Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2019, 13:15   #46
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Czas zdawał się zatrzymać w miejscu na jedną, krótką chwilę. Krótką, a jednak ciągnącą się niemal w nieskończoność przez przeładowanie zdenerwowaniem policjanta z bronią. I ciszą.

- Let the bodies hit the floor! - zaintonował Adam, a wszystko runęło z prędkością zjeżdżającego z wysoka rollercoastera.

- Zamknij się! - odezwał się piskliwie policjant tuż po tym jak Sosna zaczął śpiewać.

- Tam się schowała - wskazał Dominik nim tamten jeszcze skończył mówić. Mężczyzna z bronią najwyraźniej chciał coś powiedzieć, lecz był w stanie tylko spojrzeć na cień, w którym zniknęła Patricia i otworzyć usta.

- Strzelaj, durniu! - wysyczał jego towarzysz skulony do granic możliwości, by nie znaleźć się na linii strzału. Wciąż podtrzymywał dźwignię założoną Karlowi.

- Let the bodies hit the FLOOR!

- Kurwa schowaj tego gnata i pomóż z tym tu...

Wózek inwalidzki trzasnął o podłogę. Cień wystrzelił z podłogi tuż przed funkcjonariuszem i złapał go za rękę. Wrzask przerażenia policjanta. Gwałtowna akrobacja ochroniarza i pięta trafiająca w mięsień kapturowy. Seria panicznych strzałów w nienaturalny cień. Pociski przeszły na wylot tuż przed wykręceniem ręki z bronią.

Nieznajomy z widelcem w dłoni opadł na kolana i zaczął się modlić, lecz nie na długo. Skóra na czaszce pękła. Z ran wysunęły się bycze rogi. Skóra błyskawicznie zaczęła pokrywać się sierścią. Trzasnęły kości, gdy jego plecy nagle poszerzyły się. Z gardła wydostał się zwierzęcy ryk.

Dziewczyna obudzona przez Annę ponownie zaczęła wrzeszczeć z jej otwartych ust wydostawała się para wodna. Jej głos jednak cichł, jakby ktoś miał dość i niewidzialną ręką przekręcał pokrętło głośności. Przerażone oczy poruszały się coraz wolniej aż zatrzymały się.

Leciały wprost na Annę. Przeleciały tuż obok jej twarzy z prawej strony. Z lewej strony... Z prawej i lewej strony. Poczuła gwałtowny spadek energii, od którego zatoczyła się i upadła. Ale stała. Kula drasnęła jej prawy bok. Lewy bok. Nagle zakręciło jej się w głowie. Wsparła się na Dominiku. Na poręczy łóżka. Spróbowała wstać. Bezskutecznie. Zakręciło jej się w głowie. Ścisnęła mocniej Dominika. Poręcz. Czuła chłód posadzki na policzku.

- ... i pomóż z tym tu i ogarnij tych psycholi co wymachują widelcami, czy co tam mają jakby kogoś chcieli zadźgać.

Coraz bardziej zwierzęcy człowiek poderwał się na nogi i skoczył w kierunku wyjścia. Upadł nagle. Pod byczym torsem pojawiła się rosnąca szybko kałuża krwi.

Łóżko dziewczynki razem podłogą wokół zamarzło, zaś sama dziewczynka pokryła się grubą warstwą lodu. Temperatura w pomieszczeniu gwałtownie spadała. Powietrze stało się przeraźliwie suche.

Karl musiał działać szybko. Cierpliwie wyczekał momentu najwyższego poziomu świadomości szpitalnej. Zaskoczony policjant leżał na plecach i próbował wyszarpnąć pistolet z tłumikiem. Ochroniarz czuł, że powoli odpływa w rzeczywistość alternatywną. Musiał się spieszyć nim znajdzie się w drugim miejscu.

- Jebem ti mater! - zaklął kibol chwytając się za głowę obiema rękami. W prawej wciąż ściskał nogę od krzesła.

Adam wyciągnął ręce w próbie podniesienia się. Nawet jedna kula nie przeszyła jego wózka ani, co ważniejsze, jego samego. Żył. Nagle jego prawa ręka trafiła na jakiś chłodny, niezidentyfikowany kształt. Złapał przedmiot i przesunął go przed oczy. Pistolet z tłumikiem.

Pociski przeleciały przez Patricię jak przez powietrze. Z wykręconej dłoni policjanta wypadł pistolet. Panicznie próbował złapać cień kobiety, lecz jego dłoń przeszła na wylot przez jej gardło. Oczy strzelały z przerażenia we wszystkie kierunki. Powietrze wypełnił odór moczu. Rozpaczliwie zamachał ręką we wszystkich kierunkach i... trącił ją w prawy bok. Lewą ręką, kiedy machnął w lewą stronę stojąc na wprost niej. Było to ledwie klepnięcie, lecz wyczuwalne. Najwyraźniej dla obu stron, co zauważyła po zaskoczeniu, jakie nagle odmalowało się na jego twarzy.

- Fok die kak, Ek loop! - wrzasnął i przeskoczył nad leżącymi w przejściu Karlem i policjantem. Dwóch sanitariuszy wyhamowało bieg tuż za rogiem korytarza. Kibol również się zatrzymał.

- Ja pierdolę! - skwitował kibol nim obaj sanitariusze skoczyli w jego kierunku.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 21-04-2019 o 14:18.
Alaron Elessedil jest offline