Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2019, 08:08   #59
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Po tak satysfakcjonującym, ale także wyczerpującym doświadczeniu, Leilena zasnęła jak kamień. To jednak wcale jeszcze nie oznaczało, że reszta nocy miała przebiec bez niespodzianek. W snach przecież mogło się wydarzyć tyle interesujących rzeczy.
Dziewczyna znalazła się w bardzo niepokojąco wyglądającym miejscu. Pod stopami czuła ostre, małe kamyki, a wszędzie w koło było szaro od oparów lub czerwono od ognia. Na krwistym niebie unosił się wirujący dysk czerni.


Kiedyś już rudowłosa miała bardzo podobną marę, dlatego zaczęła się rozglądać, spodziewając się ujrzeć znajomą sylwetkę Nesseliny - i nie zawiodła się. Demon, kuszący jak zawsze, stał u stóp ogromnego posągu i przypatrywał się jej. Leilena chyba nie była nawet zdziwiona. Świeżo przeżyta rozkosz, może największa w życiu… samo zrobienie tego ze swoją mamą, to samo w sobie wyganiało wszelkie strachy. Z jakiegoś powodu była pewna, że w obecności swojej pani jest tu bezpieczna. Ruszyła w jej kierunku.
- Witaj, moja służko - sukkub pomachał jej w wyjątkowo mało władczym i demoniczym geście. - Możesz mi powiedzieć co to za eksplozję energii od ciebie czułam? Porwałaś czyjąś duszę?
- Witaj, pani - Lei dygnęła. - Uprawiałam miłość… nie, uprawiałam dziki seks ze swoją mamą - przyznała się od razu, uśmiechając się szczęśliwa.
- A więc to tak… - czarcica przesunęła w zamyśleniu palcami po swych pełnych wargach. - Nie masz żadnych zahamowań, prawda?
Pokręciła głową, spuszczając nieśmiało wzrok i czerwieniąc się na policzkach.
- I mam uwierzyć, że się tego wstydzisz? - zaśmiała się. - To właśnie czujesz, rozmawiając ze mną? Wstyd?
- Nie wstydzę się tego co zrobiłam - przyznała, unosząc niego głowę. - Ale tego do czego mogę być zdolna…
- Mam nadzieję, że do wielkich czynów. I to nie tylko w łóżku - Nesselina podeszła do Lei i obejmując ją w pasie pociągnęła za sobą. - Gromadzisz moc w imponującym tempie - przy każdym kroku sukkub ocierał się o Leilenę udem.
Podniecenie Lei rosło wraz z coraz większą bliskością sukkuba. Starała się dotrzymać jej kroku.
- To wszystko jest tak przyjemne. Nie umiem się powstrzymywać, pani. Wcale nie umiem.
- To bardzo dobrze. Bo niby po co się powstrzymywać? - przy kim jak przy kim, ale przed demonem nie miała się czego wstydzić. - Nawet część waszych bogów nie ma nic przeciwko temu.
- Przed… przed czym? Przed taką rozwiązłością jak moja? - zapytała, na myśl oczywiście przychodziła jej Sharess.
- Dokładnie - demon skinął głową. - Choć pewnie powinnam się tym martwić, bo jeszcze zamiast wylądować w piekle, pójdziesz do jakiegoś boskiego raju - rzuciła niepokojąco lekkim tonem.
- Chcę służyć tylko tobie, pani. Twoja moc wręcz wybuchła w mojej mamie. Czy… - Lei zawahała się - ...czy mogę począć dziecko z nią?
- To tak się do niej dobrałaś? - Nessa przystanęła. - Niegrzeczna dziewczynka - uszczypnęła rudowłosą w policzek, w macierzyńskim geście. - Nie, nie możesz nikogo zapłodnić bez dodatkowej magii. Nie sprawdziłaś tego w swojej akademii?
- Tam wszystkie jesteśmy zabezpieczone - zauważyła. - Nie wiem czy moja mama jest.
