Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-04-2019, 13:19   #41
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Czyżby dostał tak mocno, że aż odkleił się od rzeczywistości? Nie wykluczał tego, bo czym innym mogły być wizje. Musiał skupić się na jednym. Przy kolejnym "powrocie" zaczął analizować sytuację. Glina nie założył do końca dźwigni. To była atut Karla, drugim było większa ruchomość stawów. W tym fachu każdy się jej nabawiał. Trzecim było doświadczenie. Znał punkty nacisku, wiedział jak musi stać gliniarz. Wiedział też na ile pozwala mu jego ciało.
Spiął się w sobie, zgiął nogę w kolanie układając ją z boku. To na niej plus drugiej ręce podniesie się na tyle by przekręcić głowę i wykonać przewrót. Będzie bolało, ale nie był to pierwszy raz. Jeśli się poszczęści może jeszcze zawadzi piętą gliniarza. O trafieniu go w szczękę nawet nie marzył.
Raz, dwa, trzy i już...
 

Ostatnio edytowane przez Mike : 16-04-2019 o 21:25.
Mike jest offline  
Stary 16-04-2019, 23:02   #42
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Pisk dziewczyny był irytujący. Vanilla zaś łatwo się irytowała, to też po prostu strzeliła dopiero co przebudzona pannę z liścia.
- Zamknij japę! - warknęła na nią. Poskutkowało. Ucichła natychmiast i szybkim ruchem naciągnęła kołdrę na głowę jakby była najlepszym sposobem obrony. Niemniej jednak jedno oko wyglądało spod przykrycia.
Anna jednak nie poświęciła jej już więcej uwagi.
- Obudzeni. Możemy już spierdalać? - zapytała Dominika i spojrzała w kierunku drzwi, gdzie panowało spore zamieszanie.
Ojciec Dominik próbował wyjaśnić starszemu panu to co zamierzał. Żeby zachował spokój, że są w szpitalu. I że służba zdrowia z nieznanych przyczyn nie traktuje ich należycie. Bezskutecznie. Z ludźmi działo się tu coś strasznego. Każdy czy stary, czy młody w oczach miał przemoc. Jakby świat pański doznał jakiegoś… wydarzenia. Jakby wszystkie ludzkie cząsteczki przeszły w stan wzbudzenia i domagały się wyzwolenia energii.
- Nie - powiedział surowo tytaniście i tak energicznie jak tylko był w stanie rzucił się w kierunku Anny i dziewczyny, by prześcignąć gramolącego się z łóżka 50-latka. Wiek i warunki fizyczne były po jego stronie. Ale Pan lubił wyrównywać szanse.
Ojciec Dominik prawie wpadł na Annę odsuwając siebie i ją od dziewczyny i jej obrońcy. Gdy jednak chciał się odezwać w drzwiach doszło do paru rzeczy, które były niemożliwe. Od zniknięcia blondynki poprzez strzelanie policjanta do pacjentów, a na śpiewaniu kalekiego chłopca kończąc. Z powyższych jednak to co rzecz jasna najbardziej wstrząsnęło ojcem Dominikiem to morderstwo. Okrutne, bezduszne i zupełnie niczym niesprowokowane morderstwo. Wszelkie wątpliwości co do sytuacji, a było ich nie mało, uleciały z niego momentalnie. I tak jak znał swoją spokojną przecież duszę tak teraz po wszystkich kubkach smakowych rozchodził mu się smak nienawiści.
- Tam się schowała - wskazał dłonią łazienkę, a gdy “policjant” odruchowo spojrzał w tym kierunku, ścisnął mocniej Vanillę za rękę i gestem głowy wskazał jej pustą już stalową pryczę tuż przy drzwiach łazienki. Po zatrzaśnięciu drzwi mogła je skutecznie i łatwo zastawić. Jednocześnie zastanawiał się nad dwoma rzeczami. Czemu Bóg sprawił, że się nie boi już coraz realniejszej teraz perspektywy śmierci? I kto pierwszy złapał kogo za rękę?
Anna zrozumiała jego plan bez zbędnego wyjaśniania, a na jej wargach zagościł uśmiech, przywodzący na myśl bardziej sukkuba niż jakiekolwiek stworzenie boskie.
“To przez te oczy” - mógł sobie wmawiać ksiądz, lecz czy w to wierzył?

