Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2019, 15:00   #116
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Drzwi były wykonane z metalu. Przed nimi rozpostarto ciemnoczerwony dywan. Kirill odkrył, że brakowało tu klamki. Dostrzegł jednak dzwonek tuż po lewej. Gdy go nacisnął, drzwi otworzył mu ochroniarz. Łysu, wysoki mężczyzna w czarnej koszulce i spodniach popatrzył na niego uważnie z góry. Błyskawicznie ocenił jego odzienie i wygląd ogólny, a po chwili spojrzał za niego bez słowa. Oceniając, że Kaverin wchodził sam, przytknął dłoń do ucha, w którym miał słuchawkę, po czym cofnął się ustępując bez słowa drogi Kirillowi. Przez sekundę, poczuł się jak VIP i pewnie dokładnie takiego odczucia miał doznać. W końcu w takie miejsca nie przychodzili biedni ludzie, tylko ci, którzy chcieli wydać kilka setek na swoją przyjemność, czy to oczu czy też ciała.
Ruszył prostym, ciemnym korytarzem. Droga była oświetlona neonowymi, różowymi światłami w podłodze rozmieszczonymi co kilka kroków. Na końcu korytarza był parawan, ciężki. Czarny. Rozbrzmiewała stamtąd nieco przytłumiona muzyka.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=1ShHTCvE7TY[/media]


Gdy dotarł do kotary i odchylił ją, wchodząc dalej, znalazł się w dużym, całkiem eleganckim lobby. Po lewej dostrzegł kanapy i przejścia do toalet, doskonale oznaczone. Nie można się było pomylić. Była tam również palarnia za oszkloną ścianą. Naprzeciwko, po drugiej stronie lobby znajdowały się szatnie. Zapewne można było tu zostawić płaszcze, futra i kożuchy. To w końcu Syberia…
Na samym środku lobby stał anioł. Ponad dwumetrowa rzeźba wykonana z połyskującego metalu. Odziany był w kusą bluzkę i krótką spódniczkę. Miała dwa pistolety w rozwartych na boki dłoniach. Jego skrzydła miały piękny kolor, podkreślany zmyślnie ustawionymi światłami przy cokole na którym stała rzeźba. Jej oczy były zasłonięte paskiem niby materiału, jakby ku czci symbolowi sprawiedliwości. Anielica miała zachęcająco rozchylone wargi i zamarła w wiecznym bezruchu podczas procesu powolnego oblizywania ich od kącika ust, gdzie subtelnie wystawał koniuszek jej języka… Ktoś jednak pomysłowo dodał do jej wizerunku jeszcze jeden atrybut. Zza niej, spod spódniczki wił się długi, diabelski ogon, zakończony ostrym serduszkiem, zakręcający od lewej na przód i w stronę prawego uda anielicy, by kończyć się niemal przy jej stopach. Za jej plecami znajdowało się kolejne przejście, nieco dalej, zapewne prowadzące do sali głównej lokalu, a także dwie pary schodów na górę. Umieszczono tam fotele i stoliki, zapewne gdyby goście chcieli nieco odsapnąć. Kirill dostrzegł również dwie pary zamkniętych drzwi. Wszystko było w lekko pulsujących, neonowych światłach… I ta intensywna, przywodząca na myśl dym muzyka…

Kaverin podszedł do rzeźby. Spojrzał na skrzydła anioła. Czy to była Kira? W pierwszej chwili właśnie ten atrybut postaci przykuwał uwagę. Ogon pod spodem zauważało się dopiero po pewnym czasie… Nawet nie spostrzegł pistoletów w dłoni postaci. Czy aż tak był zaślepiony? Tak bardzo chciało widzieć dobro i niewinność tam, gdzie jej nie było… Nagle poczuł prąd biegnący po kręgosłupie, kiedy uświadomił sobie, że ta myśl odnosi się również do niego. Chciał postem, biczowaniem i sutanną przekonać się, że jest dobrym człowiekiem, któremu przytrafiły się złe rzeczy. A może jednak wcale nie był tak uczciwy i niewinny? Oczywiście, że nie. Czasami jednak był w stanie o tym zapomnieć… jednak nie mógł sobie na to pozwolić. Nie mógł podążyć ścieżką zła. Jeżeli stanie się kolejnym Dahlem… przegra z kretesem. A jako Megrez posiadał zbyt wielkie moce, aby nie miało to znaczenia.

Ruszył w stronę szatni. Chciał oddać płaszcz, wcześniej wyjmując z niego portfel. Czy ktoś przyjmie od niego odzienie? A może samemu oddawało się je na wieszaki? Wydawało się to raczej mało prawdopodobne w lokalu tej klasy.
Za ladą stał starszy mężczyzna o długich do ramion, prostych włosach, były szpakowate. Człowiek ten miał bystre spojrzenie niebieskich, ciemnych w tym oświetleniu oczu. Przywodził mu na myśl jakiegoś hiszpana? Może to ze względu na nieco ciemniejszą karnację i ten wąsik z bródką
- Dobry wieczór. Opłata za przechowanie jest liczona od godziny. Za pierwszą to będzie dziesięć i tak dalej… - powitał Kaverina formalnie, ale w jego tonie było słychać, że robił to już tyle razy, że po prostu mu się nie chciało. Obecnie w lobby nie było zbyt wiele osób. Kirill słyszał głosy z łazienek i rozmowy dochodzące od stolików z góry, ale główne źródło hałasu kryło się za przeszklonymi drzwiami których strzegła anielica. Jego płaszcz został odwieszony na haczyku numer 58. Mężczyzna wrócił do niego i podał mu numerek, a także wskazał zegarek
- Jest dwudziesta trzydzieści pięć. Zanotuję, aby podać panu adekwatną sumę, kiedy wróci pan po odzienie - wyjaśnił, po czym znów usiadł. Na stoliku miał rozłożoną jakąś książkę, ale z tej perspektywy Kaverin nie mógł sprawdzić jaką.
To chyba nie miało większego znaczenia.
- Dziękuję - odpowiedział.
Wydawało mu się to w złym guście, aby ściągać tego rodzaju pieniądze od gości. Oczywiście, że wszyscy musieli rozebrać się i wydawało się to jakby dodatkiem do biletu wstępu. Kirill jednak nie zamierzał rozmyślać szczególnie długo na ten temat. I tak będzie płacił z tej drugiej, pokaźnej w zasoby karty. Nie przybył tutaj dlatego, aby zaspokoić własne zachcianki. Z tego powodu chyba był usprawiedliwiony. Przed samym sobą, bo tak właściwie nikt nie nadzorował jego wydatków. Jedynie Noel miał w nie wgląd… przy czym mężczyzna bardziej obawiał się opinii Kirilla, niż dzielił się z nim swoją.

Kaverin obrócił się i powrócił w stronę rzeźby upadłej anielicy. Następnie ruszył w stronę części, z której dobiegało najwięcej hałasu. Spróbował się przygotować na to, co za chwilę zobaczy, jednak… chyba nie był w stanie. Zaczynał odczuwać wstyd oraz chęć ucieczki do bezpiecznego wnętrza katedry. Z drugiej strony… kiełkowała w nim również ekscytacja. Chciał ją zignorować, jednak… wiedział, że jeżeli zobaczy nagie, tańczące kobiety… to na pewno nie będzie uciekał od nich wzrokiem. Może koniec końców jednak znalazł się tu właśnie dla swojej przyjemności?

