Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2019, 20:00   #115
Athos
 
Reputacja: 1 Athos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputacjęAthos ma wspaniałą reputację
Kraków 1910r.

- Mają i też uważam to za absurdalne, Pani hrabino. - nie przerywał delikatnych pieszczot. - Niemniej jednak pewne usta wciąż nie odpowiedziały. Droczyły się ze mną, być może celowo, bym spytał ponownie. Z drugie jednak strony, może wcale nie chcą udzielić właściwej odpowiedzi?
- Jakiej odpowiedzi? Przecież zgodziłam się być panią Barską. Innego pytania nie pamiętam?
- Zasady się nie zmieniły?
- Nie rozumiem.
- Będziemy w chłodne wieczory toczyć długie dysputy. Wciąż uwielbia Pani droczyć się ze mną. Jak udało mi się Panią uwieść? - zaryzykował licząc, że uzna to za element zabawy.
- Też się nad tym teraz zastanawiam! - warknęła i zerwawszy się gwałtownie z łóżka zaczęła się ubierać.
Drzwi od pokoju otworzyły się nagle i pojawiła się w nich Katarina. Po raz drugi w tak krótkim czasie hrabina mogła się przekonać, że drzwi należy zamykać na klucz.
- Powiedziałem, że Cię kocham! - wypowiedział próbując nieudolnie uchwycić wzrok Polki w chwili, kiedy zwierzchniczka wtargnęła zakłócając ich spokój. Stanął obok Antoniny i wyrzucił z siebie to, co przychodziło mu z takim trudem.
- On nie umie kochać. - skwitowała dosadnie przybyła wychwyciwszy szczęśliwie sens wypowiedzi Barskiego. - Męczy się w miłości, nie potrafi tak żyć. Ostrzegałam. - w słowach było mało triumfu, autorka postawiła na dosadność wypowiedzi.
- Co to za miejsce? Jak bardzo trzeba upaść, żeby nie szanować podstawowych zasad? - rzuciła w stronę kobiety, która bezczelnie wtargnęła do środka. Nie mając zamiaru wdawać się z nią w dyskusje, kontynuowała z pozornym spokojem ubieranie się.
Barskiego nie interesowała obecność dawnej przyjaciółki, a obecnej zwierzchniczki. Zaczął się ubierać. Nie miał zamiaru być w tym miejscu, które nagle stało mu się obce. Jeszcze kilka chwil wcześniej marzył, aby pozostać tu z Antoniną na zawsze, a teraz wszystko runęło. Nie miał siły atakować Katariny, bo sam widział bezsensowność sytuacji. Nie potrafił okazać tego co czuł, a w najważniejszym momencie popełnił błąd. Nie umiał go naprawić. Chciał tylko usłyszeć, że jest dla niej ważny. Nie jego czyny lecz obecność, ale tego nie usłyszał. Czuł się, jak pies zbity za to, że okazał uczucie. Miłość to słabość, musisz się jej wyzbyć, tak mu wpajano do głowy. Teraz nienawidził ich za to jeszcze bardziej. Nie mówił już nic. W milczeniu podążył za hrabiną. Pomógł jej wsiąść do powozu i zajął miejsce obok. Wciąż próbował uchwycić jej wzrok. Liczył na to, że sama coś powie. Zaatakuje, da możliwość obrony. Tymczasem towarzyszka milczała, nie dając szansy na ratunek. Patrzył jak odchodzi, kiedy dorożka zatrzymała się przy jej dworku. Stangret czekał na zgodę do powrotu. Przez dłuższą chwilę nic się nie działo. W końcu zdziwiony sam zapytał.
- Dokąd Pana odwieźć?
- Możesz wracać do domu. - Barski wysiadł i stanął po drzewem kilka metrów od bramy strzegącej zabudowania hrabiny. I czekał.
 

Ostatnio edytowane przez Athos : 04-05-2019 o 20:30.
Athos jest offline