- Czyli tak po prostu zaczęłaś korzystać z czarciej mocy? - Nesselina roześmiała się w głos. - Gdybym wiedziała, to obłożyłabym cię klątwą byś rozsiewała moje nasienie na lewo i prawo. Z twoją chucią w rok całe twoje państwo roiłoby się od kambionów i diabląt.
- Ja… mogłabym mieć taką piękną córeczkę jak moja pani? - zapytała, całkowicie zachwycona ciałem Nessaliny.
- Jasne. Z rogami, skrzydłami, ogonem - wymieniała swoje demoniczne cechy. - Ale na razie odłożymy żarty na bok. Masz jakieś plany na najbliższe dni?
- Zostać z rodziną. Nacieszyć się mamą. Może nawet siostrą? - Lei oczywiście była niewyżyta. - Albo braćmi? Nie mam granic, pani - przyznała raz jeszcze, teraz śmielej.
- Ach tak… - sukkub zamyślił się, aby po chwili wykrzywić wargi w złośliwym grymasie. - Wiesz, co? Nie spieszy mi się. Naciesz się rodzinnym domem, a za parę dni będę miała dla ciebie zadanie do wykonania. Odmowa nie wchodzi w grę - zaznaczyła poważnie.
- Tak, pani. Dziękuję - powiedziała szczerze.
- To jak mi podziękujesz za prezent? - zapytała.
Niewiadomo skąd, w jej rękach pojawiła się długa laska, zakończona różowym, szlachetnym kamieniem.
- Mogę zająć się twoim ciałem, pani - odpowiedziała od razu. - Możesz mi też zrobić coś, co da ci przyjemność.
- I gdybyśmy były tu ciałem, to niewątpliwie skorzystałabym z tej oferty - nie czekając na dalsze oferty złożyła kostur na ręce Lei. Był bardzo ciepły w dotyku.
Rudowłosa wzięła go od niej z pytającym spojrzeniem.
- Nie ma co tak patrzeć. To sen - machnęła skrzydłami tak, jak ludzie wzruszali ramionami. - Ale gdy się obudzisz, laska będzie prawdziwa. Przyda ci się, gdy wyślę cię do mojego zadania.
- Ma jakieś szczególne właściwości? - zapytała ma się rozumieć dziewczyna. - Będę musiała wymyślić skąd ją mam, bo to nietypowe raczej chodzić z czymś takim.
- To już twój problem, służko. I oczywiście, że ma pewne… specyficzne właściwości - określiła okrężnie Nesselina. - Kryje w sobie zaklęcie leczące, chroniące przed magicznym osłabieniem i moje ulubione: zalewa umysł ofiar wizjami ich najskrytszych, seksualnych fantazji - zaśmiała się.
- A jakie są ograniczenia w ich używaniu? - dopytywała ciekawie.
- Ładunków starczy tylko na parę użyć dziennie, ale odnowią się naturalnie. Nic nie musisz robić. Poza tym, czy czarodzieje nie powinni mieć laski? Wtopisz się idealnie… - zatrzymała się w pół zdania i uważnie obejrzała dziewczynę. - No dobrze, nie wtopisz się ślicznotko, ale będziesz miała własną laskę.
- Dziękuję, pani - powiedziała szczerze Leilena uśmiechając się. - Coś wymyślę w razie dopytywań.
- Liczę na to - sukkub pochylił się nad nią i pocałował namiętnie w usta. Niestety, zamiast rozbudzić w dziewczynie żar, pocałunek po prostu ją rozbudził. Leżała na łóżku w sypialni matki, tuż obok nagiej i wciąż śpiącej Jiny. W dłoni, ledwo mieszcząc się na posłaniu, trzymała długi, lekko różowy kij zwieńczony klejnotem. Identyczny jak we śnie. Patrzyła na ten przedmiot przez chwilę… i schowała pod łóżko, przytulając się znowu do mamy. Ta, wycieńczona perwersyjną eskapadą, spała w najlepsze, choć instynktownie wtuliła się w ciało córki, wiercąc się przy tym pupą. Lei znów została nawiedzona przez lubieżne myśli, lecz nie zrobiła nic więcej, także zmęczona ponownie zapadła w sen.

