Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-04-2019, 21:35   #161
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Poranek zdawał się być nieco bardziej spokojny, szczególnie jeśli porównamy do poprzedniego wieczora, jednak kajdanki i zachowanie Nicka jasno przypominały, że nie wszystko jest w porządku.

Marian dokończył w ciszy śniadanie nie robiąc większej afery z samych kajdanek. Oczywiście, jego duma cierpiała, ale pokrzepiał się myślą, że nie cała drużyna była ślepo posłuszna Nickowi. Wydawało się, że jego jedyną przewagą jest wiedza, którą trzymał skrupulatnie dla siebie, nie dzieląc się nawet ze swoją towarzyszką-stalkerką.

Bardzo to było dziwne. Wydawało się, że w tak dziwacznym i niebezpiecznym miejscu każdemu zależałoby na dzieleniu się wiedzą zwiększającą przeżywalność, ale z jakiegoś niezrozumiałego dla Polaka powodu ich przewodnik wolał trzymać wszystko dla siebie.


W temacie bransoletek podniósł ręce do góry w geście pokoju.
- Dajcie spokój, niech Dick ma swoje pięć minut chwały, nawet jeśli to jedyny sposób w jaki potrafi pokazać swoją "wyższość".

Cała sytuacja była bardziej surrealistyczna niż sama strefa. Było to o tyle niesamowite i niezrozumiałe dla Mariana, że to on ryzykował życiem dla zdobycia i przetransportowania ekwipunku i ratowania życia innym, podczas gdy ich przewodnikowi zdawało się nadal ciążyć, że ma kogokolwiek ze sobą zabrać. Po co w ogóle ich wybudzał z takim nastawieniem? Nie miał zamiaru jednak zadawać tych pytań na głos. Przynajmniej jeszcze nie. Póki co drużyna była podzielona przez dylematy moralne i Zapała nie miał zamiaru pogłębiać przepaści, ponieważ oznaczało to ograniczenie ich szans na przetrwanie. Z drugiej strony ciekaw był do jakich sadystycznych aktów zdolni są tak zwani towarzysze na każde skinienie człowieka podającego się za jedyne źródło zbawienia? Nie chciał wiedzieć, ale był pewien, że wkrótce znajdzie na to odpowiedź.


- Sigurn, zapomniałaś o Abi. - usta Polaka wykrzywił na chwilę grymas gdy wskazał drugą "babkę" w drużynie. - Nie bądź taka samolubna, ok? -



Dokończył śniadanie i tak jak pozostali wziął się za pakowanie. Pozbył się zniszczonego ekwipunku zastępując go pełnowartościowym sprzętem znalezionym w kryjówce.

- Joe, pomożesz mi założyć plecak? W tych kajdankach jest to naprawdę skomplikowane - odezwał się do wielkoluda. - Myślę, że najlepiej będzie jak odepniemy paski trzymające pasy i zapniesz je jak przełożę ręce, ok? - Zapała nie miał ochoty zwracać się o pomoc do nikogo, kto mierzył do niego lub groził mu śmiercią. A Joe, bądź co bądź zawdzięcza mu życie.



 
psionik jest offline  
Stary 18-04-2019, 20:48   #162
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Joe odpowiedział Nickowi podobnym spojrzeniem.
Za cholerę mu się to całe nie podobało, i nie zamierzał się z tym kryć.
Czuł się trochę, jakby Nick wziął ich wszystkich jako zakładników, używając swej wiedzy o strefie jako broni przeciw nim.
Zwykły, głupi i chamski szantaż. A Joe nie lubił szantaży.
Z początku szanował Nicka. Może nawet mu trochę imponował tą swoją twardzielowością i zaradnością w strefie.
Lecz od kiedy zlekceważył śmierć Keiry, Joe począł inaczej na niego spoglądać. Mniej przychylnie.
A teraz ta niedorzeczność z Marianem? Nick pokazywał chimery jak baba w te dni.
Dla udowodnienia swej wyższości był gotów narazić życie Mariana. Do czego się jeszcze posunie?
- Ty tak na poważnie Nick? - Joe z niedowierzaniem pokręcił głową.
- Ok, masz nas wszystkich w garści. Powiedzmy to na głos. Wszyscy wiemy, iż jesteś naszą jedyną szansą, by wyjść z tego żywym. Ale to - tu Joe wskazał na kajdanki. - To przesada. - oznajmił chłodno.


Joe pomógł Marianowi założyć plecak, pozostał jednak mało mówny i lekko markotny. W głowie kłębiło mu się wiele nieprzyjemnych myśli.
 
Ehran jest offline  
Stary 25-04-2019, 22:43   #163
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Po przespanej nocy i ciepłym posiłku, Koichi poczuł się znacznie lepiej. Solidnie oberwał, ale nie były to rany, które mogłyby złamać ducha twardego Azjaty. Rankiem zabrał z półek kryjówki cztery konserwy. Nie mógł ich umieścić w taki sposób, aby nie krępowały ruchów, ale wolał się nieco przeciążyć, niż potem głodować. Obejrzał jeszcze swój pozostały ekwipunek, czy coś nie wymaga prowizorycznej naprawy, czy poprawek ad-hoc. Jak to się mówi: ty troszczysz się o sprzęt, sprzęt troszczy się o ciebie. Japończyk uważnie sprawdził wszystkie detale, aby nic mu nie umknęło. Po uzupełnieniu zapasów i przeglądzie, był gotowy do drogi. Czekając na innych sprawdził swoje notatki dotyczące porozumiewania się w szyku, a także wykonał kilka szkiców dziwów, które zauważył w strefie. Dodał również krótkie opisy. Może kiedyś się to przyda.

-Nick - Koichi zwrócił się spokojnie do przewodnika - na tyle boisz się Mariana, że nie możesz znieść myśli, że chodzi wolny? Czy lubisz skuwać facetów kajdankami? Możesz być szczery. Sami tolerancyjni ludzie wokół.

