Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2019, 09:03   #164
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 22 - Kocimiętka

wszyscy; resztki katedry




- Kolejny śmieszny ale nie zabawny. - Norton mruknął tonem pogodnym jak to miał w zwyczaju gdy już nasłuchał się wszystkich i wszystkiego a na samym końcu tak skwitował to co powiedział do niego Japończyk. Pokręcił głową i popatrzył gdzieś wzdłuż ulicy która stopniowo rozmywała się w czerwonej mgle. Abi popatrzyła na niego czekając czy powie coś jeszcze ale na to się nie zanosiło więc zwróciła się do Koichi.

- A skąd ja mam wiedzieć takie rzeczy? Tu jest strefa. Głęboka strefa. Tu nie da się zrobić mapy czy zaplanować trasy. Myślałam, że już to załapaliście. - stalkerka popatrzyła teraz najpierw na Koichi a potem na resztę. Minę miała zdziwioną jakby była rozczarowana, że po tym wszystkim słyszy pytania tego typu. - A jak ktoś miałby wiedzieć jak dalej iść to ten facet. Ile razy mam to powtarzać na różne sposoby? - dziewczyna pokręciła głową i zamilkła patrząc gdzieś na spękany, uwalany jakimś pyłem asfalt pod nogami.

- Jeszcze nie załapałaś dlaczego cię pytają o to co już sami załapali? - Nick prychnął mieszaniną irytacji i goryczy sprawdzonych przypuszczeń. Partnerka spojrzała na niego z zaskoczeniem więc jej wyjaśnił.

- No dlaczego? - zapytała zerkając to na niego to na grupkę hibernatusów po drugiej stronie.

- Bo z nas dwojga to ty jesteś tym dobrym stalkerem. Nie mówisz im przykrych rzeczy i jesteś miła i pomocna. Poza tym może się wreszcie okazać, że jak wiesz jak dojść na lotnisko to drugi stalker jest właściwie zbędny. O to im tak naprawdę chodzi. - stalker wyjaśnił cierpliwie i z ironią w głosie i spojrzeniu. Stalkerka sapnęła i pokręciła głową.

- Daj spokój... Wszyscy dajcie spokój. To wszystko już się zaczyna robić jakieś chore! - Abi coraz mocniej kręciła głową nie chcąc zaakceptować takich wniosków. - Nick, chodź na chwilę. A wy tu poczekajcie. - nagle Abi okazała zdecydowanie, złapała Nicka za rękę po czym oboje ruszyli wzdłuż ulicą. Sądząc po gestach i cichnących głosach rozmawiali o czymś zawzięcie. Odeszli z kilkadziesiąt kroków nim się zatrzymali. O dziwo sporo mówił Nick a Abi w większości słuchała. Czasem kiwała głową, czasem nią kręciła, czesto zerkała ku grupce pozostawionej przy wejściu do krypty w jakiej mieli kryjówkę. Wydawało się, że stalker coś tłumaczy albo przekonuje tudzież wylewa swoje żale i pretensje. Abi cierpliwie słuchała przez większość czasu mówiąc raczej niewiele. Sądząc po mowie ciała oboje mówili o czymś istotnym zapewne bezpośrednio zwiazanego z losem niewielkiej grupki. Nick momentami był po prostu wściekły co widać było po gestach pełnych złości jakimi wskazywał w kierunku hibernatusów. Albo jak powtórzył twixowy gest jaki już u niego widzieli. Jego partnerka przez większość tej dyskusji miała minę dość niewyraźną.

