Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2019, 09:52   #32
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Woda z kranu, powoli zmywała sos i resztki makaronu na talerzach. Akell czuł się zbity z tropu i chyba wyjątkowo… zawstydzony. Aeryn przyglądała mu się, z pewnym uśmieszkiem na ustach. Zastanawiała się czy nie podejść od tyłu i złapać olbrzyma w pasie oraz ucałować jego wielkie łapska. W końcu tylko to umiała- sprzedawać swoje ciało. Tym razem miała jednak wybór, co nieco ją dziwiło. Chciała na chwilę zapomnieć o swojej sytuacji. Obroża ściskała szyję, a dziwne, mroczne pragnienie dotknięcia artefaktu ciągle unosiło się na krawędziach świadomości.

Nagle obyczajową scenę przerwał sygnał komunikatora. Cienki telewizor po chwili sam się włączył. Na ekranie pojawiła się sylwetka Xenii, tym razem jej włosy nie były “mokre” choć jej oczy nadal potrafiły przebić się przez pancerz z czaszki, kiedy mówiła zdecydowanym tonem.

-Mam coś dla Was, kochani skurwiele. Pewien lekarz w swojej klinice używa lekarstw kupowanych od ludzi z Kompanii bez żadnego opodatkowania. Zostawiłabym go w spokoju, w końcu nie chcę, by mój lud zmarł na jakąś zarazę. Mówię to, bo myślę, że Johan Krenick, nasz Wujek myśli podobnie. Udacie się do kupca, spróbujecie zastraszyć a później pasujecie. Zrobicie scenę w której pokażecie jak nienawidzicie przeklętej tyranki Freetown. To może zbliżyć Was do Wujka. Tak więc, zostawicie handlarza w spokoju, ale z wielkim boom. Bez odbioru.

Telewizor się wyłączył, a Rice zauważył, że nie zmył jeszcze jednego talerza. Niemniej w końcu miał poważniejszy cel niż brudne naczynia, co momentalnie pozwoliło mu odżyć. Popatrzył na swoją “niewolnicę” i zaproponował wyjazd na wskazany w dodatkowej wiadomości adres.




Podjechali Jeepem danym im przez Xenie pod wzskazany adres. Był to blok mieszkalny na dole którego mieściły się kwatery usługowe. Mięsny, monopolowy i migający, zepsuty hologram kliniki. Mieszkańców było mało. Tylko jakiś pijak spał na ławce przed blokiem za nic mając szarpiący wiatr pełen pyłu. Na szczęście Aeryn miała dane przez Marisa okulary, a Rice znalazł w jednej szafce drobne gogle lotnicze. Zaparkowali w wolnym miejscu i ruszyli do kliniki. Kiedy przekroczyli próg, sygnał piknął witając ich dość chłodno.

W środku nie było nikogo. Kilka foteli i sofa, obrazki z renesansowymi studiami człowieka. Do nosa uderzył ich szpitalny zapach chemikaliów i środków czystości. Dla Sky było to coś nowego. Rice znał szpitalne otoczenie zdecydowanie za często, o czym przypominało kilka potężnych blizn.

Akell rozejrzał się, miał przy sobie Havoca przerzuconego przez ramię, choć i bez tego wydawał się naprawdę groźny. W końcu z gabinetu wyszła drobna, utyta postać. Mężczyzna dorównywał wzrostem Aeryn, był łysiejący i w średnim wieku. Pod dużym nosem znajdował się duży bujny, zadbany wąs a jego oczy powiększały niemodne okulary o mocnych soczewkach. Bał się, choć wręcz komicznie nie chciał tego pokazywać.

-Taak… w czym mogę Wam służyć? Potrzebujecie opieki medycznej?

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 25-04-2019 o 09:54.
Pinn jest offline