Następnie, równie spokojnym i niemal pozbawionym jakiegokolwiek nacechowania emocjonalnego głosem zwrócił się do Abi: -Daleko jeszcze? Jak powinniśmy rozłożyć siły podczas tego etapu marszu? Czy będą jakieś przeszkody terenowe, o których powinniśmy zawczasu wiedzieć? Jak ktoś się zgubi, to w jakim kierunku powinien podążać, aby spotkać się z resztą?
Odpowiedzi na te pytania pozwoliłyby na pewne zaplanowanie podróży. Łatwiej się idzie, znając cel marszruty. Nick nie myślał perspektywicznie. Nie potrafił wybiec w przyszłość i przewidzieć co może sprawić trudności. Już wielokrotnie pokazwał, że na problemy reaguje dopiero, jak się pojawiają. A wtedy swoje porażki jako przewodnika wyładowuje na innych. Może taki styl bycia. Może wrodzona głupota i przerośnięte ego. Koichi nie miał ochoty wnikać.
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 26-04-2019, 09:03   #164
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 22 - Kocimiętka

wszyscy; resztki katedry




- Kolejny śmieszny ale nie zabawny. - Norton mruknął tonem pogodnym jak to miał w zwyczaju gdy już nasłuchał się wszystkich i wszystkiego a na samym końcu tak skwitował to co powiedział do niego Japończyk. Pokręcił głową i popatrzył gdzieś wzdłuż ulicy która stopniowo rozmywała się w czerwonej mgle. Abi popatrzyła na niego czekając czy powie coś jeszcze ale na to się nie zanosiło więc zwróciła się do Koichi.

- A skąd ja mam wiedzieć takie rzeczy? Tu jest strefa. Głęboka strefa. Tu nie da się zrobić mapy czy zaplanować trasy. Myślałam, że już to załapaliście. - stalkerka popatrzyła teraz najpierw na Koichi a potem na resztę. Minę miała zdziwioną jakby była rozczarowana, że po tym wszystkim słyszy pytania tego typu. - A jak ktoś miałby wiedzieć jak dalej iść to ten facet. Ile razy mam to powtarzać na różne sposoby? - dziewczyna pokręciła głową i zamilkła patrząc gdzieś na spękany, uwalany jakimś pyłem asfalt pod nogami.

- Jeszcze nie załapałaś dlaczego cię pytają o to co już sami załapali? - Nick prychnął mieszaniną irytacji i goryczy sprawdzonych przypuszczeń. Partnerka spojrzała na niego z zaskoczeniem więc jej wyjaśnił.

- No dlaczego? - zapytała zerkając to na niego to na grupkę hibernatusów po drugiej stronie.

- Bo z nas dwojga to ty jesteś tym dobrym stalkerem. Nie mówisz im przykrych rzeczy i jesteś miła i pomocna. Poza tym może się wreszcie okazać, że jak wiesz jak dojść na lotnisko to drugi stalker jest właściwie zbędny. O to im tak naprawdę chodzi. - stalker wyjaśnił cierpliwie i z ironią w głosie i spojrzeniu. Stalkerka sapnęła i pokręciła głową.

- Daj spokój... Wszyscy dajcie spokój. To wszystko już się zaczyna robić jakieś chore! - Abi coraz mocniej kręciła głową nie chcąc zaakceptować takich wniosków. - Nick, chodź na chwilę. A wy tu poczekajcie. - nagle Abi okazała zdecydowanie, złapała Nicka za rękę po czym oboje ruszyli wzdłuż ulicą. Sądząc po gestach i cichnących głosach rozmawiali o czymś zawzięcie. Odeszli z kilkadziesiąt kroków nim się zatrzymali. O dziwo sporo mówił Nick a Abi w większości słuchała. Czasem kiwała głową, czasem nią kręciła, czesto zerkała ku grupce pozostawionej przy wejściu do krypty w jakiej mieli kryjówkę. Wydawało się, że stalker coś tłumaczy albo przekonuje tudzież wylewa swoje żale i pretensje. Abi cierpliwie słuchała przez większość czasu mówiąc raczej niewiele. Sądząc po mowie ciała oboje mówili o czymś istotnym zapewne bezpośrednio zwiazanego z losem niewielkiej grupki. Nick momentami był po prostu wściekły co widać było po gestach pełnych złości jakimi wskazywał w kierunku hibernatusów. Albo jak powtórzył twixowy gest jaki już u niego widzieli. Jego partnerka przez większość tej dyskusji miała minę dość niewyraźną.

Ale w końcu chyba Abi przejęła inicjatywę. Teraz ona próbowała do czegoś przekonać partnera. Szło jej jak po grudzie bo widać było jak on często patrzy gdzieś w dal i co jakiś czas przecząco kręcił głową jakby nie trafiało mu to do przekonania o czym mówiła. W końcu dziewczyna położyła mu rękę na ramieniu i chyba zapytała o coś. Przez chwilę nie widać było żadnej reakcji. W końcu wolno pokręcił głową i sięgnął do kieszeni. Wyjął z niej coś małego i popatrzył na to coś w dłoni z zastanowieniem. Stalkerka czekała z wyciągniętą dłonią nic chyba więcej nie mówiąc ani nie robiąc. W końcu Nick kręcąc z niedowierzaniem głową podał jej to coś. Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło do niego i pocałowała go szybko i krótko. Nick machnął od niechcenia ręką jakby chciał to mieć już za sobą. Stalkerka powiedziała coś jeszcze do niego i zaczęła wracać w stronę hibernatusów. Szła szybkim, zdecydowanym krokiem. Zatrzymała się dopiero kilka kroków przed całą grupką jakby chciała wszystkich objąć spojrzeniem. Minę miała poważną i zdecydowaną.

