Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2019, 19:33   #102
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Ognisko… gdzieś w ruinach zamku. Siedziały obie. Kobieta bardzo podobna, acz nie identyczna jak jej matka.


Choć niewątpliwie piękna i zmysłowa. Okryta ciemnoczerwonym płaszczem. I sama Zosia.
Perka czuła, że jej ciało także okrywa jedynie zwiewny płaszcz. Nie była pewna koloru, ale nie chciała odrywać wzroku od kobiety by się upewnić. Czuła, że jej rude pukle opadają gładko, na okryte cienkim materiałem plecy. Czy to była jej ciocia? Zosia milczała.
- A więc… kurtyna opadła. Stare grzeszki wypłynęły na wierzch. Poznałaś rodzinny sekret. Jak się z tym czujesz?- zagadnęła kobieta przyjacielsko i miłych dla ucha głosem.
- Cóż… nie spodziewałam się po matce innego zachowania. - Perka starała się mieć spokojny głos, ale… bała się. - Czemu to zrobiłaś? Czemu tu jesteś… jesteśmy?
- Och… nie bój się. Nie zjem cię. Nie w ten sposób przynajmniej. - odparła z uśmiechem Wilhelmina, a znajdujący się w jej ustach długi jęzor lubieżnie oblizał jej usta. - A jesteśmy tam gdzie chcę, tam gdzie tobie się zamarzy. -
Przekrzywiła głowę na bok pytając.
- A czego się spodziewałaś po mojej siostrze?
- Może nieco więcej zaufania. - Perka zawahała się. - Nie przypominam sobie by spotkanie z tobą było moim marzeniem… ciociu.
- Dlaczego miałaby ci zaufać kochanie? Za bardzo jej przypominasz mnie. A czy ja wyglądam na potwora?- zaśmiała się lubieżnie w odpowiedzi i zaprezentowała kuszące krągłości swego biustu, pod zdecydowanie za ciasną suknią.
- Jestem jej córką… - Wzrok Perki utknął w piersiach cioci. - Na wizji mojej przyjaciółki… którą matka i babcia rozpoznały… wyglądasz jak potwór.
- A myślisz, że twoja mama i babcia wyglądają inaczej? Owszem mają miłą powierzchowność, ale to dzięki rytuałowi w źródełku. W środku są zasuszonymi staruchami tak jak ja.- zaśmiała się ironicznie Wilhelmina wstając i podchodząc do Zosi.- Ja też mogę być piękna. Wymaga to więcej poświęceń z mej strony. Ale jak widzisz…-
Nachyliła się tak że ów dekolt był na wysokości oczu Perki.
- Efekty mogą być całkiem zadowalające.
Zosia nie mogąc się powstrzymać nachyliła się i przesunęła nosem po piersiach Wilhelminy, kończąc ten ruch pocałunkiem.
- A jakie to poświęcenia, ciociu?
- Dlaczego skupiasz się na nieważnych detalach?- spytała Wilhelmina i kucnęła przed Perką. Jej dłonie sięgnęły do piersi dziewczyny chwytając za nie p i ugniatając je.
- Płonie w nas ten sam żar, wiesz?
- Babcia twierdziła, że jest inaczej… - Perka odruchowo jęknęła z rozkoszy. - Więcej poświęceń… nie brzmi jak detal, wiesz?
- Skoro już jesteśmy przy poświęceniach. Jesteś już gotowa poświęcić swojego Patryka? - zapytała Wilhelmina nachylając się i obejmując językiem twardy karmelek prawej piersi. Dosłownie obejmując. Długi wąski język owinął się wokół niego.
- Patryk… nie jest mój… i nie planuje go poświęcać. - Zosia sięgnęła do sukni cioci, szukając jakiegoś zapięcia lub wiązania.
- Och… nie o tym mówię. I jednocześnie o tym. Jesteś gotowa go zostawić?- zapytała Wilhelmina pozwalając Zosi rozpiąć płaszcz. Masowała jej piersi ściskając je lekko.- Zapomnieć o nim?
- Teraz… chyba nie - Perka zawahała się- … ale to konieczne. -Zosia uwolniła ciocię z płaszcza i sięgnęła do jej sukni.
Wystarczyło tylko szarpnąć za kilka sznureczków, by suknia osunęła się w dół odsłaniając zgrabne i idealne nagie ciało.
