Zabójcy trolli byli dobrzy w swej robocie... ale zdecydowanie zbyt zarozumiali. Przynajmniej jak na gust Wilhelma. No ale zatłukli potwora (co było najważniejsze), a poza tym zachowali na tyle rozsądku, że nie zaatakowali karawany.
Helm miał rację - należało się jak najszybciej zabierać, nim tamci nie zmienią zdania i postanowią zdobyć kilku kolejnych głów.
Na szczęście okazało się, że troll i jego zabójcy stanowili jedyną nieprzyjemność na drodze do Karak Hirn. Krasnoludzkim strażnikom wystarczały wystawione na granicy "identyfikatory", a że Wilhelm nie miał nic do oclenia, mógł spokojnie przekroczyć kolejne posterunki.
- Razem udało nam się dotrzeć do celu - powiedział, żegnając się z Ewaldem. - Polecamy się na przyszłość - dodał, chowając pieniądze.
Teraz pozostawało zatroszczyć się o kwaterę dla Lotki i siebie, a potem odszukać brata Barthelma.