Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2019, 08:21   #104
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Angelo zastygł na moment w konsternacji, po czym jak oparzony zrzucił z siebie kobietę, która wylądowała na ziemi.

- Nie jestem niczyim narzędziem! - wywarczał z mocą - Kimkolwiek jesteś... Niczyim, rozumiesz?!
- Pragniesz w to wierzyć tak, że niemal w to sam uwierzyłeś, Angelo.
Gdyby dym mógł ironizować, zapewne właśnie by to robił.
- Czy taki młotek wie, że jest młotkiem? Czy nóż, wie że jest nożem? Ty, Angelo Martinezie, ukrywasz przed innymi to, czego boisz się najbardziej, tak długo, że zacząłeś wierzyć w kłamstwa. Kłamstwa, które są cieniutkie niczym skorupka, z której wykluwa się właśnie wąż prawdy. Niedługo wszyscy się dowiedzą kim jest naprawdę Angelo Martinez. Poznają jego prawdziwą naturę. Nie oszukasz już nikogo. Nie zatrzymasz fali uczuć, jakie to w nich obudzi. Wiesz, jakie to będą uczucia, Angelo. Wiesz, co ulica myśli o twoich sekretach. Co myślą o nich dawni kumple z gangu. Węże. Inni. Więc jesteś narzędziem. Narzędziem swoich własnych lęków. Swoich własnych sekretów. I stworzeń, które je poznają. Lub już to zrobiły.

Lupita siedziała, nieświadoma tego, co się z nią dzieje. Jej dłonie zniknęły między nogami. Palce nadal, bez udziału świadomości, próbowały dawać przyjemność ciału. Ale to, co przez nią przemawiało zupełnie ignorowało ruchy kobiety. Oczy, wypełnione dymem i mgłą, wpatrywały się w Angelo. Jakby badały ściany, szukały miejsca, w które najsilniej można uderzyć.
Martinez początkowo zmrużył oczy, nie rozumiejąc o czym istota mówi. Dopiero z kolejnymi, sączącymi się jak jad, słowami zaczęło docierać doń o jakim sekrecie mówiła bestia.
- To nieprawda! To... ja... nie jestem taki... - wyszeptały usta, które jednak szybko zacisnęły się w wąską kreskę. Angelo nie był głupi, wiedział, że sam w ten sposób potwierdzał wiedzę węża, iż ten uderzył we właściwe miejsce.
- Terrorem nigdy mnie nie złamiesz, plugawa kurwo - splunął wprost na twarz nieświadomej niczego urzędniczki. - Nigdy nie będę twój, rozumiesz?! Ani niczyj inny.
- Ależ już jesteś. Należysz do krwi Xolotla. On wie o tobie wszystko. O każdym twoim, nawet najbardziej skrywanym, sekreciku. Grzeszku. Pragnieniu. A jeśli on to wie, wie to jego Gniazdo. Twoje gniazdo. A jeśli wie to Gniazdo, wiem to również ja. A jak wiem ja, to zadaj sobie pytanie, kto jeszcze może wiedzieć?
- Nie znam żadnego pierdolonego Xolotla! A ty póki co kłapiesz tylko jadaczką! Spójrz na siebie, spójrz co ta kobieta robi... a ledwo jej dotknąłem. Z tobą zrobię to samo, przyjdź do mnie w prawdziwej postaci... jak będziesz grzecznym wężykiem, może nie będziesz musiał błagać żebym cię dotknął... - Angelo uśmiechnął się złośliwie, maskując własne zdenerwowanie.
- To nie ja zrobiłem krzywdę tej kobiecie. To nie ja obdarowałam cię tą kusicielską mocą. Nie ja, Angelo Martinezie. Nie ja.
Lupita jęknęła cicho. Mechanicznie.
- Tym gorzej. Nic od ciebie nie mam kreaturo poza pustymi groźbami. Daj mi coś, czego pragnę.
- Powiedz zatem, czego pragniesz? Bo ludzkie pragnienia są tak ulotne, że trudno za nimi nadążyć.
Angelo przygryzł wargę.
- Chcę żeby Sicarios odzyskali pozycję... nie, chcę żebyśmy byli potężniejsi niż kiedykolwiek wcześniej. Żeby żadni Uccoz nam nie mogli podskoczyć. I żebym to ja był liderem. I wiesz co? Sam do tego doprowadzę!
- Nie dasz rady. Nie ze smyczą Mistrza, jak nazywacie Xolotla, na gardle. Będąc niewolnikiem krwi, będziesz jego niewolnikiem. Jeśli chcesz to osiągnąć, pomogę ci. Podam ci adres. Nawet teraz. Jeśli masz odwagę, pójdziesz tam i powiesz, że przysłać cię El Sombre. Że przysłał cię Cień. I powiesz temu, kogo tam zastaniesz o swoich pragnieniach i marzeniach. Tylko, ostrzegam, dla Mistrza, może oznaczać to zdradę. Ale dla Węży, oznacza to wolność. To spotkanie może ci pomóc, ale na resztę, tak jak chcesz, będziesz musiał zapracować sam. Zainteresowany?
Dlaczego Angelo czuł się jak pisklak, którego ma zaraz pożreć wąż? Dlaczego miał wrażenie, że coś mu umyka? Zapewne nie bez powodu. A jednak złość na tego, który zmienił go w krwiożerczą istotę bez jego zgody, który rozbił gang węży - była większa niż lęki. Martinez nie był głupi, wiedział, że potęga oparta jest na potężnych sojuszach - dobrowolnych lub nie, ale niestety, nikt nie jest samowystarczalny.
- Wreszcie gadasz do rzeczy... Cieniu. Daj mi adres i... powiedz coś na temat tego, którego spotkam. Daj mi kartę przetargową, skoro mam ci pomagać.
- Willa przy Venezuela Plaza 12F. Ten, którego szukasz nazywa się Pacho Surandoz de Corey. Znasz go pod pseudonimem El Nazarro.
Znał. A jakże. Jeden z szefów kartelu Los Zetas. Powinien trzymać się z daleka od Sinaloa, swoich największych wrogów.
- Puta, serio? - Martinez roześmiał się, lecz był to ten rodzaj przerażającego, śmiechu szaleńca, a nie efekt wesołości - Tego kolesia nie ucieszy moja wizyta. Wątpię żebym w ogóle się do niego dostał, jak mnie zobaczą jego chłopcy. Masz jeszcze jakichś fajnych znajomków?
- Będzie na ciebie czekał. I porozmawia z tobą. Nie masz powodów by się bać.
- I mam ci uwierzyć na słowo? - Martinez zmrużył oczy, po czym zmienił zupełnie temat - Jeszcze jedno, Cieniu. Ostatnio spotkałem El Manivela, wilkołaka. Chce się rozprawić z jednym z moich. Czy wiesz jak walczyć z taką bestią? Pamiętam tylko jakieś legendy o srebrze, ale ile w tym prawdy…
- Ogień. Ogień i srebro. Tak. To najlepsza broń.
- W porządku. Czyli mam iść do El Nazarro... ot tak, na jebaną kawkę, co? Dobra, nikt nie powie, że Angelo Gabriel Martinez jest tchórzem. Chcę jednak coś wiedzieć. Co ty z tego masz, Cieniu?
- Pokój. I wolność jaka się z nim wiąże.
Mężczyzna skrzywił się.
- Jaaasne... niech więc będzie. Ale jak mnie wystawisz, zamiast pokoju, wylądujesz w kiblu. A ja będę tym, który spuści wodę.
Wąż nie odpowiedział. Nagle, bez słowa, opuścił Lupę, która spojrzała na Angelo niezbyt przytomnym wzrokiem. Uśmiechnęła się lubieżnie próbując dosięgnąć go dłonią.
Angelo jednak szybko wstał z kanapy i ją wyminął.
- Odezwij się, jak czegoś się dowiesz o rozróbie w knajpie - powiedział, zabierając marynarkę z wieszaka i kierując się do wyjścia. - Byłaś niesamowita, nie mogę doczekać się kolejnego razu. Szaleję za tobą - dodał jeszcze machinalnie i opuścił mieszkanie urzędniczki.

Gdy wsiadł do samochodu, wystukał wiadomość tekstową do Sępa:
Cytat:
Potrzebuję srebrnych kul do mojej pukawki. Ta, z prawdziwego srebra. Robota na boku dla jednego snoba. Nie pytaj. Przydałby się też nóż. Na kiedy dasz radę? Twój Anioł
Martinez odpalił szluga, a zaraz potem silnik. Nie było co zwlekać, zamierzał pojechać od razu do El Nazarro.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline