Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2007, 17:50   #22
Ra6nar
 
Ra6nar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ra6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znany
- Nie wiem jak ty Mark, ale ja idę do karczmy, zmęczyłem się tym marszem na górę, trzeba było wziąść jednak ze sobą konia.
Długo się nie zastanawiając rycerz udał się do karczmy, miał ochotę na zimne piwo, miał też nadzieję spotkać jakiegoś Barda, który opowiedziałby mu jakąś zmyślną historyjkę. Zdjął swój kruczy hełm i wziął go pod ramię, zapukał trzy razy do drzwi i sprawdził czy są otwarte.
Przy wejściu do karczmy stoi dwóch strażników Kharima, obaj noszą podobnie jak Kharim przepaski na udach, a górę ochraniają jedynie dwa czarne naramienniki. Przy pasie u każdego z nich spoczywa miecz:
- Pan zapewne chce wejść do karczmy? - zainteresował się jeden ze strażników robiących za wykidajło karczemne - w takim razie proszę udać się na prawo zaraz za drzwiami i tam złożyć swój oręż. Takie są tutaj zasady, do głównego pokoju karczmy nikt nie wejdzie uzbrojony, nie chcemy tutaj żadnych bójek. Po tych słowach strażnik otworzył Ci drzwi, wszedłeś do środka i od razu poczułeś zapach piwa, który niósł się po drewnianych ścianach tej gospody. Na prawo ujrzałeś wejście, w którym stał kolejny strażnik:
- Witaj, sir - przywitał Cię, uwzględniając Twój szlachecki tytuł strażnik. Widać Twój pancerz mówił o Tobie dostatecznie dużo. - Tutaj należy złożyć oręż, proszę mi go oddać, sir, wtedy będzie mógł pan wejść do głównej sali karczmy.
* * *
- Dziwny ten Sir Thorfin... ma takiego wojownika jak Khamir, i innych zapewne także wielu, a każe królom przysłać jakichś adeptów zakonów żeby badać nieznane... dziwne, nie tak wyobrażałem sobie tę wyspę- westchnął Mythir, wracając na statek.
Kapitan statku podsłyszawszy narzekania Mythira spojrzał nań wzrokiem prawdziwego altruisty, po czym podjął:
- Widzisz, sir Mythir...słusznieś zauważył, co do Thorfina - dziwny jest. Żebyś wiedział jak dziwny...ale...wkrótce się pewnie dowiesz, o ile pozwoli wam do siebie przyjść. Nie dziwię ci się, że rozmyślasz o tym, jakie macie dla niego znaczenie, skoro skupia on pod swoim sztandarem tak liczną straż. Ale to nie jest takie proste. Wiem coś o tym...transportuję do niego wojowników od kilkunastu lat. Cóż, sam Kharim był kiedyś strażnikiem Zakonu Kruka. Tak, on również przybył tutaj dla sławy, przybył by odkrywać nieznane. Okazało się, że po zakończonej misji, wielu rycerzy nie chciało wracać, woleli wieść dostatnie życie pod wodzą Thorfina już do końca swojego żywota. Natłok całego tego bogactwa, które aż emanuje od dworu Thorfina przyćmiewa umysły wielu mężnych rycerzy. Kilku prawdziwie wiernych rycerzy powróciło do Lantanu, ale było ich zaledwie trzech spośród jakichś dwóch tuzinów. Te cyrki Thorfina z misjami, organizowane są co kilka lat i nie chcę nic sugerować, ale jak dla mnie Thorfin, prócz tych całych misji chce po prostu stale powiększać potęgę swojej osobistej armii. Co prawda zapewniał mnie, że tym razem na Szmaragdowej Wyspie dzieje się coś naprawdę strasznego ale znając go... Nie będzie to już zwykła wyprawa poszukiwaczy przygód...bądźcie cierpliwi i oczekujcie decyzji Thorfina, a wkrótce sami wszystkiego się dowiecie.
* * *
- Ta cała wyprawa zaczyna śmierdzieć, inośmy tu przybyli same problemy-burknął- To nas tu zaproszono, myśmy się nie wpraszali do czorta!! Idę szukać ziół. *najlepiej trujących dodał w myślach*. Wałęsanie zawsze go uspokajało lecz nigdy nie osłabiało czujności. Na wszelki wypadek zabrał ze sobą broń i na odchodne rzucił do Durala swego giermka- zadbaj o mój łuk tak jak cię uczyłem.
Dural skinął potwierdzająco głową. Nestor odszedł kawałek na lewo wybrzeża, między dwie piaskowcowe skałki, idąc w głąb bacznie obserwował podłoże w poszukiwaniu jakichś roślin o trującym działaniu. Chodził długo i nic nie dostrzegał, ale łażenie się opłaciło, gdyż nagle natknął się na małą, jasnozieloną roślinkę, z której środka piął się w górę żółty pręcik, którego powąchanie powodowało atak kichania. Nestor ostrożnie wyrwał roślinkę z piaszczystej gleby uniósł ręką wyprostowaną w łokciu, by roślina nie znalazła się zbyt blisko jego nosa, po czym uśmiechnął się. Był to krzyk śmierci - bardzo rzadki gatunek ziół, które po odpowiednim przyrządzeniu mogą mieć działanie silnie trujące...
* * *
Dracker siedział przy ognisku w wcinał strasznie łapczywie mięso, pomyślał -giermka też trzeba nakarmić:
- Dani choć coś zjedz
Dani cały się rozpromienił na te słowa, wstał z ziemi i podszedł do ogniska łapczywie chwytając wielki kawał mięsa, który leżał jeszcze na gorącym kamieniu dopiekając się z boku...
* * *

- Racja. Zjedzmy coś.
Mark też był zmęczony. Wszystko przez Rasklanisa, który zostawił konia na dole. Nie wypadało mu jechać, gdy inny rycerz szedł pieszo. Kiedy Rasklanis otworzył drzwi weszli do karczmy. Rozejrzał się wypatrując czy jest kogo pozdrowić, czy sama hołota i wystarczy zawołać o jedzenie i wino.
Wszedłeś do karczmy zaraz za Rasklanisem, a strażnicy również Ciebie pouczyli, że broń należy składować w pokoju na prawo. Stanąłeś za Rasklanisem czekając swojej kolejki na złożenie broni...
 

Ostatnio edytowane przez Ra6nar : 26-07-2007 o 17:53. Powód: wejście Silwilina :D
Ra6nar jest offline