Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2019, 14:31   #280
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
u jego rozczarowaniu ani włócznia, ani kula nie zdołały otworzyć wrót. Podziałała za to tradycyjna siła mięśni. Najwidoczniej czasami najprostsze rozwiązania są tymi właściwymi. Być może przeceniał przezorność jaszczurczego nekromanty? Tego nie wiedział, lecz szybko oddalił tę myśl, by go nie dekoncentrowała. Chwycił za flakonik, odkorkował i wypił duszkiem. Smak rozlewający się w ustach i spływający po gardle był okropny, lecz jednocześnie czuł jak moc z jaką zaciskał dłoń na włóczni wzrosła. Nie tylko ona, bowiem jaszczuroczłek dosłownie urósł w oczach. Wręcz brakowało dla niego miejsca. Nie było jednak czasu na przyglądanie się, bowiem wrota wciąż pozostawały zamknięte.

Naparli wspólnie, a skrzydła ruszyły z miejsca ku ich radości i trwodze zarazem. Oto rozwarli je na salę wielką ponad miarę, gdzie światło nie sięgało nawet sklepienia. Nie widział czegoś tak wielkiego od chwili, kiedy odbierał lenno z rąk królowej w jej pałacu, a i tego obszerność nie umywała się do tej, którą miał przed sobą. Niestety nie było tutaj królewskiej gwardii, oddanych rycerzy oraz dowódców armii czy stołów zastawionych jadłem na gości, a najprawdziwsza horda żywych truposzy. Niektóre już ruszyły w jego stronę, lecz celne pchnięcie włóczni przemieniło go w proch, którym winien być. Święta kula Helma trzymała resztę na dystans, a po drugiej stronie jaszczuroczłek rozprawiał się z następnymi.

Wtem usłyszał Morkula oraz Thazara i zgadzał się ze słowami maga. Nie było czasu na niekończącą się może walkę z hordą. Nie mieli ani dość sił, ani czasu, by sprostać takiemu wyzwaniu. Trzeba było działać stanowczo i wspólnie. Rzucił okiem w kierunku obelisku, a następnie na resztę.
– Do mnie! Blisko! Ramię przy ramieniu! Przebijemy się! – rzucił do nich, po czym postąpił krok do przodu zmuszając trupy do cofnięcia się.
– Helmie! Wzywam te święte imię! Helmie! Niechaj w proch obróci się to co prochem być powinno! – tymi słowy wezwał moc swego boga, by ta przelana została przez niego i spadła na truposzy. Następnie zamierzał zgromadzić u swego boku wszystkich towarzyszy broni i wspólnie czym prędzej przeć ku obeliskowi.
 
Zormar jest offline