- Nick mówi, że jesteście dla nas zagrożeniem. Żadna nowość. Naturalnie ma rację. Uważa, że powinniśmy was zostawić. Dla własnego bezpieczeństwa. Ja uważam, że tutaj też ma rację. Widziałam was w akcji i wiem, że jesteście dla nas zagrożeniem. Ale uważam też, że jeszcze mamy ze sobą szansę współpracować. Ale wybijcie sobie z głowy. Jeśli doprowadzicie do sytuacji on albo ktoś inny dla mnie taki wybór to żaden wybór. Dlatego namówiłam go, żeby dać wam jeszcze jedną szansę. Jeśli to schrzanicie to się żegnamy i radźcie sobie sami. Ale mamy kilka warunków. - Abi zaczęła mówić przedstawiając swoje ultimatum. Mówiła jak jakaś inspektor co przybyła rozstrzygnąć spór między innymi komórkami firmy.

- Chyba, już powinniście załapać to, że naszą jedyną mapą i kompasem w strefie jest Nick. Ja nie. Tylko on. Nie wiem jak nisko trzeba mieć rozwinięty instykt przetrwania aby wkurzać jedyny GPS jaki tutaj działa. Jak ktoś uważa, że nieważne co zrobi to i tak będziemy go tolerować to ma silnie rozwinięte tentencje samobójcze. - stalkerka wskazała na stojący kilkadziesiąt kroków za nią kompas który znów zajął się swoimi czarami z wahadełkiem. Prychnęła z niedowierzaniem, że musi uświadamiać takie rzeczy.

- Uważam też, że należy nam się chociaż odrobina szacunku. Za to, że korzystacie z naszych opatrunków, kryjówek, wody i jedzenia. To wszystko co tu jest musieliśmy we dwoje przynieść z zewnątrz. Tu nie ma co liczyć na takie rzeczy. Dlatego jak z wyprawą na Mount Everest, wszystko trzeba zabrać na własnych plecach. Większość z tego przytargał tu tamten facet co tam stoi bo jest silniejszy ode mnie no i ja mam swój własny szpej do dźwigania. Jak słodko się tu chodzi z pełnym plecakiem to chyba już trochę wiecie. Wyżarliście nam prawie wszystko. I dotąd nikt z nas wam słowa za to nie powiedział. Bo nie sądziliśmy, że to konieczne. Nie każemy wam za to płacić, nie chcemy tego z powrotem i traktujemy was jak gości. Bo taka jest stalkerska tradycja. Spróbować wyprowadzić kogo się da ze strefy. Bo pierwsi stalkerzy ruszali właśnie do strefy aby spróbować uratować kogo się da. I ta tradycja została. Nawet jeśli wiadomo, że takiego tłumu jak wasz, nikomu jeszcze nie udało się wyprowadzić nikomu i ani razu z głębokiej strefy. Dlatego mimo wszelkich przeciwności obudziliśmy was wszystkich. - dziewczyna dalej przemawiała poważnym tonem ale dał się w głosie wyczuć cień żalu, goryczy czy rozczarowania. Przerwała na chwilę sprawdzając czy do wszystkich dociera to co do nich mówi.

- Zwłaszcza ty Marian. - dziewczyna zwróciła się do Polaka imiennie. - Na wypadek gdybyś ty albo ktokolwiek z tu obecnych tego nie zauważył to powiem to na głos prostymi słowami. - ciemnowłosej dziewczynie głos się nieco zjeżył ale zdołała wytłumić wybuch pełnoprawnej złości czy krzyk. - Z wszystkich tu obecnych, właśnie ty, zawdzięczasz tamtemu facetowi życie. Tak osobiście. Gdyby nie on już teraz zostałbyś w strefie. - powiedziała dobitnie znów wskazując na widoczną sylwetkę stalkera. Ten zaś wyglądał jakby był pochłonięty swoim wahadełkiem i nie zwracał na nich swojej uwagi. - Mógł cię zostawić w kokonie. Po prostu odwrócić głowę i pójść dalej. Albo spopielić tak jak tego Altruistę. A nawet jak cię przyprowadził do kryjówki i okazało się, że jest was dwóch z czystym sumieniem mógł kazać was rozwalić. Profilaktycznie. Przecież i tak oprócz niego nikt z nas nie miał pomysłu jak was rozpoznać. Ty też nie. A mimo to, chociaż wszyscy wiemy jak się lubicie, starał się nie sprzątnąć kogoś kto mógł się okazać prawdziwym człowiekiem. Mam nadzieję, że dotarło. Więc skoro zawdzięczasz mu życie może wreszcie przestaniesz zachowywać się jak skończony dupek. - głos stalkerki był cierpki i twardy. Może nie pałała taką niechęcią do Mariana jaką okazywał jej partner ale najwyraźniej nie aprobowała takiego zachowania.

- I szczerze mówiąc mam dość waszego konfliktu. Miałam nadzieję, że to jakoś się rozejdzie po kościach. Że dotrze, zwłaszcza do ciebie, jak tu jest i że można tu zostać na wiele sposobów i żaden nie jest fajny ani miły. Ale widzę, że ten konflikt eskaluje. Angażuje kolejne osoby. Zatruwa nas wszystkich. To się musi skończyć. Nie musicie się miłować ze sobą ale chociaż się tolerujcie. Dojdziemy do lotniska, potem do muru a potem nie musimy się już więcej w życiu oglądać. Każde pójdzie w swoją drogę. - ramiona stalkerki rozłożyły się jakby to było takie proste i oczywiste. Podobnie brwi podjechały jej do góry dla podkreślenia mimiką własnych słów.

- Dlatego poprosiłam Nicka, żeby przestał nazywać cię Spluwaczem. Bo chociaż widziałam jak naplułeś mu na te buty to nie widzę sensu robić z tego afery. A ciebie proszę byś przestał wyzywać go od fiutów. Bo to raz, że serio wpienia i nie jest zabawne a dwa to obaj się wyzywacie jak jakieś małolaty. - dziewczyna prychnęła i nawet zdołała się trochę uśmiechnąć z ironią jakby rzeczywiście przyłapała na niecnych swawolach dwóch bardzo, bardzo młodszych braci.

- No i łatwo nie było ale przekonałam go, że skoro mamy zamiar współpracować, chociaż spróbować, to to jest niepotrzebne. - wskazała na nadgarstki Mariana i sięgnęła po coś do kieszeni spodni. W dłoni błysnął jej mały kluczyk. Podeszła do Polaka i rozkuła go chowając kajdanki i kluczyk do kieszeni. Oddała mu też magazynek do broni wcześniej zabrany przez Nicka zanim Marian doszedł do zmysłów po wyciągnięciu z kokona.

- A teraz do wszystkich. - dziewczyna cofnęła się mówiąc nieco głośniej aby znów dać znać, że mówi do ogółu grupy. - Każdy kto pod jakimkolwiek pretekstem zacznie machać bronią na kogoś z grupy wylatuje z grupy. Ani Nick ani ja nie mamy zamiarem przedzierać się przez strefę czekając na nóż czy kulkę w plecy. Mamy inne rzeczy do zmartwienia. Na przykład jak odnaleźć drogę, jak dotrzeć do kryjówki czy gdzie my do cholery teraz jesteśmy albo jak można zostać tu na zawsze od tego co jest przed nami. Ktoś kto nie szanuje tego wysiłku w utrzymanie go przy życiu nie zasługuje by iść z nami. - stalkerka obwieściła co miała do powiedzenia znowu przesuwając się po kawałku po każdej z zebranych twarzy. Na koniec wróciła spojrzeniem do Polaka i Japończyka.

- A jeśli ktoś myśli, że jest cwany i planuje sobie sprzątnąć Nicka na mecie to lepiej niech mnie też sprzątnie do kompletu. Bo ja tego nie odpuszczę. I póki będę oddychać, będę kombinować jak sprzątnąć takiego cwaniaka. U nas, u stalkerów, tacy jak Nick, to żywa legenda. 18 wyprawa do strefy! Wszystkie do głębokiej! Dyszkę zwykle traktuje się jak świetną okazję do emerytury. Więc nie pozwolimy sprzątnąć jednego z nas sobie ot, tak sprzątnąć i by sobie taki cwaniak hasał sobie swobodnie i cieszył się życiem. Mam nadzieję, że przekonają was moje słowa i czyny nie będą konieczne. - Abi zamilkła zastanawiając się czy to wszystko ale chyba było to wszystko bo w końcu wzruszyła ramionami, odwróciła się i ruszyła z powrotem w kierunku partnera. Ten przywitwał ją pytającym spojrzeniem.

- Powiedziałam im jak się sprawy mają. A co u ciebie? - powiedziała w miarę lekkim tonem jakby zabrała grupkę uczniów na pogadankę na pikniku na tym skraju drogi. Stalker przypatrywał się nadchodzącej grupce każdemu po kolei. Wzruszył ramionami i w końcu odwrócił się w kierunku niknącej w czerwonej mgle drogi.



wszyscy; morze ruin



Przez jakiś czas szli ulicą zawaloną gruzem i szło się całkiem dobrze. Dopóki nie natrafili na zawalisko jakiegoś budynku przez które mieli się przedrzeć i zrobiło się ciężej. Bo za tą hałdą gruzu pojawiały się kolejne i kolejne. Wydawało się, że cały sektor miasta został obrócony w perzynę. Trudno było dojrzeć gdzie zaczynała się kupa gruzu po jednym budynku a gdzie kolejna z kolejnego. Nawet jak się przez taką przechodziło. Ulice właściwie znikły i całość przypominała krajobraz księżycowy. Tylko kratery były z guruzu po zburzonych budynkach. Czasem wystawała ponad ten nierówny poziom jakaś latarnia czy ścienny ostaniec. Szło się po tym osuwisku dość trudno. O orientacji nie było mowy. Krajobraz ograniczony na kilkaset metrów zasłoną z czerwonej mgły był tak bezimienny, że właściwie mogło być to dowolne gruzowisko na tej planecie. Kierunek wybierał Norton który z kolei kierował się dziwnymi wskazaniami swojego wahadełka, czasem sprawdzał coś na zegarku czy co on tam miał. Wtedy mieli zwykle chwilę postoju gdy znów sprawdzał którędy powinni iść. W końcu jednak po którymś sprawdzeniu zatrzymał się wyraźnie się nad czymś zastanawiając. Abi kuśtykając po osuwającym się spod każdego kroku gruzie podeszła do niego i posłałapytające spojrzenie.

- Piękna ładna pogoda. Idealna by wyjść na spacer. - mruknął ponuro jak zazwyczaj bawiąc się trzymanym wahadełkiem. Zabrzmiało na tyle ponuro, że Abi zrobiła się czujna.

- To źle? Mówiłeś, że w ładną pogodę możemy przejść większy kawałek. - podeszła do niego z lekkim niepokojem przypominając mu co sam niedawno mówił.

- No. Ale nie tylko my wyjdziemy na ten spacer w taką piękną pogodę. - Nick zerkną do góry, tam gdzie powinno być niebo. A też była tylko czerwona mgła. Tylko sięgała trochę wyższych pięter niż wcześniej.

- A co jeszcze może wyjść? - Abi też spojrzała do góry ale jakoś nie było tam widać nic specjalnego. Ot, kupy gruzów, czasem jakaś ocalała smętna latarnia czi kikuty resztek ścian. Nawet nie było za bardzo wiadomo gdzie właściwie są w tym morzu bezimiennych ruin i wszechwładnej czerwonej mgły.

- No różne rzeczy. W tym hellhoundy. Zwłaszcza, że mamy ze sobą gwizdek na hellhoundy. Teraz będzie gorzej. - Norton wskazał spojrzeniem na Koichi. Abi zawtórowała mu spojrzeniem i znów spojrzała na stalkera.

- Dlaczego gorzej? Do tej pory jakoś nas omijały. Właściwie od metra nie widziałam żadnego. - dziewczyna pokręciła głową domagając się wyjaśnień.

- No. Też mnie to trochę dziwiło. Że żaden go nie zwęszył. Ale teraz tak o tym myślę, w ten piękny strefowy dzień i dochodzę do wniosku, że to przez lewiatany. Przepłoszyły drobnicę. Ale teraz wróciły do swoich zajęć. A my będziemy oddalać się od rzeki. Tak sądzę. No a maszeruje z nami ulubiony kąsek hellhondów w tym sezonie. - stalker nie ukrywał cierpkiego tonu chociaż już nie tak ostentacyjnie jak wcześniej.

- Możemy coś z tym zrobić? - stalkerka przeszła do konkretów. Nick po chwili zastanowienia powoli skinął głową.

- Tak. Zamiast iść przed siebie, na kolejny piknik, możemy pójść na łowy. Trzeba złowić kocimiętkę. Tam chyba jest jedna. - wskazał po kolei dwa odrębne kierunki. Chociaż w każdą stronę ciągnęły sie hałdy nijakich gruzów więc wszystko wydawało się do siebie podobne. - Ale z nimi się nie uda. Dostrzeże ich z daleka. A potrzebuję ciebie by ją obrobić bo trzeba to zrobić na świeżo. - stalker wyjawił remedium na przypadłość jakiej nabawił się Koichi a słysząc to stalkerka wetchnęła.

- Czyli albo nic nie robimy i idziemy z Koichim który jest wabikiem na hellhoundy albo zostawiamy resztę i idziemy po kocimiętkę? - Abi upewniła się, że właściwie zrozumiała jego słowa. Widocznie tak jak trzeba bo w milczeniu skinął głową. Oboje chwilę milczeli. Nick wpatrywał się w dal a Abi przeciwnie, na niewielką grupkę obok.

- Idziemy po kocimiętkę. - zdecydwał w końcu stalker. Odwrócił się ku hibernatusom i popatrzył na nich chłodno. - Znajdźcie sobie kryjówkę. Rozpalcie świece i resztę. Widzieliście jak to robimy więc wiecie co i jak. Jeśli was hellhoundy znajdą zanim wrócimy cóż, róbcie co sobie chcecie. - Norton poinformował grupę o tym co postanowił gdy Abi uklękła i wyjęła z plecaka wiązankę świec i puszkę z proszkiem czyli standardowego zestawu jakiego używali do ochrony swoich kryjówek.

- Powodzenia. - Abi uśmiechnęła się do nich łagodnie gdy znów zakładała na siebie plecak po czym odwróciła się i ruszyła za już odchodzącym partnerem.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 26-04-2019, 18:40   #165
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Na słowa stalkerów, Sigrun wzruszyła ramionami.

- No dobra, dobra, dość płaczu i pierdolenia o tym, jak bardzo wszyscy siebie szanujemy i lubimy – rzekła. - Ja na ten przykład zawsze jestem do współpracy, o tak. Zawsze się koleguję i zawsze gaszę pożary emocjonalne tej wycieczki.

Tutaj uklękła i rozłożyła ręce.

- Oczywiście, interesujące jest to, że stalkerzy przychodzą po ludzi niby z powodu jakiejś tam tradycji, skoro ponoć jest populacja na zewnątrz. Gdyby to ode mnie zależało, olałabym wszystkich brudasów, którzy gniją w tych zamrażarkach i zostawiła bym samych sobie. Ja doceniam to, no, naprawdę. O, proszę. To moje zapewnienie dobrej woli.

Wyciągnęła kolejnego papierosa z paczki i wskazała nim Nicka i Abi.

- Wydaje mi się, że przesadzacie. Mariany i Kapitany przesadzają. Ale to dlatego, że chadzają cały czas po gównianych ruinach i to jest to, co powoduje, że ich życie emocjonalne jest bardziej skomplikowane niż, kurwa, włosy łonowe zakonnicy po dwudziestu latach służby.

Odpaliła i zaciągnęła się.

- Więc jak by się kto mnie pytał, to ja zawsze byłam za zgodą i współpracą w drużynie. A że chłopcy tutaj se szumią, to przypisywałabym frustracji seksualnej spowodowanej siedzeniem w zamrażalniku przez chuj wie ile. Relacje w naszej grupie to temat, z którego ucieszyłby się Freud i z którego każdy psycholog upierdoliłby doktorat i więcej. Damy radę, Abi. Jeśli o mnie chodzi, to ja bym rozwiązała problem alkoholem. Jak chłopcy by się napili, to daliby sobie parę razy po ryju i byłby spokój. O.

Powstała i parsknęła na swoje własne żarty.

- A teraz, skoro już pobrataliśmy się, możemy wreszcie ucałować się i zostawić wszelkie waśnie za sobą. I, ten teges. Możemy iść, kurwa, dalej, bo ta cała kmina z Marianami i Nickami nudna się zrobiła. Okej?

Uczucie absurdu nie do końca ją opuszczało, pomimo tego, że sytuacja powoli nabierała pozorów normalności. Abi zapewne miała rację, że nie wszyscy wyjdą z tego żywi, a jeśli tak było, Sigrun nie zamierzała brać wszystkiego do końca poważnie. W oczywisty sposób Nick był kluczem do wyjścia z niej, póki co. Wolała, żeby grupa była zgodna ze sobą, a spięcia Nicka i Mariana były chwilowe. Marian, jeśli chciał żyć, a przeżyciem było pozostanie w grupie, musiał pracować z resztą. Ostatecznie, nie było to znowuż takie trudne. Wystarczyło za dużo nie gadać i wykonywać polecenia.

Co do nie gadania zbyt dużo, Sigrun nie była pewna samej siebie.

Po marszu, Sigrun zdecydowała dać sobie spokój z bombastycznymi komentarzami, poza zwyczajnymi pytaniami o rzeczy, które zamierzają zrobić stalkerzy ("Kocimiętka? Jaka, kurwa, kocimiętka!?") i skoncentrowała się na zadaniu. Jej siłą była technologia, która praktycznie nie istniała w tym świecie i tym gorzej dla Sigrun.

- Dobra, prawdopodobnie powinni się wypowiedzieć Koichi i Greer, szukamy jakiejś dziury, gdzie możemy zaszyć się czym prędzej. Ja tacham co znajdziemy i ubezpieczam z kuszy, ludzie, co znają się na survivalu wybierają lożę. Wydaje mi się, że to zajebiście proste. Wchodzimy i rozkładamy to całe ich voodoo. I siedzimy, bo mamy dość żarcia i wody, żeby siedzieć.

Wkrótce mieli się przekonać, czy gadki o przyjaźni i współpracy coś znaczą. Sigrun chciała mieć nadzieję, że tak właśnie będzie, bowiem alternatywa była niebezpieczna dla ich wszystkich.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline  
Stary 26-04-2019, 22:14   #166
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Upiorny krajobraz dołożył monotonię do pieszej wędrówki. Wilgraines już wcześniej przedzierał się przez gruzowisko z kopią Mariana, więc poniekąd było mu łatwiej. Tylko w teorii. W praktyce miał szczerze dość osuwisk z kamieni i kilkukrotnie dał temu wyraz w siarczystych przekleństwach.

- To rodzaj rośliny... - wyjaśnił spokojnie, zwracając się do Sig, słysząc jej wcześniejszy komentarz. Wreszcie miał okazję wykazać się wiedzą z uniwersytetu. - Takie "zioło" dla kotów. - mrugnął porozumiewawczo. - Stymuluje je i mocno oddziałuje na zachowanie, przynajmniej w dawnym świecie, ale przypuszczam, że podziała również na Koichiego albo odwróci uwagę stworów strefy od naszego kolegi. Zresztą szkoda tracić czas na przypuszczenia i dywagacje. Załóżmy obóz do czasu nim wrócą stalkerzy zgodnie z wytycznymi i wiedzą. Szkoda byłoby w głupi sposób ściągnąć na siebie kłopoty.

- I faktycznie golnijcie sobie po kielichu na otrzeźwienie. Nicky jaki jest, każdy widzi. Ale ciągnie nas do muru, a o to w tym wszystkim chodzi przecież... - powiódł wzrokiem po krewkich towarzyszach.

Po chwili Mervin zajął się przygotowaniami do rozbicia obozowiska. Chciał być przydatny i starał się budować lepszą atmosferę wśród hibernatusów razem z Sigrun. Wspólny wysiłek mógł zjednoczyć grupę w swoistej misji. Misji, której celem było przeżycie, a nie śmierć z powodu niesnasek i głupiej dumy...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 26-04-2019 o 22:20.
Deszatie jest offline  
Stary 27-04-2019, 00:23   #167
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Marian wysłuchał monologu Abi grzecznie nie wtrącając się. Nie pisnął słowem, że nie opluł Nicka, nie skomentował faktu, że zużywa ich zapasy podczas gdy ryzykując życiem przytachał cały plecak fantów jaki następnie zostawił w kryjówkach stalkerów. Nawet nie przypomniał tego, że uratował życie Xsero dwa razy i Keiry raz gdy ich wspaniały przewodnik zostawił ich na pewną śmierć. Po prostu nie było sensu dyskutować z kimś, kto nie tyle że nie chce słuchać. Zapała był prawie że pewien, że kompas moralny dziewczyny dział tak samo sprawnie jak normalny kompas w Strefie i stalkerka.
Wzruszył więc jedynie ramionami spinając słowa dziewczyny filozoficznym stwierdzeniem:
- Ludzie zawsze są zaskoczeni gdy traktuje się ich z wzajemnością, Abi. -
Spojrzał na drugiego stalkera dodając
- Masz jednak racje w tym, że ta sprzeczka zaszła zdecydowanie za daleko i trzeba ją zakończyć jednak... - przerwał łapiąc się, żeby nie powiedzieć więcej. Machnął ręką jakby chciał zbyć temat.

~ ...jednak nie spodziewaj się, że dostaniesz szacunek w zamian za traktowanie innych jak śmieci. ~ dokończył w myślach.
Westchnął wzruszając ramionami. Miał tego nie mówić, i tak powiedział już za dużo, ale nie mógł się powstrzymać. Mógł tylko starać się żeby nie zabrzmiało to jak oskarżenie, którym de facto było.
- Jedno jednakże muszę powiedzieć: nie wiem jak nisko musieliśmy upaść jako ludzkość, skoro uważasz że będziemy zabijać się za to jak ktoś się zachowuje. Myślę, że mogę mówić to za nas wszystkich, że tam skąd pochodzimy nikomu by nawet to do głowy nie przyszło. - wzrok Polaka był pozbawiony zwykłego zawadiackiego uśmieszku jaki miał dla Abi. Był mieszanką smutku i zimnej obojętności. Coś z tym światem było zdecydowanie spierdolone i wykraczało zdecydowanie poza Strefę.

- Także wracając do sedna, spróbujmy miękki reset. - zakończył rozcierając nadgarstki. Dopiero teraz poczuł jak bolesna dla rąk była noc w kajdankach. Poprawił plecak i bez dalszego słowa ruszył za stalkerami.


Droga była paskudna. Gdzie nie sięgnąć wzrokiem widać było zniszczenia lub tę cholerną czerwoną mgłę. Nawet Marian jako hardcorowy survivalowiec z poprzedniej ery miał trudności z orientacją w terenie.Ciągi komunikacyjne w postaci ulic i chodników praktycznie przestały istnieć, co skutkowało koniecznością ciągłego lawirowania pomiędzy pagórkami gruzu i lejami po bombach.

W obu przypadkach pełnymi wystających na nieuważnych wędrowców żeliwnych prętów i zdradzieckich popękanych, roztopionych i przede wszystkim dość luźno ułożonych cegieł, szkła i fragmentów żelbetonowych konstrukcji. Czasem można było rozpoznać zwiędłe fragmenty latarni przypominające spalone zapałki z czarną i wykręconą nienaturalnie główką, jednak zwykle nie było widać nawet tego.

Marian starał się pomagać pozostałym hibernusom, nienawykłym do takiego rodzaju wędrówek. Wskazywał luźne lub niebezpieczne fragmenty gruzowiska tym idącym za nim i pomagał schodzić ze zbyt stromych zboczy.