- Jak tu przyjechałam, widziałam jak ciężarówka podjeżdża pod północne skrzydło - powiedziała półgłosem Vanilla, przysuwając usta do ucha księdza - Inna ciężarówka była właśnie rozładowana. Muszą mieć tam magazyn. Można by się tam ukryć i poczekać na kolejnego dostawczaka.
W kontekście strażników mordujących rannych, ciężarówki nabierały niestety ponurego skojarzenia. I choć ojciec Dominik nie planował niczego, a już napewno niczego co by wykraczało poza opuszczenie izolatki, zrozumiał o co Vanilli chodzi. Skinął głową. Ale nie dodawał już, że nie wyobraża sobie zostawienia pozostałych samym sobie.

Dziewczyna uścisnęła lekko dłoń Dominika, sprawiając im obojgu znośny, ale odczuwalny ból. Potem puściła rękę księdza i powoli ruszyła w kierunku pryczy która miała uwięzić policjanta w łazience. Z czterech świeżych rozcięć na dłoni płynęła krew. Czy to była jakaś moc księdza? Anna na razie nie miała czasu o tym myśleć. Na razie skupiła się na wykonaniu zadania i próbie ucieczki. Tak jak ksiądz zresztą, który ponownie nie zauważył ran jakie powstały za jego sprawą.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 20-04-2019, 13:17   #43
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Oparty o kierownicę Bury ze spokojem czekał na zmianę światła z czerwonego na zielone. To skrzyżowanie nawet w Witku wywoływało lekkie zniecierpliwienie - w tym miejscu trzeba było czekać wyjątkowo długo. Nic więc dziwnego, że wzrok byłego żołnierza zaczął snuć się po okolicznych chodnikach. Nawet kiedy nie pracował, Witold nawykowo "skanował" swoje otoczenie, wypatrując potencjalnych zagrożeń. Może kochał swoją pracę, a może po prostu był paranoikiem? Bury sam nie był do końca pewien. Z psychologiem nigdy nie rozmawiał na ten temat, mimo że w wojsku załatwiono mu przymusową sesję terapeutyczną. Witek jednak konsekwentnie milczał podczas spotkania. Uważał odkrywanie emocji za godną pogardy oznakę słabości. Wielu ludzi uwielbiało obnosić się z depresjami czy innymi problemami psychicznymi, niemalże wyszywając te hasła na swoich sztandarach - dla Witka był to absurd. W świecie, w którym się wychował, słabość była czymś co należało za wszelką cenę ukryć. Jeśli okażesz, że boli cię lewa noga - przy pierwszej okazji ktoś cię w tę nogę kopnie. Jeśli pokażesz, że się czegoś boisz - ktoś wykorzysta ten strach, aby zdobyć przewagę. Jeśli pokażesz, że czegoś pragniesz - ktoś zacznie cię wodzić za nos wizją spełnienia. Ukrywanie emocji, kamienna twarz, "poker face" - w oczach Witka to była najpotężniejsza broń na świecie.

Z pobliskiego zaułka wypadła dwójka dziesięcioletnich chłopców. Nienaganne widzenie peryferyjne Witka w mig wyłapało, że obaj byli uzbrojeni. Mężczyzna odruchowo sięgnął do kabury, czując przeszywające ukłucie w klatce piersiowej. Serce momentalnie przyspieszyło bicie, a kąt widzenia zawęził się pod wpływem adrenaliny. Bury zamarł jednak w bezruchu.
Uzbrojenie chłopców było raczej "uzbrojeniem". Plastikowe podobizny desert eagle, strzelające równie plastikowymi kuleczkami. Mężczyzna trwał w osobliwej pozycji, spoglądając na dwójkę chłopców jakby na moment stracił kontakt z rzeczywistością. Widział, że chłopcy bawili się zabawkami, lecz mimo to jego dłoń znajdowała się nadal przy kaburze...

Głośny klakson wydobył Burego z letargu. Mężczyzna rozejrzał się, jakby potrzebując chwili na upewnienie się gdzie jest. Był zaskoczony, wyrwany z kontekstu. Od bardzo dawna nie zdarzyła mu się podobna sytuacja. Po chłopcach nie było już śladu, zaś na sygnalizatorze od dobrych dziesięciu sekund widniało zielone światło. Witold otarł spocone czoło i czym prędzej wcisnął gaz.

Miał zadanie do wykonania.
 
Bardiel jest offline  
Stary 20-04-2019, 22:53   #44
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Kazik zwykł nie myśleć tylko działać. Póki co w życiu na fali jakoś mu się układało, ale teraz miał wątpliwości co powinien robić. Jebać to- rzucił tylko w myślach. Gdy tak rozkminiał co robić to usłyszał plan od typka na wózku, który był chyba jego jakimś psychofanem czy coś, kiwnął tylko głową na potwierdzenie, że ok akceptuje. Może się uda.

Jak się kaleka wykopyrtnoł to zakrzyknął do typka z gnatem.
- Kurwa schowaj tego gnata i pomóż z tym tu i ogarnij tych psycholi co wymachują widelcami, czy co tam mają jakby kogoś chcieli zadźgać.- liczył, że glina chociaż schowa broń wtedy ruszy. Przeskoczy nad zapaśnikami i spierdoli jak najdalej od tego domu wariatów. Najwyżej umrze jak żył YOLO i z fartem. Może się powiedzie. W końcu nikt tu nic nie ogarnia to jakoś się może potoczy koło pomyślnie.

Jak by się udało zamierzał odpalić od razu stremka by nadać wiadomość o tym co się dzieje, a także dla spokoju sumienia spełni w ten sposób ostatnią prośbę ziomeczka z celi
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 21-04-2019, 03:11   #45
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Facet nie zamierzał odpuścić. Jego strata. Może jak jego stawy zatrzeszczą z bólu to zrozumie. Taki był przynajmniej zamiar dziewczyny. Skończyło się to... dziwnie.
Uderzyła go. Ten, próbując złapać równowagę, pociągnął ją za sobą. Zamiast jednak gruchnąć w ziemię to zapadła się... w nią?

To ciężko nawet było opisać słowami. Leżała, z braku lepszego słowa, w przestrzeni na plecach, w miejscu, w którym nie powinno tez przestrzeni być. Widziała stojące nad sobą postaci, ale one chyba nie dostrzegały jej. Czuła pewną lekkość swojego położenia i jednocześnie niepokój powiązany z brakiem oparcia. Znajdowała się na podłodze, wszelka logika na to wskazywała, ale jednocześnie nie czuła na plecach chłodu posadzki, a ręce dość swobodnie poruszały się w tej przestrzeni. Bezwiednie obróciła się wokół własnej osi, ale nie zmieniło to jej perspektywy na pomieszczenie. Poczuła przypływ gorąca i dziwne uczucie w klatce piersiowej. Widziała ruch "nad sobą" ale adrenalina buzująca w uszach uniemożliwiała rozpoznanie przytłumionych dźwięków.
Zmieniła się cała jej fizjonomia. Widziała to, ale uświadomiła to sobie dopiero później. Kiedy ręce po raz pierwszy trafiły na opór aż się przestraszyła. Granica była dość elastyczna ale jednak ograniczyła jej przestrzeń. Wisiała więc w pionie (?) w dziwnej przestrzeni , do której trafiła nie wiedząc jak. Typowy czwartek.
Nad nią... to znaczy w pomieszczeniu fabryki przerobionej na szpital działo się niewiele mniej. Policjant miał na swoim wyposażeniu niezwykle nietypową broń. Podejrzenia Karla najwyraźniej miały solidne podstawy. Musiała jakoś im pomóc. Pragmatyzm i zdolność do adaptacji przejęły górę nad dziwnością obecnej sytuacji. Może mieć element zaskoczenia, dzięki któremu nie tylko obezwładni ale również rozbroi policjanta. Z bronią w ręku będzie miała już solidna pozycje.

O ile uda się jej wydostać.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 21-04-2019, 13:15   #46
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Czas zdawał się zatrzymać w miejscu na jedną, krótką chwilę. Krótką, a jednak ciągnącą się niemal w nieskończoność przez przeładowanie zdenerwowaniem policjanta z bronią. I ciszą.

- Let the bodies hit the floor! - zaintonował Adam, a wszystko runęło z prędkością zjeżdżającego z wysoka rollercoastera.

- Zamknij się! - odezwał się piskliwie policjant tuż po tym jak Sosna zaczął śpiewać.

- Tam się schowała - wskazał Dominik nim tamten jeszcze skończył mówić. Mężczyzna z bronią najwyraźniej chciał coś powiedzieć, lecz był w stanie tylko spojrzeć na cień, w którym zniknęła Patricia i otworzyć usta.

- Strzelaj, durniu! - wysyczał jego towarzysz skulony do granic możliwości, by nie znaleźć się na linii strzału. Wciąż podtrzymywał dźwignię założoną Karlowi.

- Let the bodies hit the FLOOR!

- Kurwa schowaj tego gnata i pomóż z tym tu...

Wózek inwalidzki trzasnął o podłogę. Cień wystrzelił z podłogi tuż przed funkcjonariuszem i złapał go za rękę. Wrzask przerażenia policjanta. Gwałtowna akrobacja ochroniarza i pięta trafiająca w mięsień kapturowy. Seria panicznych strzałów w nienaturalny cień. Pociski przeszły na wylot tuż przed wykręceniem ręki z bronią.

Nieznajomy z widelcem w dłoni opadł na kolana i zaczął się modlić, lecz nie na długo. Skóra na czaszce pękła. Z ran wysunęły się bycze rogi. Skóra błyskawicznie zaczęła pokrywać się sierścią. Trzasnęły kości, gdy jego plecy nagle poszerzyły się. Z gardła wydostał się zwierzęcy ryk.

Dziewczyna obudzona przez Annę ponownie zaczęła wrzeszczeć z jej otwartych ust wydostawała się para wodna. Jej głos jednak cichł, jakby ktoś miał dość i niewidzialną ręką przekręcał pokrętło głośności. Przerażone oczy poruszały się coraz wolniej aż zatrzymały się.

Leciały wprost na Annę. Przeleciały tuż obok jej twarzy z prawej strony. Z lewej strony... Z prawej i lewej strony. Poczuła gwałtowny spadek energii, od którego zatoczyła się i upadła. Ale stała. Kula drasnęła jej prawy bok. Lewy bok. Nagle zakręciło jej się w głowie. Wsparła się na Dominiku. Na poręczy łóżka. Spróbowała wstać. Bezskutecznie. Zakręciło jej się w głowie. Ścisnęła mocniej Dominika. Poręcz. Czuła chłód posadzki na policzku.

- ... i pomóż z tym tu i ogarnij tych psycholi co wymachują widelcami, czy co tam mają jakby kogoś chcieli zadźgać.

Coraz bardziej zwierzęcy człowiek poderwał się na nogi i skoczył w kierunku wyjścia. Upadł nagle. Pod byczym torsem pojawiła się rosnąca szybko kałuża krwi.

Łóżko dziewczynki razem podłogą wokół zamarzło, zaś sama dziewczynka pokryła się grubą warstwą lodu. Temperatura w pomieszczeniu gwałtownie spadała. Powietrze stało się przeraźliwie suche.

Karl musiał działać szybko. Cierpliwie wyczekał momentu najwyższego poziomu świadomości szpitalnej. Zaskoczony policjant leżał na plecach i próbował wyszarpnąć pistolet z tłumikiem. Ochroniarz czuł, że powoli odpływa w rzeczywistość alternatywną. Musiał się spieszyć nim znajdzie się w drugim miejscu.

- Jebem ti mater! - zaklął kibol chwytając się za głowę obiema rękami. W prawej wciąż ściskał nogę od krzesła.

Adam wyciągnął ręce w próbie podniesienia się. Nawet jedna kula nie przeszyła jego wózka ani, co ważniejsze, jego samego. Żył. Nagle jego prawa ręka trafiła na jakiś chłodny, niezidentyfikowany kształt. Złapał przedmiot i przesunął go przed oczy. Pistolet z tłumikiem.

Pociski przeleciały przez Patricię jak przez powietrze. Z wykręconej dłoni policjanta wypadł pistolet. Panicznie próbował złapać cień kobiety, lecz jego dłoń przeszła na wylot przez jej gardło. Oczy strzelały z przerażenia we wszystkie kierunki. Powietrze wypełnił odór moczu. Rozpaczliwie zamachał ręką we wszystkich kierunkach i... trącił ją w prawy bok. Lewą ręką, kiedy machnął w lewą stronę stojąc na wprost niej. Było to ledwie klepnięcie, lecz wyczuwalne. Najwyraźniej dla obu stron, co zauważyła po zaskoczeniu, jakie nagle odmalowało się na jego twarzy.