Słońce było już całkiem wysoko na niebie, gdy Lei obudziły odgłosy stukania. Ktoś pukał do drzwi sypialni. Hałas wyrwał też ze snu panią Mongle, która półprzytomnie zaczęła się rozglądać.
- Mamo? Dobrze się czujesz? - to Inis stała na korytarzu.
Rudowłosa zastanawiała się gorączkowo czy zamknęły drzwi. Pewnie nie. Nie umiała udawać głosu mamy, więc zamiast tego schowała się dobrze pod kołdrę, przywierając do Jiny aby mogły uchodzić za jedną osobę.
- Tak. Wszystko w porządku - zawołała zaspana kobieta, wciąż zbyt nieprzytomna by zareagować jakoś bardziej żywiołowo.
- Już dobrze po świcie. Zjadłyśmy z Siri śniadanie, ale Lena też śpi i nie reaguje.
Lei objęła mamę ramieniem, czując jak twardnieją jej sutki. Była rzecz jasna całkiem goła.
- Ja… zaraz wstanę - matka bała się opędzać od Leileny, żeby nie narobić hałasu.
- Dobrze. To jak już wstaniesz, to wyciągnij też spod pierzyny Lenę!
- Co? - przestraszyła się Jina.
- No mówiłam przecież, że w ogóle nie reaguje na pukanie.
- Aha… no tak. Oczywiście, obudzę ją.
- To dobrze. Ja zabieram Siri do miasta. Wrócimy na obiad.
Ostatniemu zdaniu towarzyszyły już oddalające się kroki.
- Czyli wcale nie musimy wstawać - zamruczała rozbudzona już całkiem Leilena.
- Oczywiście, że musimy - zaprotestowała mama, wykręcając się z uścisków. Zamiast nich dziewczyna pocałowała jej szyję. Wzięła głęboki wdech, ocierając się o zlepione włosy.
- Pachniesz mną, mamo… - szepnęła.
- Ja...och! - do zaspanej głowy zaczęły wracać wspomnienia. - Co my wczoraj zrobiłyśmy? - jęknęła.
- Przestałyśmy się okłamywać i oddałyśmy się naszej naturze - odpowiedziała dziewczyna tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Nie wiem kto był naszym przodkiem, ale lubię go. A ciebie kocham, mamo.
- O nie, nie, nie - pokręciła głową. Na ciele wciąż miała resztki spermy, choć większość wtarła się w pościel. - To był raz. Tylko jeden raz. Nie możemy tego powtarzać - no i wróciło chowanie się za pozorami.
- Przeżyłaś wcześniej coś równie wspaniałego? - Lei zaś swoim zwyczajem wcale nie ustępowała, choć też nie nalegała na nic. Usiadła, a kołdra zsunęła się z jej niedużych piersi.
- To nie ma nic do rzeczy - uniknęła odpowiedzi, ale zarumieniła się przy tym. - Matki nie mogą sypiać ze swoimi dziećmi. To wbrew naturze.
- Jakby było wbrew, to nie dałoby się tego zrobić i nie czerpałybyśmy z tego przyjemności - zachichotała dziewczyna, gramoląc się z łóżka i pozwalając mamie oglądać nagość córki.
- Jesteś niepoprawna - Jina szukała jakiejś odpowiedniej reprymendy, ale jednocześnie nie umiała się powstrzymać przed zerkaniem na młode ciało.
- Ty też, mnie po prostu akademia nauczyła, że nie trzeba się z tym kryć - stanęła przodem do niej i uśmiechnęła się szeroko. - Jesteś najwspanialszą osobą, z którą byłam.
- Naprawdę? - ze zdziwienia, Jina aż się zapomniała.
- Tak - Lei zliżyła się odrobinę. - Z nikim nie czułam tak silnego… silnych emocji. I orgazmów. I w środku, ohhh… - aż zaczerwieniła się na wspomnienie tego jak jej mama była gorąca.
Matka nie odpowiedziała, zamiast tego spuszczając w zawstydzeniu wzrok. Jej córka była już na wyciągnięcie ręki.
- Nie wstydź się mamo. To samo piękno.
- Łatwo ci mówić - mruknęła. - Ale jeśli oddam się żądzy z tobą, to co mnie powstrzyma przed dalszym popadaniem w to szaleństwo?
- Uważasz, że gdzie powinna być granica? - zapytała całkiem poważnie Lei. - Odchowałaś już nas, swoje dzieci. Nie potrzebna ci ta maska. Ci obcy i tak zawsze wiedzieli, prawda? Jesteś tak atrakcyjna, że wystarczy pozwolić…
- Łatwo jest pozwolić, ale z tymi obcymi… Było jakieś wytłumaczenie. Mogłam wynegocjować lepsze stawki, pomóc w biznesie. Ale co tłumaczy seks z własną, lub synem? To po prostu perwersja.
- Nasze szczęście, to jak je przeżywamy, to wyłącznie nasza decyzja - Leilena miała własne pojęcie szczęścia, które pozwalało iść przez życie z uśmiechem i optymizmem. - To coś, co zostanie w rodzinie. Czy… czy tata wie? - zapytała o coś, o czym rzeczywiście nie miała pojęcia.
- Nie - zaprzeczyła od razu. - Nie mogłabym mu o tym powiedzieć. Że go zdradzam? Ty do reszty oszalałaś, Leileno - szokujące pytanie otrzeźwiło ją na tyle, by okryła się kołdrą.
Rudowłosa panna Mongle celowo poruszyła ten temat. Uważała, że kiedyś musiała, jeśli relacje rodzinne miały być takie, jakie miała w swojej wyuzdanej głowie.
- A czy ty wiesz o nim? - zapytała cicho.
- Co wiem o nim? - poderwała głowę.
- Czyli oboje ukrywacie się, zamiast porozmawiać o swoich potrzebach…
- O czym ty mówisz? - zapytała szorstko.
- Robicie to jeszcze ze sobą? - nie ustąpiła Leilena. - Sprawia wam to przyjemność, czy to sam małżeński obowiązek?
- Przestaliśmy lata temu. Piątka dzieci to dużo przy naszych niewielkich zarobkach - odpowiedziała.
- Czyli małżeński obowiązek - podsumowała jej córka. - Kiedy ostatnio byłaś nad jeziorem, on prawie ciągle był w kobiecie zajmującej się naszym domem. Oboje wciąż potrzebujecie bardzo wiele. Mam w sobie krew obojga, wiem co czuję i mówię.
- On mnie… zdradza? - zapytała gniewnie, choć przecież sama robiła to regularnie.
- Tak jak ty jego - potwierdziła dziewczyna. - Dlatego właśnie mówię, że w tym domu jest za dużo pozorów i udawania.
- No… cóż. Może to faktycznie niesprawiedliwe się na niego o to gniewać. Ale to przecież wcale nie usprawiedliwia tego, co wczoraj zrobiłyśmy.
- Nie, bo tu akurat nie ma czego usprawiedliwiać. Jestem pewna, że nikt nie musiałby bawić się w te wasze pozory, gdybyś porozmawiała o tym z tatą - zaproponowała. - Biorąc pod uwagę wszystkie problemy to i wam przyda się trochę szczęścia i zadowolenia z życia.
- Myślę, że pożałuję mojego pytania, ale co ty kombinujesz? - Jina spojrzała córce w oczy.
- Chcę, aby to co wydarzyło się wczoraj nie było jednorazowe, a wręcz przeciwnie, częste - odpowiedziała bardzo szczerze Leilena.
- Miałabym być twoją kochanką, żeby nie zdradzać Agatusa z obcymi? - nie zrozumiała.
- Chciałabym, abyś była przy mnie szczera ze sobą, chciałabym kochać się z tobą i rżnąć codziennie po moich powrotach z akademii - Lei przygryzła wargę, podnieciła się swoimi myślami. - Nie uzurpuję sobie nikogo w tych sprawach. Dlatego chciałabym też, żebyś porozmawiała z tatą o waszych potrzebach. Może nawet opowiadać o wszystkim?
- Kochanie, kiedy nie było cię w domu pozwoliłam się zerżnąć naszej córce. Chcesz posłuchać? - powiedziała przedrzeźniającym tonem.
- Wiele osób lubi słuchać o tych sprawach, nie jesteś wyjątkiem - przypomniała jej. - Tak jak zaznaczam, najpierw rozmowa o potrzebach. Myślisz, że tata jest inny? Z tego co widziałam jest bardzo chutliwy. Tylko ostatnio woli pulchniejsze - Lei była bezlitosna.
- No to chociaż jego nie uwiedziesz - stwierdziła. Pościel wysunęła się jej z dłoni obnażając wyraźnie pobudzone rozmową sutki.
- Za to jestem pewna przynajmniej jednego brata - Lei usiadła tuż przy mamie. - Trójkącik z Marcusem? - wyszeptała.
- Żartujesz? - zapytała, ale już nawet bez szoku czy gniewu. Czy to przez jej naturę, czy to kontakt z Nesseliną dał dziewczynie jakąś moc, której demon nie wytłumaczył? Wyciąganie na wierzch skrytych, erotycznych marzeń? Czy to dlatego dostała w darze magiczny kostur?
- Nie żartuję - palec Leileny zatoczył nagle koło wokół sutka jej mamy. - Nie ma mocniejszych wrażeń od tych z rodziną…
Kobieta jęknęła i ani myślała się odsuwać. Znowu rozpalona, odrzuciła kołdrę, zupełnie się obnażając.
- Jestem już stara. Nie chciałby mnie tak, jak ty.
- Chciałby nas obie. Widziałam jak patrzy na twoją pupę, kiedy się nachylasz. Nie tylko on - dłoń objęła pierś mamy. - Jakiego ma? Chciałabym by mnie posiadł, dysząc “siostrzyczko”.
- Jest bardzo gruby - jęknęła mama, odruchowo rozkładając uda. - Jak Agatus.
- Idealny do twojej pupy, kiedy mój magiczny brałby twoją luźną, wspaniałą szparkę… - dziewczyna weszła na łóżko w pełni, klękając przed swoją mamą. Do pierwszej dłoni dołączyła druga i obie masowały biust kobiety. - Wyglądasz tak pięknie z tymi sklejonymi włosami, mamo…
- Moglibyście oblać mnie oboje. Skąpać mnie w swoim nasieniu - zaczynała rozkręcać się w swoich fantazjach. - A potem ty mogłabyś mnie obmyć swoim językiem.
Sama też sięgnęła do piersi córki. Ta nachyliła się trochę, aby jej ułatwić. Ścisnęła jeden z masowanych przez siebie cycuszków. Mocno.
- Chętnie zliżę z ciebie całą spermę… - westchnęła w podnieceniu. - Nawet tę zupełnie obcą, jak oddasz się jakiemuś ogierowi… uwielbiam ten smak i aromat… i odlatywałam kończąc wczoraj w tobie… - oddech Lei coraz bardziej przyspieszał.
- Ogierowi? Chyba jednak za dużo sobie wyobrażasz. Nigdy nie robiłam tego z koniem - podniecone myśli pani Mongle poszły w dziwnym kierunku.
- To była przenośnia - dziewczyna usiadła na udzie mamy, pocierając łonem o jej udo. - Inna sprawa, że ja naprawdę chcę z centaurem. Poszłabyś do nich ze mną?
- Żeby zobaczyć jak cię rozrywają na pół? Naprawdę oszalałaś - pokręciła głową, ale jednocześnie zaczęła poruszać nogą by podrażnić córkę.
- Tak jak mogę mieć członka, tak samo mogę być dla nich wystarczająco szeroka - jęknęła, sunąc mokrym sromem w górę uda. - Moje myśli są tak bardzo szalone i perwersyjne, mamo. Ty byś dała radę bez magii… z nimi…
- Już lepiej nic nie mów i zajmij się moją cipką - westchnęła Jina.