Ale w końcu chyba Abi przejęła inicjatywę. Teraz ona próbowała do czegoś przekonać partnera. Szło jej jak po grudzie bo widać było jak on często patrzy gdzieś w dal i co jakiś czas przecząco kręcił głową jakby nie trafiało mu to do przekonania o czym mówiła. W końcu dziewczyna położyła mu rękę na ramieniu i chyba zapytała o coś. Przez chwilę nie widać było żadnej reakcji. W końcu wolno pokręcił głową i sięgnął do kieszeni. Wyjął z niej coś małego i popatrzył na to coś w dłoni z zastanowieniem. Stalkerka czekała z wyciągniętą dłonią nic chyba więcej nie mówiąc ani nie robiąc. W końcu Nick kręcąc z niedowierzaniem głową podał jej to coś. Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło do niego i pocałowała go szybko i krótko. Nick machnął od niechcenia ręką jakby chciał to mieć już za sobą. Stalkerka powiedziała coś jeszcze do niego i zaczęła wracać w stronę hibernatusów. Szła szybkim, zdecydowanym krokiem. Zatrzymała się dopiero kilka kroków przed całą grupką jakby chciała wszystkich objąć spojrzeniem. Minę miała poważną i zdecydowaną.

- Nick mówi, że jesteście dla nas zagrożeniem. Żadna nowość. Naturalnie ma rację. Uważa, że powinniśmy was zostawić. Dla własnego bezpieczeństwa. Ja uważam, że tutaj też ma rację. Widziałam was w akcji i wiem, że jesteście dla nas zagrożeniem. Ale uważam też, że jeszcze mamy ze sobą szansę współpracować. Ale wybijcie sobie z głowy. Jeśli doprowadzicie do sytuacji on albo ktoś inny dla mnie taki wybór to żaden wybór. Dlatego namówiłam go, żeby dać wam jeszcze jedną szansę. Jeśli to schrzanicie to się żegnamy i radźcie sobie sami. Ale mamy kilka warunków. - Abi zaczęła mówić przedstawiając swoje ultimatum. Mówiła jak jakaś inspektor co przybyła rozstrzygnąć spór między innymi komórkami firmy.

- Chyba, już powinniście załapać to, że naszą jedyną mapą i kompasem w strefie jest Nick. Ja nie. Tylko on. Nie wiem jak nisko trzeba mieć rozwinięty instykt przetrwania aby wkurzać jedyny GPS jaki tutaj działa. Jak ktoś uważa, że nieważne co zrobi to i tak będziemy go tolerować to ma silnie rozwinięte tentencje samobójcze. - stalkerka wskazała na stojący kilkadziesiąt kroków za nią kompas który znów zajął się swoimi czarami z wahadełkiem. Prychnęła z niedowierzaniem, że musi uświadamiać takie rzeczy.

- Uważam też, że należy nam się chociaż odrobina szacunku. Za to, że korzystacie z naszych opatrunków, kryjówek, wody i jedzenia. To wszystko co tu jest musieliśmy we dwoje przynieść z zewnątrz. Tu nie ma co liczyć na takie rzeczy. Dlatego jak z wyprawą na Mount Everest, wszystko trzeba zabrać na własnych plecach. Większość z tego przytargał tu tamten facet co tam stoi bo jest silniejszy ode mnie no i ja mam swój własny szpej do dźwigania. Jak słodko się tu chodzi z pełnym plecakiem to chyba już trochę wiecie. Wyżarliście nam prawie wszystko. I dotąd nikt z nas wam słowa za to nie powiedział. Bo nie sądziliśmy, że to konieczne. Nie każemy wam za to płacić, nie chcemy tego z powrotem i traktujemy was jak gości. Bo taka jest stalkerska tradycja. Spróbować wyprowadzić kogo się da ze strefy. Bo pierwsi stalkerzy ruszali właśnie do strefy aby spróbować uratować kogo się da. I ta tradycja została. Nawet jeśli wiadomo, że takiego tłumu jak wasz, nikomu jeszcze nie udało się wyprowadzić nikomu i ani razu z głębokiej strefy. Dlatego mimo wszelkich przeciwności obudziliśmy was wszystkich. - dziewczyna dalej przemawiała poważnym tonem ale dał się w głosie wyczuć cień żalu, goryczy czy rozczarowania. Przerwała na chwilę sprawdzając czy do wszystkich dociera to co do nich mówi.