- Fok die kak, Ek loop! - wrzasnął i przeskoczył nad leżącymi w przejściu Karlem i policjantem. Dwóch sanitariuszy wyhamowało bieg tuż za rogiem korytarza. Kibol również się zatrzymał.

- Ja pierdolę! - skwitował kibol nim obaj sanitariusze skoczyli w jego kierunku.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 21-04-2019 o 14:18.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 21-04-2019, 19:30   #47
 
KlaneMir's Avatar
 
Reputacja: 1 KlaneMir ma wspaniałą reputacjęKlaneMir ma wspaniałą reputacjęKlaneMir ma wspaniałą reputacjęKlaneMir ma wspaniałą reputacjęKlaneMir ma wspaniałą reputacjęKlaneMir ma wspaniałą reputacjęKlaneMir ma wspaniałą reputacjęKlaneMir ma wspaniałą reputacjęKlaneMir ma wspaniałą reputacjęKlaneMir ma wspaniałą reputacjęKlaneMir ma wspaniałą reputację
Jak często się zdarza by przez wysiłek umysłu, można byłoby przeciążyć organizm do granic jego możliwości… raczej nie często, jeżeli nie jest się aspirującym uczniem w Azjatyckich szkołach. Nowa sposób widzenia obrazów które są zazwyczaj 2D był dość bolesny, w tamtym momencie przydałaby się właśnie jego czapka foliowa. Nie wiedział co robi, nie wiedział czy się uda… jedynie czuł że może coś się stanie. Przydało się oglądanie Anime, i jakiś innych źródeł Fantasy, no i najbardziej pomogła wiara w cuda.

Jednak nie wiedział czy się jego genialny plan się udał, dosłownie go odłączyło od świata, ostatnie co pamięta to miłe odgłosy Parku, i uderzenie w ziemię. Na pewno to nie było normalne, chyba że jego umysł zaczął płatać figle i wszystko sobie wymyślił… Oby z Angii było wszystko w porządku, Niemcy mają we krwi tropienie uciekinierów, no i mordowanie bezbronnych. Może Profesor miał Niemieckich przodków… to by wyjaśniało jego metody testowania rzeczy.

Za dużo wszystkiego się dzieje… stracił całą swoją torbę, kolejny telefon, broń, i jest aktualnie poszukiwany. Fabuła idealna dla jakiegoś Amerykańskiego filmu, tym razem napisy ,,Oparte na prawdziwej Historii” byłyby prawdą. Chętnie by wrócił do swojego spokojnego życia studenta, i życiu w swojej piwnicy. Do tego jego jedyny towarzysz nie może mówić, ile dałby żeby usłyszeć jej głos kolejny raz, i to jeszcze w takim momencie… jak na razie wracają dźwięki otoczenia, przyjemne podmuchy wiatru, i zapachy Parku.

Ciekawe czy Angii martwi się o Mitrasa... Aż w końcu jego rozmyślania o tym co zje jutro przerwały pewne słowa wypowiedziane znajomym głosem “Tylko nie wstawaj i nie zacznij biec. Nie zwracaj na siebie jego uwagi. Leż tam spokojnie, do cholery… “, o tak właśnie… czemu się spodziewał że powie coś miłego. I po zatem plan z jej zdenerwowaniem by coś powiedziała był jednak prawidłowy, więc Mitras musi chyba kolejny raz powiedzieć ,,A nie mówiłem”.

Po zatem Mitrasowi się nigdzie nie śpieszy w jego stanie, więc chyba idealnie spełni polecania przemiłej towarzyski. Oraz jakiego ,,JEGO”, czy tak ich szybko odszukali, czy spał trochę czasu.
 

Ostatnio edytowane przez KlaneMir : 21-04-2019 o 20:58.
KlaneMir jest offline  
Stary 21-04-2019, 22:45   #48
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Mocne rzepy trzymające stopy Adama przyczepione do podnóżka sprawiły, że nie wyleciał z wózka. Wciąż wczepiony w swój pojazd leżał na plecach. Wystarczyło żeby ktoś łaskawie chwycił za rączki dźwignął go do pionu i można było zwiewać.

Sądząc po hałasach jego plan się sprawdził, spróbował złapać się ramy i unieść się do góry żeby rozpiąć rzepy i przystąpić do skomplikowanego procesu samodzielnego wspinania się na wózek, ale po uniesieniu głowy szybko poczuł, że nie da rady,. Kątem oka złowił, że religijny kibol zaczął się naparzać z pomocą dwóch ochroniarzy.

