Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2019, 21:46   #27
Jessica Hyde
 
Jessica Hyde's Avatar
 
Reputacja: 1 Jessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputacjęJessica Hyde ma wspaniałą reputację

Na widok nadjeżdżających przestał rwać sobie włosy z głowy.
- Panie, panowie, czy możecie pomóc człowiekowi w potrzebie? - zawołał.

- Oczywiście. - Odpowiedziała Kapłanka po czym spojrzała wymownie na mężczyzn, zwłaszcza na swojego sługę i kiwnęła głową by ruszyli pomóc mężczyźnie.

- Co się stało? - Zapytała.

- Karl, na co czekasz? Pomóż panu! - Eliona uśmiechnęła się zaczepliwie, jednocześnie wpatrując się w uszkodzony wóz, który interesował ją bardziej niż stojący obok mężczyzna.

- Już się robi, jaśnie panienko. - Karl, który przed chwilą zeskoczył z konia, skłonił się jej nisko.

Eliona skwitowała gest Kara szerokim uśmiechem po czym powtórzyła pytanie kapłanki, skupiając swoją uwagę na nieznajomym:

- No to teraz nam opowiedz co się stało.

Saxa za to zainteresowała się wyglądem wozu oraz jego właściciela. Prowadziła aktywna wycenę ich wartości. Człowieka jak i jego więzionych przedmiotów.

Wyglądało na to, że kupiec do najbogatszych nie należał - jego szata kosztowała zapewne kilka sztuk złota, a na sprzedaży konia i wozu też niewiele by się nie zarobiło.

Obiekt obserwacji Saxy, nieświadom zapewne, że jest ocenany i przeliczany na złoto, przeniósł wzrok z kapłanki na magiczkę, najwyraźniej zastanawiając się, która z nich jest ważniejsza. W końcu odpowiedział:

- A dwóch takich młodych, dobrze urodzonych huncwotów dla zabawy spłoszyło moją Betsy. - Wskazał na stojącą obok wozu jabłkowitą kobyłę. - No i koło pękło. Mam co prawda zapasowe, ale jak dla mnie wóz jest zbyt ciężki. Musiałbym rozładować, a wtedy zmitrężyłbym czas do wieczora.

- We trzech pójdzie wam szybciej i będziesz mógł ruszyć w dalszą drogę.- Ghalyia zsiadła ze swojego wierzchowca rozprostowując kości.

- Praca zespołowa przenosi góry! - kibicowała mężczyznom Saxa, z lekkim uśmiechem wyższości, że to nie ona musi dźwigać i naprawiać koło.

Eliona poderwała się błyskawicznie i żwawym krokiem ruszyła w kierunku wozu.

- No dalej, Karl, praca czeka a ktoś musi pilnować żebyś się nie obijał - krzyknęła odwracając się na chwilę i szeroko uśmiechając się do mężczyzny.

Czekając na wymianę koła, elfka oparła się o wóz i mało dyskretnie zaczęła zaglądać do środka, co zdecydowanie nie spodobało się Varesowi.

Karl obrzucił najpierw Saxę, potem Elionę spojrzeniem sugerującym, że przy najbliższej okazji odpłaci się jednej i drugiej za tę "pomoc", po czym spojrzał na kupca.

- Sam pan widzi, jaka ta dzisiejsza młodzież jest - powiedział, mrugnąwszy okiem. - Dużo gadają, a palcem nie raczą kiwnąć. A potem jeszcze sobie zasługi przypisują.

- Wypraszam sobie - wtrąciła elfka - ja też jestem tu żeby pomóc!

- Co widać... - mruknął Karl. - Ale lepiej się odsuń od wozu.

- 'odsuń się od wozu' bla bla bla …- wymamrotała i zgodnie z prośbą Karla odsunęła się nieco na bok, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.

A ten był szybki i zgodny z oczekiwaniami - wóz nie był ciężki i Karl wraz z Sardarem unieśli go nieco, a kupiec bez problemu wymienił uszkodzone koło na nowe.

Kapłanka stanęła z boku by nie przeszkadzać. Wcześniej przywiązała wierzchowce do drzewa pozwalając im się nieco posilić.

Złośliwość pod adresem Karla, choć ewidentnych, nie skomentowała.

A widząc, że mężczyźni kończą swą pracę zaczęła przygotowywać miejsce by wszyscy mogli się posilić.

- Możecie mi pomóc - zwróciła się do pozostałych kobiet.

Eliona mimo obietnicy trzymania się z boku bacznie przyglądała się pracy mężczyzn co jakiś czas rzucając “motywujące” do pracy słowa, nie przejmując się wyraźnym niezadowoleniem Karla. Prośbę kapłanki wymownie przemilczała nie chcąc tracić najlepszej zabawy. Gdy wóz w końcu został ponownie postawiony Eliona aż podskoczyła z radości..

- Wiedziałam, że damy radę! - krzyknęła triumfalnie podbiegając bliżej.

Również tym razem próbowała wypatrzyć co kryje się w środku wozu, jednak szybko zrezygnowała z nielegalnego wtargnięcia, w obawie przed 'uwagami' kapłanki. Po chwili zamyślenia zapytała:

- Co tak pachnie? Tam w środku? - swoje słowa skierowała do nieznajomego licząc, że w ten sposób uda jej się dowiedzieć, co przewoził.

- Trochę słodyczy, trochę wypieków - odparł kupiec, nawet nie patrząc na elfkę. - Panowie, jak się mogę odwdzięczyć za pomoc?

- Nie ma sprawy. - Karl machnął ręką, a Sardar potwierdził te słowa skinieniem głowy. - Zjesz z nami? - zaproponował. - Do gospody dość daleko.

Nie otrzymawszy pomocy Ghalyia sama przygotowała wszystko. Siedząc wygodnie na pledzie z kubkiem wina w dłoni ruchem ręki zaprosiła mężczyzn by zajęli obok niej miejsce i posili się. A gdy mężczyźni usiedli okazało się, że więcej miejsca nie ma, jak i naczyń.

- Daleko podróżujecie, kupcze? - Zapytała kapłanka.

Saxa wcześniej zamyśliła się i umknęła jej prośba kapłanki. A potem widząc, że uniesiona dumą i pewnie chęcią nauczenia ją i elfki ‘jakiejś lekcji’, zajęła miejsce niedaleko ich pod drzewem i pożywiła się jedną ze swoich racji.

Brak miejsca nie był problemem dla Eliony. Usiadła obok na ziemi a jej błyszczące od ekscytacji oczy zapowiadały zbliżające się pytanie.

- O jakich dokładnie wypiekach mówiłeś? Może o plackach z owocami? - zwróciła się do nieznajomego.

- W sumie aż do Thageryn - odparł kupiec na pytanie Ghalyii. - Po drodze jeszcze coś pod "Złotym Jeleniem" muszę coś załatwić. A co do placków... - Spojrzał na elfkę. - Coś by się znalazło. Jeśli lubisz na przykład truskawki.
Zabrał się do jedzenia.

- My właśnie wyjechaliśmy ze "Złotego Jelenia". - Odezwała się Kapłanka gdy skończyła przerzucać kęs. - Możecie tamtejszych mieszkańców powiadomić, że ich problem z bestią został rozwiązany.

- Rozwiązany nieodwracalnie - dodała Eliona i powróciła do bardziej przyjemnego tematu.

- Szkoda, że nie masz placków z malinami ale z truskawkami też lubimy, prawda Vares?.Choć najlepsze to są z jagodami, ale takie tylko w stolicy jadłam. Na plackach to ja się znam!

Kończąc zdanie elfka szeroko uśmiechnęła się do mężczyzny.

- Bestia? - Kupiec spojrzał na kapłankę. - Dobrze słyszeć, że już po problemie. - Pokiwał głową. - A co do placków... - Przeniósł wzrok na elfkę. - Mogę jeden odstąpić - zaproponował.

- To bardzo uprzejme z twojej strony. - Ghalyia wytarła usta chusteczką. - Czy możesz nam jeszcze powiedzieć jak wygląda drogą przed nami? Jedziemy na północ, na Crosshade, ale wcześniej musimy odwiedzić Perłowe Wzgórza.

- Żadnych przeszkód, bestii ani bandytów - odpowiedział zapytany. - Można jechać z zamkniętymi oczami. Z tym, że w tych całych Perłowych Wzgórzach nigdy nie byłem. No i nie słyszałem, jak tam jechać.

- Nie ma potworów? Eeee to nie jedziemy tam, prawda Karl? - zażartowała Eliona i dodała z niegasnącym uśmiechem na twarzy: - Dziękuje za placek!

* * *

Kupiec, w podzięce za pomoc, wręczył dzielnym ratownikom sporych rozmiarów placek z jabłkami. Drugi, nieco mniejszy, z truskawkami, kupiła Eliona.

I nim ruszyli w dalszą drogę zostało z niego tylko trochę okruszków...
 
Jessica Hyde jest offline