Wolfgang ruszył z Borysem. W zasadzie należało powiedzieć przed Borysem. Wyraźnie ruszył przodem by być między medykiem a potencjalnym zagrożeniem. W rękach miał tarczę i włócznię. Nim pozwolił zbliżyć się medykowi do rannego sam go sprawdził. Wolał się upewnić, że to żaden symulant.
Borys z odległości ocenił, że zwierzęta, a szczególnie gobliny, są martwe. Muły były ograbione z sakw, a ślady krwi wokół nich i samego rannego wskazywały na to, iż cała sytuacja miała miejsce niedawno. Maksymalnie kilka godzin. Widział strzały wbite w zwierzęta, widział też cięcie ostrzem. Gobliny również najpewniej były uśmiercone mieczem.
Zbliżyli się, wciąż nie widząc śladów zasadzki. Gdy Wolfgang podszedł do rannego, ten uniósł głowę i wybełkotał prośbę o pomoc. Mężczyzna krwawił z wielu ran, był wyraźnie oszołomiony i z ledwością trzymał otwarte oczy. Po krótkich wypowiedzianych słowach, słychać było, że miał problemy z mówieniem. Wolfgang był w stanie bez wątpienia ocenić, że mężczyzna nie udaje. Jednak stan mężczyzny zdawał się nie być jedynie efektem obrażeń. Był otumaniony i zdezorientowany.
Robin wciąż obserwowała i badała okolicę. Bez zmian, nie zaobserwowała żadnego niebezpieczeństwa, ani śladów, że wpadli w jakąś pułapkę. W ową pułapkę musiał wpaść wcześniej, ranny mężczyzna.