Opuścił się z powrotem na dół i zamiast chwytać się ramy wózka zaczął szukać oparcia na podłodze jego ręka na coś trafiła... Gdy przesunął kształt przed oczy zobaczył PISTOLET

- Psst KOSA, KOSA zmiana planów patrz, co mam... Postaw mnie z powrotem do pionu i spierdalamy. Warto mnie wziąć ze sobą, bo w razie, czego ja będę strzelać a ty sie wyprzesz! NIKT NAS NEI POWSTRZYMA - Szepnął naglącym tonem do Patostremera pokazując mu spluwę. Nie był jakimś jego wielkim fanem, ale Kazik akurat stał blisko, wydawał się w tym momencie najbardziej sprawny oraz podatny na manipulacje. Oczywiście, Adamowi wydawało się, że oferuje wydatną pomoc w ucieczce i warto z jego propozycji skorzystać.

Nie chciał do nikogo strzelać, nie wiedział nawet ile kul zostało w magazynku, ale zaczynało mu to powoli wisieć... Skoro do niego strzelali to nie będzie się cackać i jeżeli ktoś zablokuje mu drogę postara się trafić w kolano....

Nie miał żadnego doświadczenia z pukawkami i porażone ręce, ale miał poczucie, że jeżeli się stąd nie wydostanie to go zabiją lepiej już pójść siedzieć do mamra niż do trumny.



 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 24-04-2019 o 18:20. Powód: wprowadzono zmiant o które prosił MG
Brilchan jest offline  
Stary 22-04-2019, 07:27   #49
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Przejeżdżając jedną z ulic Bielska, dostrzegł budkę telefoniczną. W dzisiejszych czasach był to twór niezwykle rzadko spotykany, ale jakże potrzebny... Zwłaszcza wszelkim bomberom czy porywaczom, którzy chcieli skontaktować się z kimś incognito. Witek co prawda jeszcze nie rozpoczął kariery terrorysty (jakoś się nie złożyło nigdy), ale również zależało mu na anonimowości. Miał złe przeczucia co do całej sprawy dziejącej się wokół dawnej fabryki wódki i nie był pewny kto monitoruje sytuację.

Budki telefoniczne bardzo często były kamerowane - nie inaczej było tym razem. Z tego powodu Bury zaparkował kilka ulic dalej, w wąskim zaułku i przespacerował się do budki. Nie omieszkał przy tym sprytnie poprawiać czapeczkę z daszkiem, tak by zasłaniać twarz - za każdym razem, gdy obiektyw kamery skierowany był na jego przód. Wykręcił numer na policję.
- Dzień dobry, proszę pani, mam taką sprawę... Pewnie jestem trochę przewrażliwiony i robię kłopot, ale po prostu wolę się upewnić. Mam nadzieję, że pani rozumie. Wie pani, patrol policyjny wylegitymował mnie dzisiaj bez podania przyczyny. Martwię się o dane, wie pani jak to jest teraz z tymi wyłudzaczami chwilówek... Może pani potwierdzić, że odznaki o numerach 998098 i 965812 należą do policjantów z Bielska? Przepraszam, że zawracam głowę, ale będę spać spokojnie jak pani to potwierdzi.
 
Bardiel jest offline  
Stary 22-04-2019, 22:20   #50
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Karl domyślał się, że może znowu zaraz odpłynąć. Nie wiedział na ile i kiedy. Na jego korzyść działała broń gliniarza. Gliniarza? Przebierańca. Z racji roboty musiał liznąć co nieco procedur i tym podobnych. A broń z tłumnikiem nie była regulaminowa. I dłuższa, więc trudniej ją było wyciągnąć na leżąco.
Skoczył na leżącego na plecach przebierańca. Padł tak by ciałem przyciskać dłoń wyjmującą broń, prawym ramieniem chciał zablokować jego lewe ramię, a lewa pieść karla miała walić w twarz raz za razem, niczym młot. Może i był praworęczny, ale musiał się na ringu nauczyć wykorzystywać obie ręce. Cios lewą był tylko trochę słabszy niż prawą. Ale bez rękawic i ochraniaczy siła powinna być druzgocząca.
 

Ostatnio edytowane przez Mike : 22-04-2019 o 22:45.
Mike jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172