[media]https://bis.gazeta.pl/im/2f/c7/15/z22838063V.jpg[/media]



To co się uchowało to fragmenty budynków wystające gdzieniegdzie fronty budynków, jednak większość z nich wyglądała jakby miała zamiar dołączyć do swoich przedwojennych kumpli w morzu gruzu pod byle bryzą.

~ Całe szczęście, że nic nie wieje ~ pomyślał przechodząc pod jedną z takich ścian.
Zapała starał się mimowolnie zapamiętać układ tych charakterystycznych punktów na wypadek gdyby faktycznie zostali zdani tylko i wyłącznie na siebie, choć wedle słów stalkerów było to stratą czasu, Strefa zmieniała geografię i coś, co Einstein nazywał chyba czasoprzestrzenią w taki sposób, że pewnie i tak nic by mu to nie dało.


Idąc tak krok za krokiem zatopiony we własnych myślach Marian przypomniał sobie o metrze. Tam na dole, będąc w tunelach udało mu się razem z wielkim Joe przejść w obie strony bez żadnych "zakłóceń" przestrzeni. Trzymali się wyznaczonej ścieżki wierząc, że trafią do celu i trafili. Być może tu jest podobnie? Być może ta cała Strefa rządziła się prawami narzuconymi przez wolę? Okultyzm zna takie przypadki.



Wreszcie zatrzymali się. Para stalkerów dyskutowała o kolejnych krokach, a reszta czekała kilka kroków dalej. Wyciągnął swoją ostatnią paczkę fajek z kieszonki na ramieniu. Tyle razy już rzucał, a mimo wszystko zawsze wracał do nich z pewnym utęsknieniem.

Poczęstował się jednym oddając resztę Sigrun, która wydawała się potrzebować nikotyny zdecydowanie bardziej od niego.

- Widziałem całkiem niezłe miejsce parędziesiąt metrów za nami. - odpowiedział w temacie miejscówki do ukrycia się. - Budynki nie ucierpiały aż tak bardzo, kilka miało całkiem nieźle utrzymane pierwsze piętro, powinny się nadać. Dodatkowo na górze można mieć całkiem niezły punkt obserwacyjny, choć jest się odsłoniętym na Strefę. - zaciągnął się papierosem czując jak dym nieprzyjemnie gryzie gardło. Ostatniego fajka zapalił chyba przy "lodówce", albo w pierwszej bazie. Kiedy to było?
- Przejdę się sprawdzić - dodał po chwili obserwując znikających w oddali stalkerów.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 29-04-2019 o 17:47. Powód: Post pod postem
psionik jest offline  
Stary 29-04-2019, 19:25   #168
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Słowne utarczki, głupie pytania, jeszcze głupsze zachowania.
Szczególnie to ostatnie było (dla Davida) niezrozumiałe. Oczywiście zachowanie Nicka było bardziej niż wkurzające, ale niektórzy nie potrafili zauważyć, że ten facet nie dość, że uratował im wszystkim życie, to jeszcze targał ze sobą cały bagaż kłopotów, równocześnie dzieląc się z uratowanym własnymi zapasami. A David wierzył w to, co mówiła Abi - że każda puszka, każda paczka, każdy kawałek materiału zostały z trudem zdobyte. Czyż nie prościej byłoby zabrać Abi i oddalić się chyłkiem, kłopoty zostawiając daleko za plecami?
Logiczne i proste, a trudno by sądzić, by wyrzuty sumienia dręczyły Nicka przez długie lata. W końcu wybrałby mniejsze zło.
Niektórzy zachowywali się tak, jakby łaskę robili Nickowi, że z nim idą. I jakby znali Strefę lepiej niż stalker, który odwiedził ją po raz osiemnasty. I zamiast położyć uszy po sobie i pilnie słuchać, woleli pokazywać całemu światu, co to nie oni.
On sam, gdyby zaszła konieczność, wybrałby towarzystwo zarozumiałego Nicka, niż jakiegoś zarozumiałego dupka, który miał o sobie mniemanie dużo większe, niż powinien mieć.

Jednak dzielenie się z innymi tymi przemyśleniami nie miało żadnego sensu. W każdym razie wypowiedzenie tych myśli z pewnością nie sprzyjałoby rozwojowi zgody i nie byłoby laniem oliwy na burzliwe wody sporów w ich małej grupce.
Jeśli zaś Marian wierzył w to, że ludzie nie zabijają za zachowania, to był głupszy, niż to przewidywała średnia.
Z drugiej strony miał rację, proponując zapomnieć o niektórych rzeczach, zaczynając, można by rzec, od nowa.

* * *

- Lepiej by było znaleźć jakąś zaciszną piwnicę - powiedział David, gdy poruszono kwestię tego, gdzie należy się zatrzymać czekając na powrót stalkerów. - Fakt, że z góry widać więcej, ale to działa w obie strony. Można by wziąć wzór ze stalkerów.
- Jeśli chodzi o zwiad
- dodał - proponowałbym dwie osoby. Może i nie powinniśmy się rozdzielać, ale takim tłumem na zwiad się nie chodzi.
 
Kerm jest offline  
Stary 08-05-2019, 19:53   #169
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację

-I ja pójdę - powiedział Koichi, zdejmując z siebie nieporęczny pakunek z 8 konserwami, zapasową pelerynę i pojemnik z wodą. -Tylko to będę musiał komuś zostawić, bo za bardzo hałasuje - dodał. -Poszukajmy jakiegoś miejsca z dwoma wyjściami.
Marian skinął głową twierdząco rozglądając się po pozostałych.
- Weźcie niezbędne minimum i idźcie, a my poczekamy - zaproponował David.
- Oni pójdą, a my będziemy stać i nic nie robić? - Sigrun uniosła brwi.
- My będziemy się bacznie rozglądać dokoła - odparł David.
Zwiadowcy ruszyli ulicą, w poszukiwaniu kryjówki. Koichi szukał jakiweoś budynku z dobrze utrzymanymi schodami przeciwpożarowymi. W ten sposób mogliby zapewnić sobie dodatkową drogę ucieczki, po której nie wejdą na przykład czworonożne stwory.
-Znajdźmy jakieś pomieszczenie z dwoma wejściami/wyjściami. Nie wiemy co potencjalnie może nas zaatakować, więc dobrze mieć możliwość skorzystania z planu B. I zwiewania, gdy sytuacja stanie się krytyczna.
- Będzie ciężko. - odpowiedział Marian wskazując na resztki zachowanych ścian nieopodal. - Tam widziałem zachowany parter, więc jeśli coś, to tam są nawiększe szanse. - powiedział ruszając ostrożnie. Wspiął się po gruzie ostrożnie omijając wystające z niego żelazne pręty.

