23-04-2019, 21:49
|
#46 |
| Dwóch kompanów krasnoluda zajęło się tym, do czego się nadawali – do sprawdzenia co się stało, odczytania śladów i wyciągnięcia wniosków. A że Gnimnyr się do tego nie nadawał i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, to został z tyłu, pilnując wierzchowców i wyciągając głowę w kierunku poplamionej krwią trawy. Nie żeby liczył, że coś dostrzeże, zwłaszcza że miał jedno oko, ale z ciekawości, co zrobią jego towarzysze. Zbliżył się nawet kilka kroków, ciągnąc wierzchowce za uzdy, żeby być bliżej i ewentualnie służyć radą. Do tego się nadawał. A poza tym, gdyby coś nagle wyskoczyło z lasu, to też mógłby szybciej zareagować i wspomóc szperający wśród kóz duet. |
| |