Magia, dzięki bogom, podziałała tak, jak to sobie zaplanował Thazar, a drzwi nie oparły się wzmocnionej sile jaszczura i Edrika.
Ku niekłamanemu żalowi zaklinacza za drzwiami znajdowała się cała horda ożywionych truposzy. Zbyt liczna, jak na gust Thazara, który uznał, że musiałby pracować kilka godzin, by się pozbyć tych, co znajdowali się między nim a obeliskiem, który należało zniszczyć. Prawdopodobnie tym. A i tak nieumarli musieliby stać, nic nie robić i tylko pozwalać się wyrzynać w pień, co było bardzo wątpliwe, bo przecież nie po to je stworzono i umieszczono w tym miejscu.
Może należało przymknąć drzwi i wypuszczać nieumarłych po jednym, ale i tak Thazar miał wrażenie, że wtedy by się przydała cała brygada drwali.
Na szczęście nieumarli trzymali się z dala od Edrika... całkiem jakby bali się jego lub trzymanej przez Edrika kuli.
- Edriku, musimy dojść bliżej tego obelisku - powiedział Thazar, przysuwając się bliżej wojownika.
Miał nadzieję, że truposze nie zaczną rzucać ciężkimi przedmiotami. |