Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2019, 21:37   #99
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Wizyta u babci

Gdy już znalazły się w jednej z licznych “sypialni” Warszawy, Perka od razu skierowała się w stronę bogatszej części tej dzielnicy. Skręciła w jedną z licznych bram, prowadzących do ukrytych gdzieś między drzewami domów. babcia nigdy nie zamykała wjazdu… i tak nikt nie odważyłby się z niego skorzystać. Zosia zaparkowała pod domem, który naprawde mógłby należeć do wiedźmy z bajek.

[MEDIA]https://s2.adresowa.pl/oi/27/1a/7b085_3213_big.jpg[/MEDIA]

Na podwórzu bawiły się jakieś dzieciaki z okolicy, które na widok auta uciekły w popłochu, przebiegając zapewne, przez jedną z dziur w płocie. Perka wysiadła z auta i wypuściła kochankę, podczas gdy Duch już odruchowo podbiegł do schodów i się pod nimi położył.
- Myślisz, że jest w domu?- zapytała cicho Jagoda nieco przytłoczona widokami. Jej dworek był co prawda większy, ale piętrowy i w zasadzie zapuszczony oraz pusty.
- Nie ma chyba sabatu, a z babcia neizbyt rusza się z domu w innym celu. - Perka pewnym krokiem przeszła przez otwarte drzwi tarasowe i wkroczyła do eleganckiego, ale dosyć ponurego salonu. Pewnym krokiem ruszyła w kierunku kuchni, służącej Annie za pracownię.
Tam też Anna była zajęta właśnie wypiekaniem babeczek z makiem… i opium. Trzeba w końcu jakoś sobie urozmaicać jesień życia, prawda? Anna była wszak starą czarownicą. Bardzo starą. Owszem mogła przywracać sobie młodość przez kąpiel w źródle, ale jej efekt trwał coraz krócej i krócej. Anna więc zaprzestała kąpieli godząc się z tym co ją czeka. Bo w końcu nie można wiecznie opierać się prawom natury. Więc ulepszone ciasteczka osładzały jej czekanie na koniec życia.
- Cześć babciu. - Perka przywitała się z gospodynią i podeszła od razu by ją ucałować. - Przyjechałam ci kogoś przedstawić i poprosić o poradę.
- Witaj kochanie. A kim jest ta ślicznotka.- oczywiście zwróciła uwagę na Jagodę.
- Moja przyjaciółka, Wilga. Wnuczka Kalaty. - Perka przedstawiła Jagodę. - Wilgo to moja babcia, Anna Jabłonowska.
- Ach z tego rodu? Znałam kiedyś jedną z nich. Była naprawdę potężna. Naprawdę… Demony powietrza i burzy jej słuchały. - zadumała się Anna, a Wilga pokraśniała tylko na twarzy.
- Możemy ci zająć chwilę? Wilga odziedziczyła po Kalatach dar wizji i … narysowała coś niepokojącego. - Zosia wskazała na przyniesione przez nie szkic.
Cały humor i barwy odpłynęły z twarzy Anny. Uśmiech znikł, zastępując go grymasem żalu i smutku. Łzy pojawiły się na twarzy Anny i spływały ciurkiem po jej policzkach. A żadne ze słów nie wyrwało się z ust starej czarownicy.
- Babciu? - Perka spojrzała niepewnie na Annę. - Może.. może to się jeszcze nie stało.
- Och… to się już stało… dawno temu. To Wilhelmina, twoja ciocia Zosiu.- odparła cicho Anna.
- Jest bardzo podobna do mamy. - Perka zawahała się. - Czy ciocia gdzieś zniknęła? Czemu mogła się pojawić teraz w wizji Wilgi?
- Były uroczymi bliźniaczkami. Jak dwie krople wody… oczywiście różniły się między sobą temperamentem. Barbara była lodem, Wilhelmina ogniem. My… zabiłyśmy ją Zosiu, zabiłyśmy twoją ciotkę, gdy zmieniła się w to.- stwierdziła ze smutkiem Anna.
- Rozumiem babciu… tylko… czemu pojawiła się teraz w wizji? Jesteś pewna, że mama… że nie idzie w tym samym kierunku co jej siostra? - Zosia przysiadła na krawędzi stołu przyglądając się uważnie Annie. Zabiła swoją córkę? Czemu ona nic o tym nie wiedziała?
