Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2019, 15:19   #123
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Wreszcie Kirill wysunął się z niej i wstał na chwiejnych nogach. Spojrzał na swoją męskość, która ociekała śliną Irbis. Z jakiegoś powodu uznał ten widok za szczególnie podniecający. Wstał i ruszył do stolika. Chwycił kieliszek i nalał do niego wina. Następnie wrócił do Kiry i usiadł przy niej. Popijał trunek, głaszcząc ją delikatnie po brzuchu. Następnie spojrzał na jej nadgarstek… Chwycił koniec ostatniej kokardki, która nie znajdowała się na jej głowie i pociągnął za koniec. Tańcz, Irbis, tańcz…
Kiedy uwolnił jej usta od siebie, pociągnęła się za nim stróżka jej śliny. Zaraz delikatnie otarła ją dłonią i podniosła się na łokciach, słuchając dokąd idzie i będąc gotową by podążyć za nim gdziekolwiek jej chciał, a on po prostu zaraz wrócił. Pozostała więc na razie na ziemi. Poczuła, że odwiązuje kolejną wstążkę, więc usiadła i zaczęła poruszać rękami imitując część aktu z teatru indyjskiego. Jej palce poruszały się płynnie, ręce falowały i czyniły w powietrzu koła, tymczasem za chwilę do tych ruchów dołączyło całe ciało. Może okrężne ruchy jej bioder i brzucha nie równały się z Shakirą, ale były wystarczająco zmysłowe. Kirill dostrzegł że kobieta ma blizny na obu nadgarstkach, tymczasem wstążka puściła i wylądowała w jego rękach, a ona była przed nim, na czworaka. Przechyliła się i otarła policzkiem o rękę w której trzymał kieliszek. Łasiła się, by zaraz podnieść na kolana. Była całkiem naga i rozgrzana. Pragnęła go. To nie był Petersburg, ona naprawdę go chciała…
- Pobaw się ze mną jeszcze - poprosiła go zachęcająco.
Nie powinna była prosić.
Kirill zostawił kieliszek na podłodze i wstał. Błyskawicznie znalazł się tuż obok kobiety, która wciąż znajdowała się na czworakach. Następnie przystawił stopę do jej pleców. Tak, że musiała położyć się na podłodze. Ukląkł przy niej i pociągnął ją w stronę słupa. Następnie przysiadł delikatnie na jej plecach i wykręcił ręce do tyłu. Następnie związał oba nadgarstki niebieską wstążką, tyle że nie siląc się na żadne kokardki. Nachylił się i chwycił kolejną wstążkę, która leżała niedaleko i owinął ją wokół szyi Irbis. Przywiązał ją do słupa. Następnie pochylił się i delikatnie pocałował ją w policzek. Wycofał się i umieścił obie dłonie na pośladkach kobiety. Zaczął je masować. Z wyczuciem i delikatnie. Chwilami ugniatał mocniej. Musiało to być naprawdę przyjemne. Nagle jego ręka zawędrowała ku szparze znajdującej się z tyłu. Pomasował ją. Kirill chciał mieć Irbis w każdym możliwy sposób, w jaki mężczyzna może mieć kobietę. Dlatego wsunął palec do jej odbytu, aby przygotować ją na drugi… a potem trzeci…

Zapewne nie tego spodziewała się Kira, ale to jak potoczyła się ich zabawa wyraźnie nie nie podobało się jej. To nie były bolesne, chropowate liny, czy zimne, metalowe łańcuchy, tylko aksamitne wstążki. Opierała tył głowy o rurę, a jej lewy policzek spoczywał na ziemi. Włosy zebrane w kitki w tej pozycji z ułożonych i schludnych popadły w lekki nieład. Kiedy jego palec, śliski od olejku i wilgoci ich ciał wsunął się w jej ciało, Irbis wzdrygnęła się i lekko napięła, zaciskając dłonie w pięści. Zaraz jednak rozluźniła się. Jej wnętrze pulsowało od pompowanej intensywnie przez jej ciało krwi. Była w końcu podniecona. Drugi i trzeci palec przyjęła z cichymi jękami ni to bólu ni przyjemności. W końcu to był dyskomfort, ale znosiła go dzielnie. Drżała tylko momentami, kiedy na przykład poruszał palcami, lub obracał je.