Przeszedł oszklone matowym szkłem podwójne drzwi. Te ustąpiły bardzo łatwo od jego pchnięcia.
Zobaczył całkiem sporą salę. Wszędzie stały stoliki między dość grubymi, kwadratowymi kolumnami. Fotele były obite materiałem i wyglądały na niezwykle wygodne. Pomieszczenie było skonstruowane (na Boga) na planie kościoła. Dokładnie to pierwsze przyszło mu do głowy, kiedy rozejrzał się po jego układzie. Stał przy wejściu, a przed nim było mnóstwo ustawionych foteli i stołów, zwróconych w stronę całkiem sporej sceny, która była uwieńczeniem pomieszczenia. Tak jakby to właśnie tam powinien się znajdować główny ołtarz tego przybytku, zamiast niego była tam długa do sufitu, metalowa rura. Obie boczne nawy zajmowały dodatkowe, nieco mniejsze stoły do tańca, również wyposażone w rury. Położenie sufitów w bocznych nawach było niższe, niż w głównej i gdy Kirill spojrzał na boki, dostrzegł że są tam po prostu balkony. Niektóre pozasłaniane ciężkimi kotarami, a niektóre nie. W lokalu było dość sporo ludzi. Boczne stoły były obecnie zajęte przez zgrabnie wijące się, giętkie tancerki, które pokazywały zadowolonym mniej lub bardziej klientom lokalu jak niesamowicie ich ciała potrafiły otulać, przesuwać i dopieszczać metalowe, srebrne rury, wokół których tańczyły. Nie były całkowicie nagie, miały na sobie za to niezwykle skąpą, białą, lub czarną bieliznę, jakby jedne były anielicami, a inne demonicami. Nieco dalej w głębi po prawej stronie, Kirill dostrzegł bar z alkoholem. Ludzie zdawali się jednak jakby poruszeni i co rusz zerkali w stronę głównej sceny…
Kaverin z zaskoczeniem odkrył, że wcale nie czuł się tutaj tak bardzo źle. Ruszył w stronę baru z alkoholem. Niestety posiadał bardzo mocną głowę i potrzebował dużej ilości trunków, żeby się upić. Nagle przystanął w pół kroku i zaczął zastanawiać się, dlaczego jest to niezbędne. Po co chciał faszerować się alkoholem? To nie miało żadnego sensu i nie pamiętał, dlaczego zaczął pić w katedrze. Uznał, że zastanowi się nad tym przy czymś mocniejszym. Zamówił wódkę z colą i ruszył ze szklanką w stronę głównej sceny. Spoglądał przy tym na tańczące kobiety. Koronki na ich ciałach rozpalały bardziej, niż gdyby były kompletnie nagie. Wyobraźnia Kaverina pracowała. Najchętniej zdarłby z nich ten cienki materiał, który i tak nie dodawał im zbyt wiele godności. Uśmiechnął się nieco drapieżnie, kompletnie zapominając się na moment.