- Nie. Jestem pewna, że akurat Barbarze to nie grozi.- odparła ciepło Anna ocierając twarz z łez. - Nie podoba mi się ta wizja Zosiu, ale nie dotyczy ona twojej matki.
- Więc… czemu teraz? - Perka niepewnie zerkała to na szkic to na babcię.
- Nie wiem. - odparła bezradnie Anna.
- Gdzie pochowałyście ciocię? - Zosia zeskoczyła ze stołu. - Trzeba to sprawdzić. Coś się musi dziać babciu.
- W Bałtyku… ostatnia konfrontacja zdarzyła się na pełnym morzu.- wyjaśniła cicho Anna.- Wpadła w głębiny i… już nigdy nie widziałam.
- Czyli jest szansa… że żyje? - Perka poczuła nieprzyjemny dreszcz przechodzący po plecach. - Czy… pochówek w morzu?
- Wpadła do wody… porażona piorunami dwóch Żmijów, gdy zniszczyłyśmy statek… cóż... jej chatkę unoszącą się na falach Bałtyku.- dodała cicho Anna.
- Czy jest .. czy sprawdzałyście czy przeżyła? - Zosia nie była pewna jak podejść do tego tematu. Dla jej babci to musiało być ciężkie… czy jest szansa, że ciocia poluje na jej mamę?
- Nie było czasu… ani okazji. A potem… potem już nic nie udało się ustalić.- wyjaśniła kobieta cicho.- Zrozum dziecko, to był czas wojny. Nienajlepszy okres na tego typu poszukiwania.
- Rozumiem babciu. - Perka zmieszała się nieco. - Tylko zastanawiam się, czy ta wizja nie oznacza, że komuś z rodziny coś zagraża.
Anna spojrzała wpierw na Zosię, a potem na autorkę szkicu. Na niej w końcu skupiła swój wzrok.
- Zagraża?- zapytała uprzejmie.
- Nie wiem. Ja tylko rysuję co… muszę narysować.- pisnęła cicho zawstydzona Jagoda.
- Wilga jest przerażona tymi wizjami.. może to tylko kobiece przeczucie, ale według mnie to nie może oznaczać niczego dobrego. - Perka westchnęła ciężko.
- To z pewnością, ale… pewnie wiesz jak to jest z wizjami jej rodu, prawda?- westchnęła Anna w odpowiedzi.- Proponuję napić się porządnej malinowej naleweczki na poprawienie humoru.
- Wiem.. to może być cokolwiek… Dlatego wolałam przyjechać tutaj niż lecieć do matki. - Zosia spojrzała niepewnie na babcię. - Może jeden kieliszek.
- Nie znam ciebie. Jeden kieliszek? Nie tak cię wychowałam. Usiądźcie w salonie. Zaraz wam przyniosę.- zarządziła ciepłym głosem Anna.

Telefon do matki

Perka przeszła do salonu, uznając że skorzysta z okazji, by zadzwonić do matki. Gdy tylko Wilga się usadowiła, sama wyszła na taras i wybrała numer Barbary.
- Słucham?- odezwała się matka eleganckim tonem głosu.
- Cześć, chciałam tylko dać znać, że Wilga dopracowała szkic. - Perka opierając się o balustradę przyglądała się dzieciakom ponownie przekradającym się przez płot.
- Ten szkic? I co z niego można wywnioskować?- zapytała w odpowiedzi Barbara.
- Babcia twierdzi, że to twoja siostra. - Zosia mówiła spokojnym tonem, ciekawa reakcji matki. Nie otrzymała od razu odpowiedzi. Cisza wręcz wypełniała słuchawkę. Niezręczna i niepokojąca cisza.
- To nie jest rozmowa na telefon.- odezwała się w końcu Barbara mówiąc jakby przez ściśnięte gardło.
- Chcesz, do nas dołączyć? Jesteśmy z Wilgą u babci. - Perka była w lekkim szoku. Chyba nigdy nie słyszała, by matkę coś tak poruszyło.
- Nie. Nie chcę.- odparła dość zimno Barbara.- I nie wciągaj obcej w rodzinne sprawy… zwłaszcza te, które kładą się cieniem na dobrym imieniu rodziny.
- Trochę nie ma wyboru, skoro to jej wizja, prawda? - Perka wzruszyła ramionami. - Później wpadniemy do ciebie pogadać.
- Wieczorem o 19:30. - zadecydowała Barbara chłodno.
- Będę wcześniej, ty też spróbuj, mam plany. - Zosia miała już serdecznie dość tej rozmowy. - Chyba że nie masz ochoty gadać to od razu powiedz.
- O 16:00 więc. - odparła z niechęcią matka.
- Dobrze, do zobaczenia. - Perka rozłączyła się i wróciła do salonu. Teraz miała ochotę wypić całą butelkę nalewki, a nie jeden kieliszek.
Tymczasem jej babka już upijała Wilgę, przy okazji opowiadając różne wesołe i pikantne opowiastki wprawiające malarkę w coraz większe zaczerwienienie.
- Zaczęłyście zabawę beze mnie? - Perka przysiadła się obok Jagody. - Nie masz babciu czego wytrzeźwiającego? Mam ochotę się upić po rozmowie z twoją córką, ale potem muszę wsiąść za kółko.
- Zawsze coś się znajdzie.- odparła z uśmiechem Anna, wykorzystując własne sztuczki, by nieco ”odmłodnieć”.
- Coś się stało?- zapytała zaniepokojona Jagoda.
- Powiedziałam matce, że ją odwiedzimy. - Perka sięgnęła po kieliszek, przygotowany dla Wilgi i go opróżniła. - Po kim ona ma charakter babciu?
- Doświadczenia, które przeżyłyśmy, kształtują nas . A twoja mama wychowywała się… w nieciekawych czasach. Pierwsza wojna… druga. Okres międzywojenny był krótkim okresem pokoju, ale nie spokoju.- westchnęła smutno Anna.
- Yhym… i to wywindowało jej ego? - Perka sięgnęła do butelki i polała im wszystkim. - Nie chce bym mieszała obcych w sprawy rodzinne.
- Baba Jaga to plama na rodzie z którego się wywodzi. - odparła smutno Anna popijając trunek, podobnie jak milcząca malarka wyraźnie zmieszana tym, co się działo wokół niej.
- Też słyszałam, że jestem plamą na rodzie… - Perka prychnęła. - To co zrobiła ciocia… nie odpowiadacie za to i zrobiłyście na pewno ile byłyście w stanie by nikomu nie zagrażała.
- Twoja mama sądzi inaczej. I wini mnie za los siostry. I może trochę siebie.- wyjaśniła smutnym tonem babka.
- A co niby zrobiłaś by popchnąć Wilhelminę w tym kierunku? - Zosia wypiła zawartość swojego kieliszka. Była zła, że dowiadywała się o tym wszystkim dopiero teraz.
- Chciała mieć mężczyznę dla siebie i zachować moc. I ta moc… którą chciała zachować, ją pochłonęła i zamieniła w potwora. Tak rodzą się wszystkie Baby Jagi.- wyjaśniła Anna spokojnie.- Chcą zbyt wiele i nie są gotowe wybrać jednej drogi. A ja… nie zdołałam jej powstrzymać.
- Nie rozumiem czemu tak to działa. - Perka poczuła jak rumieniec wypłynął na jej twarz. - W czym mężczyzna przeszkadza magii?
- Nie jesteś czarownikiem Perko. Nie kradniesz magii z innych światów, nie paktujesz z bluźnierczymi potęgami. Otrzymujesz ją w darze, wraz z obowiązkami. - wyjaśniła Anna.- Rodzisz się z nią, by pilnować porządku natury. Nie po to by zdobywać potęgę, czy moc samą w sobie. Nie po to by gromadzić złoto. Nie po to by zostać matką i żoną w zwyczajnej rodzinie. Czarownice zawsze żyły na obrzeżach społeczeństwa… zawsze w chatce na brzegu wsi. Jesteśmy pomiędzy tym światem, a duchami… i musimy się temu obowiązkowi w pełni oddać. Małżonek i czy też ukochany rozprasza. Owszem możesz figlować z kim chcesz, w końcu potrzebne są córki na kolejne pokolenia. Ale dla czarownic mężczyźni to trutnie. Dają przyjemność i dzieci, ale nie ma co się do nic przywiązywać.
Perka westchnęła ciężko.
- Masz rację… jak zwykle. - Zosia ponownie rozlała nalewkę i odchyliła się w sofie. - Co się z nim stało? Z tym mężczyzną?
- Baba Jaga zmienia swojego mężczyznę w kociego chowańca. Wiesz dobrze, co się dzieje z mężczyznami prawda? Starzeją się normalnie jak każdy inny człowiek. Chyba że się złamie tabu i odwróci bieg natury.- wyjaśniła Anna. No tak… tego Perka nie wzięła pod uwagę. Patryk nie ma swojego źródełka. On będzie coraz starszy. Zosia nie.
- Wiem… tylko cały czas zastanawiam się, czemu Wilga widziała to. - Wskazała podbródkiem na szkic.
- Aaa… to…- Anna spojrzała na szkic, a potem na wnuczkę.- Nie wiem. Nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie.
- Po prostu staram się dowiedzieć nieco o cioci.. w sumie nigdy o niej nie słyszałam. - Zosia pogładziła się po szyi, przez szal bawiąc się obrożą.
- Była bardzo podobna do ciebie. Bardziej impulsywna i radosna. I skandalistka z niej była. Romansowała chyba, ze wszystkimi amantami polskiego kina. I amantkami. - zachichotała Anna wspominając.
- Też miała ten.. żar mokoszy? - Perka poczuła się dziwnie. Trochę jakby jej los miał wyglądać podobnie jak ciotki.
- Też. - stwierdziła po namyśle Anna.
- Jeszcze powiedz, że na początku nie miała daru i poczuję się jak jej reinkarnacja. - Zosia westchnęła ciężko. nalewka już przyjemnie szumiała w głowie.
- Och… nie. Miała dużo mocy.- odparła z uśmiechem Anna pocierając podbródek.- Tyle ile twoja matka. Były jak dwie krople wody i… - nie dokończyła odpowiedzi.
- A jednak czymś się różniły, prawda? - Perka mogła sobie tylko wyobrażać jak mamę zabolała ta zdrada, bo na pewno tak to odebrała.
- Charakterem. Wilhemina była bardziej impulsywna i uczuciowa. Barbara spokojniesza, stonowana. Obie miały silną wolę… niestety.- westchnęła smutno Anna.
- Nie miałyście na to wpływu... jestem pewna. - Zosia przytaknęła dając znak, że rozumie babcię. Toż sama myślała.. o czymś takim. Czy jej matka i babcia miałyby na to wpływ? Żaden.
- Co było to się nie odstanie.- odparła w odpowiedzi babka i zmieniła temat pytając wesoło.- Macie ochotę na gorące ciasteczka?
- Z chęcią… z czym są? - Perka uśmiechnęła się do babci.
- Z lubczykiem, maliną i tajnymi składnikami.- zaśmiała się Anna.
- Wsiadam potem za kółko, na twoją odpowiedzialność. - Perka sięgnęła po ciasteczka podała je Wildze, po czym sama wgryzła się w jedno.
- Jakoś sobie poradzicie.- odparła z uśmiechem Anna.- Prawda?
- Prawda.- mruknęła cicho Jagoda.
- Obiecałaś mi coś na wytrzeźwienie.. trzymam cię za słowo. - Perka zjadła ciasteczko czekając na reakcję organizmu. Co też takiego naszykowała babcia?

Ciasteczko

Ciało ogarniało lekkie rozleniwienie, ale też i podniecenie. Zmysły uległy wyostrzeniu, zwłaszcza zmysł dotyku. Czuła teraz wyraźniej ubranie przylegające do swojego ciała… i zapachy perfum obu kobiet.
- Mam coś na później. - odparła z lekką lubieżną nutką Anna.- A co teraz? O czym poplotkujemy ?
- Co robisz… po tych ciasteczkach. - Perka przesunęła dłonią po swojej sukience czując jak materiał ociera się o jej bardzo rozpalone ciało.
- Używałam ich do uwodzenia.- Anna nachyliła się ku Perce i cmoknęła ją w czubek nosa. Obecnie bardzo wrażliwy na dotyk.- Wzmacniają też potencję mężczyzn, acz… nie mam żadnego na podorędziu do pokazania ich cudownej mocy.
Zosia zamruczała jej dłonie zacisnęły się na osłoniętych jedynie sukienką piersiach. - Ładnie dawać takie rzeczy wnuczce? - Rzuciła rozpalonym głosem.
- Och przestań. Jesteś dużą dziewczynką już od parunastu latek.- zaśmiała się Anna zerkając na zaczerwienioną jak burak Jagodą. - Usiądź mi na kolanach wnusiu, zaprezentuję cię twojej kochance.
- Bo wcale mnie nie widziała, co? - Perka prychnęła ale grzecznie zajęła miejsce na udach swojej babci. Niczym mała dziewczynka oczekująca cukierka.
Anna chwyciła za piersi Zosi, ścisnęła je przez materiał i zaczęła masować intensywnie ocierając je o siebie pod materiałem.
- Odpowiednia prezencja jest kluczowa… nie tylko to co pokazujesz jest ważne, ale i jak.- mruczała Anna chyba jako wymówkę.
- T..tak. - Perka jęknęła z rozkoszy. Rozchyliła mocniej nogi, czując jak materiał sukienki ociera się przy każdym ruchu dłoni babci o jej rozpaloną kobiecość. Wpatrywała się w Wilgę ciekawa jej reakcji na tą “rodzinną” scenkę.
Ta z jednej strony była zaskoczona i zszokowana… z drugiej nie mogła oderwać oczu. Oddychała ciężko, czerwona na twarzy. Nie bardzo wiedziała co właściwie powinna powiedzieć.
- Mhmm…- mruknęła zaś Anna podciągając sukienkę Zosi do góry. - Jesteś bardzo dużą dziewczynką już.
Musnęła palcem pulsującą niemal kobiecość Perki.- Mam was zostawić same już?
Perka aż krzyknęła z rozkoszy. Czuła że zaraz oszaleje.
- N.. nie wiem…- Nie była w stanie skupić myśli. Tkanina drażniła jej rozpalone ciało. Obroża ukryta pod szalem ocierała się o szyję przy każdym płytkim oddechu.
- Ja jednak myślę, że powinnam pójść…- Anna przygryzła delikatnie płatek uszny siedzącej na jej kolanach dziewczyny, muskając palcem jej kobiecość. - A twojej koleżance pewnie też jest ciasno. Pomożesz jej ?
- Tak. - Perka podniosła się z kolan babci i zdjęła sukienkę wraz z szalem. Prezentując Annie swoje nagie ciało, przyozdobione jedynie obróżką. - Możemy być głośno. - Uśmiechnęła się lubieżnie do babci.
- Mnie to nie przeszkadza.- Anna wstała i dała klapsa w pośladek wnuczki.- Bawcie się dobrze.
Jagoda coś wypiszczała, ale w tej chwili była jak mysz hipnotyzowana widokiem gibkiego węża. Tyle że myszy nie są podniecone w takich chwilach.
Perka podeszła do malarki i nie czekając aż babcia wyjdzie pocałowała ją od razu rozpinając marynarkę Jagody.
Malarka chwyciła nerwowo nagie piersi kochanki ściskając je namiętnie i nieco boleśnie wbijając paznokcie w skórę. Jej usta odpowiadały zachłanną namiętnością na pocałunek Zosi. Perka poczuła jak przyjemny impuls przeszył jej ciało. Aż zakręciło się jej w głowie. Nerwowo zaczęła szarpać się z ubraniem Jagody. Chciała dotknąć jej nagiej skóry.
I rozerwała bluzkę natykając się na biały stanik więziący piersi kochanki. Która to zachłannie przylgnęła wargami do ust Zosi nie dając jej przerwać całowania. Perka podciągnęła stanik ku górze i dopadła swoimi dłońmi piersi kochanki. Czuła rozkoszne ciepło między palcami i czuła… że same te odczucia mogą ją doprowadzić.
Jagoda drżąc sama też zdawała się docierać na szczyt. W dodatku oparła stopę o swoje fotel na którym siedziała pocierając kolanem o kobiecość Zosi. Zwykle słaba to była stymulacja, zazwyczaj…
Perka chciała krzyknąć dochodząc, ale nie była w stanie oderwać swoich ust od warg kochanki. Więcej… chciała dużo więcej. Sięgnęła palcami do kobiecości Jagody.
I między jej uda znów natknęła się na mur bielizny. Jej kochanka zaś pojękując cicho i ściskając mocno piersi Zosi, pocierała kolanem o uda i rozpaloną kobiecość rudowłosej.
Perka odchyliła majtki Jagody i wsunęła dwa palce wprost w jej kwiat. Czuła jak wilgoć ją otula jak ciepłe, mięciutkie ciało stara się na niej zacisnąć. To było… cudowne.
Ciało malarki naprężyło i jej piersi dumnie wypieły kusząc usta Zosi. Jej kochanka drżała pod tymi torturami, czule obejmując owe palce. Dłonie Jagody brutalnie miętosiły biust rudowłosej, co było doznaniem wzmacnianym przez ciasteczka.
Perka pochwyciła wargami pierś kochanki i possała ją mocno. Będzie musiała wziąć przepis od babci na te cuda. Otarła się kobiecością o nogę Wilgi czując jak jej ciało znów domaga się spełnienia. Pogrążona w rozkoszy kochanka miała jednak problemy z myśleniem o daniu jej dodatkowych bodźców, poza tym nerwowym ściskaniu piersi Zosi. Perka popchnęła ją na sofę i bezczelnie przyklęknęła ponad twarzą malarki, prezentując jej swoją rozpaloną kobiecość.
- Więcej.. proszę. - Wyszeptała rozpalonym głosem.
Kochanka przyssała się więc ustami do kobiecości Perki, coraz mocniej atakując ją języczkiem. Sięgnęła też paluszkiem między pośladki, wciskając go w perwersyjny zakątek jej ciała. Zosia czuła pieszczoty tak wyraźnie i mocno. Jej piersi prężyły się dumnie domagając uwagi. Niestety Wilga już zajmowała się jej ciałem. Wystarczyło kilka sekund tak intensywnych doznań by Perka doszła z głośnym okrzykiem, z trudem utrzymując się na klęczkach ponad kochanką. Ta jednak zamroczona własnym pożądaniem nadal pieściła intymne obszary rudowłosej, gorączkowo i pospiesznie. Zosia nie chciała jej przerywać. Czuła jak jej głowa odpływa, jak ciało drży z rozkoszy utrzymując się w stanie uniesienia. Jak bardzo by chciała by taki stan trwał wiecznie. Jednak ekstaza ta nie mogła się utrzymywać cały czas, a i nogi zaczęły pieguskę zawodzić. I dziewczyna osunęła się na kochankę łapiąc oddech jak wyjęta z wody ryba.
Zosia na tyle na ile była w stanie ułożyła się obok Malarki i wtuliła w nią siedząc się jeszcze przez chwilę po niedawnych przeżyciach.
Do ich uszu dochodziły jęki Anny z kuchni i dyszenie… bardzo męskie dyszenie.
- Chyba babcia też sobie kogoś znalazła. - Szepnęła cicho Zosia, przesuwając przy okazji wargami po uchu malarki. - Może się wymkniemy i nie będziemy im przeszkadzać?
- Mhmm.. gdzie chcesz się wymknąć?- mruknęła cicho Wilga, całując szyję pieguski.
- Gdzieś gdzie mogłybyśmy kontynuować. - Perka uśmiechnęła się do kochanki. - Auto? Możemy zaparkować gdzieś w lesie… albo przenieść się do altanki babci. - Perka wskazała na drzwi tarasowe i znajdujący się za imi ogród.
- Nie wiem… to ty tu jesteś gospodynią.- zaśmiała się artystka.
Perka podniosła się i sięgnęła po porzuconą sukienkę. Z zaciekawieniem zerknęła w kierunku drzwi do kuchni, ciekawa czy dojrzy kochanka babci.
Dojrzała ich.. oboje. Pochylona pupa Anny i nagi młody mężczyzna biorący energiczny udział w podboju jej kobiecości.Szybko i energicznie.
Oplątujące kostki ogrodniczki wskazywały na zawód amant. Ogrodnik i dziedziczka. Niemal jak z XIX romansów, który nie wypadało czytać. Erotyczna powieść… na żywo. Perkę aż ciekawiło jak duży wpływ na mężczyznę mają ciasteczka babci, ale uznała, że ma też inną istotkę, którą chętnie się zajmie. Gdy tylko Wilga narzuciła coś na siebie pociągnęła ją do znajdującej się na tyłach ogrodu “altanki”. Biały, przeszklony domek od niepamiętnych czasów służył im do zabaw, ale nie wiedziała ile zmian wprowadziła w nim babcia.
Poza uporządkowaniem nic tu się jednak nic nie zmieniło, było tak jak zapamiętała.
 
Aiko jest offline