Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2019, 09:05   #29
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

 Garnizon

Tladin opuścił Włóczykija i ruszył do garnizonu, szukać kapitana Rochertsa. Dzięki żelaznemu listowi z ratusza, doprowadzono go do sztabu. Przyjmującemu go porucznikowi przedstawił sprawę w miarę krótko:
- Ratusz wynajął nas do odszukania zaginionego Bastionu i udajemy się drogą lądową do Lasu Cieni. Dostałem informację, że niedługo wyrusza tam wasz oddział, sir. Chciałem zapytać o możliwość dołączenia do waszej wyprawy na pewien czas, sir. Osobiście mam za sobą służbę wojskową i pilnowałbym, aby cywile nie przeszkadzali, sir - stanął na baczność. - Pozwalam sobie zawracać… głowę, sir, tylko ze względu na dobro misji zleconej nam przez ratusz, sir.
Wiedział, że cywile to najgorsza plaga wojskowego. Ale gdyby mieli tabor ze sobą… rozwiązałoby to trochę ich problemów. Przynajmniej na jakiś czas. Porucznik, jak można było się spodziewać, nie miał szczęśliwej miny. Gdyby nie list żelazny, pewnie dawno by go wyrzucił. Jednak kazał mu czekać. Pewnie musiał pójść do swego przełożonego, aby podrzucić mu to śmierdzące jajo, jakie do niego trafiło. Najchętniej kazałby strażom wyprowadzić cywila poza koszary. Ale jednak list żelazny z oficjalnymi pieczęciami i całą resztą urzędowego tonu mu ciążył w rękach. - Śpieszymy się, wyruszamy w ciągu godziny. Poczekaj na zewnątrz - porucznik, tak jak przypuszczał krasnolud, w końcu postanowił zdjąć z siebie ciężar kłopotliwej decyzji. Tladin więc wrócił na korytarz a porucznik gdzieś wyszedł i poszedł dalej korytarzem. Nie było go tak gdzieś z ćwiartkę spokojnego kufla gdy wrócił z powrotem.
- Kapitan się zgodził. Ale nie zapominaj, że to wyprawa wojskowa. I wszyscy, bez względu na to czy wojskowi czy nie, podlegają rozkazom wojskowym. Jak masz coś do zabrania to za godzinę wyruszamy z koszar. Jedziemy drogą na Ferlangen. Dzień, może dwa drogi stąd. Do Kalkengard - porucznik oddał Tladinowi list żelazny i mówił tak jakby dawał mu znać, że mu śpieszno i czas zakończyć rozmowę.
- Dziękuję sir… - khazad zamyślił się trochę przypominając mapę okolicy. Zdał sobie sprawę, że droga, o której mówi wojskowy, ani do Faber, ani do Lenkster nie prowadzi i stropił się nieco. - Pytanie mam tylko sir, czy podróżujecie pieszo, konno czy z taborami?

- Z taborami - porucznik odpowiedział szybko i krótko. Skinął na pożegnanie i otworzył drzwi do swojego biura.
- Dziękuję, sir! W godzinę zmusztrować cywilów to ciężka sprawa - dodał krasnolud wychodząc. - Zresztą, pewnie Pan wie, sir. Dziękuję jednak za możliwość i zdaję sobie sprawę, że albo się wyrobimy, albo pójdziecie bez nas - zasalutował na odchodnym. Kiedy opuścili koszary, zwrócił się do Konrada, który co prawda przez całą rozmowę milczał, ale wyrazem twarzy mógłby konkurować z porucznikiem.
- Ha, nie gryź się tak. Wcale nie musimy z nimi ruszać. Możemy iść do tego Lenkster, dla mnie to nie problem. Ale do Lenkster czy Faber zawsze możemy trafić, a tu jest okazja, żeby się z taborami zabrać. I tak nie mamy pojęcia, gdzie szukać, to możemy pytać w Dassel, czy w tym Wasserhund, czy jak to tam się nazywa. Kopnę się do ratusza, zapytam, co reszta o tym myśli.
- Uważam, że prędzej dowiemy się czegoś w Lenkster, w wojskowych archiwach niż w jakimś małym miasteczku
- odparł Karl. - A podróż z taborami czy na własną rękę to żadna różnica.

 Ratusz

- Uszanowanie - kiwnął urzędnikowi Tladin w recepcji. - Szukam panów Schweigera i Frotzmana, mają tu spotkanie. Mam bardzo pilne informacje w sprawie wyprawy w poszukiwaniu bastionu, gdzie mógłbym ich odnaleźć?
 
Gladin jest offline