- A to już róbta jak chceta. - Poirytowany Oswald machnął ręką i usadowił się wygodnie w pozycji półleżącej. Swoje juki i koc podłożył pod plecy, żeby następnego dnia nie łazić jak stary, połamany dziad. Broń ciągle trzymał opartą o ziemię obok siebie.
Wzrok utkwił bladej poświacie księżyca majaczącej przez przyciemniony witraż i czekał.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |