Peter nadal nie wiedział czy nie powinien tego zgłosić wyżej. Uznał jednak, że najpierw trzeba sprawdzić o co chodzi.
- Widok kapłana w dzielnicy biedoty nie zaskoczy nikogo. Ani to, że rozmawia on z ludźmi - powiedział cicho Peter, gdy już upewnił się, że inni się wypowiedzieli.
- Myślę też, że byłoby warto by ktoś obserwował go pracując przez dzień czy dwa obok niego. Niczym dziwnym nie jest, jeśli jeden robotnik pyta drugiego, gdzie chodzi na obiady czy gdzie pije po pracy - dodał. Że to raczej nie będzie on, już nie musiał. Budowa ciała i delikatne dłonie nawykłe raczej do pióra niż łopaty z miejsca skreślały go jako wykonawcę tej części. Nie zostałby zatrudniony, a nawet jeśli by przekonał brygadzistę, to nawet najtępszy człowiek domyśli się, że z Petera taki robotnik jak z koziej dupy trąba i że coś tu nie gra.