Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2019, 14:06   #44
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Spojrzenie dziennikarki skoncentrowało się na stojącym przed nią mężczyzną. Gabriel Graad. Szef komisariatu. Wiedziała po co tutaj przybyła. Nagle jej cel się wyklarował całkowicie.

- Przyszłam w sprawie ciała Yukizamy. Osobiście mnie wysłał abym się tym zajęła - powiedziała z takim przekonaniem, że samą siebie zaskoczyła. Miała jednak poważną minę i czuła wewnętrzną determinację. Nie rozumiała skąd te emocje. Towarzyszyło jej też przeświadczenie, że dostała drugą szansę i powinna się wykazać.
- Mam nadzieję, że będziemy mogli współpracować bez przeszkód i zbędnych animozji.

- Współpracować?... - podniósł jedną z brwi. Zawiesił głos, a jego wzrok na moment stracił ostrość, gdy zniknął uwagą w meshu.
- Nie dostałem żadnej informacji na ten temat…
Wrócił uwagą do Opal i westchnął ciężko.
- Nie wiem skąd Pani wygrzebała taką informację, ale nie powinno mnie dziwić że dziennikarze w tym przeklętym miejscu mają informacje szybciej od policji. Nie zmienia to jednak faktu, że nie będzie żadnej współpracy
Kiedy Gabriel zaczął szukać swoich wiadomości Opal włączyła mental speeda aby odnaleźć swój kontakt z Yukisamą. Zamierzała się do niego odezwać aby potwierdził jej przybycie.

Pewna tego że miała ten kontakt zapisany, Opal bez większego trudu znalazła go na swojej liście. Prezes Yukisama. Nie pamiętała jednak spotkania z nim przed wizytą na posterunku… może po prostu była niewyspana. Zostawiajac tę niepokojącą myśl wysłała krótką prośbę do prezesa o to aby Gabriel Graad współpracował z nią na poczet jego sprawy. Skądś miała wrażenie, że Yukisama może to zrobić, a przede wszystkim, że to za jego pośrednictwem kapitan odmawia dalszej współpracy. W ogóle jakiej dalszej? Ledwo tutaj przybyła. Otrząsnęła się. Nieee, jest w porządku, po prostu się przygotowała tak jak powinna.
Odpowiedź przyszła natychmiast. Najwyraźniej nie tylko do Opal. Ściany w pomieszczeniu rozbłysły okazując się sprytnie schowanymi ekranami. Tak samo sufit i podłoga. Kobietę i policjanta otoczyła jasność na której, niczym rozkaz ostateczny widniał tylko jeden napis “Współpracuj”.
Drzwi do biura otworzyły się i do środka prześlizgnęła się ośmiornica trzymająca pistolet oraz tablet. Całkowicie ignorując Opal zwróciła się do Graada.
- Jest za głęboko. To nie ma sensu.
Kapitan pokręcił głową.
- Na to zawsze przyjdzie pora.
- Ona nie chce współpracować - ton głosu ośmiornicy był ostry.
- Uch, amatorzy! - dziennikarka fuknęła widząc ten jawny pokaz braku umiejętności. - Jeśli Celeste nie chce z wami współpracować to musicie być łagodniejsi. Przymuszanie jej do czegokolwiek na nic się wam nie zda. Typowe nie empatyczne ego.

Opal zadarła głowę do góry i wymaszerowała przez frontowe drzwi.
- Graad albo mnie zaprowadzisz do kostnicy albo sama tam trafię i po drodzę obejrzę wszystkie twoje sekrety!
Opal chwyciła za klamkę i pociągnęła za nią czując jak drzwi ustępują.
- Ona próbuje uciekać przez okno! Zawiadomcie posterunek, fizycznie! - rozległo się gdzieś za nią. Gdy się odwróciła okazało się, że biuro stało się salą szpitalną. Pojedyncze łóżko było puste, nie licząc zakrwawionej pościeli i ręki leżącej w kotłowaninie kołdry, ale to nie przeszkadzało dwóm osobom siłować się z metalowymi ramami tego mebla. Jakiś mężczyzna i kobieta… dodatkowo kolejny mężczyzna siedział przy maszynerii ustawionej obok. Okno było już otwarte. Wystarczyło przez nie wyjść.
Opal nie mogła dojść kim są te osoby. Tam za oknem zdawała się wolność. Wolność od tego życia pełnego roszczeń i kłamstw skrytych pod iluzją dobrych intencji. Ten morf był stworzony do tego by widzieć takie rzeczy, a ona zapanowała nad nim tak, że to ona była iluzją na którą chętnie się patrzy. Chętnie słucha. Opuszczenie tego miejsca oznaczałoby poddanie się. Co za prawda kryła się w wolności? Dziennikarka zawahała się patrząc na otwartą przestrzeń za oknem. Może jednak poczeka? Do tego trzeba skrzydeł jak u Lunar Flier’a. A tym przecież nie była.
- Wiesz że dobrymi intencjami wybrukowane są schody do piekła? - kobieta stojąca obok Opal, za oknem mówiła zezłoszczonym tonem. ale mimo że na nią patrzyła, nie zwracała się do niej. Dziennikarka widziała ją niewyraźnie, przez szybę. Na dodatek wszystko sprawiało wrażenie jakby było spowite wodą. Świat za oknem “pływał” w rytm wolnych fal i od czasu do czasu zniekształcał się od sunących do góry bąbli powietrza.
- Myślałam… myślałam że.
- ...że wrzucenie jej w morfa poprawi sytuację? Ona nie chce współpracować!
- Ale Celeste…
- Dość. Trzeba uruchomić procedurę resetującą, a potem wprowadzimy program Hioba-Łazarza.

