Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2019, 19:45   #54
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
elaios wraz z Mukalem jako ostatni wyszli z krypty. Diablę odwróciło się raz jeszcze i spoglądało przez dziurę na uchylone wrota, za którymi pozostały dowody niesłychanego okrucieństwa, desperacji oraz ochydy jakiej są w stanie dopuścić się ludzie i nieludzie. Osobiście miał ochotę już nigdy czegoś takiego nie oglądać, lecz życie płatało najróżniejsze figle, czego bardzo dobrym przykładem była ich obecna sytuacja. Ruszył więc wreszcie w górę, ku powierzchni. Przed sobą miał część ocalałych, głównie kanibali, którzy przez całą awanturę Delrana niespokojnie, ze wstydem, strachem oraz świadomością swych czynów obserwowali rozwój wypadków. Teraz zaś ciągnęli ku górze schodów w czym pomagał im Mukale, przy czym raczej z obowiązku aniżeli z własnej inicjatywy. Wydarzenia w podziemiach były dlań dziwne, może nawet rozczarowujące i obrzydzające, bowiem mieszkające tam plemię było nieliczne oraz trawione chorobami.

Za ocalałymi ciągnął się smród fekaliów oraz wszystkiego co zastali na dole. Była w tym po części wina zniszczonych drzwi do krypty, która przez ten cały czas wypuszczała z siebie fale odoru wędrujące ku świątyni. Ku ich szczęściu przejście nadal można było zamknąć i w pewnym stopniu odciąć się od głównego źródła nieprzyjemności. W głównej nawie znaleźli siedzące pod ścianami dwie kobiety i chłopca. Byli oni zabrudzeni oraz wymęczeni, lecz na ich twarzach dostrzec można było pewną ulgę związaną z wydostaniem się z zamknięcia. Mężczyźni popatrzyli w tamtym kierunku i już zamierzali ruszyć ku nim, kiedy ich spojrzenia napotkały wzrok Astine. Wówczas zrezygnowali i część z nich zasiadła w innym kącie, a pozostali padli na kolana przed ołtarzem Wielkiej Matki śląc do niej modlitwy. Z tonu oraz słów, których używali można było wywnioskować, że błagają ją o przebaczenie za swe czyny. Początkowo chciał do nich dołączyć i wójt, lecz po chwili wahania zrezygnował. W milczeniu zasiadł samotnie pod ścianą.

Przy kobietach, a teraz również i mężczyznach, krzątała się Sila. Akolitka wydawała się już odrobinę lepiej radzić z całą sytuacją dookoła. Najwyraźniej zdołała już się trochę otrząsnąć, chociaż kiedy wrócili do świątyni przez krótką chwilę mierzyła Celaenę wzrokiem, który był pełen rezerwy oraz nieufności. Dłoń trzymała blisko swego świętego symbolu. Ostatecznie jednak wróciła do zajmowania się ocalałymi. Z kolei Astine wydawała się być zamroczona, co zauważyła i wilczyca. Luna przyglądała się swej pani przez chwilę, po czym pociągnęła parę razy nosem i odwróciła się w kierunku elfa, który w dłoni trzymał sztylet z głowicą ukształtowaną na wzór głowy jednorożca. Lekko opuściła łeb, szerzej rozstawiła łapy oraz obnażyła zęby. Zawarczała krótko i stanowczo. W międzyczasie łowczyni podeszła do akolitki i zamieniła z nią parę zdań. Reszta śmiałków obserwowała jak Sila skinieniem głowy zgodziła się na coś.

Sila zajmie się ludźmi z krypty. Chyba chcieliście porozmawiać? – dziewczyna zwróciła się do pozostałych, kiedy skończyła rozmawiać z akolitką. Zdawała się powoli dochodzić do siebie, chociaż jej wzrok nadal był odrobinę niewyraźny i nieskoncentrowany.
Ano, tak. Podczas odpoczynku przestudiowałam księgę, którą znaleźliśmy. Są w niej opisane dwa rytuały, które mogłabym wraz z Sile przeprowadzić aby oczyścić i wzmocnić świętą aurę tego miejsca. Niestety część komponentów potrzebna do nich może być kłopotliwa do znalezienia. Czysta woda, poświęcona ziemia, kadzidła, święty symbol Wielkiej Matki oraz jakaś żywa roślina… To raz, a dwa: srebrny sierp, święty symbol oraz ofiary w postaci nasion, całej rośliny oraz owocu. Sierp mamy, jakieś jabłko chyba wygrzebie ze swoich zapasów. Jeśli Sile poświęci kawałek ziemi, to zostanie w zasadzie ta roślina i święte symbole Chauntei… to może się skończyć potrzebą wyjścia na zewnątrz – na ostatnie Hanah się skrzywiła bo nie bardzo chciała jeszcze wychodzić. Zostać też jednak nie mogli na stałe.
Pelaios pokiwał głową na słowa kobiety, aczkolwiek uwagę miał skupioną na woreczku który dostał od wójta. Trzymał go na otwartej dłoni ułożywszy na materiale perłę, którą znalazł wewnątrz. Przyglądał się jej obracając brudnym palcem w te i nazad.
Czy sierp nie jest też świętym symbolem Chauntei? – zapytał.
Albo i lepiej – czy całej tej świątyni nie moglibyśmy traktować jako świętego symbolu Wielkiej Matki? – zaproponował Neff.
Nie jestem pewna czy to zadziała w ten sposób – słowa Astine wyrażały wątpliwości względem pomysłu elfa.
Szkoda, że nie każde bóstwo jest w stanie zadowolić się tylko modlitwą i tańcem… – mruknęła do siebie pod nosem Cely, na słowa o opuszczeniu świątyni w celu poszukiwania składników. –Myślisz, że znajdziemy w tej wiosce jakieś symbole Chauntei? Gdzie mielibyśmy zacząć ich szukać?
Astine zastanowiła się.
Normalnie powiedziałabym, że w świąty… – rzuciła okiem na proporce leżące pod ścianą. – Hanah, a czy księga mówi coś o tym, że mógłby być wyhaftowany?
Kapłanka spojrzała na Astine gubiąc się na moment w swoich myślach. Skrzywiła się nieco jak przypomniała sobie nauki z klasztoru.
W zasadzie… to może to posłużyć jako święty symbol. O ile jest odpowiednio dokładnie wyhaftowane.
To pozostaje tylko roślina?Pelaios oderwał spojrzenie od perły i przeniósł spojrzenie na inną – Cely… czy oprócz spalania fauny, kryjesz w zanadrzu jakieś sztuczki związane z tworzeniem jej?
Niestety, jedyne co mogłabym stworzyć to iluzję jakiejś rośliny, a chyba nie o to chodzi… – odparła smutno pół-elfka.
Bogini raczej oszukiwać nie chcemy – przyznało diabelstwo. – Nie uśmiechają mi się poszukiwania na zewnątrz. Tam wszystko jest martwe… nawet powietrze.
I tak musimy stąd wyjść… nie mamy zapasów ani dla siebie ani dla nich aby tutaj sobie biwakować –mruknęła sceptycznie kapłanka wertując na nowo księgę rytuałów.
Mimo, że nie mam najmniejszej ochoty wychodzić na zewnątrz, to tutaj niestety muszę się zgodzić. Nie możemy tu zostać. – Zaklinaczka przytaknęła kapłance. – Jednak Pelaios też ma rację. Tam wszystko jest martwe, szukanie żywej rośliny, to jak szukanie igły w stogu siana… i morderczych dyń. Czy nie da się jakoś pomóc temu miejscu, bez jakiegoś zielska?
Zaryzykuję pytaniem o tą torbę, którą znalazłaś po maguPelaios skierował pytanie do Hanah – Pewnie nie miał tam żadnych korzonków, ani żywych ziół?
Hmm racja. Zupełnie o niej zapomniałamkapłanka ponownie otworzyła torbę i po kolei zaczęła odkładać przedmioty na ołtarz. Jako pierwszą rzecz sięgnęła po księgę zaklęć. Skromniejsza księgę podała Pelaiosowi do przeczytania.

 
Asderuki jest offline