Najlogiczniejsze byłoby natychmiastowe sięgnięcie po garłacz i wypalenie do uciekającego mutanta, który - zdaniem Axela przynajmniej - był za bardzo zmiennokształtny jak na gust ex-strażnika dróg.
No ale ta logika miała też i drugie oblicze... Strzał z garłacza mógłby, prócz nafaszerowania mutanta ołowiem, przynieść i inne skutki. Nie tylko głuchotę (co mogło minąć), ale przede wszystkim kolejny zawał, czyli stosy ziemi, zwalające się na głowę Axela i Wolfganga. Co byłoby bardzo niemiłe...
Dlatego też Axel, miast użyć broni palnej, ponownie naładował kuszę i strzelił do usiłującego zniknąć gdzieś w podziemnych korytarzach potwora.