Opal zmarszczyła brwi. Nagle wszystko stało się jasne. No prawie.
- Ej! Co jest? Co znaczy wrzucenie do morfa? O co chodzi? Kim wy jesteście? - zapytała uderzając w szybę.
Bąbelki powietrza zakotłowały się w cieczy, gdy Opal się poruszyła i nagle zrozumiała, że to ona jest w jakimś zbiorniku. Jej dłoń uderzyła w grube szkło. Obie kobiety natychmiast zwróciły na nią uwagę.
- Czy ona…?
- Na to wygląda…
- Szybko… stabilizuj zanim znowu nam ucieknie.
Bez odpowiedzi jedna z kobiet rzuciła się do panelu kontrolnego tuż przy tubie i zaczęła drżącą dłonią wstukiwać jakieś komendy.
- Zostań z nami Opal, zostań z nami. - powtarzała w tym czasie ta, która chciała wcześniej uruchomić nieznaną dziennikarce procedurę.
Nie widziała jak tuż za nią podłoga zapadła się niczym piksele na prymitywnej grafice, a z wnętrza ciemności wyłonił się humanoidalny kształt przypominający.... widziała już go gdzieś. Widziała! To był Bill, ale w zdezelowanym, upiornym synthie. Nie miał twarzy. Zamiast niej ziała podziurawiona czaszka obudowana metalowymi implantami. Szczerzyła do Opal swoje nagie zęby w parodii uśmiechu. Wszystko poniżej szczęki było metalowym, zdezelowanym synthem od którego biło martwe zimno. Nie ruszał się. Był martwy. Czerwone smugi lejące się z prysznica spływały po nim i śmierdziały krwią. Nagie zęby rozwarły się ukazując ziejącą spod nich pustkę i wystające z gardła kable.
- Zoooostań Opaaaaal.
Dziennikarka otworzyła szeroko oczy.
- Nie! Za wami! Za wami! - wykrzyczała szamocząc się i chcąc wyrwać się z klaustrofobicznej tuby.
- Uważaj! - kimkolwiek były te kobiety nie zasługiwały na to co z nimi może zrobić ten osobnik.
Chyba cię usłyszały, bo spojrzały po sobie, ale nie odwróciły się w kierunku zagrożenia. Bill wykorzystał to sięgając metalowymi pazurami w kierunku szyi jednej z kobiet.
- Zaaplikuj jej… ghrhll - nie dokończyła gdy pazury wbiły się powoli w jej gardło. Ciało zaczęło dygotać.
Tymczasem druga kobieta wciąż nie zwracała uwagi na zagrożenie. Jakby go nawet nie słyszała, co było niemożliwe. Zaczęła wstukiwać coś na konsolecie przy tubie.
- Och Opal… - powiedziała ze smutkiem - Było tak blisko. Proszę… nie poddawaj się.
Dziennikarka złapała się za głowę. Co się dzieje?? Dlaczego ona nie widzi co się właśnie stało? Przecież ona nie żyje!

Zaraz a może to jakieś cholerne AR intrusion? Wirus! Ale… ale… co jest prawdziwe? Co jest rzeczywiste? Widziała już raz tego Billa, ale to był sen! To też jest sen? Celeste ją zaraziła. Mahakawi ją zaraził! Dyskoteka, misja!

Moment. Widziała już tego Billa. Widziała go ZANIM zaczęli całą sprawę. To było po tym jak znaleźli Elektrę. Po tym jak wzięła tę niezidentyfikowaną paczkę danych od tego hakera w barze…
- O nie.
- Zaczniemy od początku - powiedziała ze smutkiem kobieta, po czym Bill rozerwał jej gardło. Krew chlusnęła na tubę zasłaniając widok. Zrobiło się ciemno. Mrok zaczął gęstnieć coraz bardziej…
 
Asderuki jest offline