Do tego dążyła jej córka, chcąc zrobić coś, czego jeszcze nie zdążyła dobrze wypróbować.
- Uniesiesz biodra? - poprosiła, chcąc móc się ocierać łonem o jej wydatną, bardzo perwersyjną cipkę.
- Mogłabym… ale wtedy wciąż mówiłabyś te sprośności - pokiwała palcem przed nosem córki. - Wyliż mnie - nakazała bezwstydnie.
- Tak mamusiu - zamruczała niczym grzeczna córeczka i z westchnieniem oderwała łono od ciała Jiny, zamiast tego układając się wygodnie na brzuchu między jej nogami. Palcami rozłożyła na boki wydatne wargi, przyglądając się jak dużo pozostało tu nasienia. - Bądź głośna, mamo. Czas przestać się krępować - i przyłożyła wargi do łona, wciągając między nie wypływającą właśnie ze środka szparki kropelkę.
- Dobrze, Lei. Bez skrępowania - zgodziła się i od razu jęknęła. Po czarcich orgazmach Lei wciąż miała w sobie dużo pozostałości. Głodna i spragniona dziewczyna zaczęła je wyjadać, nie skupiając się na razie na przyjemności kochanki, a sięganiu językiem po wszystko, co dojrzała.
- Wyciśnij dla mnie więcej - poprosiła, dysząc i łapiąc za uda Jiny, aby jeszcze bardziej je rozszerzyć.
- Spróbuję - bardziej jęknęła, niż powiedziała. Prawie cała się spięła, ale dało to pożądany efekt. Biały efekt demonicznego czaru pociekł prosto do ust Leileny. Ta nie zastanawiała się, zlizując i połykając wszystko. Dopiero kiedy uznała, że jest już wystarczająco czysto, przyssała się do łechtaczki swojej mamy, drażniąc ją szybko i mocno, a trzy palce jednej dłoni mocnym ruchem wpychając w szparkę. Poznała już preferencje Jiny i zamierzała korzystać z nich w pełni. Robiła się z każdą chwilą coraz bardziej wilgotna, choć podniecona już chyba bardziej stać się nie mogła.
- Co chciałaś ze mna spróbować? - zapytała w końcu. - Miałam unieść biodra, tak? - spytała, faktycznie przychylajac isę do prośby córki.
Dziewczyna natychmiast przerwała lizanie i wyjęła palce. Nigdy nie robiła tego co planowała i trudno powiedzieć jak przyjemny będzie efekt, ale i tak zamierzała spróbować. Zaczęła wsuwać się pod mamę, biorąc ją w “nożyce”. Swoje łono w ten sposób zbliżając do jej łona. Ciepła skóra i wilgotne łono ocierające się o jej własną szparkę wywoływały elektryzujące odczucie.
- Nigdy tak nie próbowałam - powiedziała Jina. Jedną z dłoni zaczęła gładzić łydkę Leileny.
- Ani ja… - westchnęła jej córka i spróbowała znaleźć najlepszą pozycję, aby mogły jak najwygodniej ocierać się mokrymi szparkami. Przycisnęła swoją mocniej, w ten perwersyjny sposób pragnąc poczuć mamę jak najpełniej. Jina poruszała się trochę niepewnie, ale szybko nabierała wprawy… albo po prostu przez podniecenie, jej ruchy sprawiały Leilenie coraz więcej przyjemności? Wkrótce jej oddech przyspieszył, dzięki czemu jej piersi falowały jeszcze bardziej kusząco. Jej córka nie ustawała w swoich zabiegach. Wargi i łechtaczki ocierały się o siebie, stymulując obie kobiety i coraz bardziej lepiąc się od ich wspólnego pobudzenia. Dziewczyna stękała cicho, przymykając oczy.
- Chcę być tak pojemna jak ty, mamo… - znów otworzyły się jej usta, chwilowo wolne. Ale tylko chwilowo, bo korzystając z pozycji objęła nimi duży palec u stopy Jiny.
- Samolub. Powinnaś być ciasna… dla kochanka - zaśmiała się, a raczej próbowała, bo szybko straciła dech. Mlaszczące odgłosy seksu robiły się głośniejsze.
