował.

- Może dlatego Czarnemu się ciut grunt pod nogami pali..- Żenia uśmiechnęła obserwując Smoka w lustrze - Ale prawda jest taka ze jest i trzecia opcja. Może tron spiral przejmę sama? - Żenia strzeliła zapięciem od stanika.

Maksim pokiwał głową ze zrozumieniem. Nie dziwił się. Nie oceniał. Nie krytykował.
- W takim razie pomysł jak najbardziej trafiony, żeby wykorzystać w tym Oko Żmija. Myślałaś jak oświadczenie papieża wpłynie na sytuację w Toruniu? Być może okaże się, że czas uczynić przykład z - sięgnął po gazetę i przeczytał: … ludzie żyjących w grzechu, gdyż nie zaznają spokoju. Pamiętaj też, że “Każdy z nas jest wystawiony na oddziaływanie realnych potworów, które pod osłoną nocy deprawują nasze dusze i pragną krwi naszej”. Wiesz, to trochę jak nawoływanie do kolejnej krucjaty. Jeśli się nam poszczęści, to ktoś za nas pozbędzie się Hakakena. Albo przynajmniej znacząco go osłabi.

- To brzmi jak nawoływanie do polowania na czarownice. Pamiętasz, że my obecnie też jesteśmy czarownicami? - Sonia pochyliła się do lustra by poprawić włosy po czym odsunęła z niechętną miną. Wciąż wyglądała jak nieco bardziej odżywiona mumia. - Ale tak. Możliwe, że będzie opcja nacelowania Inkwizycji na Hakakena. Przejdźmy się może pod adres siedziby Pentexu i zobaczmy co tam mają wokół a potem chodźmy na dobry obiad.

Wychodząc z pokoju Sonia wsunęła swoją dłoń w dłoń kroczącego obok Smoka.
 
corax jest offline