Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2019, 22:52   #50
Loucipher
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
Ledwo za Kennethem zamknęły się drzwi hotelowego pokoju, Anglik zdał sobie sprawę, że tej nocy z pewnością nie zaśnie. Po pierwsze było zbyt wcześnie, choć pora była wręcz zbójecko późna, niewiele brakowało bowiem do północy. Kenneth przespał jednakże całe przedpołudnie, a zatem był jeszcze zbyt wypoczęty, by zmęczenie miało zwalić go z nóg. Jeśli odczuwał jakieś psychosomatyczne objawy, to zapewne związane z zakłóceniem normalnego dobowego rytmu snu, ale Kenneth nie pierwszy raz miał już do czynienia z tak pospolitym zjawiskiem, jak zarwana podczas śledztwa noc, wiedział więc, że i tym razem wytrzyma.
Drugą rzeczą, która nie dawała spać Hawthorne'owi, był jego własny mózg, próbujący posklejać rozsypankę pozornie luźnych i niezwiązanych ze sobą poszlak, śladów i informacji. Były oficer Scotland Yardu nie pierwszy raz miał do czynienia ze śledztwem, w którym nie było niczego oprócz kilku puzzli zajmujących losowe pozycje w układance. Po raz pierwszy jednak czuł, że próbując rozwiązać to śledztwo powinien pożegnać się nawet ze zdrowym rozsądkiem. A tego bardzo nie lubił.

Żmudna detektywistyczna robota, wspierana przez nie szczędzącą sił i środków francuską policję, pozwoliła ustalić, że dwójka poszukiwanych agentów Spectry nie żyje. Był to niewątpliwy sukces ekipy wysłanej ich śladem. Przeprowadzone dochodzenie pozwoliło mniej więcej odtworzyć ich ostatnie chwile od momentu odjazdu z dworca kolejowego w Paryżu opancerzonym furgonem, którym podróżowali wraz z przesyłką, do chwili, gdy tenże furgon zakończył swą szaleńczą jazdę na latarni, a podróżujących nim agentów zalała fala pocisków wystrzelonych z Browningów. Nadal nie wiadomo było jednak, kim byli napastnicy. Dwójka wyłowionych z Sekwany ludzi mogła być zamieszana w tą sprawę... ale nie musiała. Nie mieli jeszcze wyników ich sekcji, nad którymi pracowali dopiero specjaliści od medycyny sądowej. Zeznanie, na jakie Kenneth i Noemie trafili niemal czystym przypadkiem, dawało silną poszlakę, że zabójcy obojga agentów przechwycili transport i uciekli w stronę Luksemburga... a stamtąd być może do Niemiec, prawie na pewno zmieniając po drodze pojazd, którym się poruszali. Ale zeznanie było niezweryfikowane, miało charakter luźno rzuconej opowieści przy wieczornym kufelku czy lampce wina, a zatem na razie było jedynie słabą poszlaką. George spędził większość czasu uruchamiając jakieś swoje dawne znajomości na mieście, ale na razie i on nie przybiegł z żadną przełomową wiadomością, co raczej musiało oznaczać, że jego kontakty wiedzą tyle, co i on. Może chociaż Noemie dowie się czegoś z Londynu, pomyślał.

I wtedy właśnie, jakby wywołał ją myślami, usłyszał pukanie do drzwi. Usiadł na łóżku, na którym dopiero co leżał, wciąż ubrany w te same ubranie, w którym był niedawno na mieście.
- Proszę! - rzucił.
Faktycznie, Noemie wsadziła głowę do środka.
- Olivier? Nie śpisz jeszcze? - spytała z troską.
- Nie - odsapnął znużonym tonem. - Rozmyślam. Masz coś ciekawego z Londynu?
- Tak, mam - odrzekła Belgijka. - Ale nie o tym chciałam ci powiedzieć. Evelyn chce nam powiedzieć coś ważnego. Chodź ze mną.

Chwilę później siedzieli już w pokoju Noemie, w którym cała czwórka urządziła coś na kształt nieformalnej sali odpraw. Agenci, siedząc gdzie każdemu było najwygodniej, wymieniali się informacjami i wnioskami z dotychczas prowadzonego śledztwa. Zgodnie z przewidywaniami Hawthorne'a, nie było tego wiele. Na koniec jednak Evelyn wystrzeliła z naprawdę grubej rury. Na dźwięk jej słów senność Kennetha uleciała jak spłoszony nocny motyl.

Ona naprawdę chce przywołać ducha Johna Wainwrighta? I wypytać go o wszystko, co wiedział na temat misji, przesyłki i szczegółów ich śmierci?

Brzmiało to co najmniej wariacko, odrobinę desperacko, a ponadto dość niebezpiecznie. W razie niepowodzenia rytuału duch mógł się uwolnić spod kontroli przyzywającego i wywołać nieprzewidziane skutki w świecie rzeczywistym. Kenneth wystarczająco dobrze zapoznał się z informacjami, czym jest immaterium, jak się manifestuje i jak działa, by wiedzieć, że Evelyn, przyzywając ducha i pozwalając mu tak otwarcie komunikować się ze światem rzeczywistym, igra z otwartym ogniem.

Jednak ciekawość Kennetha wzięła górę. Skoro przesłuchiwali żywych, co szkodziło wezwać na przesłuchanie... nieżyjącego?

Nieważne, że jego zeznań nie da się wykorzystać w procesie. Kenneth był pewny, że wicehrabia Hewart, pełniący zaszczytną funkcję Lorda Sędziego Najwyższego Trybunału Anglii i Walii, nie miałby mu za złe, by do rozwiązania sprawy użyto nawet tak niecodziennie zdobytych dowodów. Któż, jak nie on, powiedział bowiem "Justice must not only be done; it must also be seen to be done*"?

___________________________
* (ang.) Nie wystarczy uczynić zadość sprawiedliwości, należy również dopilnować, by tak się stało.
 
Loucipher jest offline