Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2019, 23:05   #382
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Umiarkowany entuzjazm to było wszystko na co mógł liczyć Wróbel. Zwłaszcza wśród tych zrekrutowanych w miejsce straconych. Ale do ich serc przemówiła wizja wypchanej sakiewki. Dla złota robili większe głupoty niż płynięcie za niewidzialnym statkiem.

Na rozkaz marynarze rzucili się do żagli. Sztormowe szmaty mimo, że mniejsze wystarczyły by statek skoczył jak wyrywający się z uwięzi rumak. Co bardziej doświadczeni marynarze sięgali po liny i przywiązywali się do statku. Statek ciał falę jak szalony, raz w górę by na chwilkę zawisnąć, a potem runąć w dół ze ściskającym jajka uczuciem. Przynajmniej u niektórych z naszych bohaterów. A bohaterek… ale obyczajnie miało być. Tedy nie zagłębiajmy się w niewieście sprawy mimo, iż to przyjemny temat… ale odciąga uwagę od opowieści.

Na szczycie kolejnej fali załoga westchnęła. Następna fala była rozcinana przez… coś. Kilwater prowadził do zbudowanego z linii ociekającej wody kadłuba, żagli i olinowania. Ulewa tak się nasiliła, że co parę mgnień oka widmowy statek stawał się zupełnie zwyczajny. Widmowy statek wspiął się na szczyt fali i znikł za jej grzbietem, by sekundę potem być wyniesionym przez falę ponad opadający w dół statek naszych bohaterów. Iluzja ostatni raz zamigotała i znikła.
Nagle pokład uciekł wszystkim spod nóg, kapitan zakręcił kołem sterowym kładąc statek prawie na sterburcie. Kuba odwrócił się do kapitana by go zrugać w wielce nieprzystojnych słowach, ale w oczach kurczowo zaczepionego relingu Olafa dostrzegł błysk płomieni. I nie był to jego wewnętrzny ogień. Ryk płomieni kuli ognia został zagłuszonym rykiem morza. Poszła bokiem trafiając w grzywę goniącej ich drugiej fali. Pocisk znikł pod wodą by po sekundzie wielki bąbel rozerwał grzywacza na strzępy.
Fala, po której szli bokiem właśnie zaczynała się załamywać.
- Trzymać dupska! - wrzasnął kapitan kręcąc kołem sterowym w drugą stronę. Statek położył się na bakburtę i ruszył w dół fali nabierając prędkości.


I tu zaczyna się zabawa. Co robicie? Wrogi statek jest w teoretycznym zasięgu ostrzału, ale ciężko będzie trafić. Wrogiego maga na razie nie udaje się Wam zidentyfikować wśród widzianych na pokładzie sylwetek.
Na kapitańskie oko, wrogi statek ma dobrą załogę i sternika.
Podejście do abordażu jest możliwe, choć trudne.
Mówcie co robicie, a kości przemówią

 
Mike jest offline