Kirill lubił patrzeć na jej związane ciało. Było piękne i kompletnie mu poddane. Wsuwał w nie palce, a kobieta mogła co najwyżej cicho pojękiwać. Podobało mu się to. Miał ochotę powiedzieć jej wiele rzeczy, ale nie mógł. Tak właściwie milczenie było na swój sposób podniecające. Jak to musiało wyglądać z perspektywy Kiry? Tańczyła i rozbierała się dla mężczyzny, którego nie widziała i nie słyszała. Był jedynie językiem, dotykiem dłoni i ciężarem penisa. Nawet nie osobą. Rozumiał, dlaczego mogło to być dla niej podniecające. Nachylił się nad jej pośladki i smagnął językiem jej odbyt po wycofaniu z niego dłoni. Następnie znów palcował go. Tak, aby zrobił się luźny i kompletnie zrelaksowany. Kiedy to nastąpiło… Kirill ułożył kolana po obu stronach miednicy kobiety i powoli wszedł w nią żołędzią. Zaczął zagłębiać się, obserwując reakcje Irbis.
Kira cierpliwie znosiła i przyjmowała jego palce, choć na jej policzkach i czole Kaverin mógł dostrzec krople potu. Zapewne gdyby nie olejki jej skóra również by się nim pokryła, zamiast tego lilie otuliły ich tylko bardziej swą niesamowitą wonią. Gdy wreszcie była według jego oceny dość rozciągnięta, a on zaczął się w nią zagłębiać mimo wszystko musiało ją nieco zaboleć bo zadrżała i znów zacisnęła pięści. Nawet w lekkim odruchu szarpnęła rękami, ale zaraz się uspokoiła. Zakwiliła, ale nie prosiła by przestał, jej usta tylko lekko zadrżały
- Jesteś… Jest… Powoli… Chociaż na początku… Proszę - zapewne nie powinna była tego mówić. Była tylko zabawką dla jego zaspokojenia, ale mimo wszystko poprosiła go, żeby dał jej przywyknąć choć chwilę. Jej ciało drżało, próbując zaakceptować nowy, obcy obiekt w sobie.
Na twarzy Kirilla pojawił się szeroki uśmiech. Robił coś, do czego Irbis na pewno nie była przyzwyczajona. Inaczej nie reagowałaby w ten sposób nawet po tym, jak ją przygotowywał. Mogła usługiwać sześciu posiadaczom diamentowej karty, jednak chyba nie była zbyt rozciągnięta w ten jeden sposób. Dzięki temu Kaverin czuł się nieco bardziej wyjątkowy i… pierwszy. Kira zachowywała się pod nim jak dziewica, choć na pewno dziewicą nie była. Nie bacząc na jej słowa, nie przestawał się w nią zagłębiać. Przystanął dopiero wtedy, kiedy znalazł się w niej cały, choć na samym końcu było nieco ciężko. Poczuł na swoich biodrach pośladki Kiry, co sprawiło mu wielką radość. Opadł na nią. Jego brzuch przylgnął do jej pleców i znajdujących się na nich związanych dłoniach. Natomiast głowa spoczęła na jej głowie. Dotykali się policzkami, spoglądając w tym samym kierunku. Niech Irbis przyzwyczaja się. Kompletnie ją dosiadł i nie mógł doczekać się, aż zacznie rżnąć.
