Koniec końców załatwili lokum i dla koni, i dla siebie, w zwiazku z czym mogli odpocząć i najeść się przed rozpoczęciem poszukiwań brata Barthelma.
Łyk wina niemal stanął w gardle Wilhelma, gdy przy ich stole pojawiła się nagle Karelia.
- Ależ siadaj, proszę! - Wilhelm wstał i uprzejmym gestem zaprosił kobietę, by zajęła miejsce. - Skąd bogowie prowadzą?
Karelia pojawiała się w różnych miejscach, całkiem jakby wyczuwała, kiedy mag i jego towarzysze pakowali się w kłopoty. Albo sprowadzali ją bogowie, albo też (co było bardziej prawdopodobne) Karelia wiedziała dużo więcej, niż do tej pory raczyła zdradzić. A to znaczyło, że warto było z nią porozmawiać.