Kilka stolików w okolicy sceny pozostawało wolnych, mógł zająć jeden w dobrym punkcie, ale nieco na uboczu. Miał z niego blisko do baru oraz całkiem niezły widok na tancerki na rurach. Ludzie rozmawiali na około. Zdawali się ekscytować kolejnym pokazem. Siedząc na miejscu przez jakieś piętnaście minut, jedynie przysłuchując się rozmowom, dowiedział się, że pokazy mają miejsce dokładnie co godzinę i trwają około piętnastu minut. Że ponoć część z tych ‘lasek’ - jak to mówca kolokwialnie ujął, szła potem tańczyć w salach dla VIP’ów na górze, ale to ponoć było cholernie drogie przedsięwzięcie i tylko naprawdę bogate skurwysyny mogły coś takiego. Kirill dowiedział się, że to całkiem przyzwoity lokal, bo w gruncie rzeczy kobiety nie oddawały się tu nikomu od tak, pierwszej lepszej osobie, a przeciętne osoby nawet nie miały bladego pojęcia czy w ogóle, bo strefa VIP była ściśle utrzymywana w kompletnej niewiedzy. Można było sobie do niej wykupić wejście na tak zwane próbne pokazy, ale to nadal była droga impreza… Więcej jednak nie usłyszał, bo zbliżała się dwudziesta trzecia. Na scenę wszedł mężczyzna, który sam wyglądał, jakby mógł być atrakcją tutejszego lokalu, nie miał bowiem na sobie koszuli, a jedynie jeansy ze sporą klamrą, w kształcie ciężkiego metalowego okręgu. Opierała mu się o podbrzusze. Co więcej, szedł całkowicie na boso.
- Szanowni goście, miłe panie… - ostatnie słowo dodał tak głębokim tonem, że część tancerek, które przestały obecnie wywijać na rurach w nawach, zachichotało jakby zastrzelił i uwiódł je samym tym jednym słowem.
- … Za moment wybije pełna godzina, więc w imieniu naszego kochanego Serafina i moim, chciałbym zaprosić was na kolejny pokaz - kontynuował przemowę do mikrofonu, poruszając się na scenie, jak typowy zabawiacz tłumów. Miał w swych ruchach ewidentnie coś z showmana…
- Mamy nadzieję, że nasze piękne panie zdążyły dziś już dość połechtać wasze upodobania i uchylić rąbka tajemnicy, bowiem dzisiejszej nocy, zamierzamy zabrać was do nieba, byście mogli z niego potem upaść. ALE! - podniósł rękę z wyciągniętym palcem w górę, robiąc dramatyczną pauzę od której cisza zapadła w całej sali, po której jeszcze minutę temu roznosiły się okrzyki aprobaty
- Na to drugie przyjdzie pora dopiero po północy, a tymczasem… Powitajcie naszą słodką Irbis… - huknął, a sala ryknęła gwizdami i oklaskami. Ku ewidentnemu zaskoczeniu gawiedzi zapadła kompletna, niczym, nawet najdelikatniejszym światłem niezmącona ciemność. Tylko ci, którzy siedzieli dość blisko sceny mogli dostrzec i dosłyszeć delikatny ruch. Materiału. Jakby przesuwała się spora zasłona.
Po sali zaczęła rozchodzić się muzyka

[media]http://www.youtube.com/watch?v=smSSSs46rng[/media]

I nagle zapaliły się nowe, inne światła. Ultrafioletowe. Rozsunęła się czarna zasłona, która przez kilka chwil skrywała scenę. Na jej środku, siedziała spokojnie, skulona postać.
Kaverin może i wpuścił w ciągu tych pół godziny nieco alkoholu do krwioobiegu, ale nie był głupcem. Rozpoznał w kształtach tej postaci Kirę…

Ciało dziewczyny było pokryte połyskującym, delikatnym brokatem. Jej jasne blond włosy pokryto zapewne tymczasowym rozjaśnieniem, by dawały ten niesamowity efekt w takim świetle. Kira… czy jak ją tu nazwano ‘Irbis’, wstała do pierwszych mocniejszych uderzeń nut piosenki i wyprostowała się. Jej calutkie ciało było pokryte farbą z brokatem. Wyglądała jakby nosiła na sobie gwiazdy… Gwiazdozbiory… Całą pieprzoną Mleczną Drogę. Wyciągnęła rękę jakby wiedziała dokładnie gdzie nią celować. Jej oczy pozostawały zamknięte. Chwyciła się rury. Przez moment, Kaverinowi wydawało się, że nie ma nic na sobie, ale kiedy zawisła do góry nogami na róże, obejmując ją ściśle udami, dostrzegł zarys materiału. Miała na sobie nieco przezroczystą bieliznę, którą również pokryto brokatem i farbami, więc tylko w niektórych miejscach było widać, że oddziela się od jej ciała. Tańczyła. Była wysportowana i giętka. Poruszała się zgrabnie i jej ruchy były niemal kocie, kiedy do muzyki i przy oklaskach, okrzykach i gwizdach, tańczyła. Wyglądała jakby nie było jej tu. Jakby jej umysł był po prostu w innym wymiarze, a na jej usta przyklejono po prostu delikatny, niby zalotny uśmiech, widowni wystarczał. Kirill widział jak uśmiechała się szczerze i na żywo.

