Limhandil prawie wykonał swój plan. Prawie polegało na tym, że udało mu się na wpół oślepić trolla, z małej odległości wbijając mu strzałę wprost w gałkę oczną, ale niemal w tym samym momencie, gdy już szykował się do odskoku, uderzenie wielką pałą odebrało mu dech i niemal stracił zmysły, z impetem uderzając o murowaną ścianę budynku. Długą chwilę nie mógł złapać oddechu, bo połamane żebra niemal uniemożliwiały oddychanie. Potem mógł pozwolić sobie na bardzo płytkie, powolne wdechy.
W tym czasie pozostali na nogach awanturnicy, korzystając z chwilowej niemocy trolla przypuścili na niego atak. Nawet Wilhelm, wracając do świata żywych po bolesnym spotkaniu z kawałkiem stropu, już rozpoczął swoje inkantacje. Atak kilku na jednego nie do końca okazał się udany. Kula z pistoletu Reinmara wprawdzie utknęła głęboko w trzewiach ryczącego potwora, a pociski de Ayolasa grzęzły jeden po drugim w monstrualnych plecach; magiczna kanonada Lutefiksa nadal parzyła ciało trolla, jednak wciąż było to za mało. Nie minęły trzy uderzenia serca, a Kessel zwijał się z bólu na ziemi, starając się odturlać spod wielkich jak kolumny nóg trolla. Potwór, na wpół ślepy, plujący na około śliną, która w kontakcie z tym na co padła, syczała i korodowała, nie był w stanie zogniskować ataku na wybranym celu. Miotał się, wystawiając na ciosy. Wszyscy wokoło odskakiwali, szukali osłony... W końcu jednak magister von Dohna wypalił. Żywy ogień skwiercząc uderzył bestię i od razu sprawił, że straciła nieco animuszu. Zaczęła miotać się jeszcze bardziej, w swoim szale wpadając na schron i w momencie obalając ścianę. Troll stracił równowagę, w fontannie odłamków i połamanych desek rujnując bunkier. Ci co znajdowali się wewnątrz, nie mogli już czuć się bezpiecznie...
- Hej ho! Hej ho! Zajebać by się szło! – dobiegło uszu awanturników gdzieś z bliska. Zachrypnięte głosy śpiewały starą, dobrą krasnoludzką przyśpiewkę. – Hej ho! Trolla by się ruchało... – głosy zamilkły nagle.
- Ej, karwia Hrothgar przeca to troll! – odezwał się jeden przepity krasnoludzki głos.
- Ani chybi, Rhys! Troll! Jeno jakieś jebane ludziki go bijo! Naszego Trolla!
- Spierdalać! – ryknęli jednym głosem czubaci psychopaci i wymachując wielgaśnymi, dwuręcznymi toporzyskami rozpoczęli szarżę w kierunku zrujnowanego budynku i wstającego potwora.