- Zwłaszcza ty Marian. - dziewczyna zwróciła się do Polaka imiennie. - Na wypadek gdybyś ty albo ktokolwiek z tu obecnych tego nie zauważył to powiem to na głos prostymi słowami. - ciemnowłosej dziewczynie głos się nieco zjeżył ale zdołała wytłumić wybuch pełnoprawnej złości czy krzyk. - Z wszystkich tu obecnych, właśnie ty, zawdzięczasz tamtemu facetowi życie. Tak osobiście. Gdyby nie on już teraz zostałbyś w strefie. - powiedziała dobitnie znów wskazując na widoczną sylwetkę stalkera. Ten zaś wyglądał jakby był pochłonięty swoim wahadełkiem i nie zwracał na nich swojej uwagi. - Mógł cię zostawić w kokonie. Po prostu odwrócić głowę i pójść dalej. Albo spopielić tak jak tego Altruistę. A nawet jak cię przyprowadził do kryjówki i okazało się, że jest was dwóch z czystym sumieniem mógł kazać was rozwalić. Profilaktycznie. Przecież i tak oprócz niego nikt z nas nie miał pomysłu jak was rozpoznać. Ty też nie. A mimo to, chociaż wszyscy wiemy jak się lubicie, starał się nie sprzątnąć kogoś kto mógł się okazać prawdziwym człowiekiem. Mam nadzieję, że dotarło. Więc skoro zawdzięczasz mu życie może wreszcie przestaniesz zachowywać się jak skończony dupek. - głos stalkerki był cierpki i twardy. Może nie pałała taką niechęcią do Mariana jaką okazywał jej partner ale najwyraźniej nie aprobowała takiego zachowania.

- I szczerze mówiąc mam dość waszego konfliktu. Miałam nadzieję, że to jakoś się rozejdzie po kościach. Że dotrze, zwłaszcza do ciebie, jak tu jest i że można tu zostać na wiele sposobów i żaden nie jest fajny ani miły. Ale widzę, że ten konflikt eskaluje. Angażuje kolejne osoby. Zatruwa nas wszystkich. To się musi skończyć. Nie musicie się miłować ze sobą ale chociaż się tolerujcie. Dojdziemy do lotniska, potem do muru a potem nie musimy się już więcej w życiu oglądać. Każde pójdzie w swoją drogę. - ramiona stalkerki rozłożyły się jakby to było takie proste i oczywiste. Podobnie brwi podjechały jej do góry dla podkreślenia mimiką własnych słów.

- Dlatego poprosiłam Nicka, żeby przestał nazywać cię Spluwaczem. Bo chociaż widziałam jak naplułeś mu na te buty to nie widzę sensu robić z tego afery. A ciebie proszę byś przestał wyzywać go od fiutów. Bo to raz, że serio wpienia i nie jest zabawne a dwa to obaj się wyzywacie jak jakieś małolaty. - dziewczyna prychnęła i nawet zdołała się trochę uśmiechnąć z ironią jakby rzeczywiście przyłapała na niecnych swawolach dwóch bardzo, bardzo młodszych braci.

- No i łatwo nie było ale przekonałam go, że skoro mamy zamiar współpracować, chociaż spróbować, to to jest niepotrzebne. - wskazała na nadgarstki Mariana i sięgnęła po coś do kieszeni spodni. W dłoni błysnął jej mały kluczyk. Podeszła do Polaka i rozkuła go chowając kajdanki i kluczyk do kieszeni. Oddała mu też magazynek do broni wcześniej zabrany przez Nicka zanim Marian doszedł do zmysłów po wyciągnięciu z kokona.

