Wieczór po bitwie
Borys podszedł do Sammera.
-
Odeprzeliśmy goblinów. Mamy jednego zabitego i dwóch ciężko rannych. Komu zawdzięczam odsiecz panie o jaką nawoływałem? - Borys był ciekawy. Rozkaz wydał kupiec czy wojacy poszli w ostatniej chwili po rozum do głowy.
-
Całe szczęście. Już serce w gardle miałem - odparł kupiec. -
Jam zawołał, by dołączyli. Jednak zasługa żeśmy cali, choć nie wszyscy niestety, nie moja.
-
Staraliśmy się wszczy. Dziękuję. Dowódcę panie trzeba ci wyznaczyć. Jako organizator i ten kto płaci ty jeden masz prawo to zrobić. Może być Wolfgang, może być ktokolwiek inny... kogo uznasz za słusznego. Nie możemy jednak w kolejnych potyczkach tak walczyć. Mogliśmy zrobić to lepiej. Miejmy nadzieję, że oczywiście do nich nie dojdzie. - Borys podzielił się szczerze obawami. Gdyby Sammer nie przysłał odsieczy Gottfrid gryzłby piach. Gdyby przyszli natomiast wcześniej gdy Borys nawoływał za pierwszym razem chłopak nie miałby ręki w temblaku. Kto wie może nawet Albert by żył przeszło przez myśl medyka.
-
Już mieliśmy podobną rozmowę, czyż nie? - zauważył Sammer. -
W sprawach bojowych żołnierz Wolfgang ma me największe zaufanie. Innego głosu nie było. Wyszkolony w boju i przydzielony przez armię powinien najlepiej wiedzieć, jak reagować w takich sytuacjach.
Mina Borysa mówiła sama za siebie. Powinien… rozbrzmiewało w jego głowie.
-
To było przed bitwą. - przytomnie zauważył Borys. By nie powiedzieć przed niepotrzebnym trupem. Był rozdarty. Tak bardzo rozdarty. Z jednej strony nie chciał robić koło pióra Wolfgangowi. Z drugiej jego brak taktyki kosztował życie najpierw Vermina teraz Alberta. -
Dziękuję Herr Sammer za rozmowę. - zwyciężyła lojalność i Borys zamilkł.
Niespodziewana sytuacja
Borys spodziewał się zasadzki. Mimo, że jej nie dostrzegali. Jednak się nie bał. Była to tylko ostrożność i faktycznie wydawało się, że jest czysto.
-
Osłaniajcie mnie - powiedział do wszystkich ale intensywniej patrzył na
Robin.
-
Poważnie? - zapytał zdezorientowany Kasztaniak który najwyraźniej sądził, że ostatnią osobą do sprawdzania terenu jest medyk. Westchnął i nie mogąc pokazać się z gorszej strony ruszył z medykiem.
Borys po wejściu na pole bitwy chciał zapoznać się z sytuacją. Dokładnie obejrzeć goblińskie truchła. Czy aby na pewno martwe jak zginęły i kiedy. To samo z mułami. Najbardziej jednak interesował go mężczyzna którego dostrzegł dopiero gdy znacząco się zbliżył. Ten najwyraźniej się jeszcze ruszał i potrzebował pomocy.