Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2019, 15:27   #127
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Kirill wyciągnął go i spojrzał na wyświetlacz. Kto tym razem do niego napisał? Miał nadzieję, że to znowu Noel chciał przekazać mu jakąś informację. Obawiał się, że zobaczy wiadomość od Rolana, że mężczyzna posiadał już Kirę pod pełną kontrolą. Serce Kaverina biło bardzo szybko i wciąż miał nadzieję, że kobiety nie było przed kinem tylko dlatego, bo już zdążyła przedostać się na plac zabaw.
Wiadomość znowu była od Noela
‘Przylecę jutro na wieczór. Muszę jeszcze coś zrobić, trochę mi pokrzyżowałeś plany, ale będę. Tylko nie obraź się za brak prezentów.’ - głosiła treść wiadomości.
Gdy ruszył w stronę placu zabaw, padanie śniegu nieco się nasiliło. Zajęło mu około pięciu minut szybkiego chodu dotarcie na miejsce. Drzewa były obsypane grubą warstwą białego puchu. Okolica była kompletnie wyludniona. Dotarł do placu i ku swej ogromnej uldze, przy drabinkach dostrzegł drobną postać. Kira stała tam, oparta o rurki. W rękach ściskała laskę, dzięki której zapewne się tu dostała. Najwyraźniej znała to miejsce, bo przecież inaczej by się spod kina tu nie dostała, nie było nikogo na ulicy, kto mógłby wskazać jej drogę. Gdy Kaverin zbliżał się, wyprostowała się i zwróciła uwagę w jego stronę
- Martwiłam się, wszystko w porządku? - zapytała niepewnie.
Kirill odetchnął z ulgą, widzą ją całą i zdrową. Dzięki Bogu odebrała jego wiadomość. A więc.. nie wszystko było jeszcze stracone. Podszedł do niej i przytulił ją mocno. Dotknął jej policzka swoim własnym. Oba były bardzo zimne, jednak rozgrzały się przy sobie.
- Tak, bo jesteś cała i zdrowa - odpowiedział. - Musimy czym prędzej udać się do twojego mieszkania. Zabierzemy Mishę i uciekamy do Sankt Petersburga - powiedział. - Opowiem ci wszystko po drodze - dodał.
Kira przytaknęła tylko głową. Pogłaskała go po policzku, jeszcze nim ją puścił i udali się w drogę.
Zamierzał zaprowadzić ją na południe w stronę Bulwaru Postysheva. Tam chciał zadzwonić po taksówkę, mając wcześniej pewność, że nikt ich nie śledzi. Jeżeli zdołają uciec przed Rolanem, to Kirill nie będzie musiał z nim walczyć. Nie chciał tego. Serafin mógł być okropnym człowiekiem, ale był jego bratem. O którego przeżyciu nawet nie śnił. Nawet teraz, po tym wszystkim, co usłyszał w Las Vegas, Kaverin oddałby za niego życie. Choć to pewnie przychodziło mu aż za szybko.
Blondynka trzymała się jego łokcia. Kiedy Kaverin prowadził ją, było im zdecydowanie szybciej iść, niż gdy musiała polegać na swojej lasce. Dzięki temu zaoszczędzili sporo czasu.
- Wydaje mi się, że nikt nas nie śledzi, nie słyszę niczyich istot - wyjaśniła
- To co się wydarzyło? O czym rozmawiałeś z Anną? - zapytała zaciekawiona.
- O niczym. Od razu zniknęła, natomiast pojawił się Serafin - Kirill wypowiedział to słowo jakby było przeklęte. Nie podobało mu się, że mężczyzna drwił sobie z biblii i istot niebiańskich. Bo bez wątpienia nie był jedną z nich. - Okazało się, że to mój brat Rolan, którego nie widziałem od dzieciństwa. Myślałem, że nie żyje. Na szczęście przeżył, choć nie wyrósł na zbyt dobrego człowieka. Powiedział, że jesteś jego. Jeżeli chcę cię wykupić, to mam zapłacić dziesięć milionów rubli, ale z jakiegoś powodu twój brat miałby z nim pozostać. Zdenerwował mnie tym i odszedłem. On… Myślę, że uważa to wszystko za jakąś chorą grę. Pomiędzy mną, a nim. Ten, który cię zdobędzie, okaże się lepszym bratem? Silniejszym? Potężniejszym? Chyba po prostu chce znaleźć pożywkę dla swojego ego. Ma wygląd, kobiety i pieniądze, więc brakuje mu tylko zapewnienia, że nie jest stertą zgniłego gówna. No cóż, ciężko będzie mu to udowodnić.