- A teraz do wszystkich. - dziewczyna cofnęła się mówiąc nieco głośniej aby znów dać znać, że mówi do ogółu grupy. - Każdy kto pod jakimkolwiek pretekstem zacznie machać bronią na kogoś z grupy wylatuje z grupy. Ani Nick ani ja nie mamy zamiarem przedzierać się przez strefę czekając na nóż czy kulkę w plecy. Mamy inne rzeczy do zmartwienia. Na przykład jak odnaleźć drogę, jak dotrzeć do kryjówki czy gdzie my do cholery teraz jesteśmy albo jak można zostać tu na zawsze od tego co jest przed nami. Ktoś kto nie szanuje tego wysiłku w utrzymanie go przy życiu nie zasługuje by iść z nami. - stalkerka obwieściła co miała do powiedzenia znowu przesuwając się po kawałku po każdej z zebranych twarzy. Na koniec wróciła spojrzeniem do Polaka i Japończyka.

- A jeśli ktoś myśli, że jest cwany i planuje sobie sprzątnąć Nicka na mecie to lepiej niech mnie też sprzątnie do kompletu. Bo ja tego nie odpuszczę. I póki będę oddychać, będę kombinować jak sprzątnąć takiego cwaniaka. U nas, u stalkerów, tacy jak Nick, to żywa legenda. 18 wyprawa do strefy! Wszystkie do głębokiej! Dyszkę zwykle traktuje się jak świetną okazję do emerytury. Więc nie pozwolimy sprzątnąć jednego z nas sobie ot, tak sprzątnąć i by sobie taki cwaniak hasał sobie swobodnie i cieszył się życiem. Mam nadzieję, że przekonają was moje słowa i czyny nie będą konieczne. - Abi zamilkła zastanawiając się czy to wszystko ale chyba było to wszystko bo w końcu wzruszyła ramionami, odwróciła się i ruszyła z powrotem w kierunku partnera. Ten przywitwał ją pytającym spojrzeniem.

- Powiedziałam im jak się sprawy mają. A co u ciebie? - powiedziała w miarę lekkim tonem jakby zabrała grupkę uczniów na pogadankę na pikniku na tym skraju drogi. Stalker przypatrywał się nadchodzącej grupce każdemu po kolei. Wzruszył ramionami i w końcu odwrócił się w kierunku niknącej w czerwonej mgle drogi.



wszyscy; morze ruin



Przez jakiś czas szli ulicą zawaloną gruzem i szło się całkiem dobrze. Dopóki nie natrafili na zawalisko jakiegoś budynku przez które mieli się przedrzeć i zrobiło się ciężej. Bo za tą hałdą gruzu pojawiały się kolejne i kolejne. Wydawało się, że cały sektor miasta został obrócony w perzynę. Trudno było dojrzeć gdzie zaczynała się kupa gruzu po jednym budynku a gdzie kolejna z kolejnego. Nawet jak się przez taką przechodziło. Ulice właściwie znikły i całość przypominała krajobraz księżycowy. Tylko kratery były z guruzu po zburzonych budynkach. Czasem wystawała ponad ten nierówny poziom jakaś latarnia czy ścienny ostaniec. Szło się po tym osuwisku dość trudno. O orientacji nie było mowy. Krajobraz ograniczony na kilkaset metrów zasłoną z czerwonej mgły był tak bezimienny, że właściwie mogło być to dowolne gruzowisko na tej planecie. Kierunek wybierał Norton który z kolei kierował się dziwnymi wskazaniami swojego wahadełka, czasem sprawdzał coś na zegarku czy co on tam miał. Wtedy mieli zwykle chwilę postoju gdy znów sprawdzał którędy powinni iść. W końcu jednak po którymś sprawdzeniu zatrzymał się wyraźnie się nad czymś zastanawiając. Abi kuśtykając po osuwającym się spod każdego kroku gruzie podeszła do niego i posłałapytające spojrzenie.

- Piękna ładna pogoda. Idealna by wyjść na spacer. - mruknął ponuro jak zazwyczaj bawiąc się trzymanym wahadełkiem. Zabrzmiało na tyle ponuro, że Abi zrobiła się czujna.

