Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2019, 18:40   #165
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Na słowa stalkerów, Sigrun wzruszyła ramionami.

- No dobra, dobra, dość płaczu i pierdolenia o tym, jak bardzo wszyscy siebie szanujemy i lubimy – rzekła. - Ja na ten przykład zawsze jestem do współpracy, o tak. Zawsze się koleguję i zawsze gaszę pożary emocjonalne tej wycieczki.

Tutaj uklękła i rozłożyła ręce.

- Oczywiście, interesujące jest to, że stalkerzy przychodzą po ludzi niby z powodu jakiejś tam tradycji, skoro ponoć jest populacja na zewnątrz. Gdyby to ode mnie zależało, olałabym wszystkich brudasów, którzy gniją w tych zamrażarkach i zostawiła bym samych sobie. Ja doceniam to, no, naprawdę. O, proszę. To moje zapewnienie dobrej woli.

Wyciągnęła kolejnego papierosa z paczki i wskazała nim Nicka i Abi.

- Wydaje mi się, że przesadzacie. Mariany i Kapitany przesadzają. Ale to dlatego, że chadzają cały czas po gównianych ruinach i to jest to, co powoduje, że ich życie emocjonalne jest bardziej skomplikowane niż, kurwa, włosy łonowe zakonnicy po dwudziestu latach służby.

Odpaliła i zaciągnęła się.

- Więc jak by się kto mnie pytał, to ja zawsze byłam za zgodą i współpracą w drużynie. A że chłopcy tutaj se szumią, to przypisywałabym frustracji seksualnej spowodowanej siedzeniem w zamrażalniku przez chuj wie ile. Relacje w naszej grupie to temat, z którego ucieszyłby się Freud i z którego każdy psycholog upierdoliłby doktorat i więcej. Damy radę, Abi. Jeśli o mnie chodzi, to ja bym rozwiązała problem alkoholem. Jak chłopcy by się napili, to daliby sobie parę razy po ryju i byłby spokój. O.

Powstała i parsknęła na swoje własne żarty.

- A teraz, skoro już pobrataliśmy się, możemy wreszcie ucałować się i zostawić wszelkie waśnie za sobą. I, ten teges. Możemy iść, kurwa, dalej, bo ta cała kmina z Marianami i Nickami nudna się zrobiła. Okej?

Uczucie absurdu nie do końca ją opuszczało, pomimo tego, że sytuacja powoli nabierała pozorów normalności. Abi zapewne miała rację, że nie wszyscy wyjdą z tego żywi, a jeśli tak było, Sigrun nie zamierzała brać wszystkiego do końca poważnie. W oczywisty sposób Nick był kluczem do wyjścia z niej, póki co. Wolała, żeby grupa była zgodna ze sobą, a spięcia Nicka i Mariana były chwilowe. Marian, jeśli chciał żyć, a przeżyciem było pozostanie w grupie, musiał pracować z resztą. Ostatecznie, nie było to znowuż takie trudne. Wystarczyło za dużo nie gadać i wykonywać polecenia.

Co do nie gadania zbyt dużo, Sigrun nie była pewna samej siebie.

Po marszu, Sigrun zdecydowała dać sobie spokój z bombastycznymi komentarzami, poza zwyczajnymi pytaniami o rzeczy, które zamierzają zrobić stalkerzy ("Kocimiętka? Jaka, kurwa, kocimiętka!?") i skoncentrowała się na zadaniu. Jej siłą była technologia, która praktycznie nie istniała w tym świecie i tym gorzej dla Sigrun.

- Dobra, prawdopodobnie powinni się wypowiedzieć Koichi i Greer, szukamy jakiejś dziury, gdzie możemy zaszyć się czym prędzej. Ja tacham co znajdziemy i ubezpieczam z kuszy, ludzie, co znają się na survivalu wybierają lożę. Wydaje mi się, że to zajebiście proste. Wchodzimy i rozkładamy to całe ich voodoo. I siedzimy, bo mamy dość żarcia i wody, żeby siedzieć.

Wkrótce mieli się przekonać, czy gadki o przyjaźni i współpracy coś znaczą. Sigrun chciała mieć nadzieję, że tak właśnie będzie, bowiem alternatywa była niebezpieczna dla ich wszystkich.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline