Szymon Szymon nie wiedział, co powiedzieć, mężczyzna, który przed chwila leżał na tej kobiecie właśnie wyszedł. Ba nawet ją przeprosił i podziękował za opiekę. Cała sytuacja wydawała się dość dziwna, ale to go nie obchodziło. Przejął się bardziej faktem, że nawalił. Jego zadaniem było pilnowanie drzwi, a nie zrobił tego. Jakaś kobieta zobaczyła dwójkę w dwuznacznej pozie i natychmiast wybiegła rozpowiedzieć o wszystkim. Mężczyzna również wyszedł z pokoju i skierował się do swojej izby. Rozsądek podpowiadał Szymonowi, że coś jest nie tak jak być powinno. Upewniło go w tym pojawienie się gwardzistów, którzy wyraźnie czegoś szukali. Emocje wzięły górę, nie przejmował się już, że ma do czynienia z kobietą. Należało zadbać o własną skórę. Nie mógł jednak wyjść niezauważony, wszyscy widzieli jak siedział z tą kobietą przy stoliku i jak wchodził z nią na górę. Na sto procent znajdzie się ktoś, kto go rozpozna. Nie wiedział jeszcze, co ma zrobić, ale w głowie rysował się plan. - Kim jesteś, że twoja obecność przysporzyła tyle zamieszania. Do tawerny właśnie weszło sześciu zbrojnych i myślę, że chodzi im o nas. Czy mamy się, czego bać?
Mówiąc to podszedł szybko do okna i spojrzał w dół na ulicę. Było to pierwsze piętro, ale upadek nie powinien mocno boleć. Może mu się uda. Wystarczy, że opuści się jak najniżej trzymając się ramy okna, a potem puści. Do ziemi zostanie jakieś półtora metra. Potem zniknie w jakimś zaułku. A co z tą kobietą? Myśl przemknęła przez jego głowę, niby nic, a jednak zrobiło mu się żal kobiety. - Spróbuje uciec przez okno, możesz iść ze mną. No chyba, że masz jakiś lepszy plan?
__________________ "Gonna die in hell,
gonna pay for all his sins" |