Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2007, 23:25   #158
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
"A mnie się zdaje, że Bastion miał mnie zaprowadzić w inne miejsce... a w zasadzie do innej osoby..." - pomyślał Iustus. Przyszło mu do głowy od razu o to zapytać jednak równie szybko zarzucił ten pomysł. Zamiast tego stał na progu jak wryty przypatrując się zebranym. Nie tego oczekiwał. Chciał się spotkać z Abadonem. Chciał z nim porozmawiać. Potrzebował tego jak nigdy dotąd... A zamiast tego zastał bandę "łobuziaków". Z nimi akurat nie miał ochoty rozmawiać, a przynajmniej nie w tej chwili. Kolejna myśl nakazywała odwrócić się i wrócić do siebie po drodze rozmawiając się z Bastionem. Albo lepiej, przed wyjściem powiedzieć towarzystwu parę słów celem odreagowania gromadzącego się stresu. Nie uczynił jednak żadnej z tych rzeczy, a jedynie otworzył usta by po chwili zamknąć je nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Było bowiem coś, co nie pozwalało mu stąd uciec, ani zrobić nic innego jak przystać na zaproszenie. Anna wypowiedziała bowiem słowo-klucz. "Odpowiedzi..." To była druga, po rozmowie z ArcyMistrzem rzecz, jakiej najbardziej potrzebował. Coś czego poszukiwał od dawna, a niemożność otrzymania tego powodowała, że zaczynał wątpić w istnienie celu swych poszukiwań. A teraz nadarzała się okazja... "Część odpowiedzi to zawsze więcej niż zero odpowiedzi" - przemknęło mu przez myśl.

Nie odzywając się wszedł do komnaty zamykając za sobą drzwi i usiadł na wskazanym przez Annę miejscu. Teraz, gdy wszyscy zdawali się oczekiwać aż coś powie, milczał przyglądając się dziewczynie. Nie dlatego, że towarzystwo go onieśmieliło, lub zapomniał jakie pytania chciał zadać. Po prostu było ich tak wiele i wydawały się tak samo bardzo ważne, że nie wiedział od którego zacząć. Wszystkie cisnęły się na usta jednocześnie niczym tłum ludzi uciekających z pożaru napierający na wielkie wrota, które otwierają się jedynie do środka. Żadnych szans wydostania się...

W końcu jednak udało mu się jakoś je uporządkować i postanowił przejść do rzeczy. Chciał się uśmiechnąć do swojej, mimo wszystko niebrzydkiej i miłej, rozmówczyni jednak był tak przygnieciony ostatnimi wydarzeniami, że niezbyt mu się to udało. Nie przejmując się tym zbytnio zaczął mówić:

- Do momentu, gdy udałem się z ArcyMistrzem Abadonem na pokaz Sfery Sił wszystko jest dla mnie jasne i łatwe do ogarnięcia umysłem. Później jednak wydarzenia stają się podobna narkotycznej wizji. Odkąd tamtego dnia straciłem Mistrza z oczu, nie było mi dane go zobaczyć. Nie mam pojęcia co się z nim dzieje, jak się czuje, czy przebywa w Bastionie ani nawet czy żyje i jak się pewnie domyślacie nie jest mi z tym wcale najlepiej. A szanowni nauczyciele każde moje pytanie o niego zbywają lub ignorują, jakbym pytał o jakąś największą tajemnicę czy coś w tym stylu. Może wy macie o nim jakieś wieści?

Proste pytanie, jakie chciał zadać przerodziło się w krótką przemowę. Chłopiec miał dobrą dykcję i sprawiał wrażenie kogoś, kto z powodzeniem mógłby wystąpić przed większą grupą ludzi i wypowiadać się na dowolny temat (jeśli oczywiście miałby o nim jakieś pojęcie). Mówił spokojnie, wyraźnie i stanowczo, tak, że nie dało się go nie słuchać. Jego głos tylko w jednym momencie zabrzmiał zupełnie inaczej, jeszcze bardziej zwracając uwagę dzieciaków. Słowo "szanowni" wprost przesycił ironią i nieskrywaną pogardą. Zdawał się prowokować kogoś. Zupełnie jakby chciał wyprowadzić z równowagi osobę, która w ten czy inny sposób by ich podsłuchiwała. A może był to tylko jakiś sposób na odreagowanie? W oczekiwaniu na odpowiedź Iustus zaczął trochę żałować, że użył tego zwrotu do wszystkich Mistrzów. W końcu tak naprawdę miał jakiekolwiek zastrzeżenia tylko do Aarona. Chociaż to nie były już zastrzeżenia. To był początek czegoś większego...
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline