Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2019, 23:15   #159
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Nastał nowy dzień dla Stefana Nowickiego
Stefan miał dziwne sny. Po ponczu wydało się, że świat stał się innym, lepszym miejscem, gdzie panuje radość i magia. Miał przebłyski poważnych dyskusji geopolitycznych pomiędzy czarnym kotem i Jakubem. Ildefons, Wąglikowski, Dziadek i Mistrz grali w brydża. Tak samo jak Sam, Świętochowski, Korowiew i Edwar grają w brydża i coś mu się stawki nie podobały. Dziadek krzyczał, że jak tylko zechce, to się drugi raz ożeni. I to się ożeni z kobietą o trzydzieści lat młodszą bo w Amestris takie są zwyczaje. Wystarczy spojrzeć na Stachowego teścia. Potem Mistrz zaczął pouczać pozostałych staruszków, że są gówniarzeria i mają się słuchać starszych, czyli jego. Potem było coś o diabelskim młynie, Vilmundzie w rogatym hełmie i slipkach, indianach grasujących w strojach generałów i gigantycznych pandach. Dzikach i szczurach grających na akordeonie dla tańczących tygrysów.
Stachowi śniło się dawne Xing, którego ulicami tańczyły piękne Hurysy, z których jedna wyglądała jak Sao, a potem walczył ze smokiem, a następnie… Widział ogromną zimną górę, na szczycie której rosły ogromne drzewa o białej korze. Gdzie widział szczupłego, wręcz przeraźliwie chudego starca grającego na akordeonie i drugi szczyt na którym wznosił się pałac z błękitnego lodu. Widział dwa smoki, jednego na Wschodzie, a drugiego na Zachodzie, które się starły lecz… Tam już szakal szczerzy kły, już wiecznie głodny niedźwiedź się budził, a starzec tylko się uśmiechał…

Stefan na Diabelskim Młynie
Stefan także się przebudził. Mógł z wysoka oglądać panoramę nowego Xerxes. Tych wszystkich ludzi załatwiających swoje sprawy, niczym te mrówki pełzające po swym domostwie. Przemierzali ulice, nieświadomi zupełnie wielkich wydarzeń rozgrywających się w wielkim świecie… A mógł to wszystko zobaczyć, bo znajdował się na szczycie diabelskiego młynu…
- Stefano! - rozległ się wrzask Leslie.
Nowicki instynktownie starał się jak najbardziej rozpłaszczyć na dachu, tak by ciężar rozłożył się równoległe po powierzchni. Nie żeby miał lęk wysokości. Po prostu te cholerne diabelskie młyny zawsze wyglądały niepokojąco niestabilnie.
Naszły go myśli dość filozoficznej natury- “Skąd przybył? I dokąd ma zmierzać (by zejść bezpiecznie na dół)? I za co tutaj trafił? Albo lepiej- kto ma dostać za to potem w ryj?! [/i]
-”No, ale impreza musiała się w końcu rozkręcić, skoro nawet nie pamiętam jak tutaj trafiłem. Mam nadzieję, że głupszy Elric i Szkapa też są w jakieś głupiej sytuacji po tym“ - uśmiechnął się nawet zadowolony do swoich myśli. - W sumie mogło być gorzej- jestem ubrany. Stryjek mówił, że raz w Amestris koledzy zostawili go pijanego i gołego na ulicy.O nadal jestem do przodu skoro ze wszystkich ludzi na dole jest Leslie

Wciągnął powietrze by wrzasnąć (liczył, że jego ton pozostał przy tym rzeczowy i spokojny):
- HEJ, JAK DŁUGO TUTAJ JESTEM?!
Potem sprawdził, czy nadal ma u pod koszulą, u pasa pasko-saszetkę ze sprzętem. Może została mu lina i te kołki od Greedowców?
- Nie wiem! Obudziłam się i już tu byliśmy - zawołała z wagonika poniżej. Stefan miał przy sobie swój sprzęt.
- Poczekaj, zaraz do ciebie zejdę! - zawołał. Obwiązał się w pasie liną. Do drugiego końca przywiązał jeden z haków przyczepnych - Mia belle, jeśli sięgnie, to złap i przywiąż do czegoś stabilnego! -polecił.
Inne szpikulce zamierzał użycie jak przy wspinaczce na akcji u Twardego. Niby lina powinna asekurować zejście. Ale jeśli mu się ręka omsknie lub prowizoryczny hak z liną nie wytrzymają, to będzie się czym wbić do wagoników żeby nie zlecieć..
Stefan zszedł na dół powoli i ostrożnie. Miał szczęście, że wiatr nie wiał, choć powietrze było dziwnie lepkie jakby przed burzą…
Gdy zszedł, Leslie przytuliła go łami-żebrowo i rzekła wpatrzywszy na wagoniki.
- Może zrobimy sobie wyścig?
- W jakim sensie wyścig? - spytał Stefan, gdy próbował odmierzyć (niestety tylko) “na oko” odległość z gondoli na diabelskim młynie do stabilniejszego gruntu. Lub ściany budynku. Stabilnej ściany. - Przy okazji mia belle, czy masz jakiś skórzany pas przy sobie?
Zlustrował strój dziewczyny.
Leslie miała na sobie Mundur. I to żołnierza armii amestriańskiej, jaki jeszcze niedawno często nosili uczniowie podczas szkolnych uroczystości. Na lewej dłoni miała napisane czymś czerwonym “Najlepsi!” , a na prawej “Leslie”
- No, żeby zobaczyć, kto jest pierwszy na dole. Masz. - Podała mu pasek. Zejście na dół wyglądało na bezpieczne… w miarę.
- Nie jestem pewien czy myślimy o tej samej metodzie… - zawiązał koniec liny na jednym z drążków do spinaczki - Przydałoby się dla bezpieczeństwa jeszcze zagiąć przy linie… W każdym razie jakbyś użyczyła swojej siły i tym rzuciła, to by się wbiło w ziemię. Zaś drugi koniec liny należałoby przywiązać tutaj do wózka… A po pasku by się zjechało po tej linie w dół.
- Nie ma problemu. - Leslie rzekła Leslie i niedługo potem byli gotowi do zejścia na dół.
- No to dajemy. Jest tradycja, że wynalazcy i konstruktorzy muszą najpierw na sobie testować to co zmajstrowali. Jeśli mi się uda zjechać, to i ty dasz radę, Mia Belle.
Stefan powoli i uważnie szedł na dół, a Leslie zanim.
- Chyba nikogo nie ma… - Nagle Leslie sięgnęła za pazuchę Stefanowi i wyciągnęła pluszowego Chibi-Mustanga w wersji z filmów o El Lupo.
- E to pewnie wygrana na strzelnicy… Tylko kto to wygrał?
- Jak zejdziemy, to rzucimy o to monetą? - zaproponował zaczynając schodzić.
- Dobra! - zawołała Leslie i po kilku chwilach razem zeszli na dół.

- I co?! Bez użycia alchemii, pacany! - zawołał Stefan po znalezieniu się na ziemi. Rozejrzał się, a gdy usłyszał chrapanie ruszył w stronę od której dobiegał dźwięk.
- To gdzie by teraz? - zastanowiła się Leslie, gdy tymczasem Stefan usłyszał głośne chrapanie. - I bez wiedzy rządu! - dodała Leslie i poszli w stronę chrapania. Tam na wielkiej maszynie spała Tośka z głową pod spustem automatu do polewy czekoladowej.
- Moja krew, wie co dobre - poklepał siostrę po głowie. - Tosia...
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh

Ostatnio edytowane przez Guren : 21-04-2019 o 23:18.
Guren jest offline