- To źle? Mówiłeś, że w ładną pogodę możemy przejść większy kawałek. - podeszła do niego z lekkim niepokojem przypominając mu co sam niedawno mówił.

- No. Ale nie tylko my wyjdziemy na ten spacer w taką piękną pogodę. - Nick zerkną do góry, tam gdzie powinno być niebo. A też była tylko czerwona mgła. Tylko sięgała trochę wyższych pięter niż wcześniej.

- A co jeszcze może wyjść? - Abi też spojrzała do góry ale jakoś nie było tam widać nic specjalnego. Ot, kupy gruzów, czasem jakaś ocalała smętna latarnia czi kikuty resztek ścian. Nawet nie było za bardzo wiadomo gdzie właściwie są w tym morzu bezimiennych ruin i wszechwładnej czerwonej mgły.

- No różne rzeczy. W tym hellhoundy. Zwłaszcza, że mamy ze sobą gwizdek na hellhoundy. Teraz będzie gorzej. - Norton wskazał spojrzeniem na Koichi. Abi zawtórowała mu spojrzeniem i znów spojrzała na stalkera.

- Dlaczego gorzej? Do tej pory jakoś nas omijały. Właściwie od metra nie widziałam żadnego. - dziewczyna pokręciła głową domagając się wyjaśnień.

- No. Też mnie to trochę dziwiło. Że żaden go nie zwęszył. Ale teraz tak o tym myślę, w ten piękny strefowy dzień i dochodzę do wniosku, że to przez lewiatany. Przepłoszyły drobnicę. Ale teraz wróciły do swoich zajęć. A my będziemy oddalać się od rzeki. Tak sądzę. No a maszeruje z nami ulubiony kąsek hellhondów w tym sezonie. - stalker nie ukrywał cierpkiego tonu chociaż już nie tak ostentacyjnie jak wcześniej.

- Możemy coś z tym zrobić? - stalkerka przeszła do konkretów. Nick po chwili zastanowienia powoli skinął głową.

- Tak. Zamiast iść przed siebie, na kolejny piknik, możemy pójść na łowy. Trzeba złowić kocimiętkę. Tam chyba jest jedna. - wskazał po kolei dwa odrębne kierunki. Chociaż w każdą stronę ciągnęły sie hałdy nijakich gruzów więc wszystko wydawało się do siebie podobne. - Ale z nimi się nie uda. Dostrzeże ich z daleka. A potrzebuję ciebie by ją obrobić bo trzeba to zrobić na świeżo. - stalker wyjawił remedium na przypadłość jakiej nabawił się Koichi a słysząc to stalkerka wetchnęła.

- Czyli albo nic nie robimy i idziemy z Koichim który jest wabikiem na hellhoundy albo zostawiamy resztę i idziemy po kocimiętkę? - Abi upewniła się, że właściwie zrozumiała jego słowa. Widocznie tak jak trzeba bo w milczeniu skinął głową. Oboje chwilę milczeli. Nick wpatrywał się w dal a Abi przeciwnie, na niewielką grupkę obok.

- Idziemy po kocimiętkę. - zdecydwał w końcu stalker. Odwrócił się ku hibernatusom i popatrzył na nich chłodno. - Znajdźcie sobie kryjówkę. Rozpalcie świece i resztę. Widzieliście jak to robimy więc wiecie co i jak. Jeśli was hellhoundy znajdą zanim wrócimy cóż, róbcie co sobie chcecie. - Norton poinformował grupę o tym co postanowił gdy Abi uklękła i wyjęła z plecaka wiązankę świec i puszkę z proszkiem czyli standardowego zestawu jakiego używali do ochrony swoich kryjówek.

- Powodzenia. - Abi uśmiechnęła się do nich łagodnie gdy znów zakładała na siebie plecak po czym odwróciła się i ruszyła za już odchodzącym partnerem.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline