12-04-2019, 12:28 | #381 |
Reputacja: 1 | Udało się jej! Zlazła z tej wieży nie robiąc sobie krzywdy. Duma, jaką teraz czuła, była zniewalająca. Była w stanie nawet znieść niespodziewaną, moralizującą przemowę Jakuba. Jednak trzeba było przyznać, że kiedy zobaczyła, jak reszta jej nowej kompanii wychodzi cała i zdrowa z wieży, trochę to jej dumę zabolało. Widać ten popis umiejętności nie był aż tak ważny czy potrzebny, a był jedynie... popisem właśnie. No, ale lepsze to niż musieć wygrzebać skądś jakimś cudem na pogrzeb. A skoro o pieniądzach mowa... - Stać cię na rozdawanie złota na prawo i lewo? - spytała szeptem Jakuba, nie chcąc, aby usłyszała ją reszta załogi. - Niektórzy to mają dobrze... |
13-04-2019, 23:05 | #382 |
Reputacja: 1 | Umiarkowany entuzjazm to było wszystko na co mógł liczyć Wróbel. Zwłaszcza wśród tych zrekrutowanych w miejsce straconych. Ale do ich serc przemówiła wizja wypchanej sakiewki. Dla złota robili większe głupoty niż płynięcie za niewidzialnym statkiem. Na rozkaz marynarze rzucili się do żagli. Sztormowe szmaty mimo, że mniejsze wystarczyły by statek skoczył jak wyrywający się z uwięzi rumak. Co bardziej doświadczeni marynarze sięgali po liny i przywiązywali się do statku. Statek ciał falę jak szalony, raz w górę by na chwilkę zawisnąć, a potem runąć w dół ze ściskającym jajka uczuciem. Przynajmniej u niektórych z naszych bohaterów. A bohaterek… ale obyczajnie miało być. Tedy nie zagłębiajmy się w niewieście sprawy mimo, iż to przyjemny temat… ale odciąga uwagę od opowieści. Na szczycie kolejnej fali załoga westchnęła. Następna fala była rozcinana przez… coś. Kilwater prowadził do zbudowanego z linii ociekającej wody kadłuba, żagli i olinowania. Ulewa tak się nasiliła, że co parę mgnień oka widmowy statek stawał się zupełnie zwyczajny. Widmowy statek wspiął się na szczyt fali i znikł za jej grzbietem, by sekundę potem być wyniesionym przez falę ponad opadający w dół statek naszych bohaterów. Iluzja ostatni raz zamigotała i znikła. Nagle pokład uciekł wszystkim spod nóg, kapitan zakręcił kołem sterowym kładąc statek prawie na sterburcie. Kuba odwrócił się do kapitana by go zrugać w wielce nieprzystojnych słowach, ale w oczach kurczowo zaczepionego relingu Olafa dostrzegł błysk płomieni. I nie był to jego wewnętrzny ogień. Ryk płomieni kuli ognia został zagłuszonym rykiem morza. Poszła bokiem trafiając w grzywę goniącej ich drugiej fali. Pocisk znikł pod wodą by po sekundzie wielki bąbel rozerwał grzywacza na strzępy. Fala, po której szli bokiem właśnie zaczynała się załamywać. - Trzymać dupska! - wrzasnął kapitan kręcąc kołem sterowym w drugą stronę. Statek położył się na bakburtę i ruszył w dół fali nabierając prędkości. |
17-04-2019, 18:26 | #383 |
Reputacja: 1 |
|
18-04-2019, 00:14 | #384 |
Reputacja: 1 | Makara szybko nauczyła się, że nie powinna narzekać na poprzednią wycieczkę. Zwłaszcza teraz, gdy Kuba coś tam krzyczał na nich lub na załogę drugiego statku, a elfka była zajęta zwracaniem zawartości żołądka za burtę. W każdym razie miała nadzieję, że w tym wietrze i na tych falach trafiała poza burtę. - I co zrobimy jak w nich walniemy? - usiłowała przekrzyczeć rozsierdzoną wodę - Ktoś kto płynie w taką pogodę chyba się nie podda? |
18-04-2019, 09:25 | #385 |
Kowal-Rebeliant Reputacja: 1 |
|
18-04-2019, 23:23 | #386 |
Reputacja: 1 | Marynarze zakrzątnęli się przy baliście. Raz dwa była gotowa. - Nie bujać tam - krzyknęli do sternika, ten im rzecz jasna przytaknął. Celowniczy wyczekał, aż zaczną wspinać się po fali za uciekinierem. - Poszła! Pocisk balisty pomknął za celem. Niestety, fala załamała się i pocisk poszedł za wysoko. Już bez rozkazu zaczęli napinać balistę ponownie. Olaf ręka za ręką przemieścił się w okolice dziobu. I całe szczęście, bo druga kula ognia wystrzeliła z wrogiego pokładu. W oczach pijaka zapłonął ogień, z trudem puścił reling i wykrzyczał zaklęcie, lecz towarzysze nie usłyszeli jakie, bo połowę słów zabrał ze sobą wiatr. Wroga kula ognia rozerwała się kilkanaście metrów od uciekającego statku. Kolejny bełt wystrzelił, lecz tym razem celowniczy się pośpieszył i pocisk znikł pod wodą. Olaf dostrzegł wrogiego maga, wiatr szarpał jego przemoczoną brodą i szatami. Ich spojrzenia się skrzyżowały na moment. Kolejny ognisty pocisk wystrzelił z rąk maga. Pijaczyna był na to gotowy. Czuł, że tym razem struktura zaklęcia była silniejsza. Linie mocy oplatały magiczne płomienie zabezpieczając je przed detonacją. Był dobry, nawet bardzo dobry. I to by wystarczyło, gdyby miał do czynienia ze zwykłym magiem. Ale dziś na jego ścieżce stanął urodzony piromanta. Olaf złożył gest, kolejne słowa uleciały z wiatrem. Magiczne płomienie oplecione liniami mocy wywróciły się na zewnątrz niczym skarpeta. Piekielny żar w jednym momencie strawił reling i spory kawałek rufy. Mag ciśnięty siłę wybuchu podleciał w tył niknąć Olafowi z oczu. Statek dopędzał uciekiniera. - Gotować się! - ryknął bosman łapiąc się masztu. Reszta załogi poszła w jego ślady. Z chrzęstem łamanych desek weszli w rufę uciekiniera niczym… hmm, obyczajnie miało być. Zarzuciło statkiem. Anathem wyleciał niczym z procy. Przekoziołkował w powietrzu i trafił w żagiel. W ostatniej chwili wbił kunai nim wiatr szarpiący żagiel nie wyrzucił go w morską kipiel. Z trzaskiem dartego materiału zjechał w dół i wylądował na pokładzie między zaskoczonymi wrogami. Za sobą widział dziób ich statku wbity głęboko w rufę. Pchnięty falą zakleszczył się i trzeba będzie użyć siły by go uwolnić. Ale o tym mnich nie miał bladego pojęcia. Jego umysł zaprzątały inne sprawy. Konkretnie jakieś dziesięć spraw, niecierpiących zwłoki. Długie zakrzywione noże z sykiem opuściły pochwy. Makara dopadła dziobu razem z kilkunastoma marynarzami. Ci w dzikim wrzaskiem ruszyli do abordażu. Usiekli kilku wrogów zanim ci dali im solidny odpór. Widziała też otoczonego wrogami Anathema. Przechylić szalę ataku czy ratować niedawno poznanego kamrata? - Panie Wróbel, zakleszczyliśmy się. - powiedział kapitan - jeśli nie uwolnimy dziobu pójdziemy na dno razem z nimi. Ale gdy się uwolnimy to nawet nie zdążą zmówić pacierza jak ich statek zatonie. Ma rozerwana dupę jak stara dz…. - Ciii - skarcił go odruchowo Jakób. |
20-04-2019, 12:36 | #387 |
Reputacja: 1 | Początkowy przypływ euforii po udanym odbiciu zaklęcia bardzo szybko przerodził się w strach wraz z, rosnącym w oczach, zbliżającym się wrogim statkiem na kursie kolizyjnym. - Nie, nie, nie, nie... - rzucił się do biegu po pokładzie powtarzając w kółko jedno słowo i nie oglądając się za siebie. Na ostrzegawczy sygnał Bosmana, skoczył w kierunku masztu lądując przy nim na klęczkach i kurczliwie go obejmując z zamkniętymi oczami. Ten tchórzliwy akt oszczędził mu większych nieprzyjemności wynikłych z staranowania wrogiego okrętu, ale nawet po tym Olaf jeszcze przez dłuższą chwilę ślęczał w bezruchu modląc się o to, by nie skończył na dnie morza. Podniosłe okrzyki marynarzy zabierających się do abordażu sprawiły, że pijaczyna uniósł jedną powiekę, potem drugą... i ostrożnie wstał z klęczek puszczając maszt i wyglądając tego co działo się z przodu. Ale zdecydowanie unikając czynnego udziału, gotów tylko do magicznej reakcji na bezpośrednie zagrożenie dla statku na którym obecnie się znajdował. |
22-04-2019, 23:47 | #388 |
Reputacja: 1 |
|
25-04-2019, 15:08 | #389 |
Kowal-Rebeliant Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez shewa92 : 26-04-2019 o 10:47. Powód: znalazłem luźną chwilę |
26-04-2019, 09:53 | #390 |
Reputacja: 1 | Walka na pokładzie bujanego sztormem statku nie była mocną stroną Makary, preferującej bardziej zwinne i taneczne ruchy podczas potyczki. Nie mniej jednak starała się jak mogła, w końcu nie przerwie ataku, prawda? Anathem będzie musiał sobie tym razem poradzić samemu. Wyglądał na zdolnego, a elfka jakoś nie widziała sposobu na doskoczenie aż do masztów w kilka chwil. Nie tracąc głowy podczas tej zawieruchy, starała się powoli, acz metodycznie, znaleźć miejsce, w którym przetrzymywano księżniczkę i wyciągnąć ją jakoś z tego. Jak dobrze pójdzie, to przyszły skarb narodu wyjdzie stąd z góra kilkoma bliznami, może nawet nie rzucającymi się w oczy... |