Kirill trzymał mocno szklankę, w której znajdował drink. Była taka mroźna… Znajdowały się w niej kostki lodu, które bardzo niespiesznie rozpuszczały się. Przywołały mu na myśl śnieżną puszczę oraz irbisa. Teraz widział go na żywo. Przystawił napój do ust i połknął mały łyk. Założył nogę na nogę, a opierał się prawym łokciem o stolik. Dla postronnego obserwatora był jednym z wielu mężczyzn studiujących uroki tańczącego zwierzęcia.
Spektakl był piękny. Połączenie muzyki, brokatu, farb, ultrafioletu… Tak właściwie zapomniał, że znajduje się w klubie nocnym. Czy we wszystkich tak to wyglądało? Miał wrażenie, że znajduje się w teatrze i podziwia sztukę. Może nieco odważną, ale mimo wszystko bardziej artystyczną niż sprośną. Jeżeli tylko tym zajmowała się Kira, to nie było w tym nic aż tak złego. Wiele ludzi zajmowało się tańczeniem, modelingiem, aktorstwem… i ci wszyscy zarabiali na życie własną urodą. Dlaczego to miałoby być nieświęte? Tylko dlatego, bo ma miejsce nocą?
Ciekawiło go tylko, co działo się w sekcji VIP. Może była droga, ale stać go było, żeby pojawić się w niej. Tylko… czy chciał? Czy był gotów? Podniósł do góry drink i upił kolejny łyk. Tak. Odpowiedź brzmiała tak.
Spojrzał na innych mężczyzn, którzy wpatrywali się w ciszy w tańczącą Ibris. Czy któremuś do głowy przyszłoby, że mają przed sobą niewidomą kobietę? Kira jako jedyna z obecnych na sali nie była w stanie spostrzec swojego piękna. Z drugiej strony dzięki ślepocie mogła odważyć się na to wszystko. Nie widziała tych wszystkich ludzi, którzy pochłaniali ją wzrokiem. Jego zresztą też nie.
Czy Serafin był właścicielem klubu? Tak założył Kaverin. Im piękniejsze imię, tym bardziej zepsuty charakter. Co za bluźnierstwo… jednak… Po części fascynowało mężczyznę. Alkohol wyciągał z niego wszystko, co najgorsze. Spoglądał na ciało Kiry, obserwując jak wiło się na rurze. Nie chciał, aby nawet najmniejszy szczegół ominął go.

Nikt nie miał tu pojęcia, przynajmniej z obserwujących, kogo mieli przed sobą. Patrzyli na Irbis jak na przedmiot - uwielbienia i pożądania. Była piękna, w takiej kreacji niesamowita. Tańczyła świetnie, nie popełniała błędów. Zawsze potrafiła wyważyć i wyłapać równowagę na rurze tak perfekcyjnie, by uchwycić nawet najbardziej wymagające figury. Pod ubraniami, Kaverin wcześniej nie mógł zauważyć, że jej ciało było całkiem dobrze zbudowane i wyćwiczone. Mogłaby być gimnastyczką, po prostu lubującą się w takim typie tańca… A jednak swoje kolejne, niesamowite zdolności wykorzystywała, by zadowolić i uwodzić tłumy, wedle woli Serafina…
Muzyka zmieniła się w kolejną równą, spokojną melodię pasującą do nastroju jej pokazu. Z tego jednak co Kaverin pojmował, przechodziła w część drugą i pokaz Kiry niedługo dobiegnie końca, a ona zniknie ponownie, za kulisami. Zapewne by udać się zmyć farby i o ile do tej pory ktoś wykupił jej taniec, udać się do części VIP.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...

Ostatnio edytowane przez Vesca : 13-04-2019 o 15:03.
Vesca jest offline