Nie był powolny i to wydusiło z niej syknięcia bólu i dyskomfortu. Szarpała nawet rękami, czy próbowała znaleźć odrobinę inną pozycję dla bioder. Tym niezbyt długo trwającym aktem zmęczył ją, bo gdy wreszcie zagłębił się w niej cały i opadł na nią, czuł na skórze jak jej ciało dygotało, a jej policzek był wilgotny od potu i może kilku łez? Przygryzła wargę, sapiąc i pojękując z dyskomfortu. Zajęło jej kilka minut, nim całkiem uspokoiła się i wyciszyła. Była nadal rozedrgana, ale teraz zdawało mu się, że od podniecenia, a nie zmęczenia. Nie mówiła jednak nic, jakby obawiała się, że może znów nie zostanie wysłuchana. Wyraźnie zamyśliła się, jakby odrobinę bała i ekscytowała co teraz zrobi mężczyzna nad nią.
Kirill lekko odchylił się, aby pocałować ją w policzek i pogłaskał po ramieniu, jakby chcąc uspokoić. Jednocześnie zaczynał opuszczać jej wnętrze. Kiedy już połowa jego męskości znajdowała się na zewnątrz, ciężko westchnął i wsparł ciało na lewej ręce. Drugą docisnął do głowy Kiry, wciskając ją do podłoża. Czuł na swoim brzuchu jej dłonie, pot i olejki. Wnet wszedł w nią prostym, zdecydowanym pchnięciem. I zaczął wycofywać się niespiesznie. Następnie powtórzył to. Działał tak, niczym piła. Powolnymi, lecz zdecydowanymi ruchami docierał do celu, jakim była własna przyjemność. Szybki atak lędźwi, po czym bardzo wolny odwrót. I znowu. I jeszcze raz. Policzek Kiry był taki miękki. Opuszki palców mężczyzny muskały jej ucho i włosy.
Mocne pchnięcia Kaverina wyrywały z jej ust ciche krzyki. Pierwszy był głośniejszy niż kolejne, bo ją zaskoczył. Poczuł jak jej ciało spinało się za każdym razem w oczekiwaniu na nadchodzące pchnięcia. Jak powinna się rozluźnić, a jednak zaciskała się na nim mocniej, obawiając nadejścia bólu. Jak nadal nie mogła przywyknąć do tego ruchu. Wyraźniejszych dowodów na to, że nie była do tej pozycji przyzwyczajona, mieć nie mógł. Jej dłonie zaciskały się nerwowo, rozgrzane. Kwiliła cicho gdy się wysuwał, już wiedząc co będzie za chwilę.
Sprawiało mu to dziwną, sadystyczną przyjemność. Wnet znów opadł na nią tak, jak przed chwilą leżał przez kilka minut, pozwalając przyzwyczaić się wnętrzu kobiety do jego penisa. Znów przycisnął policzek do jej policzka. Ręce wsunął pod jej ciało. Zacisnął je na piersiach. Teraz już pokrywał ją szczelnie. Jego policzki były czerwone od podniecenia. Porzucił powolne rżnięcie i zaczął pieprzyć ją szybko. Zachłannie i zwierzęco. Miał ochotę wreszcie spuścić się w niej. Jego penis drążył w odbytnicy Irbis, sprawiając mu najdzikszą radość, jaką czuł chyba w całym swoim życiu.
Kira zdołała znowu nieco do niego przywyknąć, gdy Kirill znów wprowadził do zabawy nowy element. Ostre pchnięcia, gwałtowne i nieco wręcz brutalne doprowadziły do tego, że kobieta przez moment przestała wręcz z bólu oddychać. Jęknęła i wydała kolejny zduszony krzyk, który przeszedł w niepewne westchnięcie i może nawet uciszony szybko szloch. Nie reagowała jakby robił jej krzywdę, jej ciało zdawało się wręcz chcieć by była jego, jednak ból robił z człowiekiem różne rzeczy, nawet jeśli to było nieprofesjonalne i nieodpowiednie, zapłakała z jego powodu. Widział i czuł tę walkę. Jak biła się sama ze sobą, że nie powinna klientowi okazywać czegoś takiego, a jednak nie mogła zapanować nad reakcjami jak niedoświadczona siksa. Rozsunęła sprytnie mocniej uda, żeby nieco zniwelować spięcie w ciele. To na pewno nieco ulżyło jej w bólu. Przestała nawet tak drżeć diabelnie.
Kirill pocałował ją w policzek, aby nie płakała i jeszcze piekielniej zaatakował jej pośladki penisem. Wchodził w nią i wychodził, dziękując sobie za to, że pomyślał o tym, aby przybyła do niego kompletnie naoliwiona. Te fragmenty raczej nie były pokryte żadnym specyfikiem z z samego początku, jednak pośladki jak najbardziej tak i część tłustej cieczy przedostała się do środka wraz z penisem mężczyzny. Co więcej, ten był mokry od śliny Kiry, która sama w sobie również stanowiła kolejny lubrykant. W rezultacie Kirill cieszył się bajecznym wręcz poślizgiem i wykorzystywał go do granic możliwości zarówno swoich, jak i Irbis. W pewnym momencie jego ruchy stały się bardzo szybkie i bardzo krótkie, jak gdyby dostał napadu padaczki. W rezultacie trawiła go znacznie potężniejsza choroba, podniecenie. Nagle podźwignął się i wstał. Pociągnął ciało Kiry tak, aby oparła się na kolanach i wypięła. Rozsunął jej nogi szeroko. Spojrzał na odbyt kobiety, który wciąż był lekko rozwarty, mimo że nic go nie wypełniało. Przesunął wzrokiem po śluzówce zaróżowionej od jego pchnięć. Następnie popatrzył na wilgotny srom kobiety, jednak nie dotknął go. Przykucnął nad pośladkami Kiry i wszedł w nią. Lewą ręką złapał za wstążkę pętającą jej nadgarstki i pociągnął ku sobie. Prawą uderzył w jej pośladek. Zaczął penetrować ją na lekko ugiętych nogach.
Kiedy wyszedł z niej całkiem, Irbis wzdrygnęła się cała. Zdawała się mieć cichą nadzieję, że tą dziurką się już na dziś nabawił, że zaraz ją zmieni jak wcześniej zrobił z jej ustami… Zamiast tego, Kaverin zmienił im po prostu nieco pozycję na taką, w której jej zdecydowanie było mniej wygodnie. Nadal była przywiązana do rury wstążką na szyi, więc dwa razy lekko ją poddusił - raz gdy unosił jej biodra, a drugi gdy pociągnął za wstążkę na jej nadgarstkach. To jej jednak nie wystraszyło. Nie zmusiło do wezwania pomocy, czy poinformowania go, że przegina. Kira była upartą kobietą. Znosiła to, że znowu ją brał od tyłu, że mocno i nawet to, że znowu bolało. Łzy przesiąknęły wstążkę na jej oczach, ale teraz tylko pojękiwała i posykiwała. Trochę najwyraźniej przywykła.
Kirill czuł, że wreszcie dojdzie. Przez chwilę obawiał się, że jednak przez wieczność będzie tkwił w stanie tej intensywnej chuci. Ale napięcie w kroku informowało go, że zaniedługo opuści go. Wczepił palce w biodra Irbis, waląc lędźwiami o jej odbyt. To musiało boleć, jednak on musiał dojść i kobieta musiała to znieść. Zagłębiał się cały i wychodził do oporu, aby odczuwać tarcie jak najdłużej i na jak największej powierzchni męskości. Był taki twardy. Czuł, jak jego żołądź masowała wnętrzności kobiety, penetrowała ją brutalnie. Wnet wstrzymał oddech i uderzył trzy razy. Doszedł. Zaczął jęczeć, czując strugi wadliwego, niepełnego nasienia, które opuściło go, zalewając wnętrze Kiry. Głośno oddychał z powodu wysiłku fizycznego.
Gdy wreszcie doszedł i ona zadrżała, w końcu w jej ciele była teraz obca, gorąca ciecz. Oddychała głęboko.

Wreszcie wyszedł z niej i pozwolił jej opaść z powrotem na podłogę. Nie myślał. Po prostu chwycił kieliszek wina i wylał go na ciało kobiety. Schylił się, aby rozwiązać kokardki na jej włosach i oczach. Następnie obrócił się w stronę ubrań porzuconych na podłodze. Chciał zacząć się ubierać.
Pozostawiona na podłodze, Kira leżała chwilę. Nadal była podniecona, bo przecież kobieta od bólu nie dojdzie. Podniosła się na kolana, podkurczając nogi pod siebie, co jednocześnie sprawiło, że część nasienia Kaverina wyciekła z niej, czego nie zauważył odwrócony w stronę ubrań. Poruszyła nadgarstkami, chcąc poluzować wiązanie. Ciężko jej jednak było, gdy nadal była przywiązana do rury
- Roz… Rozwiążesz mnie? - zadała pytanie, choć wiedziała, że nie odpowie. Było więc retoryczne, po prostu wskazujące na to, by nie zapomniał o takim drobnym szczególe, jak kobieta, pozostawiona bezwolnie na podłodze w tak wyuzdanej pozie.
Podniecenie ulatywało z Kirilla, a to było niebezpieczne. Nie mógł pozwolić na to, aby urok dobiegł końca. Czuł się jak Kopciuszek, który musiał prędko uciec z balu, zanim zaklęcie przestanie działać i zmieni się w zwyczajnego siebie. Kira nie mogła go rozpoznać. Miał już na sobie bieliznę i spodnie. Uznał, że koszulę zapnie po drodze. Ruszył w stronę kobiety i rozwiązał wszystkie węzły. Jednocześnie uważał, aby w porę odskoczyć, gdyby Irbis zdecydowała dotknąć jego twarzy, czy zrobić cokolwiek podobnego. Wiedział, że była podniecona i nie zaspokoił jej, ale nie znalazł się tutaj po to, aby to uczynić. Nawet interesowała go myśl, że Kira po jego odejściu będzie zaspakajać się w samotności, myśląc o nim. Następnie bez słowa wyszedł z pomieszczenia. Alkohol buzował w jego głowie. Musiał wziąć swój płaszcz z szatni i wrócić czym prędzej do mieszkania. Ale jednocześnie bał się tego. Bo jak zaśnie, to obudzi się… I będzie wtedy trzeźwy. Już teraz wiedział, że nie ma czego wyczekiwać.

Kira podniosła się i otworzyła oczy. Jej niebieski makijaż lekko się rozmazał, ale nadal
wyglądał ładnie, zwłaszcza przy tak zaczerwienionych oczach. Kobieta rzeczywiście spróbowała go dotknąć, ale jej uciekł. Na jej twarzy pojawiła się niepewność i zwątpienie. ‘Nie podobało mu się?’, 'Zrobiłam coś nie tak?’ - takie pytania zadawała jej mina, ale nim zdążyła powiedzieć cokolwiek, on bez pożegnania uciekł z pomieszczenia, a następnie z sekcji białej. Znalazł się w lobby. Ruszył po płaszcz. Szatniarz spojrzał na niego i uśmiechnął się z lekkim rozbawieniem
- Pan zapewne po płaszcz, przed wyjściem polecam jednak odwiedzić łazienkę - wskazał toalety skinieniem głowy, przyjmując zapłatę i numerek, po czym oddając mu jego okrycie wierzchnie.
- A czemu? - Kirill zapytał niepewnie.
Spojrzał na swoje ciało. Czy był jakoś brudny? Spodnie i koszula były na podłodze, czy poplamiły się winem? Nawet jeśli tak… przecież nie spierze tego tak po prostu w łazience. A może chodziło o to, że był spocony i mokry od wysiłku? Czuł lekkie drętwienie całego ciała. Czuł się dziwnie… dobrze. Był w pełni zaspokojony, a alkohol wciąż trzymał jego umysł w przyjemnym stanie odurzenia.
- Czy coś stało się czarnowłosemu? - zapytał. - Temu rockmanowi?
Ostatni raz widział go właśnie w tej łazience…
Mężczyzna przyglądał mu się i uniósł brew, teraz to on był zaskoczony
- Co? Kto? Niee… Nie wydawało mi się po prostu, by był pan fanem malowania ust. Ma pan na nich szminkę… W zasadzie to nie tylko na nich - skinął głową w stronę jego szyi. Wyglądało na to, że to nie o rockmana chodziło, a czysta uprzejmość ze strony szatniarza.