Kira przygasła
- On… Jest naprawdę straszny… To twój brat? Ten, który wtedy zaginął? Musiałeś być w ciężkim szoku… Dobrze się czujesz? Znaczy… To trochę dziwne pytanie, na pewno nie czujesz się najlepiej… - powiedziała, przejmując się po prostu szczerze jego samopoczuciem. To było na swój sposób miłe i ciepłe, jak ktoś się tak tobą przejmował…
Kirill aż uśmiechnął się, choć nie do końca wesoło. Aż chciało mu się płakać. Nigdy nie miał przy sobie kogoś, komu zależałoby na nim. A przynajmniej nikt tego nie okazywał. Nawet Noel traktował go bardziej jako kogoś, na kim można polegać. Sam nie do końca myślał o tym, aby być oparciem dla Kirilla. Nigdy nie pytał o jego samopoczucie i nie miał nic przeciwko temu, że samookaleczał się. Choć tę ostatnią rzecz Kaverin uważał akurat za jego zaletę
- Mówił o Mishy? - zapytała blondynka, po czym zmarszczyła brwi. Przytknęła palce wolnej dłoni do ust i gwizdnęła, po czym zamilkła. Słuchała. Nagle… Zamarła w bezruchu, zatrzymując tym samym Kirilla.
- Mów - mruknął Kaverin. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu zagrożenia. W ostateczności mógł zatrzymać przypadkowych rzezimieszków, po prostu wchodząc w Imago. Zwykli ochroniarze pracujący na etacie oraz nawet kryminaliści, przestraszyliby się śmiertelnie, a przynajmniej stanęliby sparaliżowani. Możesz pracować dla burdelowego bossa, mogłeś zabić kilka osób, obrabować dużo sklepów, a każdego dnia bić do krwi swoją żonę. Ale jeżeli widzisz świecącą osobę, to zaczynasz bać się Boga.
- Mish… - wydusiła Kira. Po czym zaczęła drżeć nerwowo.
- Nie ma…. - wypuściła kolejne słowa. Cokolwiek się wydarzyło, Kirill wydedukował prosto, że Rolan nie celował tym razem w niego samego. Tym razem jego cios został wymierzony w Kirę.
- Zabrali go… - dodała i zasłoniła twarz dłonią. Upuściła laskę.
- Nie… - powiedziała szeptem i zaczęła płakać. Była śmiertelnie przerażona. Jak mocno Rolan zniszczył jej umysł, ile razy ją złamał i zastraszył, że doprowadził ją do takiego stanu? a teraz jeszcze porwał jej brata. Umarł w butach, Kira na pewno nie chciała go zostawić i uciekać. Tak właśnie Serafin zamierzał odebrać ją Kirillowi i zatrzymać przy sobie.
- Skąd to wiesz? - zapytał Kaverin. - Gdzie są?
Czuł się słabo. Jak Rolan mógł tak szybko dotrzeć do mieszkania Rasputinów? To wydawało się nieziemsko tragiczne. Chciał jak najszybciej opuścić Irkuck, a nie zostać tutaj na poszukiwania biednego chłopca. Przecież nie mogli go tu zostawić. Jednak w jaki sposób potrafiliby go zlokalizować? Kirill odniósł wrażenie, że traci kontrolę nad sytuację. A już myślał, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, kiedy zobaczył Kirę całą i zdrową.
Kira potrząsnęła głową
- Nie wiem… Nie umiem określić gdzie jest… Tylko, że go zabrali. Czuję jego emocje i co myśli… Zasłonili mu oczy… Boi się… Wiozą go dokądś - powiedziała napiętym tonem. Przestała płakać, ocierając nerwowo łzy.
- Co zrobimy? Co my teraz zrobimy? - zapytała spanikowanym tonem, uczepiając się ręki Kirilla
- Mój dom… Nie jest bezpieczny i nie ma tam już nic, co by mnie trzymało… Musimy znaleźć Mishę… Ale Serafin go nie wypuści. Już kiedyś tak zrobił, gdy chciał coś na mnie wymóc… Trzymał go… Kilka dni, póki nie ustąpiłam - wyjaśniła rozedrganym tonem.
- Masz jego numer telefonu? - Kirill zapytał krótko. - Moglibyśmy do niego zadzwonić? - zapytał. - W ogóle. Bo teraz to raczej nie.
Jeżeli tak… Kaverin mógł spróbować cofnąć czas o tych kilkanaście minut, aby powiadomić Mishę o zagrożeniu. Chłopak mógłby uciec… istniała taka szansa. Zwłaszcza, że już wcześniej był przetrzymywany przez mafię i raczej nie chciał trafić ponownie pod jej opiekę. Kirill teraz po części rozumiał, skąd brała się niechęć ludzi do Rasputinów. Pewnie bali się przebywać z nimi… bo to nie było bezpieczne. Choć to w sumie nie musiał być ani jedyny, ani najważniejszy powód. Rodzeństwo już po części wyjaśniło to na cmentarzu.
- Ale czyj numer? Mishy? Czy Serafina? Miałam obu, ale mój telefon jest w domu, popsuty… - przypomniała mu. Do kogokolwiek Kirill chciał zadzwonić, nie miał możliwości, przynajmniej z jej komórki.
- Ale może znasz numer? Mishy, twojego brata - Kirill zacisnął mocniej dłonie na ramieniu kobiety.
- To znam… - powiedziała napiętym tonem. Tymczasem, Kirillowi przypomniało się, że w trakcie jego rozmowy z Rolanem… Dzwonił telefon. I ten wydał jakieś polecenie, tylko jakie? Trochę mu się mieszało i bez uspokojenia nie mógł sobie dokładnie przypomnieć.
- Potrzebujesz go już teraz? - zapytała Kira
- Nie sądzę by miał telefon ze sobą… Ale… Ale może możesz cofnąć czas i go ostrzec?! - tak jakby Kira wpadła na to samo, co przyszło do głowy Kaverinowi.
- O to mi właśnie chodzi - Kirill warknął. Nie był zły na kobietę i mógł wydać się szorstki, ale to brało się z tego, że zależało mu na jej bracie. To był dobry chłopak. Poznał go przecież przed Kirą. Nie chciał, aby przydarzyła mu się żadna krzywda pewnie prawie tak mocno, jak blondynka. - Podaj mi go. Jak cofnę się w czasie, to od razu do niego zadzwonię. Cholera… to moja wina. Powinienem o nim pomyśleć, gdy tylko wyszedłem z gabinetu Anny. Jednak bałem się tak mocno o ciebie… że zapomniałem o nim kompletnie - powiedział skrzywiony. Czuł żółć trawiącą wnętrzności. Był na siebie tak bardzo zły.
- Nie szkodzi… Nie szkodzi, cofniesz się i wszystko naprawisz, prawda? - powiedziała Kira, pełnym nadziei głosem. Zaraz podała Kirillowi numer. Nie był skomplikowany i rymował się
- Zapamiętasz? - zapytała.
- Spróbuję… - Kaverin mruknął. Oczywiście, że chciał zapamiętać numer. Przecież dlatego poprosił o niego. Czy mu się uda? Przecież teraz tego nie wiedział.
- 8-800-107-5864 - robiła to po raz kolejny. Powoli. Robiąc pauzy. Tak, aby Kirill mógł nauczyć się go spokojnie.
- Osiem, jak o jeden dzień tygodnia więcej, osiemset, jak armia, która broni zamku… Dziesięć jak dziesięć przykazań i siedem jak siedem grzechów. Pięćdziesiąt osiem, sześćdziesiąt cztery… To ostatnie, to jak pin - zaproponowała mu taką metodę zapamiętywania wedle ułatwienia. Tydzień, plus jeden, armia zamkowa, dekalog i grzechy główne… Pomyślała o tym, by mu to ułatwić.
Kirill pocałował ją w policzek.
- Teraz na pewno zapamiętam - obiecał. - Tydzień, armia, przykazania, grzechy. Pięć wygląda jak niekompletna ósemka, a sześć i cztery dają razem dziesięć. A dziesięć to pełne dopełnienie. Jak na przykład tego numeru telefonu. Kira uśmiechnęła się i potarła policzek pieszczotliwie, gdzie ją pocałował.