- Będę… - wydyszała dziewczyna. - Dla odpowiedniego… będę…
Poruszała się coraz szybciej, ocierała mocniej. Znalazła pozycję, w której obie drżały najmocniej i starała się ją utrzymać, ocierając o mamę. Jina doszła pierwsza. Nie był to szaleńczy, zwierzęcy orgazm jak minionego wieczoru, ale zajęczała z rozkoszą, podkurczając wszystkie palce i padając na plecy.
- Centaury… chyba się nie liczą - podjęła, gdy zapanowała nad głosem.
Lei nie przestała się poruszać, zanim sama nie osiągnęła orgazmu, zwiastując go głośnym okrzykiem. Dopiero wtedy padła na pościel, oddychając ciężko.
- Dlaczego nie…? - zapytała po dłuższej chwili.
- Bo to bardzo zawęża pulę potencjalnych kochanków - stwierdziła.
- Oh nie, myślisz, że innym kochankom będzie we mnie źle? - Leilena zmieniła pozycję, przytulając się czule do nagiego ciała mamy. - W razie czego mam magię. No chyba, że polecisz mi jedną dziurkę mieć luźną, a drugą wąską? - zapytała szczerym tonem córki pytającej o radę swoją rodzicielkę.
- Zrobisz, jak uważasz. Ostatecznie chłopu wszystko dogodzi - stwierdziła z prostym, pospolitym humorem.
- Oh, ale ja lubię być najlepsza w dogadzaniu - zachichotała dziewczyna, bawiąc się sutkiem mamy.
- Może lepiej spróbuj być najlepsza w czarowaniu, to nam się zwróci inwestycja w twoje czesne - jednak co kupiec, to kupiec.
- Moja droga mamusiu, zważ na to, że byłam w stanie opłacić czesne sama za drugi semestr! - wypomniała jej, ale z uśmiechem.
- Wciąż inwestycja jest inwestycją - obstawała przy swoim. - A jak zwrot będzie wysoki, tym lepiej dla nas.
Dalszy wykład przerwało jej burczenie w brzuchu.
- Chyba dość tego wylegiwania. Zjedzmy śniadanie.
- Traktować córkę jako inwestycję to zawsze lepiej niż towar. No chyba, że… - uśmiechnęła się do swoich myśli. - To nie głupi pomysł, abyś czasami nami dwiema zbijała ceny.
Zsunęła się z łóżka, nie czyniąc żadnych ruchów do ubrania się. I tak nie miała tu ubrań.
- Założysz tę sukienkę ode mnie?
- Inis zostaw w spokoju - powiedziała poważnie matka. - Widać ona jedna nie oszalała na punkcie seksu i ty jej nie zepsujesz.
- O mnie też nie wiedziałaś - zauważyła Leilena. - Poza tym poszła do miasta z Siri…
- Inis zostaw w spokoju - powtórzyła surowo Jina, tonem sugerującym, że nie warto przeciągać struny.
Jej córka wzruszyła ramionami. Nie musiała sprowadzać Inis na złą stronę osobiście, z ich krwią było to i tak nieuniknione. Celowo jednak nie oddalała się jeszcze. Musiała przenieść tę laskę do swojego pokoju!
Matka tymczasem podeszła do swej szafy i zaczęła wybierać w co się ubrać. Sukienka od córki nie załapała się na krótką listę - kobieta może i porzuciła pozory przywoitości przy Lei, ale najwyraźniej miała zamiar je zachować przed Inis. Kiedy już wybrała ciężką, północną suknię poszła z nią za cienki parawanik. Taka skromność wydawała się śmieszna po tym, co przed chwilą robiły, ale z drugiej strony dawało to rudowłosej szansę na wyniesienie podarunku do sukkuba. I zamierzała z niej korzystać, pomijając bardziej właściwy dla siebie wykład na temat fałszywej moralności lub pomoc w zakładaniu tej nieładnej sukienki. Skąd ona je w ogóle brała?
 
Zapatashura jest offline