- Konieczne, bo tak ci mówią… ale o mnie ci nie powiedziały, prawda.- palce Wilhelminy sięgnęła między uda Zosi wodząc palcami po kobiecości rudowłosej.
Perka zamruczała z rozkoszy i rozchyliła nogi. Jej dłonie powędrowały do piersi cioci i zacisnęły się na nich.
- Nie tylko one mi to mówiły… już… taki nasz los. - Powiedziała z trudem łącząc słowa.
- Tylko jeśli się na niego zgodzisz.- wyszeptała Wilhelmina, a potem jej język owinął się wokół lewej piersi Perki niczym ciepły i śliski wąż.
Zosia zadrżała i opadła na znajdującą się za nią trawę. Jej ciało domagało się czułości.
- Za… dużo stracę.. - Wyjęczała wijąc się na ziemi z rozkoszy.
- Doprawdy… jesteś tego pewna? Ja tak dużo nie straciłam.- Wilhelmina nachyliła się, jej język niczym wąż wsunął się do spragnionej jego obecności norki miłości.
- Rodzinę? - Perka z trudem była w stanie skupić myśli. Czuła jak jej ciało zaczyna poddawać się dotykowi ciotki. Jak domaga się więcej. - Kontakt z duchami?
- Aż tak ci zależy na kontakcie z moją siostrą. I myślisz że brakuje mi mocy.- język wił się energicznie między udami rudowłosej dostarczając jej nieludzkiej rozkoszy.
- Z babcią…. Z kuzynkami…. Z duchami… - Perka pojękiwała coraz głośniej zbliżając się na szczyt.
- Znajdziesz nowe miłości, nowych kochanków… wielbicielki.- mruczała chyba telepatycznie Wilhelmina, bowiem jej język lubieżnie wciskał się w głąb kwiatuszka Zosi, niczym jakiś ciepły lepki wąż.
- P… po co… - Perka doszła z głośnym okrzykiem… Chwilę z trudem łapała oddech, starając się zebrać myśli. - Po co, ciociu? K..kocham Patryka… ale toż to nie pierwsza i nie ostatnia miłość.
- Ale ta miłość jest inna, prawda? - wymruczała kobieta siadając między bezwstydnie rozchylonymi nogami młodej czarownicy. - Nie mierzi cię świadomość, że może lec w łożu innej. Że może go zdobyć, może się od ciebie odwróci?
- J.. jest… boli mnie to… Ale on i tak był przy mnie z inną… nawet gdybyśmy byli raz tak będzie… ten żar… jeden mężczyzna to dla mnie za mało. - Perka czuła narastającą rozpacz. Kochała Patryka, ale to co mówiła była prawdą. Nie nadawała się do takiego życia. Duchy.. kozioł… och jak bardzo pragnęła takich kochanków. Poczuła jak łzy zaczynają jej spływać po policzkach.
- Znam ten ból. Swojemu też nie potrafiłam być wierna. Ale żem go zabrała ze sobą. Zawsze był ze mną. Nigdy się nie zestarzał.- mruknęła melancholijnie.- A teraz… spoczywa na dnie Bałtyku.
- Ty… też miałaś tam spoczywać. - Zosia otarła łzy, starając się nie odrywać wzroku od cioci. Co ją czeka w tym śnie… czy Wilhelmina ją po prostu wypuści?
- Tak teraz nazywają uśmiercanie? Spoczynkiem?- sarknęła wiedźma i wykonała gest dłonią.- Ja mogę dać ich oboje, i twoją Panią i jego.
Pojawiły się drzwi.
- Teraz w śnie tylko co prawda.- wyjaśniła.
- Jak…? - Zosia zawahała się. Spoglądała niepewnie to na ciotkę, to na drzwi. Czemu ta ją kusiła? Czemu chciała by Zosia stała się taka jak ona?
- Bo ja potrafię…- odparła ironicznie Wilhelmina. - I wiele mogę dać za twoją pomoc, lub za… neutralność tylko.
- Co chcesz zrobić? - Perka uniosła się na przedramionach i przyjrzała się ciotce.
- Ach… co chcę.- zamruczała stając plecami do Zosi i kręcąc zmysłowo pupą. - Ale przede wszystkim rozliczyć się z siostrą i z każdą która mi wejdzie w drogę. Nie chcę byś ty wchodziła mi w drogę, ni twoja kochanica.
Perka podniosła się i sięgnęła do pośladków. Pocałowała jeden i drugi, po czym sięgnęła językiem do jej tylnego otworka.
- A ty jak widzę, chcesz się nadal bawić ze mną?- zapytała chrapliwym tonem głosu Wilhelmina.
- Już chyba nigdy… nie będę miała okazji. - Zosia sięgnęła palcami do pupy cioci i powoli je w niej zagłębiła.
- Aż tak bardzo…kuszę. - jęknęła Wilhelmina i opadła na czworaka mocniej prężąc pupę. A Zosia poczuła dziwne mrowienie między udami, swędzenie które robiło się coraz mocniejsze. Pulsowanie, które… było efektem rośnięcia narośli stającej się całkiem dużym męskim atrybutem. Szaleństwo… ale czyż sny nie są szalone z natury?
Perka zamruczała z rozkoszy i przyspieszyła ruchy w pupie kochanki.
Wilhelmina mruczała jak kotka poddając się rozkoszy sprawianej przez palce młodszej czarownicy. Wyprężyła się nagle docierając na szczyt od pieszczoty Zosi.

Zosia oparła się głową o pupę cioci czując jak dziwne doznania w jej własnej kobiecości zaczynają ją przytłaczać. Chciała napierać biodrami na.. na to coś, ale nie do końca rozumiała co się dzieje.
Perka uniosła się i wsunęła swoją… męskość? Czy tak czuła się Asia, gdy Wiły dorobiły jej przyrodzenie? Powoli zanurzyła się w kwiecie własnej ciotki.
- Mhm…- jęknęła cicho Wilhelmina poddając się tej napaści. Nowe doznania pojawiły się umyśle Zosi, ciasne, otulające i miękkie doznania… rozkoszne. Ciało drugiej wiedźmy się poddało temu atakowi i Zosia posiadła kochankę, która prężyła się zachęcając do kolejnych ataków.
To było tak dziwne i wspaniałe zarazem czuć jak ciało kochanki owija się na niej. To jak przy każdym ruchu ociera się o jej wilgotne wnętrze. Zosia czuła, że zaraz oszaleje od nadmiaru doznań. Ciało poddawało się instynktom, biodra poruszały się coraz bardziej energicznie. Doznania ściskanego organu przepływały przez ciało, a młoda czarownic czuła pulsujące ciśnienie w ciele, wzbierającą falę która domagała się uwolnienia.
Coraz mocniej zaciskała dłonie na biodrach cioci, przyspieszając swoje ruchy. Ucisk w podbrzuszu zdawał się być nie do wytrzymania… chciała by ustąpił. Ulga przyszła wraz z wystrzałem… ulga łącząca się z cudowną rozkoszą, gdy wypełniała rozpalony kwiatuszek swej kochanki, własną rozkoszą. Czy to… czy czują tak mężczyźni? Nic dziwnego, że tak bardzo lubią seks. To było… prawie uzależniające doświadczenie.
Perka oddychała z trudem, czując jak świat wokół wiruje. To był tylko sen, prawda? Więc… jak to wszystko mogło być takie… realne? Powoli opuściła Wilhelminę i opadła na podłogę za nią.
- Mam… możliwości o których tobie się nie śniło Zosiu.- wymruczała wiedźma łapiąc oddech. - Poświęciłam wiele, ale zyskała równie dużo.
Zosia spojrzała w dół ciekawa czy jej członek nadal tam jest. Nie było… szkoda, że tak krótko to trwało.
- I korzystasz z tych mocy na uchodźstwie? Bo chyba nie krążysz ot tak po terenach gdzie są czarownice… magowie… wilkołaki… Tyle osób pewnie by chciało na ciebie zapolować. - Powoli przesunęła dłonią po swojej kobiecości nie do końca wierząc w to co przed chwilą przeżyła.
- Myślisz, że pojedyncze czarownice czy też wilkołaki są dla mnie zagrożeniem? Przy mojej potędze ich uroki są kuglarskimi sztuczkami.- zaśmiała się ironicznie Wilhelmina siadając nago i bezwstydne prezentując wszystkie swoje atuty.
- Jednak… nie masz chwili odpoczynku… wszyscy na ciebie polują… będą polować. - Zosia bezczelnie przyglądała się ciału cioci, sama siedząc na podłodze z rozchylonymi nogami i prezentując siebie. - Nawet jeśli zabijasz wszystkich.. to tak chcesz już żyć? Zawsze?
- Mhmm.. linie wygasną moja droga. Już teraz jest was mniej niż było przed wojną. Linie wygasają, tradycja wymiera.- uśmiechnęła się Wilhelmina. - Ale nie mówmy o mnie, a o tobie. Czego ty chcesz, co mogę dać i co możesz zrobić dla mnie. Nie żądam od ciebie, byś stanęła przeciw swojej matce, kochanie.
- Ale chcesz zrobić krzywdę mojej matce, prawda? - Perka nie była w stanie się uśmiechać. - Nie ma niczego czego bym chciała na tyle, by zapłacić za to jej krzywdą.
- Twoja matka skrzywdziła mnie i to bardzo. Uwięziła mnie pod Bałtykiem, zabiła mego ukochanego. Zresztą nawet gdybym odpuściła sobie tą zemstę, ty już ją powiadomiłaś głuptasku. Nie da mi spokoju.- wypomniała jej ciotka.
- Możesz odejść… nie znajdzie ciebie. Nikt poza rodziną o tobie nie wie. - Perka oderwała wzrok od biustu cioci i spojrzała w jej oczy.
-Wiesz dobrze, że twoja mama nie da mi spokoju. A ty? Co ty zrobisz Zosiu? - zapytała wprost Wilhelmina.
- Postaram się ją ochronić… - Perka zawahała się, wiedziała, że nie ma szans z ciotką.
- Czyli zaatakujesz mnie?- zapytała smutno Wilhelmina podchodząc na czworaka do Zosi i pogłaskała ją po policzku.
- Postaram się ją ochronić. - Zosia powtórzyła swoją poprzednią wypowiedź. Nie mogła się odsunąć… czuła że coś w cioci hipnotyzowało ją.
- Musisz?- zapytała Wilhelmina muskając kącik jej ust czubkiem języka.- A może wyjedziesz, co? Po prostu wyjedziesz z Warszawy. Zapakujesz swoją przyjaciółkę do autka i wrócicie najwcześniej za tydzień. Jest wiele przyjemnych miejsc w Polsce.
- Czemu chcesz bym wyjechała? Jeśli chcesz zabić matkę, to czemu by nie zabić córki? - Perka zadrżała. Delikatnie pocałowała drażniący ją język.
- Bo jesteś rodziną i nie mam z tobą zadry.- odparła czule Wilhelmina. - Bo jesteś do mnie podobna i ten fakt drażni moją siostrę. Boi się że skończysz jak ja.
- Chciałabyś by tak było, prawda? Bym do ciebie dołączyła? - Perka sięgnęła do piersi cioci i ścisnęła ją.
Zmysłowy pomruk wyrwał się z ust wiedźmy. Wilhelmina uśmiechnęła się lubieżnie.
- Może odrobinkę, ale nalegać nie będę. To już twój wybór. Mi wystarczy jak… nie będziesz się wtrącać, razem ze swoją kochanką.
- Będę przy mojej matce i proszę byś ją zostawiła. Wiesz jak wyglądają nasze wymogi… jaki miały wybór? - Perka przyciągnęła ją do siebie, tak że ich piersi się spotkały. Wilhelmina władczo rozchyliła jej nogi, twardy intruz wdarł się w kobiecość Perki z impetem. Męskość, tym razem to jej ciotka była w posiadaniu, silnym ruchem podbijając intymny zakątek młodej czarownicy.
Zosia jęknęła głośno i objęła ciotkę. Czuła jak przy każdym szturmie ich piersi ocierają się o siebie. Jej kochanka delikatna nie była, a i pozwoliła sobie na imponujący rozmiar… więc Perka mocno i nieco boleśnie czuła tę obecność próbującą ją brutalnie przyszpilić do ziemi. Ocierający się miękki biust i namiętne pocałunki nieco łagodziły ten dyskomfort.
Zosia nie była pewna czy dobrą decyzję podejmuje… na pewno nie mogła narażać Wilgi… Wątpliwości jednak rozmywały się. Liczyło się tylko to jak ciotka ją wypełnia. Jej jęki przerodziły się w krzyki.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline