Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2019, 23:11   #90
Athos
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Kraków 1910 rok.

Nałkowska milczała, młody hrabia krążył wokół altany. Tych dwoje, tak różnych ludzi, łączyło jedno, oboje czekali na wyjaśnienia hrabiny. Atmosfera była mocno napięta, mimo wszystko Antonina zachowywała spokój i póki co nie zamierzała nic wyjaśniać. Pierwszy nie wytrzymał Aleksander.
- Co Cię napadło? Wiem, obiecałem! Ale... - zawiesił głos czekając na odpowiedź.
*
Dorożki minęły się. Obaj mężczyźni tylko przez ułamek sekundy wymienili się spojrzeniami. We wzroku Edmunda, Witold odczytał informację, że wszystko zostało przygotowane zgodnie z planem. Teraz pozostało oczekiwanie na dalszy rozwój wypadków.

*
Berlin 1910 rok.

- Obawiam się, że Pana obecność będzie nieunikniona. Nie chcę słyszeć żadnych wymówek. Tym bardziej moi zwierzchnicy, którzy udzieli Panu, owego czasu, całkowitego poparcia. Przypomnę, że umowa była jasna. W każdym momencie, który uznamy za odpowiedni, możemy skorzystać z Pana usług. - Mężczyzna przyglądał się dokumentom, które cztery lata wcześniej podpisał. - To szmat czasu, przez ten okres otoczyliśmy Pana wyjątkową opieką. Wcześniej, cały ciężar tego trudnego eksperymentu, wzięliśmy również na swoje barki. Pan był tylko aktorem. Przyznam, że zręcznym, ale odtwórczym. - słysząc to Polak skinął głową i wyszeptał:
- Zgoda, ale to wywoła ogromny skandal.
- Skandale to coś, czym zawsze żyją Pana rodacy hrabio. Przypomnę, że Wasz naród, gdyby tylko dostarczyć im broń, doprowadziłby do swojej zagłady.
- Dlatego od lat współpracowałem z Wami. Zgodziłem się na wszystko, ale nie sądziłem, żeby mój bezpośredni udział był jeszcze kiedyś konieczny.
- Wie Pan, jak trudno w dzisiejszych czasach o stabilizację? - nie czekała na jego odpowiedź. Odwróciła się i ruszyła w stronę wyjścia. - Mam jeszcze jedno prywatne pytanie. Kochał ją Pan kiedyś?
Mężczyzna skierował wzrok w stronę pięknej kobiety i pokręcił głową.
- Nie. Wciąż ją kocham.
- Tak myślałam – powiedziała bardziej do siebie.
Sentymentalnym głupcze, masz szczęście, że Katarina przybywa. Mam nadzieję, że jeszcze nie za późno dla ciebie. Przypomniała sobie jego ciepłe dłonie, które błądziły po jej ciele. Jego usta, które cierpliwie odnajdywały każdy wrażliwy punkt. Wiedziała jedno, żadna polska suka nie da mu tego, co razem przeżyli. Była zdecydowana działać szybko i bezwzględnie. Kochała tę pracę, ale jeszcze bardziej, choć nie nazywała tego nigdy miłością, czuła się związana z Witoldem Barskim.
*
Antonina nie zdążyła udzielić wyjaśnień. W ogrodzie pojawił się Jan, który jak zwykł to czynić, w taktowny sposób przerwał milczenie, jakie zapadło po pytaniu Aleksandra.
- Pan Edmund Zarzycki czeka na Panią. Z tego, co wiem: ma nadzieję, że Pani hrabina uda się z nim na przejażdżkę.
Szlachcianka poczuła, że wybawienie z niezręcznej sytuacji przyszło samo. Ten zbieg okoliczności, a także miła i tajemnicza otoczka, tego co miało nastąpić, sprawiło, że nie wahała się. Potrzebowała zaledwie kilkunastu minut aby być gotową. Nie czuła strachu, lecz przyjemne mrowienie mogące być zapowiedzią czegoś, czego miała doświadczyć dzisiejszego wieczoru.
*
Od kilkunastu minut siedział sam. Efekt, jaki udało się osiągnąć Edmundowi, nie zawiódł oczekiwań Barskiego. Teraz pozostało już czekać tylko na Antoninę.
*
Wieczorne powietrze przepełnione było zapachem kwiatów. Ogród, okalający dworek, o tej porze nadawał okolicy magiczną aurą. Przed domem czekała niespodzianka. Obok dorożki, którą przybył Edmund stała jeszcze jedna. Kiedy zbliżyli się, wynurzyły się z niej dwie postaci. Pierwszą stanowił elegancki mężczyzna, który lata młodości miał już za sobą. Drugą stanowiła postać kobiety ubranej w suknię wieczorową.
- O kurwa – wyszeptał Zarzycki rozpoznając mężczyznę.
- Drogi Edmundzie. - skarciła go Katarina Orłowski – nie wypada tak przeklinać przy damach! Zapominasz się! - Wzrok jej spoczął na hrabinie. - Rzeczywiście prawdziwa piękność z Pani. I wyjątkowo wytrzymała. Wydawało mi się, że polskie szlachcianki mdleją z wrażenia widząc ducha swojego męża. Pani jednak trzyma się na nogach. Proszę zapamiętać, że inteligentne kobiety nie lubią trójkątów – uśmiechając się pokazała bielutkie ząbki. - Mam nadzieję Edmundzie, że przygotowując kolację pamiętałeś jakie wino lubi twoja nowa przełożona. Pozwoli Pani hrabino, że dzisiejszego wieczoru zastąpię ją u boku mojego Witolda. - wyraz jaki wyraźnie zaakcentowała mógł uciec uwadze wszystkich uczestników tego osobliwego zajścia.
 
Athos jest offline