Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2019, 09:08   #106
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Kraków, 1910

Zamarła. Mimo wszystko tak klarownej deklaracji się nie spodziewała. „nigdy nie oszukałbym kobiety, w której się zakochałem”. Jego słowa wdarły się do jej głowy z impetem kuli karabinowej i odbijały zagłuszając jej własne myśli. Serce tłukło się w piersi jak oszalałe, a policzki zalał rumieniec. „ Pierwszy raz w swoim życiu poczułem, że na kimś mi zależy” .Widziała, że wychodzi w pośpiechu, lecz nie potrafiła się ruszyć. Gdzie podział się ten pewny siebie mężczyzna, który sięgał śmiało po to, czego chciał? Dlaczego zrejterował? Nagle dotarło do niej jego przedostanie zdanie : „Niestety przegrałem”. Wstała gwałtownie i wybiegła z pokoju na korytarz. Był środek nocy, światła przygaszono, nigdzie nie widziała służby. Stanęła zdezorientowana. Nie miała pojęcia, czy udał się do siebie, czy może opuścił dworek. Pobiegła do drzwi wyjściowych. Tak jak się spodziewała, zastała tam odźwiernego.
- Widziałeś pana Barskiego?
Mężczyzna skinął głową i wskazał na ogród.
Nie czekając aż jej otworzy, pchnęła drzwi z impetem i wypadła na zewnątrz. W pierwszej chwili dostrzegła tylko dorożkę, która zapewne zawsze tu czekała, żeby odwozić gości po zakończonej „wizycie”. Po chwili jednak oczy przyzwyczaiły się do mroku, a bezchmurne niebo, rozjaśnione jasnym księżycem, pomogło rozejrzeć się po otoczeniu.

Stał nieopodal, opierając się o mur. W kilka kroków znalazła się przy nim. Otworzył oczy. Chyba jej się tu nie spodziewał. Nie ułożyła sobie przemowy, nie miała pojęcia co chciałaby mu powiedzieć. Wiedziała tylko co chce zrobić. Przywarła do niego i wpiła się w jego usta. Nie delikatnie, nie ostrożnie czy nieśmiało. Całowała go z dokładnie taką samą siłą namiętności z jaką jego słowa wywołały burzę w jej odczuciach. Uniosła dłonie, wplotła palce w jego włosy i przylgnęła do niego mocno, chcąc poczuć go bardziej, całym ciałem. Stopili się w żarliwym pocałunku rozpalającym coraz bardziej ich spragnione siebie ciała. Oderwał się nagle i obrócił ją tak, że teraz ona czuła przez cienki materiał chropowatość i chłód muru, do którego wręcz ją przygwoździł. Jego dłonie pieściły przez chwilę jej szyję, by zaraz zsunąć się na dekolt. Gładził materiał, pod którym można już było wyczuć twarde wypukłości oczekujące jego dotyku. Wsunął palce pod brzeg wycięcia dekoltu i jednym zdecydowanym ruchem wydobył na zewnątrz ukrytą w gorsecie pierś. Kiedy zbliżył do niej usta, zadrżała cała, a nogi odmówiły posłuszeństwa, mięknąc w kolanach tak, że o mało się nie osunęła. Przywarł do niej jeszcze mocniej, drugą dłonią podciągać zaczął spływający do kostek dół sukni. Nie potrafiła powstrzymać jęku rozkoszy, który wymknął się z jej ust, gdy poczuła jego dłoń bawiącą się podwiązką i wędrującą śmiało po udzie.

- Ho, ho, ho! To i gry plenerowe są w programie? - zaskoczył ich dobiegający gdzieś od strony wejścia rubaszny śmiech.

Zamarła. Zapomniała zupełnie gdzie się znajdują. Nagle dotarło do niej, ze jeszcze chwila, a oddałaby mu się tutaj, pod murem, jak …
Przerwał swoje gwałtowne pieszczoty i nie zwracając zupełnie uwagi na wychodzące z dworku towarzystwo, zaczął obsypywać delikatnymi pocałunkami jej twarz i szyję. Uspokoiła się, słysząc, że nie doczekawszy się reakcji na zaczepkę, mężczyźni po prostu wsiedli do powozu, zostawiając ich w spokoju.

Oddychała ciężko. Płonęła.
- Ja muszę ... – wyszeptała zachrypniętym głosem – powinnam... nie mogę tu zostać!
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?

Ostatnio edytowane przez Nimue : 03-05-2019 o 22:15.
Nimue jest offline