Podszedł do ściany oceniając jej wytrzymałość. - Nie wygląda to zbyt bezpiecznie. Te są co prawda grube i widać w lepszym stanie… - Budynek musiał być dość niski, bowiem oprócz zachowanego parteru miał relatywnie mało gruzu na “dachu”.

Wszedł do czegoś, co mogło być klatką zniszczonego budynku. W środku powitał go smutny obraz wąskiego brytyjskiego korytarza idącego w głąb. Z prawej strony były zawalone schody na piętro. Ściany nosiły jeszcze resztki boazerii i tapety, ale nie sposób było stwierdzić co przedstawiała. Wszędzie pełno było gruzu i wystających ze ścian kabli. Zapała zrobił kilka kroków macając ściany. Czuł się jakby ponownie zagłębiał się w niedostępne zwykłym ludziom bukry zamkniętej części kompleksu Wilczego Szańca. Nie miał tylko ze sobą działającej latarki.

Minął całkowicie zawaloną łazienkę po prawej. Korytarz prowadził prosto jednak po kolejnym metrze kończył się zawalonym przejściem. Polak odwrócił się do stojącego w drzwiach japończyka kiwając przecząco głową.

Wyszli i spróbowali szczęścia z kolejnymi drzwiami. Tym razem prowadziły w dół do garażu, jednak niemal kompletnie zawalonego. Być może jedna osoba znalazłaby dla siebie miejsce w uchowanym fragmencie, który nie mógł mieć więcej niż 1.5 metra kwadratowego.
Dopiero w czwartej klatce znaleźli coś obiecującego. Podobnie jak w poprzednich, wchodziło się do drobnego przedsionka gdzie po prawej były zawalone schody i wąski korytarz na wprost prowadzący w głąb. Podobnie jak wcześniej za schodami znalazła się zniszczona i zawalona łazienka, a korytarz kończył się zawalonym wejściem do kuchni. Tutaj jednak była zasadnicza różnica. Po lewej stronie znajdowała się niewidoczna na pierwszy rzut oka wnęka po wejściu do salonu. Marian kiwnął Takesumiemu i przecisnął się powoli i ostrożnie sprawdzając ściany.

Salon mógł mieć około 25-30 metrów kwadratowych w czasach swojej świetności. W chwili obecnej wszędzie walały się cegły, betonowy gruz i rozwalone meble. Marian mógł to zobaczyć, ponieważ na przeciwległym końcu, gdzie powinno być wyjście do “ogrodu” znajdowało się… wyjście do ogrodu. O ogrodzie nie było mowy, jednak w dochodzących czerwonawych promieniach światła Zapała widział unoszące się drobinki kurzu. Podszedł bliżej. Przejście wysokie na dwa metry było z drugiej strony przysłonięte blachą, która mogła być np. fragmentem ogrodowej altany, lub dachem sąsiedniego domu. Na zewnątrz panował ten sam ponury krajobraz co po drugiej stronie budynku.

Polak wrócił do Koichiego zdając relacje.
- W razie czego próbowałbym uciekać tamtym wyjściem. Ten wąski korytarz może okazać się zbyt wąski i stratujemy się nawzajem jeśli przyjdzie nam uciekać.
Z drugiej strony, patrząc na to tę całą Strefę, to raczej nie bedą typowe niebezpieczeństwa do jakich przywykliśmy -
zakończył lekko krzywiąc się do swojej myśli.
 
psionik jest offline  
Stary 08-05-2019, 22:58   #170
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Monolog Abi i pustą gadaninę Nicka Koichi nie komentował. Tak było najlepiej. Para stalkerów nie wyciągnęła ich z kriokomór dla sportu. Ktoś im za to płacił. To była ich nierozważna decyzja, żeby spróbować przeprowadzić poza mur więcej hiberatusów, niż potrafili. Ich problem, że nie wyliczyli zapasów ani środków opatrunkowych. Przez nich ginęli ludzie.
Ich przewodnicy, mimo tylu wizyt w strefie nie wpadli jeszcze na pomysł jak kontrolować tu upływ czasu, a nie było to specjalnie skomplikowane. Wystarczyło obserwować własny organizm, który poddany dyscyplinie idealnie regularnego trybu życia i treningowi snu mógł w doskonały sposób wskazywać ile czasu minęło od ostatniego posiłku a ile od ostatniego snu. I ile godzin zostało przespanych. Najwidoczniej samodyscyplina i codzienny trening były passe w obecnych czasach. Cóż, wszystko się zmieniało…

Koichi ruszył z Marianem na zwiad. Polak miał dobre oko – wypatrzył mniej zniszczony budynek, w którym ostał się salon mogący z powodzeniem pełnić rolę kryjówki. Koichi sprawdził jeszcze co jest na zewnątrz, w obrębie jakichś dwudziestu metrów od budynku, po czym ruszył po pozostałych.

-Mamy kryjówkę. Dwa wejścia. Zmieścimy się wszyscy. Budynek nie jest zrujnowany – Japończyk zrelacjonował krótko zwiad, zbierając swoje pakunki, które zostawił towarzyszom. –Chodźcie, to niedaleko. Musimy tam rozstawić świece i rozsypać ten dziwny proszek wokół.
 
Azrael1022 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172