Limhandil rozkoszował się chwilą gdy na niego nikt nie zwracał uwagi a na zielonooką. Słuchał z uwagą co ma ta kobieta do powiedzenia i uniosła się jego lewa brew na propozycję zatrudnienia. Popatrzył po pozostałych, ale nic nie powiedział. Nie był zaznajomiony z tematem ich wędrówki aż tak dokładnie i nie wiedział czy można ufać tej kobiecie, ale przystanie na to co kompani ustalą.
Czy im ufał? To nie miało znaczenia. To oni mają problem z zaufaniem do niego. To jego osoba nie związana z ich przygodami daje im kompana. Limhandil był ciekawski i coś mu w duszy mówiło, że zamierza pomagać nadal.
- Ciekawa propozycja. Warto nad nią się pochylić a skoro i tak to samo robimy to czemu nie skorzystać.- Odezwał się cicho do Elmera i Santiago.