- Ach… ach tak… - mruknął Kaverin.
W ogóle o tym nie pomyślał, ale z drugiej strony zamierzał umyć dokładnie się dopiero w domu. Wytarł krocze przed założeniem ubrań, ale to wciąż było wilgotne. Zresztą podobnie, jak jego całe ciało. Miał na sobie dużo olejku liliowego zmieszanego z własnym potem.
- Dziękuję - mruknął. Jednak nie chciał się wracać i tylko mankietem starł z twarzy ślady. Miał nadzieję, że dokładnie. - Czy już? - zapytał.
Szatniarz zmarszczył brwi i pokręcił głową
- Nooo powiedzmy że w ciemności da radę, ale nadal jest pan chodzącym dowodem winy. Skoro jednak się panu spieszy… No to myślę, że raczej nikt się po ciemku przyglądać nie będzie - stwierdził i już go nie zatrzymywał. Kaverin był wolny.
“Dowodem winy”, zagrzmiało w jego umyśle. “Winy.”
Słyszał echo tych dwóch słów i musiał uciec na zimne powietrze, aby o nich zapomnieć. Ruszył pod latarnię i przykucnął. Nabrał w ręce nieco białego śniegu i przystawił go do twarzy. Zimno parzyło go, więc po kilku sekundach porzucił biały puch na asfalcie. Jego twarz była mokra od wody ze stopionego lodu i przesunął dłońmi po twarzy, aby dobrze oczyścić się ze szminki. Nie mógł pozwolić na to, aby ktokolwiek w katedrze dowiedział się o tym, co tu się wydarzyło. Pewnie nawet nie zmieniłoby to zbyt wiele. Musiałby opuścić swój pokój, a potem… jakoś wytrzymać do rana… no i była też chatka w Listwiance… I… Kirill wstał. Jego nogi piekły od wysiłku w Las Vegas i chyba zaczynały się zakwasy. Czy to możliwe, że poruszał się aż tak chciwie? Spojrzał na zegarek, aby spostrzec, która jest godzina. Dochodziła pierwsza w nocy. Zamierzał następnie znaleźć taksówkę, aby wrócić do domu…
A przynajmniej do katedry.
Dostrzegł dwie stojące na postoju taksówek z którego wcześniej już raz wracał dziś do katedry. Gdy ruszył w ich stronę, nie dostrzegł tego sympatycznego kierowcy, ale może to i dobrze… W obu siedziało dwóch panów, jeden wyglądał jakby zakuwal do sprawdzianu, bo rozłożył na kierownicy jakieś papiery i czytał, mając ołówek wsadzony za ucho. Kaverin ocenił, że rzeczywiście mógł coś studiować sądząc po młodym wieku. Drugi natomiast zdawał się bardzo zmęczony. Pochylał się i słuchał transmisji z meczu, którą miał puszczoną na tyle głośno, że Kaverin stojąc na zewnątrz słyszał stłumiony głos komentatora.
Kirill nie był pewny, do której taksówki skierować się, kiedy nagle dotarło do niego, że to nie ma najmniejszego znaczenia. Przerwał drugiemu mężczyźnie oglądanie rozgrywek, wsiadając na tył samochodu. Tym samym ten pierwszy mógł w spokoju dalej się uczyć… choć Kaverin nie był pewny, czy podziękowałby mu za tę wspaniałomyślność.
- Poproszę pod bibliotekę uniwersytetu technicznego - rzekł. - To przy Lermontovej.
Nie chciał, aby kierowca wiózł go o pierwszej w nocy do katedry. Już wystarczyło, że przy poprzednim wyszedł na dziwaka. Co prawda nocne wizyty w bibliotekach również nie wydawały się szczególnie normalne, ale to akurat nie przeszkadzało mu. Katedra znajdowała się niedaleko podanego przez niego punktu, więc nie będzie musiał długo spacerować w nocy po ulicach Irkucka.
 
Ombrose jest offline