Następnie skoncentrował się na cofnięciu czasu. To było bardzo ważne. Robił to już wielokrotnie. Udało mu się przestawić wskazówki o kilka godzin, a nawet uczynić to, kiedy był na granicy śmierci. Tym bardziej uda mu się tym razem. Kaverin nikomu nie przyznawał się do tego, ale przed każdym cofnięciem się nie był wcale pewny, czy mu się uda. Zawsze wstrzymywał oddech i starał się z całych sił. Im miał lepszą motywację, tym więcej był w stanie z siebie wykrzesić… tyle że ostatnio dość często korzystał z darów, jakie posiadał. Ale to nie miało znaczenia. Musiał dać z siebie jeszcze więcej. Jeżeli będzie taka potrzeba, to znowu przekroczy własne granice. Dlatego, bo… miał dla kogo.

Kaverin stał chwilę w milczeniu… Po czym, gdy zaczął tracić nadzieję, poczuł uderzenie gorąca. Rozlało się po nim dość szybko. Wraz z nim nadeszły wyładowania elektryczne. Kira wstrzymała oddech i zabrała rękę, jakby poczuła coś dziwnego od jego dłoni, którą dotąd ją trzymał. Nie mogła jednak zobaczyć tego, że jego włosy zmieniły kolor na srebro… Kirill sądził, że może mu się nie uda. W końcu już dziś raz cofał czas… A jednak, jego moc nie zawiodła go, gdy tego potrzebował tak szczerze i naprawdę. Gdy otworzył oczy, świat zawirował i zgasł, kiedy ponownie zapadł się w tunele czasu. Tym razem jednak… zabolało i nie mógł oddychać.

Cofnął się. Udało się. Czuł się zmęczony i pijany, w końcu w tym momencie, cały czas jeszcze miał resztki alkoholu we krwi. Co więcej, poczuł bardzo silny ból w klatce piersiowej. Aż zaparło mu dech. Dwukrotne cofanie się w czasie w tym samym dniu, to chyba nie był dobry pomysł… Otworzył oczy i zamarł. Ustalił sobie czas, w jaki chciał się cofnąć, ale najwyraźniej fakt, że nadużywał mocy Megreza, sprawił, że się poślizgnął.
Stał przodem do kanapy w pomieszczeniu, gdzie zabawiał się z Kirą. Miał na sobie tylko spodnie. Koszula leżała na podłodze. A to oznaczało tylko jedno…
Gdy się zaraz obejrzy, zobaczy ją nadal związaną, choć już nie do rury. Słyszał jak oddychała.
- Roz… Rozwiążesz mnie? - rozległo się ciche, zmęczone pytanie blondynki… Cofnął się nieco za daleko, ale igrał tu z minutami…
Kirill miał wrażenie, że jego głowa zaraz wybuchnie. Przystawił ręce do oczu i potarł je mocno. Musiał być bystry i inteligentny, aby dobrze szacować konsekwencje swoich czynów, ale czuł się zmęczony. Nie tylko fizycznie, po seksie z Kirą, ale w dużej mierze… emocjonalnie. Jak powinien rozegrać to, aby było najlepiej? Rolan nie wiedział, że Kirill znał jego tożsamość. Jeszcze nie zaproponował kobiecie ucieczki, a więc nikt nie powinien ruszyć za Mishą. Wszystko było dobrze. Bardzo dobrze. Udało mu się… Tylko co teraz?
Podszedł z powrotem do Kiry i położył się obok niej. Przytulił ją mocno i pocałował w policzek, choć cały drżał i nie miał na to teraz ochoty. Następnie nachylił się do jej ucha.
- Nie panikuj - szepnął. - Zachowuj się normalnie. To śmiertelnie ważne.
Zastygł w oczekiwaniu na reakcję kobiety.
Kira wzdrygnęła się, słysząc jego głos. W końcu w tym scenariuszu jeszcze nie wiedziała, że to on i właśnie przeżywała swój pierwszy szok.
- Kh… - sapnęła tylko.
- Ki… Jak? - zapytała. Zaczęła drżeć. Nadal była związana i nie mogła się ruszyć. Przekręciła się
- Co… Co ty mi zrobiłeś? Skąd wiedziałeś… Dlaczego? - zapytała cicho. Szeptała, ale znowu była wstrząśnięta, jak poprzednim razem. Wtedy przewróciła się o stolik, teraz leżała na podłodze ze związanymi rękami, nie mogąc się od niego odsunąć na bezpieczną odległość.
Głośno cmoknął ją w policzek i następnie zaczął obcałowywać jej szyję. Chciał, aby Rolan usłyszał tylko to. Następny zmienił pozycję, aby zagryźć płatek uszu kobiety.
- Serafin nas podsłuchuje. Muszę cię stąd wyprowadzić tak, aby znów nie porwał Mishy. I żeby nie stała się krzywda ani tobie, ani mi - szepnął cichutko do jej ucha.
Rolan nie mógł tego usłyszeć. Jeżeli miałby tak czułe mikrofony, to chyba ogłuchłby, słuchając normalnych krzyków i jęków.
Kira wzdrygnęła się, kiedy jego usta ponownie dotykały jej skóry. Wstrzymała oddech, zapewne z powodu tego co powiedział i z faktu, że jej ciało jeszcze się nie uspokoiło po tym co w jej czasoprzestrzeni odbyło się dosłownie chwilę temu między nimi.
- Cof… Cofałeś czas? - wyszeptała i dla zahałasowania westchnęła nieco głośniej. Nie rozumiała co Kirill tu robił, ale to co jej powiedział, musiało nieco ukoić jej nerwy. Przekręciła głowę w jego stronę i skradła mu pocałunek.
- Wytłumaczysz mi wszystko jak wyjdziemy… - bardziej poprosiła, niż zapytała. Spróbowała przekręcić się na bok i unieść na łokciu. Była piękna, w tym delikatnym świetle i nadal pokryta olejkami. Całkowicie naga, bez wstążek, ani szlafroka. Jej włosy były rozsypane i część przykleiła się do jej naoliwionej skóry.
Kirill skinął głową, po czym wstał. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu jakiegokolwiek materiału, którym Kira mogłaby się wytrzeć lub przykryć.
- Miałem do ciebie nie mówić - powiedział głośno. - Bo podnieca mnie to. Oboje wiemy, po co znaleźliśmy się tutaj… i właśnie to robimy. Bez zbędnego obsypywania się głupimi komplementami, czy słowami, które należałoby wypowiedzieć. Jednak chcę pochwalić cię za tę noc. Zaspokoiłaś mnie. Jesteś dobrą kobietą, Irbis i zachowujesz się tak, jak na dobrą kobietę przystało - rzekł. - Myślę, że dzięki tobie… a może przez ciebie, zastanowię się nad wykupieniem karty. Jestem ciekawy, co pozostałe tancerki mają do zaoferowania… ale nie martw się, bo jak tylko dowiem się tego, to do ciebie wrócę.

Kirill chciał znaleźć pełen balans pomiędzy potwierdzeniem przed podsłuchem, że kobieta spisała się dobrze, a poinformowaniem Rolana, że nie jest nią zainteresowany w żaden szczególny sposób.
- Możesz się ubrać… o ile masz jakieś ubrania… - po części oznajmił, po części zapytał.
Kira leżała dalej na podłodze, w końcu nadal miała związane ręce. Podkuliła nogi i uklęknęła. Zdołała się nieco podnieść z ziemi i mimo iż miała związane ręce wstać
- Za zasłoną jest haczyk. Tam wisi szlafrok. Jeśli mnie rozwiążesz, mogę go założyć - zasugerowała. Grała w jego grę. Na pewno nie była do końca pewna co się dookoła działo, ale rozumiała, a może miała nadzieję, że to co powiedział było tylko teatrem dla podsłuchu. Spuściła jednak nieco głowę, bo wyraźnie wizja tego co powiedział przygasiła ją.
- Podam ci go - rzekł Kirill.
Zastanawiał się, czy nie dodać jakichś dodatkowych komentarzy, ale uznał, że powiedział już wystarczająco dużo, aby Rolan nie czuł się zaalarmowany. W jego oczach Kaverin zamierzał tu wracać, więc gdyby chciał porozmawiać z nim, to będzie miał jeszcze na to dużo okazji. Wszystko układało się dobrze… ale Kaverin sądził tak już wcześniej, dlatego wciąż był w pełni uważny. Musiał myśleć o wszystkim. Być kilka kroków do przodu. Nie tylko dzięki mocy Megreza, ale również własnemu umysłowi.
Podał Kirze szlafrok. Niestety, nie mogła go założyć, skoro jej ręce nadal były związane, ale obróciła się do niego na moment tyłem, żeby mógł założyć jej szlafrok na ramiona.
- Zapomniałem cię rozwiązać - mruknął, po czym usunął więzy z jej ciała, aby mogła ubrać się normalnie. - Pocałujesz mnie raz jeszcze? Żeby podziękować mi za to, jak się tobą zająłem? - rzekł głośno.
 
Ombrose jest offline